– Bracie?
Twarz Xante stężała, jakby spodziewał się niezadowolenia Rowana.
– Wczoraj wieczorem poślubiłem twoją siostrę
– powiedział prawie wyzywająco.
Uśmiech rozjaśnił twarz Rowana.
– Widocznie my, Anglicy, nie jesteśmy tacy źli.
A ty nie mogłeś utrzymać mojej siostry w łóżku nazajutrz po ślubie, tylko dajesz się posyłać z paczkami?
Teraz Xante był zażenowany, w końcu jednak się uśmiechnął.
– Macie tu dosyć jedzenia na dwa dni i nie potrzebujecie wracać. Wszyscy są… zajęci sobą. Za dziewięć miesięcy urodzi się tu dużo dzieci. Życzę miłego przedpołudnia. Muszę pomyśleć o własnych dzieciach. – Pomachał ręką na pożegnanie i odjechał.
Jura wyszła z namiotu w tunice Rowana, z małym nożem kuchennym w ręku.
– Więc masz dowódcę straży po swojej stronie – powiedziała zamyślona. – Ciekawe, czy Geralt o tym wie.
Rowan położył dwa palce na jej ustach.
– Pokój tak długo, jak się da, pamiętasz? Nie mów dziś o swoim bracie. Możemy jeść, kochać się, pływać i śpiewać.
Jura uśmiechnęła się na tę propozycję.
– Naprawdę możemy dziś robić, co chcemy? Żadnego jednoczenia się ani innych takich państwowych obowiązków?
– Będziemy kochankami i będziemy robić to, co robią kochankowie. Czy mam ci zagrać na lutni i zaśpiewać?
– Wołałabym, żebyś mi pokazał tę twoją sztuczkę z rzucaniem noża. Próbowałam, ale nie potrafię tak ustawić nadgarstka jak ty. To mogłoby się przydać w jakiejś bitwie… tak rzucać nożem i po cichu kogoś zabić. Mogłabym… – Znów Rowan położył jej palce na ustach.
– Godzinę ćwiczenia z nożem, godzinę śpiewania, a resztę dnia kochania się – powiedział.
Jura się zamyśliła.
– Wydaje mi się, że to sprawiedliwy podział. – Oczy jej zabłysły. – Czy najpierw jemy czy się kąpiemy?
– Jemy – powiedział i chciał ją przyciągnąć, ale wykręciła się i porwała koszyk z jedzeniem. Gdy opadł z Rowana koc, zobaczyła, że chce czegoś więcej niż jedzenia; udała, że tego nie widzi, siadła na ziemi i zabrała się za jedzenie, ale w czasie posiłku albo wyciągała nogi, albo nachylała się tak, żeby mógł zajrzeć w dekolt luźnej tuniki.
Był to wspaniały dzień. Pierwszy, który spędzili jak zwyczajni ludzie, a nie wrogowie. Rowan, choć niechętnie, pokazał Jurze, jak rzucać nożem, i zorientował się, że żona ma wrodzone zdolności do używania broni: po godzinie ćwiczeń była prawie tak dobra, jak on.
– Powinnaś nauczyć moich ludzi.
– Tylko nie tego Neile – zastrzegła. – Nie lubię go. – Rowan już chciał zaprotestować, ale nic nie powiedział. Może innych Lankonów też tak obrażał jak Jurę.
Dla obojga dzień był za krótki. Chociaż byli małżeństwem od kilku tygodni, niewiele o sobie wiedzieli i było między nimi tyle gniewu, że nie mogli sobie tak łatwo zaufać. Ale oboje byli przygotowywani tylko do walki. Rowan miał Lorę, która wniosła w jego życie trochę delikatności, i przyjął, że taka jest rola kobiety w życiu. Natomiast Jura nie miała pojęcia, czego od niej oczekiwał.
Spędzili ten dzień wypróbowując wszystko, co partnerowi mogłoby sprawić przyjemność, czego oczekiwałby w małżeństwie. Jura chciała zorganizować zawody łucznicze, bo to przecież po jej zwycięstwie Daire zaproponował jej małżeństwo. Ale Rowanowi nie spodobał się ten pomysł. Chciał pokazać żonie, jak się gra na lutni, i nauczyć kilku angielskich piosenek. Ona wiedziała, że nie ma za grosz słuchu, i nie chciała się przed nim ośmieszyć. Żadne nie chciało robić tego, w czym drugie było lepsze.
Więc jedli, kochali się i rozmawiali. Rowan słuchał z ciekawością opowieści Jury o jej dzieciństwie. Na początku był tak przerażony pomysłem straży kobiecej, że zamierzał rozwiązać ją, ale teraz, gdy przekonał się, jak Jura osłaniała go z tyłu, słuchał uważnie.
