Выбрать главу

– Po prostu się przejść. Kilka razy wokół domu.

– Wrócił pan z jakąś paczką. Co w niej było?

Zobaczyła, że dopiero teraz się zorientował, iż zdradził go zapis kamer w bloku. Przeniósł spojrzenie gdzieś ponad nią, a pałce skubiące krawat zaczęły poruszać się szybciej. – Wstąpiłem do sklepu całodobowego i kupiłem jakieś rzeczy. Kilka skrętów z ziółek. Od czasu do czasu mam ochotę zapalić.

– Łatwo sprawdzić w samym sklepie, co pan kupił.

– Środki uspokajające – wyrzucił z siebie. – Chciałem szybciej zasnąć. Chciałem też sobie zapalić. Prawo tego nie zabrania.

– Nie, ale składanie fałszywych zeznań w śledztwie jest karane.

– Poruczniku Dallas. – Głos adwokata był spokojny, lecz zaczynał lekko drgać ze wzburzenia. Z jego tonu Eve domyśliła się, że współpraca Foxxa z jego adwokatem nie była wcale lepsza niż jego współpraca z policją. – Fakt, że pan Foxx na krótko opuścił budynek, nie ma większego znaczenia dla śledztwa. Poza tym mój klient znalazł zwłoki najbliższej osoby, a to chyba dostatecznie usprawiedliwia drobne przeoczenie, jakiego mógł się dopuścić w zeznaniu.

– Drobne przeoczenie? Być może. Ani słowem nie wspomniał pan jednak, panie Foxx, że tego wieczoru pan i pan Fitzhugh mieliście gościa.

– Leanore nie można uważać za gościa – odrzekł sztywno Foxx.

– Jest… była wspólnikiem Fitza. Mieli do omówienia jakąś sprawę – i między innymi dlatego wyszedłem na spacer. Chciałem im dać kilka chwil, by w spokoju porozmawiali na tematy zawodowe. – Zaczerpnął tchu. – Tak jest zwykle najlepiej dla wszystkich.

– Rozumiem. Zatem teraz zeznaje pan, że opuścił mieszkanie, aby zostawić swego partnera i jego wspólniczkę na osobności. Dlaczego nie wspomniał pan o wizycie pani Bastwick w swoim wcześniejszym zeznaniu?

– Nie pomyślałem o tym.

– Nie pomyślał pan o tym. Zeznał pan więc, że zjadł kolację, obejrzał komedię i położył się spać, ale nie raczył pan wspomnieć o innych faktach, jakie miały miejsce tamtego wieczoru. O czym jeszcze nie raczył mi pan powiedzieć, panie Foxx?

– Nie mam już nic więcej do dodania.

– Dlaczego był pan wzburzony, wychodząc z domu, panie Foxx? Czy rozzłościło pana, że tak późnym wieczorem odwiedza was piękna kobieta, z którą pan Fitzhugh blisko współpracował?

– Poruczniku, nie ma pani prawa sugerować…

Prawie nie spojrzała na adwokata.

– Nic nie sugeruję, parne mecenasie. Zadaję tylko proste pytanie, czy pan Foxx był zły i zazdrosny, gdy wypadł jak burza z mieszkania.

– Wcale nie wypadłem, wyszedłem. – Spoczywająca na stole dłoń Foxxa zwinęła się w pięść. – I nie miałem absolutnie żadnego powodu, by się złościć albo być zazdrosnym o Leanore. Bez względu a to, jak często zdarzało się jej narzucać Fitzowi, zupełnie nie interesował się nią w tym sensie.

– Pam Bastwick narzucała się panu Fitzhughowi? -. Eve uniosła brwi. – To ci musiało chyba działać na nerwy, Arthurze. Świadomość, że twój partner nie ma wykrystalizowanych preferencji seksualnych, jeśli chodzi o płeć, świadomość, że co dzień spędzają ze sobą długie godziny, że ona przychodzi do niego do domu i paraduje przed nim. Nic dziwnego, że wpadłeś w złość. Sama chętnie bym jej przyłożyła.

– Fitz uważał, że to zabawne – wyrzucił z siebie Foxx. – Pochlebiało mu, że ktoś…, tyle od niego młodszy i tak atrakcyjny, może mu nadskakiwać. Śmiał się, kiedy robiłem mu wyrzuty.

– Śmiał się? – Eve wiedziała, jak się zachować. Przybrała współczujący ton. – To cię musiało doprowadzać do wściekłości. Dręczyłeś się, Arthurze, wyobrażając sobie, jak on jej dotyka i jak się przy tym śmieje – z ciebie.

