Выбрать главу

– Wielki wojownik jest już dosyć dobrze zapoznany ze śmiercią! Wielki wojownik nie zgwałci zwierzątka! To poniżej jego godności!

– Zgwałci, zgwałci.

– Nie podnieci się!

– Podnieci. Ja go podniecę. W mojej najpiękniejszej kobiecej postaci. Zrobię ci to, o czym marzyłeś, admirale Matsuhiro. Będę cię pieścić, miętosić, lizać… Z tą drobną różnicą, że ostatecznej penetracji dokonasz nie na moim ciele, tylko na ciele tego tu oto bumbona. Zobacz, jak maleństwo się szczerzy… No dobra, przystąpmy do rzeczy.

– Nie… Panienko… Nie, najpierw muszę ci coś wyznać… Panienko, nie rób tego… Nie rób tego jeszcze… Poczekaj, bo będziesz żałować… Nie chcę, abyś mnie dotykała… W ten sposób… Panienko… Chociaż jest panienka uzurpatorem… Ja panienkę kocham… Chcę z panienką wziąć ślub! Nie chcę tego robić bez ślubu!

– Jasne. Jako Cesarz, udzielam ci natychmiast ślubu ze mną. I z bumbonem. Ciesz się, jesteś pierwszym i jedynym człowiekiem, który poślubił Cesarza. I bumbona.

– Panienko… Nie, panienko… Proszę… Panienko! Panienko! Panienko!

– Możesz mi mówić „pani Matsuhiro”.

– Panienko! Panienko! Panienko… Panienko… Panienko… Panienko… Och, panienko… Pani… Pani moja… Pani… Pa…!!!

– Dobry bumbon, dobry.

– I jak tam, Ziofilattu?

– Hhh…

– Masz jakieś kłopoty z artykulacją?

– Hhh…

– No tak. Przecież sam zmasakrowałem ci gardło, bawiąc się z tobą w rybaka, rybkę i wędkę. Ale już czas, by skończyć z tymi dziecinnymi zabawami. Chociaż ty lubisz bawić się z dziećmi, prawda? Z małymi dziewczynkami?

– Hhh…

– Teraz przystąpimy do Tortury Właściwej. Wszystko, co było do tej pory, było tylko delikatnym przygotowaniem do tego, co cię dzisiaj czeka. Dzisiaj i jutro, i zawsze. Wyobraź sobie, że ktoś, kogo bardzo kochasz, kogo potrzebujesz, ale z kim nie powinieneś się łączyć seksualnie… Że ktoś taki cię gwałci.

– Hhh…

– Długo zastanawiałem się, kto to mógłby być… Widzisz, po tym, jak cię zmasakrowałem, nie możesz jeść. Dostajesz tylko półpłynną papkę z miecznicy, i to w bardzo małych dawkach, które wciąż się zmiejszają, aby uodpornić cię na śmierć głodową… A mlecznica, nawet w dużych dawkach, nawet ta od starego Chochołacza, to nie to samo, co mięso? Na pewno marzysz o mięsie, co? Kochasz mięso, potrzebujesz mięsa… Choć pewnie nie chciałbyś się z nim połączyć seksualnie. No i właśnie dlatego zostaniesz zgwałcony przez mięso. Przez dużą ilość pieczonego mięsa.

– Hhh…

– Posiadam dużą ilość ludzkiego mięsa, które wykonuje moje polecenia. Porusza się, zachowuje tak, jakby żyło, a to dzięki specjalnym drucikom, do których jest podczepione. Ludzkie zwłoki, które ożywiałem za pomocą superdokładnej imitacji procesów życiowych. Specjalnie dla ciebie kazałem je upiec, nie zdejmując ich zresztą z drucików. Teraz, umiejętnie manipulowane i smakowicie przyprawione, będą cię gwałcić swoim wypieczonymi na twardo, gorącymi narządami. Dzięki wewnętrznym poparzeniom, a także dzięki wstrząsowi psychicznemu, zbliżysz się do granicy śmierci i zapoznasz się z nią tak dobrze, że zacznie się u ciebie proces uodpornienia na śmierć. Więc raduj się, Ziofilattu!

