– Przejął się za bardzo rolą opiekuna. Uważał, że postępuje słusznie, gdyż jestem zbyt młody, aby podejmować poważne decyzje. Bał się również, że moja matka nie wyrazi zgody na małżeństwo z Mary. Napisał do niej list z prośbą o radę, ale wszystko potoczyło się za szybko. Na wieść o ciąży Mary wuj wpadł w panikę i zaczął kłamać jak najęty, bo kompletnie się w tym pogubił.
– Bronisz go? – spytał ze złością Chase.
– Nie – odparł don Carlos. – Sam go przekląłem i odmówiłem przebaczenia, o które błagał. Teraz jednak rozumiem go lepiej. Poza tym on próbował odkupić swoje winy. Nie miałem potomstwa, a wuj wiedział, że gdzieś w Ameryce żyje moje dziecko. Zostawił mi więc fortunę, abym mógł prowadzić poszukiwania. Wydałem na ten cel prawie połowę majątku, niestety, bez powodzenia. Teraz, gdy wreszcie jesteś, mogę postąpić zgodnie z jego wolą. Reszta spadku należy' do ciebie.
– Nic podobnego! – odparł Chase. – Nie tknę jego parszywych pieniędzy.
– Musisz. Zostały zapisane dziecku Mary Beckett. To spora suma, a ja również mam dług do spłacenia.
– Nie przyjechałem po pieniądze, a już na pewno nie po pieniądze twojego wuja.
– Już to mówiłeś – wtrąciła Jessie, zirytowana takim uporem. – Przyjmiemy jednak spadek, don Carlosie.
– Akurat! – prychnął Chase.
– Ja z pewnością nie odmówię. Nie zamierzam wyrzucać majątku w błoto.
– Potrafię cię utrzymać.
– Dobrze, porozmawiamy o tym później – rzekła wykrętnie. – Teraz zostawię was samych. W końcu tak wspaniale przełamaliście lody.
Już po chwili pożałowała swego sarkazmu, lecz nie rozumiała, dlaczego Chase'a nie stać na okazanie bodaj odrobiny wdzięczności. Potem jednak przypomniała sobie natychmiast, jak ona sama traktowała własną matkę i przestała się dziwić. Wróciła do pokoju i zaczęła chodzić nerwowo tam i z powrotem.
Pukanie do drzwi zaniepokoiło ją, lecz na widok Rodriga odetchnęła z ulgą.
– Myślałam, że to mój mąż – wyznała.
– A ty nie chcesz go widzieć?
– Skąd… Po prostu trochę się posprzeczaliśmy. Rodrigo wszedł do pokoju.
– Nie musisz niczego tłumaczyć. Słyszałem was na schodach.
– Ach tak! – O tej kłótni już zapomniała.
– Nie rozumiałem słów, ale z tonu wynikało aż nadto jasno, że to niemiła rozmowa.
– Nita też podsłuchiwała?
– Chyba nie. Nie powinnaś się niczym martwić. Ja na przykład bardzo się cieszę.
Wyciągnął rękę, ale jessie się cofnęła.
– Cieszysz się? To chyba jakieś nieporozumienie językowe. A ja sądziłam, że świetnie znam hiszpański.
Rodrigo potrząsnął głową.
– Może sądzisz, że jestem bezduszny, ale naprawdę bardzo się cieszę z nieporozumień między tobą a twoim mężem. Żałuję, że nie wyznałem ci wcześniej swoich uczuć. Teraz nie musiałbym ich ukrywać.
– O czym ty mówisz?! Uśmiechnął się.
– Już pierwszego dnia zrozumiałem, że cię kocham.
– Przecież nie możesz mnie kochać! – jęknęła Jessie. – Dopiero przyjechałam, prawie mnie nie znasz.
– Jakie znaczenie ma czas, gdy chodzi o serce? Jessie omal się nie roześmiała.
– Rodrigo, naprawdę uważam cię za uroczego mężczyznę, ale nie mogę traktować poważnie twego wyznania. Ty zresztą też na pewno nie podchodzisz do tego w ten sposób.
– Wątpisz? – Nie wydawał się zraniony, lecz zdecydowany na wszystko. – Marzyłem, aby odsłonić przed tobą duszę. Marzyłem…
Porwał ją w ramiona. Pocałunek był nagły, ani przyjemny, ani odstręczający. Jessie myślała jedynie o tym, że jest mężatką i nie powinien całować jej nikt oprócz Chase'a. Fakt, iż ma przed oczyma wyłącznie męża, choć całuje ją inny, skądinąd przystojny, mężczyzna, wydał się jej naprawdę niepokojący.
Odwróciła głowę, gotowa zganić Rodriga, słowa jednak zamarły jej w gardle. Stała na wprost drzwi. W progu zobaczyła Chase'a. Na jego twarzy malował się wyjątkowo odpychający wyraz. Nigdy przedtem nie widziała go w takim nastroju.
– O tym właśnie marzyłem, kochanie – mówił Rodrigo radośnie, nieświadomy obecności Summersa. – O tym i o czymś jeszcze. Ale po ślubie.
