Выбрать главу

Dopiero znacznie później wrócili do książki. Kiedy Hal otworzył ją, płonąc z niecierpliwości, Djamila zapytała:

– A więc, co takiego odkryłeś?

Wskazał na miejsce zaznaczone tłustym drukiem.

– Ludzie o zmienionych wymiarach, albo coś w tym rodzaju – usiłowała przetłumaczyć. Antyczny angielski znała nie lepiej niż Hal, a więc raczej słabo. Zamknęła książkę i zaczęła sylabizować tytuł. “Doświadczycie tego” Kahn i Wiener? – zastanowiła się przez chwilę. – Nie słyszałam nic o nich. Podała książkę Halowi. – Opowiedz mi to – poprosiła. – Nie mam teraz siły czytać.

– Autorzy są zdania… – zaczął Hal – wiesz, książka napisana w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku.

– Coś podobnego! – wykrzyknęła Djamila.

– A więc oni są zdania – powtórzył Hal – że w roku dwutysięcznym będzie można…

I Hal zaczął opowiadać o Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, ostoi kapitału, oraz badaniach prowadzonych ze szkodą dla ludzkości.

Djamila przysłuchiwała się uważnie.

Oczywiście książka nie zawierała tego wszystkiego, inna też była w niej interpretacja. Ale Hal zdążył już wyszukać potrzebne mu dane w centrali encyklopedycznej i podczas długiego lotu wymienić poglądy z Res Strogel. O tamtej epoce wspomniał również raport Fontaine'a. Kto by teraz obciążał swój umysł tego rodzaju faktami, w dodatku nieistotnymi?

– A jeżeli nasza wiedza ma jakąś luką? – zastanawiał się głośno Hal. – Wprawdzie w epoce przejściowej nie było żadnej wojny domowej, ale na pewno był to okres raczej burzliwy. Może jacyś ważni ludzie uratowali się i działali dalej w ukryciu, co?

– Więc uważasz – Djamila podjęła ten wątek z pewnym niedowierzaniem – że ci ludzie mogliby być tymi przecinkami, które widziałeś? – Sprawiała teraz wrażenie wytrąconej z równowagi, co nie zdarzało jej się często. – Takim owocem tamtych nieludzkich badań? – Wstrząsnął nią dreszcz. – Jaki by to mogło mieć cel? – W jej głosie znowu zabrzmiało niedowierzanie. Spojrzała na Hala. – Po co mieliby być tacy mali? Nie bujasz czasem?

Milcząc wzruszył ramionami. Skąd miał to wiedzieć? Ludziom chodziły kiedyś po głowach nie tylko takie myśli.

– W każdym razie wiem – odparł gwałtownie – że wtedy popełniono za sprawą takich właśnie ludzi wiele zła i przerażających wprost rzeczy, całkiem zresztą świadomie. Wypróbowywano na kobietach i dzieciach bomby i środki palne, skażano chemicznie całe obszary, rozumiesz, nie jakieś tam wydzielone tereny doświadczalne, ale obszary zamieszkane przez ludzi, niszcząc przy tym wszelkie przejawy życia, a ludzi nie tylko traktowano jak bydło, ale maltretowano ich i zabijano.

Patrzyła na niego z przerażeniem. Oczywiście słyszała już o tym, ale w szkole, a wiać dawno temu. Teraz natomiast wydało jej się nagle, że czeka ją bezpośrednia konfrontacja z tamtą epoką.

– Pomniejszanie ludzi byłoby w porównaniu z tamtym niewinną zabawą – dodał Hal. – Z punktu widzenia naszej współczesnej nauki nie jest to żaden problem.

– Bzdura! – przerwała mu Djamila. – Do poparcia twojej tezy brakuje argumentów! – Aby podkreślić wagę swych słów, uderzyła w książkę, wzbijając tuman kurzu. – Wszystko dlatego, że przypomniałeś sobie o tej starej księdze. Mogłeś sobie naprawdę darować tę podróż. Na pewno żyli wtedy również ludzie, rozsądni, którzy przeciwstawiliby się takim fantastom. Tak jest! Ostatecznie historia to wyjaśniła!

Jej argumenty nie zrobiły na Halu żadnego wrażenia.

– To, że mówią po angielsku i latają amerykańskimi helikopterami, tłumaczy chyba lepiej ta książka – wzbił z niej kolejny kłąb kurzu – niż twoja bardzo fantastyczna historyjka o gościach z kosmosu, musisz to przyznać. Poinformuję o tym Gwena.

To, że znalazł w Res sojuszniczkę, zataił, jak również fakt, że zamieszkała u Gwena.

