Выбрать главу

Bardzo powoli i delikatnie Rowan podniósł chłopca i trzymając go w ramionach, poszedł do lasu.

– Lepiej jedźmy – powiedział Geralt. – Brocain będzie…

Jura spojrzała zimno na brata.

– Zostaniesz tu i będziesz na niego czekał, a jeśli komukolwiek stanie się krzywda, zabiję cię – powiedziała przez zęby.

– Ale Jura… – zaczął Geralt.

Odeszła od niego i ruszyła za Rowanem. Cilean zawołała, żeby go zostawić w spokoju, ale Jura chciała odnaleźć męża. Muszą porozmawiać o tym, co należy zrobić teraz, skoro chłopiec Zernów nie żyje.

Szła kawałek, nim go znalazła, ale gdy go zobaczyła, zatrzymała się. Ujrzała dziwną scenę. Rowan położył ciało Keona na skale, jak na ołtarzu, a sam ukląkł przed nim.

Jura stała bez ruchu. Rowan klęczał z twarzą w dłoniach. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że płacze. Gdy tak na niego patrzyła, poczuła się jak sparaliżowana. Nigdy nie widziała płaczącego mężczyzny, bardzo niewiele płaczących kobiet, lecz szloch, który wydobywał się z gardła Rowana nie pozostawiał wątpliwości. Nie zbliżyła się do niego, bo nie miała pojęcia, co się robi z płaczącym mężczyzną.

Stanęła za drzewem, czekała i patrzyła. Nie chciała go zostawiać, ale nie rozumiała reakcji na śmierć chłopaka Zernów. Czy bał się śmierci, jaką zagroził mu Brocain? Czy jego płacz spowodowała perspektywa wojny?

Podniosła głowę, gdy usłyszała, że Rowan coś mówi. Rozmawiał z tym Bogiem, którego uważał za swego przyjaciela. Nadstawiła uszu.

– Zawiodłem, Boże – mówił Rowan miękko. – Zawiodłem mego ojca, mój kraj, a nawet moją żonę.

Jura zmarszczyła się i słuchała dalej.

– Błagałem o zwolnienie mnie z tego zadania – mówił Rowan. – Powiedziałem ci, że nie jestem go godny. Jestem tchórzliwy i leniwy, jak powiedział mój stary nauczyciel. Nie mogę zjednoczyć tego kraju. Nie jest mi dane, żebym tego dokonał.

Wsadził głowę w ręce i znów zapłakał.

– Jura mnie przejrzała. Wiedziała, że zawiodę. Och, Boże, ja nie powinienem być do tego wybrany. Lepiej, żeby ktoś inny byl synem Thala. A teraz jeszcze ten chłopiec umarł za mnie, ratując takie nic jak ja. Nie mogę tak dalej. Wrócę do Anglii i zostawię Lankonię prawdziwym Lankonom. Przebacz mi, Ojcze, że cię zawiodłem. – Znów zaczął płakać.

Jura oparła się o drzewo i poczuła, że i w jej oczach pojawiły się łzy. Nigdy nie przypuszczała, że on może w siebie wątpić. Jak mógł się uważać za tchórza? Poszedł sam naprzeciw Zernom. Jak mógł wątpić w to, że jest prawdziwym królem, skoro tyle zdziałał w tak krótkim czasie?

I jak ona mogła w niego wątpić? – pytała sama siebie. Co jeszcze powinien był zrobić, żeby w niego uwierzono? Dlaczego od początku nie stanęła po jego stronie? Dumna była ze swego logicznego umysłu, ale nigdy nie była wobec Rowana bezstronna. Walczyła z nim na każdym kroku.

Znów poczuła Izy w oczach. Czy to dlatego, że – jak powiedział Rowan – bała się go pokochać? A może walczyła z nim wcale nie z logicznych powodów, lecz by zagłuszyć obezwładniające uczucie, jakim jest miłość? A może kochała go już od pierwszego burzliwego spotkania tam, nad rzeką? Może już wtedy wiedziała, że on ma siłę zdolną zabrać jej duszę?

Rowan wciąż płakał, a Jura nagle zrozumiała, że musi coś zrobić, żeby nie wyjeżdżał. Wyobraziła sobie, co by się stało z Lankonią, jeśli zabraknie Rowana, pragnącego ją zjednoczyć. Gdyby Geralt został królem, pogrążyłby kraj w wojnie.

A Jura byłaby… Pomyślała, że chybaby bez niego umarła. Tak się przyzwyczaiła do tego delikatnego sposobu bycia. Do jego siły. Chociaż go wyśmiewała, walczyła z nim, zawsze wierzył w siebie. To było jego silą. Teraz dopiero zobaczyła, że cały czas w siebie wątpił. Dlaczego mu me pomogła?

