– Prędkość pocisku sprawi, że nie będzie to łatwe – zauważył Reacher.
– Prawie niemożliwe – odparła Bond. – Nasz czas reakcji jest zbyt wolny. Oznacza to, że urządzenia obronne będą musiały działać automatycznie, a to z kolei, że będziemy musieli zaufać, iż komputer zdoła odróżnić ptaka lecącego sto metrów wyżej, Little Wing znajdującego się w odległości dwóch kilometrów i satelitę oddalonego o sto kilometrów. W powietrzu może zapanować chaos. Linie lotnicze będą chciały zapewnić sobie ochronę przed atakiem terrorystów. Nad lotniskami cywilnymi zrobi się tłoczno. Błędne rozlokowanie maszyn w powietrzu stanie się normą zamiast wyjątkiem. Na dodatek trzeba będzie wyłączyć zabezpieczenia w fazie startu i lądowania, co oznacza, że samolot będzie całkiem bezbronny dokładnie wtedy, gdy nie może sobie na to pozwolić.
– Coś okropnego – rzekła Dixon.
– Na szczęście to czysta teoria – dodał O’Donnell. – Jak rozumiem, prace nad Little Wing nie zostały jeszcze zakończone.
– Nie mogę powiedzieć nic więcej – przerwała Bond.
– Przecież już się pani zgodziła.
– Pytacie o sprawy objęte tajemnicą handlową.
– Fakt, to ważniejsze od tajemnicy wojskowej.
– Prototypy działają – powiedziała Bond. – Test beta wypadł znakomicie. Niestety, pojawiły się problemy w produkcji.
– Pocisków, elektroniki czy tego i tego?
– Elektroniki – odparła Bond. – Technika rakietowa ma ponad czterdzieści lat. W Denver w Kolorado mogą produkować pociski, nie przerywając snu. Mają problemy z układem elektronicznym. Tutaj, w Los Angeles. Nawet nie zaczęli produkcji seryjnej. W dalszym ciągu składają je na stołach montażowych. A teraz nawet to diabli wzięli.
Reacher skinął głową w milczeniu. Przez chwilę spoglądał przez okno, a następnie wyciągnął kilka serwetek z serwetnika, rozłożył, poukładał jedna na drugiej i przycisnął cukiernicą. Restauracja niemal opustoszała. Dwaj faceci siedzieli samotnie w oddzielnych kabinach po przeciwnej stronie. Promienie popołudniowego słońca na zewnątrz zaczęły słabnąć. Czerwone i żółte neony tworzące ogromny znak restauracji stawały się coraz wyraźniejsze. Niektóre samochody przejeżdżające ulicą miały włączone światła.
– Czy projekt Little Wing zakończył się fiaskiem podobnie jak wiele innych przedsięwzięć? – zapytał O’Donnell. – Kolejne marzenie Pentagonu, które zakończyło się puszczeniem z dymem mnóstwa dolarów.
– Miało być inaczej – zaprotestowała Diana Bond.
– Tak jak zawsze.
– Nie jest to zupełna klapa. Nie działają tylko niektóre podzespoły.
– To samo mówili o karabinie M-szesnaście. To prawdziwa pociecha, gdy człowiek idzie z taką bronią na patrol.
– M-szesnaście w końcu udało się usprawnić. Podobnie będzie z Little Wing. Warto poczekać. Czy wiecie, który samolot jest najlepiej chroniony na świecie?
– Pewnie Air Force One. Politycy dbają przede wszystkim o własny tyłek.
– Little Wing zestrzeliłby go bez trudu – oznajmiła Bond.
– Sprowadźcie tę broń jak najszybciej – powiedział O’Donnell. – To znacznie łatwiejsze od głosowania.
– Powinieneś przeczytać Ustawę patriotyczną. Mogliby cię aresztować za takie słowa.
– Więzienia okazałyby się zbyt małe – odparł O’Donnell.
Kelnerka wróciła i stanęła nad nimi. Najwyraźniej liczyła na większe zamówienie od wypijanej w dużej ilości kawy. Dixon i Neagley dostrzegły sygnał i zamówiły deser lodowy. Diana Bond podziękowała. O’Donnell poprosił o hamburgera. Kelnerka nie ruszyła się z miejsca, spoglądając wymownie na Reachera. Ten jej nie dostrzegał. W dalszym ciągu bawił się serwetkami, to kładąc na nich cukiernicę, to ją podnosząc.