XIII

Nowa baza miała charakter prowizoryczny. Niezbędny materiał został dostarczony z “Oceanu” na pokładzie dużego samolotu transportowego o napędzie odrzutowym. Przedtem trzeba było jednak dniem i nocą porządkować teren pod lądowisko. Podłoże, które Ennil określił jako makrocegłę, wykazywało sporo nierówności. Z braku czasu, jak również odpowiedniego laboratorium, musieli zrezygnować z mutacji bakterii, które zajęłyby się wyrównaniem terenu.

Po otrzymaniu materiału wzniesiono prowizorycznie baraki z prefabrykatów, łudząc się nadzieją, że wkrótce będzie można wprowadzić się z powrotem do “Highlife”.

W pobliżu dawnej bazy ustawiono straż. Nieco w górze, w miejscu, gdzie dawniej rosła widocznie gałąź, odkryli jaskinię, z której roztaczał się widok na płaskowyż. Tam właśnie Karl i Charles zaciągnęli wartę. Do własnej dyspozycji mieli nadajnik o dużej mocy oraz helikopter przywiązany do grubego konaru nad nimi.

Nastawili się na długi i nudny okres oczekiwania. Co się mogło wydarzyć?

Zarządzenie Chrisa o likwidacji bazy spotkało się z niezrozumieniem nie tylko ze strony Ennila. Widocznie jego argumenty były mato przekonujące.

Sam Chris natomiast czuł się pewnie, – Makrosi, po odkryciu swoich malutkich braci, na pewno podejmą teraz poszukiwania. A gdzie, jak nie w “Highlife”? Z pewnością byli w stanie przebadać bazę do ostatniego kamyka. Nie było w tym nic trudnego, zważywszy, że poziom rozwoju makrosów wyprzedzał ich własny o całe stulecia.

Ale jak postąpią potem i czy zaakceptują ich jako braci?

Największym zmartwieniem Chrisa, z którego nie zwierzył się nawet Geli, było to, że makrosi mogą oceniać ich moralność na podstawie epoki, w której się rozwinęli, i dojść do przekonania, że mają do czynienia z istotami, których moralność odpowiada poglądom ówczesnych kół rządzących.

Nie wiedział, jak mają teraz postąpić. Pierwszy kontakt zaskoczył go całkowicie. Czy teraz, kiedy członkowie ekspedycji znali już testament Tocsa i wiedzieli, że oni i makrosi są produktami jednej i tej samej ewolucji, prawdziwymi braćmi, teraz, kiedy mogli się spodziewać, że osiągną kiedyś ten sam stopień rozwoju – czy teraz zaakceptują w ogóle tę swoją namacalną przeszłość? Członkowie ekspedycji może tak, ale ludzie, którzy pozostali w ojczyźnie?

Przypomniała mu się rozmowa z Gelą po tym pamiętnym wieczorze, kiedy poznali “drugą możliwość rozmnażania”, jak nazwał to Ennil. Nawet Gela, zazwyczaj wyrozumiała i postępowa, zmarszczyła wtedy brwi i doszła do wniosku, że na pewno istnieją jeszcze inne ryzykowne niespodzianki, które mogłyby ukazać przyszłość w mniej nęcącym świetle. Oczywiście, ta “druga możliwość rozmnażania” ma swoje zalety, stanowi ułatwienie i prawdziwą emancypację kobiet – Gela, mówiąc to, patrzyła nieruchomo przed siebie – ale jaki będzie wówczas stosunek matki do dziecka?

Chris wyznaczył teraz do pełnienia warty Karla, chociaż jego obecność była raczej niezbędna w bazie. Odbiór radiowy w nowej bazie okazał się zły. Mimo to zrezygnowano na razie z pracochłonnej konstrukcji antenowej, ale za to zachowano “tajne ucho” i inne urządzenia podsłuchowe. Dlatego Chris zrezygnował z obecności swego sojusznika, Karla, który dowcipnymi uwagami potrafił zdziałać więcej niż inni rzeczową argumentacją. A przecież właśnie te raz można się było spodziewać wielu dyskusji do tyczących przyszłości.

Karl i Charles przesłuchiwali na zmianę programy makrosów, aby nie pominąć niczego, co świadczyłoby o odkryciu małych braci.

Tylko jedna audycja, a właściwie prośba skierowana do centrali encyklopedycznej wzbudziła ich uwagę. Właściwie był to przypadek, że dostrzegli tu jakiś związek. Pewien instytut zwrócił się do centrali encyklopedycznej z prośbą o informacje dotyczące Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej z okresu od 1960 do 2000 oraz – i to właśnie było najbardziej intrygujące – typów helikopterów. Dla żyjących współcześnie makrosów, którzy latali już samolotami napędzanymi energią pola M, musiała to być informacja dość niezwykła. Może nawet Charles nie zwróciłby na to uwagi, gdyby nie rozmaite pytania pomocnicze, które zadała centrala encyklopedyczna. Było raczej pewne, że ta tocząca się w eterze dyskusja wiązała się ściśle z uprowadzonym helikopterem.