– Przestań! – krzyknęła i odwróciła głowę, aby spojrzeć na Rodriga. – Wyobraziłeś sobie stanowczo zbyt dużo po jednej kłótni. Mam męża, a teraz będę musiała się przed nim tłumaczyć.
– Powiesz mu? Cudownie!
– Nie zamierzam od niego odchodzić – oznajmiła. -Powinnam mu jednak wyjaśnić twoje zachowanie. Widzisz, on stoi za tobą.
Rodrigo odwrócił się na pięcie. Na policzki wystąpiły mu rumieńce. Jessie była wdzięczna losowi, że Chase nie rozumie po hiszpańsku. Mogła dzięki temu zbagatelizować ten incydent.
– Idź już, Rodrigo – westchnęła. – Czeka mnie chyba kolejna małżeńska kłótnia.
Rodrigo niechętnie usłuchał. Nie potrafił jednak spojrzeć Chase'owi w oczy, toteż ostrożnie go wyminął. Nie znalazłby przecież dla siebie żadnego usprawiedliwienia. Wspaniałe spotkanie kuzynów!
– Może zamkniesz drzwi – zaproponowała nerwowo Jessie po niesłychanie długim czasie.
Chase nie poruszył się jednak. Dopiero po dłuższej chwili zamknął wolno drzwi i wszedł w głąb pokoju.
– Popraw mnie, jeśli się mylę, ale czy nie robiłaś mi kiedyś uwag na temat niewłaściwego zachowania?
– Chyba nie rozumiesz, Chase – rzekła pospiesznie.
– Rozumiem. To całkiem jasne. Tylko mnie nie wolno popełnić żadnej nieostrożności. Ty możesz sobie kpić z małżeńskiej przysięgi, ilekroć ci się tylko spodoba.
– Nieprawda! – rzekła z oburzeniem. – I nigdy się do czegoś podobnego nie posunęłam. Do licha, czy pozwolisz mi wreszcie wyjaśnić…
– Oczywiście – odparł twardo. – To powinno być ciekawe.
Jessie uniosła dumnie podbródek. – Skoro podchodzisz do tego w ten sposób.,.
– Jessie, jeśli wolisz, abym wyraził swoje prawdziwe uczucia…
– Nie! Dlaczego się wściekasz? – Uniosła dłoń do gardła. – Przecież wcale się nie cieszyłam z umizgów Rodriga. On po prostu dał się ponieść emocjom.
– A ty go wcale nie prowokowałaś.
– Diabli nadali, on myśli, że mnie kocha! Byłam równie zdziwiona jak ty.
– „Zdziwiony" nie jest tutaj odpowiednim słowem -odparł zimno Chase.
– Co miałam zrobić? – spytała ze złością. – Rodrigo słyszał, że się kłócimy, i uznał, że coś jest między nami nie w porządku. Inaczej w ogóle by się na coś podobnego nie odważył. Zresztą wyznał mi tylko miłość i przypieczętował swoją deklarację pocałunkiem. Nic więcej. Zaraz się zjawiłeś. Nie potraktowałam go poważnie. Tłumaczyłam, jak umiałam, że się myli, jeśli spodziewa się rozpadu naszego małżeństwa.
– Czyżby? Czy zachowałabyś się tak, gdybym się nie pojawił?
– Jak śmiesz!
– Jak? – wybuchnął Chase. – Już ja ci powiem jak! Ilekroć odwracam głowę, ty od razu masz u stóp jakiegoś zakochanego bawidamka. Najpierw mści się na tobie za rekuzę pewien pastuch. Potem pojawia się ten Siuks, który dla ciebie gotów byłby posunąć się nawet do morderstwa. Że nie wspomnę już o twoim obrońcy Czejenie. A teraz mój własny kuzyn nie może się oprzeć twojemu urokowi. Od jak dawna to trwa?
– Ty draniu! – wrzasnęła Jessie. – Jeśli jesteś zły z powodu tego, co się wydarzyło w pokoju don Carlosa, to powiedz jasno, ale nie szukaj pretekstów do kłótni.
– O spadku porozmawiamy kiedy indziej.
– Nie – odparła lodowato Jessie. – Nie zniosę takiego traktowania, nie w moim stanie. Wynoś się stąd. I znajdź sobie inny pokój – dodała sztywno. – Ten zajmuję ja.
Rozdział 46
Rodrigo zatrzymał powóz i wyprzągł konie, które zabrali na dalszą drogę. Jessie dostała się najłagodniejsza klacz ze stajni don Carlosa, a Rodrigo dosiadł jednego ze wspaniałych mieszańców hiszpańsko-arabskich. Jessie bardzo tęskniła za swoim ukochanym Blackstarem, który czekał na nią wraz z Goldenrodem w Chicago, lecz nie miała nic przeciwko obecnemu łagodnemu rumakowi Wiedziała jednak, że w ogóle nie powinna siedzieć na koniu, nawet w damskim siodle, wsparta o poduszki. Ta eskapada w ogóle nie była najlepszym pomysłem, ale stosunki między nią a Chase'em układały się tak źle, że musiała odpocząć od męża.