– Chcesz go zobaczyć? – zapytał Mauney.
– Nie – odpowiedział Reacher. Spojrzał na Orozco i zapytał: – Kiedy przeprowadzicie autopsję?
– Wkrótce.
– Czy sznur coś nam powie?
– Przypuszczalnie jest zbyt pospolity.
– Wiadomo, kiedy Orozco zginął?
Mauney uśmiechnął się słabo jak gliniarz do gliniarza.
– Kiedy uderzył o ziemię.
– To znaczy kiedy?
– Trzy, cztery tygodnie temu. Sądzimy, że zginął przed Franzem, lecz nigdy się tego nie dowiemy.
– Dowiemy się – zaprzeczył Reacher.
– Jak?
– Zapytam tego, kto to zrobił. Zapewniam cię, że mi powie. Będzie błagał o taką możliwość.
– Żadnych niezależnych działań, pamiętasz?
– Możesz sobie pomarzyć.
Mauney został, aby odwalić papierkową robotę, podczas gdy Reacher, Neagley, Dixon i O’Donnell zjechali na dół, aby wyjść na ciepło i słońce. Stali na parkingu, nie odzywając się ani słowem, nie robiąc niczego, gotując się z tłumionej wściekłości. To normalne, że żołnierze myślą o śmierci. Żyją w jej cieniu i ją akceptują. Niektórzy nawet jej pragną. W głębi duszy chcą jednak, aby była sprawiedliwa. Ja i on. Niech zwycięży lepszy. Pragną też, aby była godna. Niezależnie od tego, jakim wynikiem zakończy się starcie, chcą, aby walka miała znaczenie.
Żołnierz, który poległ z rękami skrępowanymi na plecach, kojarzy się z najohydniejszym aktem przemocy. Z bezradnością, poddaniem i torturami. Z bezsilnością.
Ten widok pozbawił ich wszelkich złudzeń.
– Chodźmy – powiedziała Dixon. – Tracimy czas.
37
W hotelu Reacher spędził trochę czasu nad fotografią, którą dostał od Mauneya. Zdjęciem z apteki. Zamrożonym kadrem z systemu monitoringu. Jak zwykle niespokojny Manuel Orozco stał z lewej, patrząc w prawo. Obok niego Calvin Franz z rękami w kieszeniach i cierpliwym wyrazem twarzy. Następnie spoglądający przed siebie Tony Swan. I Jorge Sanchez z prawej, z palcem wetkniętym za kołnierzyk.
Czterech przyjaciół.
Dwóch z nich nie żyło.
Przypuszczalnie zabito wszystkich czterech.
– Co za pieprzona sytuacja – rzekł O’Donnell. Reacher skinął głową.
– Poradzimy sobie.
– Naprawdę? – zapytała Neagley. – Czy uda się nam tym razem?
– Tak jak kiedyś.
– Nigdy nie spotkało nas coś takiego.
– Zmarł mój brat.
– Wiem, lecz to, co się tu wydarzyło, jest gorsze. Reacher ponownie przytaknął.
– To fakt.
– Miałem nadzieję, że jakimś cudem trzem pozostałym nic się nie stało.
– Wszyscy mieliśmy.
– Byliśmy w błędzie. Oni nie żyją.
Poszli do pokoju Dixon tylko po to, by przekonać się, że praca to pojęcie względne. Znaleźli się w ślepym zaułku. Nie mieli żadnego punktu zaczepienia. Ich samopoczucia nie poprawiła Neagley, która po wizycie w swoim apartamencie znalazła wiadomość od znajomego z Pentagonu: „Przykro mi, nie mogę udzielić żadnych informacji. Działalność New Age Defense Systems jest objęta tajemnicą”. Krótka wiadomość, pozbawiona treści i lekceważąca.
– Wygląda na to, że facet nie ma wobec ciebie większych zobowiązań – zauważył O’Donnell.
– Jesteś w błędzie – odparła Neagley. – Gość ma wobec mnie większy dług, niż sądzisz. Ta odmowa mówi więcej o New Age Defense Systems niż o mnie lub o nim.
Zaczęła przeglądać zawartość skrzynki odbiorczej, by po chwili się zatrzymać. Natrafiła na inną wiadomość od tego samego faceta. Podpisaną innym imieniem, nadaną z innego adresu e-mailowego.
– To darmowe konto e-mailowe jednorazowego użytku – wyjaśniła.