– A pan? – zapytała kelnerka. Reacher uniósł głowę.
– Placek jabłkowy – poprosił. – Z lodami. I jeszcze jedną kawę.
Kelnerka odeszła, a Reacher wrócił do swoich serwetek. Diana Bond podniosła torebkę z podłogi i ostentacyjnie ją otrzepała.
– Powinnam już wracać.
– W porządku – powiedział. – Dziękujemy, że pani przyszła.
55
Diana Bond wyruszyła w długą drogę do Edwards, a Reacher wyrównał serwetki i ustawił na nich cukiernicę, dokładnie na środku. Po chwili pojawiły się desery, kolejna kawa i hamburger O’Donnella. Reacher zjadł połowę swojego placka i przerwał. Siedział przez chwilę w milczeniu, wyglądając przez okno. Następnie drgnął raptownie, wskazał na cukiernicę, spojrzał na Neagley i zapytał:
– Wiesz, co to jest?
– Cukier – odpowiedziała.
– Nie, to przycisk do papieru.
– Co z tego?
– Kto nosi pistolet bez naboju w komorze?
– Człowiek, który został tak wyszkolony.
– Na przykład gliniarz łub były gliniarz. Były policjant z Los Angeles.
– I?
– Smoczyca z New Age Defense Systems nas okłamała. Ludzie robią notatki. Gryzmolą. Lepiej pracują z papierem i ołówkiem. Środowisko pozbawione papieru nie istnieje.
– Sytuacja mogła ulec zmianie od czasu, gdy ostatnio pracowałeś.
– Podczas naszej pierwszej rozmowy powiedziała, że Swan używał swojego kawałka muru berlińskiego jako przycisku do papieru. Trudno używać przycisku do papieru w środowisku, które jest go całkowicie pozbawione, nieprawdaż?
– Może użyła przenośni? – rzekł O’Donnell. – Przycisk do papieru, pamiątka, ozdoba na biurko, co za różnica?
– Kiedy byliśmy tam pierwszy raz, musieliśmy poczekać, żeby wjechać na parking. Pamiętasz.
Neagley skinęła głową.
– Przez bramę wyjeżdżała jakaś ciężarówka.
– Jaka?
– Samochód firmy sprzedającej kserokopiarki. Z serwisu lub działu handlowego.
– Po co kserokopiarka w środowisku pozbawionym papieru?
Neagley nie odpowiedziała.
– Jeśli okłamała nas w jednej sprawie, mogła skłamać w pozostałych.
Nikt się nie odezwał.
– Szef ochrony New Age Defense Systems jest byłym gliniarzem z Los Angeles. Założę się, że podobnie większość jego ludzi. Bezpieczeństwo przede wszystkim, komora nabojowa pusta. To podstawowe zasady.
Pozostali w dalszym ciągu milczeli.
– Zadzwoń do Diany Bond. Powiedz, aby natychmiast wróciła.
– Przecież dopiero co wyszła – zdziwiła się Neagley.
– Nie odjechała daleko. Może zawrócić. Jestem pewien, że jej samochód ma kierownicę.
– Nie będzie chciała.
– Będzie musiała. Powiedz, że jeśli tego nie uczyni, w gazetach znajdzie się znacznie więcej od nazwiska jej szefa.
Diana Bond potrzebowała nieco ponad pół godziny, aby dotrzeć na miejsce. Korki, skomplikowane zjazdy z autostrad. Zauważyli, jak jej samochód wjeżdża na parking. Minutę później była przy stole. Nie siedziała, lecz stała. Wściekła.- Zawarliśmy umowę – powiedziała. – Jedna rozmowa i zostawiacie mnie w spokoju.
– Jeszcze tylko sześć pytań – rzekł Reacher. – Później damy pani spokój.
– Idź pan do diabła.
– To ważne.
– Nie dla mnie.
– Wróciła pani, chociaż nie musiała. Mogła pani zadzwonić do Agencji Wywiadu Obrony. Tego również pani nie zrobiła. Proszę przestać udawać. Udzieli nam pani odpowiedzi.