– A kiedy tańczyłaś i bawiłaś się? – spytał. – Kiedy jeździłaś sobie na łąkę, żeby zobaczyć wiosenne kwiaty?
– Wtedy, kiedy ty – odpowiedziała.
Tej nocy znów się kochali i zasnęli objęci. Nie świtało jeszcze, gdy obudził ich tętent pędzącego konia. Natychmiast wyskoczyli z łóżka i wciągnęli na siebie tuniki. Rowan kazał Jurze zostać ale nie miała najmniejszego zamiaru go słuchać. Stała za nim z mieczem w ręku, czekając na jeźdźca.
Był to Geralt. Jego ciemna twarz jeszcze pociemniała z wściekłości. Na jego siodle, ze związanymi rękami i nogami, leżała zakneblowana Brita.
13
Ty nieodpowiedzialny głupcze – krzyknął Rowan, nim Gerait zdołał się odezwać. Rowan przytrzymał konia za uzdę i zdjął Britę z siodła. Oczy królowej Vatellów płonęły z wściekłości.
– Co ona zrobiła? – spytała brata Jura.
– Nieważne, co zrobiła! – wykrzyknął Rowan. – Zniszczyłeś nas przez swoją głupotę. Zachowałeś się jak mały chłopiec! – Geralt chwycił za miecz zsiadając z konia, a Jura szybko stanęła między mężem a bratem.
– Nie będziecie walczyć – powiedziała. – Porozmawiamy i pomyślimy, co się da zrobić.
Rowan trzymał Britę na rękach. Wściekłość na jej twarzy oznaczała koniec marzeń o zjednoczonej Lankonii. A wszystko z powodu dziecinnego zachowania jego przyrodniego brata. Gerait chciał stosować siłę dla samej siły, a nie po to, by służyła jakiemuś mądremu celowi.
– Słyszałem, jak planowała atak na Irialów – powiedział Geralt głosem pełnym nienawiści. – Wymknęła się z łóżka, kiedy byliśmy razem ostatniej nocy. Ta głupia kobieta myślała, że śpię. – Spojrzał na Britę. – Żebym mocno spał, potrzeba mi znacznie więcej niż to, co może dać taka stara baba. – Parsknął. – Śledziłem ją. Poszła do jednego ze swych strażników, kazała mu znaleźć twój namiot i zabić was oboje. Zabiłem strażnika a później, gdy ta jędza znów zasnęła, zabrałem ją ze sobą.
Jura popatrzyła na Rowana.
– Mój brat uratował nie tylko twoje, ale i moje życie. Nie powinieneś był w niego wątpić.
Rowan osłupiał.
– Spowodował wojnę, bo nie mógł utrzymać kobiety w łóżku, a ja nie powinienem w niego wątpić?
– Ty! – krzyknął Geralt i natarł na Rowana z mieczem.
Rowan chciał już postawić Britę i ruszyć na Geralta, ale znów Jura stanęła między nimi.
– Musimy zapobiec wojnie! – krzyknęła. – Jeśli Vatellowie odkryją, że ich królowa zniknęła, wymordują Irialów we śnie. Musimy zaradzić temu, co się już stało, i to szybko.
Rowan trzymał mocno Britę, nie zważając na jej szarpaninę ani na głos dochodzący z zakneblowanych ust, i wpatrywał się w przyrodniego brata. Widział swoje marzenia i nadzieje w gruzach z powodu nieopanowania tego chłopaka. Oczywiście, że Geralt był wściekły. Fakt, że Brita opuściła łóżko, stanowił obrazę jego męskości.
– Rowan! – krzyknęła Jura, starając się zwrócić na siebie uwagę męża, który wciąż jeszcze, zamiast działać, wpatrywał się z nienawiścią w Geralta. – Musimy coś wymyśleć!
Ale Rowan nie mógł myśleć o niczym, tak był ogarnięty złością. Odwrócił się powoli do Jury.
– Trzymasz jego stronę.
– Nie ma tu żadnych stron. Geralt myślał, że ratuje ci życie, i chyba tak było. – Zwróciła się do brata. – Co zrobiłeś z ciałem strażnika?
– Zrzuciłem ze skały Forana.
– Przywieź je – rozkazała, ale Gerait się nie ruszył. – Weź je i przywiąż na koniu w pozycji siedzącej. Zabierzemy królową do wsi, a ona powie wszystkim, że jedzie z nami do Yaine.
– Ha! – odezwała się Brita przez zakneblowane usta.
– Jedź! – wrzasnęła Jura na Geralta. – Musimy działać, zanim ktoś zacznie coś podejrzewać.