– Jesteś pewien, że zauważyłbyś, gdyby z czymś eksperymentował?
– Po pięciu miesiącach można poznać człowieka. – Oczy Cartera znów posmutniały. – Tak łatwo się przyzwyczaić do czyichś nawyków i w ogóle. Jak mówię, raczej nie spotykał się z innymi ludźmi. Szczęśliwszy był sam, kiedy się bawił swoim sprzętem i tkwił po uszy w interaktywnych programach.
– A więc introwertyczny samotnik.
– Tak, można i tak powiedzieć. Ale wcale nie był smutny ani przygnębiony. Mówił, że pracuje nad czymś dużym, nad jakąś nową zabawką, jak to nazywał – rzekł cicho Carter. – W zeszłym tygodniu powiedział, że tym razem zbije na tym fortunę i będzie się mógł równać z Roarke”em.
– Z Roarke”em?
– Nie miał na myśli nic złego – powiedział szybko Carter, próbując bronić zmarłego. – Musi pani wiedzieć, że Roarke dla wielu z nas jest grubą rybą. Gościem, który ma wszystko. Opływa w pieniądze, drogie ubrania, ma piękne domy, władzę i seksowną żonę. – Urwał i zarumienił się. – Przepraszam.
Nie ma za co. – Zdecydowała, że później się zastanowi, czy dziej ją bawi czy dziwi fakt, że dwudziestoletni chłopak uważa ją za seksowną.
– Po prostu wielu z nas, z ekipy technicznej – w ogóle wielu ludzi
– ma duże aspiracje. Roarke jest dla nich wzorem. Drew też go podziwiał. Był ambitny, pani Ro… pani porucznik. Snuł plany, miał
Jakieś cele. Dlaczego to zrobił? – Nagle oczy mu zwilgotniały.
– Dlaczego?
– Nie wiem, Carter. Czasem tak jest, że nikt nie wie.
Zadała mu jeszcze kilka pytań dotyczących ich wspólnej przeszłoaż w końcu uzyskała w miarę skrystalizowany portret Drew Mathiasa. Godzinę później nie pozostało jej nic innego, jak tylko złożyć z tych kawałków sensowny raport dla kogoś, kto się tym będzie zajmował i zamknie sprawę.
Oparła się o lustrzaną ścianę windy, gdy razem z Roarke”em wracali do siebie na górę.
– To był dobry pomysł, żeby przenieść Cartera na noc do innego pokoju na inne piętro. Może będzie lepiej spał.
– Będzie lepiej spał, jeżeli weźmie jakieś proszki nasenne. A co z tobą? Nie będziesz miała kłopotów ze snem?
– Nie. Wszystko byłoby prostsze, gdybym miała choć drobną wskazówkę, co go mogło gnębić i popchnąć do samobójstwa.
– Wyszła na korytarz, czekając, aż Roarke wyłączy system zabezpieczeń i otworzy drzwi. – Z mojej rozmowy z Carterem wyłonił się obraz przeciętnego fachowca, maniaka pracy o wielkich aspiracjach. Nieśmiałego wobec kobiet i uciekającego w świat fantazji. Zadowolonego z tego, co robi. – Wzruszyła ramieniem. – Nie było żadnych zarejestrowanych połączeń, żadnych wysłanych ani odebranych wiadomości na e-mailu, zabezpieczenie wejścia Mathias włączył o szesnastej, a wyłączył Carter trzydzieści trzy minuty po północy.
Nie miał żadnych gości, nigdzie nie wychodził. Po prostu został na cały wieczór w domu i się powiesił.
– A więc to nie zabójstwo.
– Nie, to nie zabójstwo. – Zastanawiała się, czy to lepiej, czy gorzej. – Nie ma kogo winić ani karać. Dzieciak nie żyje, to wszystko. -Odwróciła się raptownie do niego i zarzuciła mu ręce na szyję. – Roarke, zmieniłeś moje życie.
Zdumiony, uniósł jej twarz. Nie, jej oczy były suche, lecz pałały złością.
– O co chodzi?
– Zmieniłeś moje życie – powtórzyła. – A w każdym razie jego część. Sporą część. Chcę, żebyś o tym wiedział i pamiętał, kiedy wrócimy i zaczniemy żyć naszymi codziennymi sprawami. To na wypadek, gdybym zapomniała ci powiedzieć, jak wiele dla mnie znaczysz.
Wzruszony, musnął ustami jej brew.
– Nie pozwolę ci o tym zapomnieć. Chodź do łóżka, jesteś zmęczona.