– Hhh…

– Raduj się, mówię! A powiedziałbym nawet „Klaszcz!”, gdybyś miał jeszcze ręce, bo oto zaczyna się Teatrum. Mmm, co za zapaszek… Mięso oczywiście skruszało trochę przed pieczeniem, ale specjalnie dla ciebie wybrałem trupy niezbyt zgniłe. Muszą być apetyczne, bo to dopiero wzmaga odrazę i wstrząs! Trup smaczny jest dla człowieka jeszcze większym wstrząsem niż trup zgniły. Wiem o tym, jak bardzo z tego powodu męczyłeś się tam, na Północy, gdy widziałeś, jak oni jedzą swoje żony… Dobra, niech zacznie się trupia rozkosz!

– Hhh…

– A gdzie okrzyki radości? Częściowy brak gardła nie jest żadnym usprawiedliwieniem! Kukiełmistrze! Nasz Ziofilattu nie odczuwa jeszcze rozkoszy. Nie wydaje z siebie odpowiednio głośnych wyrazów radości. Dajcie szybko tę najgorętszą kukłę, tę obtoczoną w pieprzu i soli.

– Hhh!!!…

– Witaj, Barnaro.

– Witaj, panie.

– Wiesz, że zaraz zaczniemy cię unieśmiertelniać?

– Wiem.

– Czy jesteś zachwycony?

– Tak, jestem zachwycony.

– Czy odczuwasz radość?

– Tak, odczuwam radość.

– Czy szalejesz ze szczęścia?

– Tak, szaleję ze szczęścia.

– Czy widzisz tego człowieka?

– Tak… Tak, widzę tego… Człowieka.

– To jest człowiek. Tyle że uwklęśniliśmy mu twarz.

– Tak. Uwklęśniliście.

– Tam, gdzie miał nos, wepchnęliśmy mu go do środka, tworząc jamę, która idealnie odpowiada kształtowi jego poprzedniego nosa. Brodę, szczękę też mu wepchnęliśmy, tak że stały się wklęsłe, tak jak wcześniej były wypukłe. I czoło też, oczywiście, co uszkodziło mu mózg. Ból i uszkodzenie mózgu sprawiają, że ten… człowiek… ciągle kłapie szczękami, jakby starał się gryźć.

– Tak. Widzę.

– I słyszysz, co?

– Tak.

– Wiesz, co się teraz stanie?

– Tak, domyślam się.

– Słusznie. Będziesz musiał założyć maskę… Ale to dla ciebie, jako dla aktora, nic nowego, prawda… Zawsze odgrywałeś rolę, do której się nie nadawałeś, zawsze byłeś kimś innym, niż chciałeś być. Więc założysz maskę… To znaczy, przyłożymy twoją twarz do twarzy tego człowieka. Kiedy był jeszcze wypukły, był bardzo do ciebie podobny. I nadal jest podobny, tylko na wklęsło. Twoja twarz więc wejdzie idealnie w jego wklęsłą twarz. Nazywał się Tundu Embroja, całe życie był nienażarty, ciągle chciał jeść… Teraz cały czas gryzie, jakby szarpie tą swoją wklęsłą szczęką… Teraz będzie miał co szarpać. Teraz nareszcie będzie miał co jeść. Mięso, które będzie przylegać do jego wklęsłej twarzy.

– Taaak!!!

– Tak.

– Chciałeś o coś zapytać, Viranie Watanabe?

– Tak… Panie, dlaczego przez cały czas pokazujesz mi różne narzędzia i opowiadasz o torturach?

– To dziwne pytanie u takiego profesjonalisty. Jesteś przecież na sali tortur i dobrze o tym wiesz.

– Tak… Panie… Ale dlaczego ciągle mówisz o torturach, a nie… nie…

– Nie przystępuję do tortur?

– Tak!

– Martwi cię to?

– Nie… Nie, bo zrozumiałem… Panie, ty nie torturujesz! Ty jesteś dobry!

– Oczywiście, że jestem dobry.

– Ty… Panie, ty chcesz tylko nas przestraszyć, abyśmy robili to, co słuszne. Ty tylko mówisz o torturach, ale ty nikogo jeszcze nie storturowałeś!

– Oczywiście, że jestem dobry.

– Ty jeszcze nigdy nikogo tak naprawdę nie przywiodłeś do śmierci! Ojcze! Dobry Ojcze! Śpiewam twoją chwałę, Ojcze!

– Oczywiście, że jestem dobry. Ale to nie znaczy, że nie torturuję. I to nie znaczy, że nikogo nie przywiodłem do śmierci. Wręcz przeciwnie. Przywieść ludzi do śmierci, na samą jej granicę, to jedyny sposób, aby uodpornić ich na śmierć.

– To dlaczego… Dlaczego trzymasz mnie tutaj, w strachu i w nadziei… Nie torturując?