Выбрать главу

Porządki Mileny ograniczały się do zgarnięciu gruzu na sterty i wepchnięcia wyprutego pierza do poduszek. Poukładała niektóre książki i papiery obok roztrzaskanych półek, z których je zrzucono.

Nie mogła zrobić nic więcej. Beznadziejne zadanie.

Reacher znalazł w kuchni kubeł na śmieci, w którym zdaniem Curtisa Mauneya znaleziono zmiętą serwetkę. Kubeł został wyrwany z gniazda pod zlewem i rzucony w drugi koniec pokoju. Niektóre rzeczy wypadły na zewnątrz, inne pozostały.

– Widzę w tym wszystkim więcej gniewu niż skuteczności – powiedział. – Jakby niszczenie było celem samym w sobie. Jakby napastnicy byli równie wściekli jak zmartwieni.

– Zgadzam się – przytaknęła Neagley.

Reacher otworzył drzwi i wszedł do głównej sypialni. Łóżko zostało wywrócone do góry nogami. Materac rozpruto. Wszędzie leżały rozrzucone ubrania. Połamane półki. Jorge Sanchez był schludnym człowiekiem, a jego naturalna skłonność została dodatkowo wzmocniona długimi latami życia podporządkowanego wojskowym standardom i rygorom. W mieszkaniu nie pozostał po nim żaden ślad. Najmniejszego cienia lub echa.

Milena apatycznie przemierzała mieszkanie, układając przedmioty w sterty, czasami zatrzymując się, aby przekartkować książkę lub spojrzeć na zdjęcie. Ustawiła zniszczoną kanapę we właściwej pozycji, chociaż wiedziała, że nikt już na niej nie usiądzie.

– Czy gliniarze tu byli? – zapytał Reacher.

– Tak – odpowiedziała.

– Co mówili?

– Uważają, że ludzie, którzy to zrobili, udawali monterów telefonicznych lub pracowników telewizji kablowej.

– Rozumiem.

– Moim zdaniem po prostu przekupili portiera. To znacznie łatwiejsze.

Reacher skinął głową. Vegas, miasto przekrętów.

– Czy gliniarze domyślają się, dlaczego to zrobiono?

– Nie.

– Kiedy ostatni raz widziałaś Jorge?

– Poszliśmy na obiad – odparła. – Do chińskiej restauracji.

– Kiedy?

– W jego ostatnią noc w Vegas.

– Byłaś tutaj?

– Byliśmy sami.

– Napisał coś na serwetce – powiedział Reacher. Milena skinęła głową.

– Ktoś do niego zadzwonił? Ponownie przytaknęła.

– Kto?

– Calvin Franz – odparła.

49

Milena chwiała się na nogach, więc Reacher oczyścił kuchenny blat z kawałków rozbitej porcelany, aby zrobić jej miejsce. Podciągnęła się i usiadła, opierając się na dłoniach wsuniętych pod kolana.

– Musimy ustalić, czym zajmował się Jorge – zaczął Reacher. – Odkryć przyczynę tego, co się stało.

– Nie mam zielonego pojęcia.

– Przecież spędzaliście razem czas.

– Dużo czasu.

– Znaliście się dobrze.

– Bardzo dobrze.

– Od wielu lat?

– Z pewnymi przerwami.

– Musiał ci wspominać o swojej pracy.

– Mówił o niej cały czas.

– O czym myślał?

– Interesy kiepsko szły – powiedziała Milena. – Nie dawało mu to spokoju.

– Jego firma? Tutaj, w Vegas? Milena skinęła głową.

– Na początku wszystko było wspaniale. Jeszcze kilka lat temu mieli pełne ręce roboty. Mnóstwo kontraktów. Później duże kasyna zaczęły się wycofywać. Zatrudnili własną ochronę.

Jorge mówił, że to nieuchronne. Kiedy firma osiągnie pewną wielkość, takie postępowanie zaczyna mieć sens.

– Szef ochrony naszego hotelu powiedział, że Jorge był zajęty. Jak jednoręki tapeciarz.

Milena uśmiechnęła się.

– Chciał być miły. Jorge udawał, że nie dzieje się nic złego. Podobnie jak Manuel Orozco. Początkowo mówili: Będziemy udawali, aż faktycznie staniemy się zajęci. Później powtarzali: Będziemy udawali, teraz i nigdy więcej. Próbowali trzymać fason. Byli zbyt dumni, aby prosić.