– Mógłbym ją zamordować – wybuchnął Foxx, odtrącając powstrzymującą go rękę adwokata i czerwieniejąc na twarzy. – Zdawało się jej, że może go zwabić i przywiązać do siebie, Chciała, żeby Fitz mnie zostawił i nic jej nie obchodziło, że stanowimy szczęśliwy związek. Chciała po prostu wygrać. Pierdolony prawnik.

– Nie przepadasz za prawnikami, prawda?

Jego oddech stał się urywany.

– Nie, w zasadzie nie. Nie uważałem Fitza za prawnika. Uważałem go za swojego małżonka. I jeśli tamtego wieczoru lub kiedykolwiek byłem skłonny popełnić morderstwo, zamordowałbym Leanore. -Rozprostował palce i splótł dłonie. – Nie mam nic więcej do powiedzenia

Postanawiając, że na razie wystarczy, Eye zakończyła wywiad i wstała.

– Jeszcze porozmawiamy, panie Foxx.

– Chciałbym wiedzieć, kiedy wydacie ciało Fitza – rzeki, podnosząc się z trudem. – Postanowiłem nie odkładać dzisiejszej uroczystości, choć wydaje się trochę niestosowna, skoro zwłoki są u was.

– To zależy od decyzji lekarza sądowego. Nie ma jeszcze kompletnych wyników badali.

– Nie wystarczy, że nie żyje? – Głos Foxxa drżał. – Nie wystarczy, że się zabił, musi pani jeszcze wywlekać na światło dzienne wszystkie szczegóły naszego życia?

– Nie. – Podeszła do drzwi, wprowadziła kod. – Nie wystarczy.

– Zawahała się przez chwilę, po czym postanowiła zaryzykować.

– Zapewne pan Fitzhugh był bardzo poruszony śmiercią senatora. Pearly”ego.

Foxx tylko lekko skinął głową.

– Naturalnie, był poruszony, chociaż prawie się nie znali. – Nagle mięsień w jego twarzy drgnął. – Jeśli chce pani zasugerować, że Fitz odebrał sobie życie pod wpływem Pearly”ego… to niedorzeczne. Ledwie się znali. Rzadko kontaktowali się ze sobą.

– Rozumiem. Dziękuję, że poświęcił mi pan swój czas. – Odprowadziła ich do wyjścia i spojrzała w głąb korytarza, w stronę sąsiedniego pokoju przesłuchań. Leanore powinna już tam czekać.

Nie spiesząc się, poszła korytarzem do automatu, bawiąc się żetonami kredytowymi w kieszeni. Długo namyślała się nad wyborem, wreszcie zdecydowała się na baton i małą Pepsi. Automat wydał żądany towar, wydukał standardową prośbę o utylizację odpadków i łagodnie przestrzegł przed spożywaniem cukru.

– Pilnuj swojego nosa – poradziła mu Eye. Oparła się o ścianę, wolno delektując się przekąską. Potem wrzuciła puste opakowania do recyklera i poszła w stronę hallu.

Oceniła, że dwudziestominutowe oczekiwanie powinno trochę zirytować Leanore. Nie myliła się.

Kobieta kocim krokiem przemierzała wzdłuż i wszerz zniszczoną podłogę sali przesłuchań. Gdy tylko Eve otworzyła drzwi, odwróciła się gwałtownie.

– Poruczniku Dallas, być może nie liczy się pani z czasem, ale mój jest bardzo cenny.

– Wszystko zależy od punktu widzenia – powiedziała spokojnie Eve. – Ja za samo przyjście do pracy nie dostaję dwóch kawałków.

Peabody odchrząknęła.

– Porucznik Eve Dallas weszła do sali przesłuchań C by dokończyć procedury. Przesłuchiwana została poinformowana o wszystkich przysługujących jej prawach i zdecydowała, że nie skorzysta z prawa do adwokata. W nagraniu podano wszystkie konieczne dane.

– Świetnie. – Eve usiadła i wskazała Leanore krzesło naprzeciwko.

– Gdy tylko się pani uspokoi, możemy zacząć.

– Byłam gotowa do rozpoczęcia całej procedury w wyznaczonym czasie. – Leanore usiadła, założywszy nogę na nogę. – Ale z panią, poruczniku, nie z pani podwładną.

– Słyszysz, Peabody? Jesteś moją podwładną.

– Wszystko jest nagrane – odrzekła oschle Peabody.

– Chociaż uważam, że to niepotrzebne i trochę dla mnie obraźliwe.

– Leanore strzepnęła pyłek z mankietu czarnego kostiumu. – Za kilka godzin idę na uroczystość ku czci Fitza.