– To prawda. – Odgarnęła z czoła włosy i ruszyła w stronę sypialni. Zostało im mniej niż czterdzieści osiem godzin, przypomniała sobie. Nie mogła pozwolić, by tamta niepotrzebna śmierć zepsuła im ostatnie godziny miesiąca miodowego.
Przekrzywiła głowę i zatrzepotała rzęsami.
– Wiesz, Carter uważa, że jestem seksowna.
Roarke zatrzymał się. Spojrzał na nią podejrzliwie.
– Słucham?
Och, uwielbiała, kiedy w jego śpiewnym, irlandzkim głosie pojawiała się arogancka nuta.
– Poza tym jesteś grubą rybą – ciągnęła, przyglądając mu się spod oka i rozpinając koszulę.
– Doprawdy? Ja?
– Bardzo grubą rybą albo, jak by powiedziała Mavis, mega gościem. A gdybyś się zastanawiał dlaczego, jedną z przyczyn jest to, że masz seksowną żonę. Rozebrana do pasa, usiadła na brzegu łóżka i zsunęła buty. Kiedy na niego popatrzyła, stał z rękami w kieszeniach i szczerzył zęby w uśmiechu. Ona też się uśmiechnęła i stwierdziła, że od razu poczuła się lepiej.
– Co więc zamierzasz zrobić ze swoją seksowną żoną, mega gościu? – spytała, odrzucając w tył głowę i unosząc brwi.
Roarke oblizał wargi i postąpił krok naprzód.
– Może ci po prostu udowodnię, jaki ze mnie mega facet?
Mając w perspektywie powrót, sądziła, że tym razem lepiej zniesie podróż z szybkością wystrzelonej w przestrzeń piłeczki.
Myliła się.
Eye przekonywała Roarke”a, używając bardzo logicznych jej zdaniem argumentów, że nie wsiądzie do jego prywatnego statku.
– Nie chcę się zabić.
Roześmiał się tylko, co okropnie ją rozzłościło, po czym wziął ją na ręce i po prostu wniósł na pokład.
– Nie zamierzam tu zostać. – Serce zabiło jej z niepokoju, kiedy wszedł do luksusowo urządzonej kabiny. – Mówię poważnie. Będziesz mnie musiał obezwładnić, żebym nie uciekła z tej latającej pułapki.
– Mhm. – Usiadł na szerokim, płaskim fotelu z gładkiej, ciemnej skóry, wziął ją na kolana i szybkim ruchem przypiął ją pasami, przytrzymując jej mocno ręce, by się nie wyrywała.
– Hej, przestań. – W panice zaczęła się szamotać i rzucać. – Puść mnie w tej chwili, słyszysz?
Czując jej zgrabny tyłeczek wiercący się na jego kolanach, wiedział już, jak spędzą pierwsze godziny podróży.
– Startuj, gdy tylko dostaniesz pozwolenie – rozkazał pilotowi. Uśmiechnął się do stewardessy. – Niczego na razie nie będziemy potrzebować – rzeki i gdy dyskretnie opuściła kabinę, zamknął drzwi.
– Zrobię ci coś złego – zagroziła Eye. Kiedy usłyszała pomruk włączonych silników i poczuła pod stopami lekką wibrację, zapowiadającą rychły start, pomyślała o przegryzieniu przytrzymujących ją pasów. – Nie ma mowy, nigdzie nie lecę – powiedziała stanowczo. – Powiedz mu, żeby wyłączył silniki.
– Za późno. – Objął ją i wtulił nos w jej szyję.- Rozluźnij się. Zaufaj mi. Jesteś tu bezpieczniejsza niż w samochodzie w środku miasta.
– Gówno prawda. 0, Boże! – Zacisnęła powieki, gdy silnik wydal z siebie głośny ryk. Wydawało się, że wahadłowiec nisza pionowo w górę, wtłaczając jej żołądek w trzewia. Przyśpieszenie uderzyło ją w plecy i przykleiło do Roarke”a. Dopóki tor lotu nie wyrównał się, nie śmiała odetchnąć. Po chwili zorientowała się, że wstrzymywanie oddechu jest powodem silnego ucisku, jaki czuje w piersiach, toteż z ulgą wypuściła powietrze, po czym nabrała w płuca nowy haust, jak nurek wynurzający się z głębiny na powierzchnię.
Nadal żyła, a to już było coś. Teraz mogła się już zemścić. Nagle zauważyła, że ma nie tylko rozpięty pas, ale i koszulę, a na piersiach poczuła ręce Roarke”a.