Spojrzała zza drzewa na Rowana, zobaczyła jego pochylone ramiona; cała sylwetka męża wyrażała rezygnację. Musi mu teraz pomóc.

Ale jak? Angielka na pewno by go przytuliła i popieściła. Ku swemu zdumieniu, Jura stwierdziła, że też ma ochotę to zrobić. Chciała go objąć, żeby mógł się wypłakać na jej ramieniu, gdy ona będzie gładzić te delikatne włosy.

Ale to by mu nie pomogło, pomyślała. Współczucie-byłoby w tej sytuacji najgorszą rzeczą. Musiała zrobić coś, żeby znów w siebie uwierzył.

Rowan stal teraz i patrzył na ciało Keona. Jura znów poczuła łzy w oczach, gdy widziała zgnębioną twarz męża. On naprawdę myśli o Lankonii, a skoro tak cierpi z powodu chłopaka Zernów, to znaczy, że obchodzą go nie tylko Irialowie, ale cała Lankonia; Thal miał rację, że pozwolił wychowywać Rowana poza krajem. Thal miał rację, a ona bardzo się myliła.

I teraz musi coś zrobić, musi naprawić swój błąd.

Wysunęła się zza drzew, z dala od Rowana, udając, że dopiero teraz nadchodzi. Robiła dużo hałasu, ale nie odwrócił się, stał do niej tyłem, wpatrzony w martwą twarz Keona.

Wyprostowała się.

– Co ty tu robisz? – spytała dziarsko. – Musimy jechać do Fearenów.

Rowan się nie odwrócił i już chciała wyciągnąć rękę, żeby dotknąć jego włosów, ale powstrzymała się.

– Co to jest? – spytała głośno, wskazując na ciało Keona. – Żałujesz chłopaka Zernów? A może to strach przed Brocainem? Jeśli dojdzie do wojny, my, Irialowie ją wygramy.

– Nie będzie wojny – odparł Rowan. – Oddam się w ręce Brocaina. Mam nadzieję, że go ułagodzę.

Jura przemogła się i powiedziała.

– Świetnie! Wtedy nareszcie Gerait zostanie królem.

Rowan nie zareagował.

– Tak, już dawno powinien być królem – dodała. Ale Rowan wciąż nie reagował. – 1ylko powiedz, zanim złożysz z siebie tę ofiarę, czy jedziemy do Fearenów czy nie? A Yaine może sobie dalej czekać na Britę?

– To już nie moja sprawa. Nie jestem Lankonem.

Całe współczucie zaczynało ją opuszczać.

Zmarszczyła brwi.

– To prawda, Lankon nigdy by nie rozpoczął takiej bzdury, jak to jednoczenie plemion. To się nigdy nie uda.

– Może ktoś inny to zrobi. Nie byłem odpowiednią osobą – powiedział smutno.

– Masz rację, nie byłeś. Geralt zrobi to znacznie lepiej niż ty. Nie będzie miał takich kłopotów. Nie spowoduje śmierci niewinnych chłopców. – Patrzyła na twarz Rowana i wydawało jej się, że zapaliła się w niej iskierka życia.

Spojrzał na nią.

– Geralt miałby zjednoczyć plemiona?

– Oczywiście. Zrobi to wspaniale, nie uważasz? Brita już doceniła jego siłę. Teraz tylko Yaine musi ją zobaczyć.

– Myślisz, że Brita docenia siłę Geralta? – spytał Rowan. – Ale Brita…

– O tak, widzę to po jej oczach. Boi się mojego brata.

– Chce, żeby go jej podać na srebrnym talerzu. Wyjdzie za tego głuptasa i będzie rządzić całą Lankonią. – W oczach Rowana zaczynało się już pojawiać światełko.

– Ale co cię to obchodzi? Ciebie już nie będzie. Poświęcisz się dla tego zmarłego chłopaka.

Rowan znów popatrzył na ciało Keona i znów zrzedła mu mina.

– Tak, to prawda, Geralt będzie wspaniałym królem, jestem pewien.

– Jeżeli wygra – dodała Jura.

– Wygra?

– Małżeństwo z królem dało mi poczucie władzy. Wyjdę za mąż za Daire i może będziemy walczyć z Britą o panowanie nad jej plemieniem. Może w końcu ja będę królową całej Lankonii. – Uśmiechnęła się. – Podoba mi się ten pomysł.

Rowan zwrócił na nią wzrok I smutek w jego oczach zaczął ustępować nienawiści, i to nienawiści skierowanej przeciwko niej.

– Wojna – wyszeptał. – Wojna i władza to wszystko, o czym wy, Lankonowie, potraficie myśleć. Walczylibyście z własnymi braćmi dla władzy. Dla swoich osobistych zachcianek spowodowalibyście śmierć tysięcy ludzi. Nie dbacie o Lankonię.