Kliknęła ikonę listu i przeczytała: „Frances, miło, że się odezwałaś. Powinniśmy się spotkać. Wolisz obiad czy kino? Powinienem zwrócić twoje płyty z muzyką Hendriksa. Dzięki za pożyczenie. Wszystkie są wspaniałe. Szósty kawałek w drugim albumie jest bardzo dynamiczny. Daj mi znać, kiedy przyjedziesz do Waszyngtonu. Zadzwoń, gdy tylko będziesz mogła”.
– Ma twoje płyty? – zapytał Reacher.
– Nie – odpowiedziała Neagley. – Nie mam żadnych płyt Jimiego Hendriksa. Nie lubię jego muzyki.
– Poszliście kiedyś do kina lub na obiad? – zaciekawił się O’Donnell.
– Nigdy – zaprzeczyła Neagley.
– Musiał cię pomylić z inną kobietą.- To mało prawdopodobne – ocenił Reacher.
– Przesłał zaszyfrowaną wiadomość – oznajmiła Neagley. – Odpowiedź na moje pytanie. Inne wytłumaczenie odpada. Niebudzący podejrzeń e-mail z oficjalnego adresu i zaszyfrowany ciąg dalszy z jednorazowego konta. Ostro się asekuruje.
– Co to za szyfr? – zapytała Dixon.
– Musi mieć coś wspólnego z szóstym kawałkiem z drugiego albumu Hendriksa.
– Jaki tytuł nosi drugi album Hendriksa? – zapytał Reacher.
– Electric Lady land - poinformował go O’Donnell.
– Ten album był późniejszy – zaprzeczyła Dixon. – Pierwszy nosił tytuł Are You Experienced.
– Ten z nagimi kobietami na okładce?
– To Electric Lady land.
– Wspaniała okładka.
– Jesteś odrażający.
– Drugi album to Axis Bold As Love - przerwał im Reacher.
– Jaki tytuł nosił szósty utwór? – zapytała Dixon.
– Nie mam pojęcia.
– Kiedy zaczyna się twarda gra, twardziele idą na zakupy – odparł O’Donnell.
Ruszyli na wschód Sunset i dotarli do sklepu Tower Records. Weszli do klimatyzowanego pomieszczenia pełnego młodych ludzi i głośnej muzyki i na półce z napisem „Rock/Pop” odnaleźli literę „H”. Całe mnóstwo albumów Jimiego Hendriksa. Reacher rozpoznał cztery stare płyty oraz kilka albumów wydanych pośmiertnie. Były też trzy egzemplarze Axis Bold As Love. Reacher wyciągnął jeden i przewrócił na drugą stronę. Pudełko było zafoliowane, a sklepowy kod kreskowy zasłaniał drugą połowę listy utworów.
Podobnie było na drugim egzemplarzu.
I trzecim.
– Zerwij folię – powiedział O’Donnell.
– Mam ukraść płytę?
– Nie, zerwij plastikowe opakowanie.
– Nie mogę, płyta nie jest naszą własnością.
– Bijesz gliniarzy, a nie chcesz uszkodzić folii?
– To zupełnie inna sprawa.
– Co zamierzasz zrobić?
– Kupię ją. Przesłuchamy płytę w samochodzie. Samochody mają odtwarzacze CD, prawda?
– Od stu lat – potwierdziła Dixon.
Reacher wziął płytę i stanął w kolejce za dziewczyną mającą na twarzy więcej metalu niż gość, który oberwał granatem. Podszedł do kasy i odliczył trzynaście dolców ze zwitka ośmiuset dolarów, po raz pierwszy w życiu stając się właścicielem płyty kompaktowej.
– Rozpakuj ją – poradził O’Donnell.
Płyta była ściśle zafoliowana. Reacher oderwał róg paznokciem, a następnie rozerwał zębami plastikowe opakowanie. Gdy się go pozbył, odwrócił okładkę i przesunął palcem po liście utworów.
– „Little Wing” – powiedział.
O’Donnell wzruszył ramionami. Neagley spojrzała pustym wzrokiem.
– To żadna pomoc – stwierdziła Dixon.
– Znam tę piosenkę – oznajmił Reacher.
– Błagam, tylko nie śpiewaj – poprosiła Neagley.
– Co to oznacza? – zapytał O’Donnell.
– To oznacza, że New Age Defense Systems produkuje broń o nazwie Little Wing.
– Jasne, w dalszym ciągu nie wiemy jednak, co to takiego.
– Pewnie to coś związanego z aeronautyką. Zdalnie sterowany samolot czy coś w tym rodzaju.