– Co sugerujesz? Wszystko zaczęło się walić?

– Bardzo szybko. Zaczęli brać dorywczo fizyczną robotę. Pracowali jako bramkarze w klubach, wyrzucali oszustów z miasta, tego rodzaju rzeczy. Kiedyś udzielali konsultacji hotelom. Później praktycznie przestali. Tamci zawsze uważali, że wiedzą lepiej, nawet jeśli było inaczej.

– Widziałaś, co Jorge napisał na serwetce?

– Oczywiście, posprzątałam po obiedzie, gdy wyszedł. Zapisał na niej jakieś liczby.

– Wiesz, co oznaczają?

– Nie, wiem jednak, że bardzo go zmartwiły.

– Co później zrobił? Po telefonie od Franza.

– Zadzwonił do Manuela Orozca. Od razu. Orozco też się zmartwił.

– Jak to wszystko się zaczęło? Kto do nich przyszedł?

– Przyszedł?

– Kto był ich klientem? – zapytał Reacher.

Milena spojrzała mu w oczy, następnie odwróciła się i popatrzyła na O’Donnella, Dixon i Neagley.

– Nie słuchacie, co mówię – powiedziała. – Oni nie mieli klientów. Od jakiegoś czasu.

– Coś musiało się wydarzyć – rzekł Reacher.

– Nie rozumiem, co masz na myśli.

– Ktoś do nich przyszedł z jakąś sprawą. Kiedy wykonywali robotę lub siedzieli w biurze.

– Nie wiem, kto do nich przyszedł.

– Jorge o tym nie wspominał?- Nie. Jednego dnia siedzieli bezczynnie, a drugiego uwijali się jak mucha z niebieską dupą. Tak mówili. Jak mucha z niebieską dupą, a nie jednoręki tapeciarz.

– Nie wiesz, co się stało? Milena pokręciła głową.

– Nie powiedzieli mi.

– Kto może wiedzieć?

– Żona Orozca.

50

W zrujnowanym mieszkaniu zapadła grobowa cisza. Reacher spojrzał na Milenę i zapytał:

– Orozco był żonaty? Milena skinęła głową.

– Miał trójkę dzieci.

Reacher odwrócił się do Neagley:

– Dlaczego o tym nie wiedzieliśmy?

– Nie jestem wszechwiedząca – odparła Neagley.

– Powiedzieliśmy Mauneyowi, że jego najbliższym krewnym jest siostra.

– Gdzie mieszkał Orozco? – zapytał Reacher.

– Przy tej samej ulicy – odparła Milena. – W domu takim jak ten.

***

Milena poprowadziła ich kolejne pół kilometra od centrum miasta do apartamentowca po przeciwnej stronie ulicy. Do mieszkania Orozca. Mieszkanie znajdowało się w budynku podobnym do domu Sancheza. Ten sam wiek, ten sam styl, ta sama konstrukcja, ta sama wielkość. Niebieska markiza nad chodnikiem zamiast zielonej jak u Sancheza.

– Jak ma na imię pani Orozco? – zapytał Reacher.

– Tammy – odpowiedziała Milena.

– Będzie w domu?

Milena skinęła głową.

– Pewnie śpi. Pracuje nocami. W kasynie. Wraca do domu, wsadza dzieci do szkolnego autobusu i kładzie się spać.

***

Obudził ją portier. Zadzwonił do mieszkania z lokalnej centrali. Podniosła słuchawkę po długim oczekiwaniu. Portier podał nazwisko Mileny, a następnie Reachera, Neagley, Dixon i O’Donnella. Wyczuł nastrój i uczynił to poważnym tonem. Nie pozostawił żadnej wątpliwości, że przynieśli złe nowiny.

Nastąpił kolejny okres długiego oczekiwania. Reacher pomyślał, że Tammy Orozco próbuje połączyć cztery nowe nazwiska z nostalgicznymi wspomnieniami męża, dodać dwa do dwóch. Wyobraził sobie, że wkłada podomkę. Wielokrotnie składał wizyty wdowom. Wiedział, jak się potoczą dalsze wydarzenia.

– Możecie wejść na górę – odparł portier.