– I widać, że bardzo go to obchodzi. A to się zdarza rzadko – zauważyła Annika. – Chyba wiem dlaczego. Słyszałam, że ta mała Elvander mieszkała u nich przez jakiś czas.
– Ebba mieszkała u Gösty?
– Tak mówią.
– To wyjaśnia, dlaczego tak dziwnie się zachowywał na wyspie. – Patrik miał jeszcze przed oczami Göstę patrzącego na Ebbę. Patrzył z taką troską.
– Pewnie dlatego nie mógł o tym zapomnieć. Pewnie się przywiązali do tej małej. – Annika powędrowała wzrokiem do stojącej na biurku ramki z dużym zdjęciem Lei.
– Oczywiście – powiedział Patrik. Tylu rzeczy musiał się jeszcze dowiedzieć o tym, co się stało na Valö. Nagle pomyślał, że to zadanie ponad jego siły. Czy po tylu latach rozwikłanie tej zagadki jest w ogóle możliwe? I czy powinni się spieszyć?
– Sądzisz, że podpalacz spróbuje jeszcze raz? – Annika jakby czytała w jego myślach.
Patrik się zastanowił.
– Nie wiem, może. Tak czy inaczej, nie możemy ryzykować. Musimy się jak najszybciej dowiedzieć, co się wtedy stało. Kimkolwiek jest ten człowiek, trzeba go złapać, zanim znów zaatakuje Ebbę i Mårtena.
Anna stała nago przed lustrem. Zbierało jej się na płacz. Sama siebie nie poznawała. Powoli uniosła rękę i przesunęła nią po włosach. Po wypadku odrosły ciemniejsze i grubsze niż dawniej, ale nadal były znacznie krótsze niż kiedyś. Fryzjer zrobiłby z tym porządek, ale myślała o tym bez przekonania. Ładna fryzura nie zmieni jej ciała.
Drżącą dłonią przesunęła po biegnących w różne strony bliznach. Kreśliły na jej ciele coś w rodzaju przypadkowej mapy. Zbladły, ale całkiem nie znikną nigdy. Dwoma palcami chwyciła za fałdę w talii. Kiedyś była taka szczupła i nawet nie musiała się starać. Mogła szczerze przyznać, że jest dumna ze swojej figury. Z obrzydzeniem spojrzała na tłuszczyk. Ze względu na odniesione obrażenia niewiele się ruszała. W dodatku nie zwracała uwagi na to, co je. Spojrzała na swoją twarz. Niemal nie miała odwagi spojrzeć sobie w oczy. Dzięki dzieciom i Danowi zdobyła się na ten wysiłek i wyszła z mroku. Okazał się jeszcze głębszy od tego, jakiego doświadczyła, będąc żoną Lucasa. Zadawała sobie pytanie, czy było warto, i wciąż nie znajdowała odpowiedzi.
Drgnęła, kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. Była sama, tylko ona mogła otworzyć. Jeszcze jeden rzut oka na nagie ciało. Szybko włożyła leżący na podłodze dres i zbiegła na dół. Ulżyło jej, gdy zobaczyła Erikę.
– Cześć, co porabiasz?
– Nic szczególnego. Wejdź. Gdzie dzieci?
– Zostały w domu. Miałam coś do załatwienia i Kristina się nimi zajęła. Pomyślałam, że wpadnę do ciebie, zanim ją zmienię.
– Bardzo słusznie – odparła Anna. Ruszyła do kuchni, żeby zaparzyć kawę. Przed oczami miała fałdki tłuszczu, które przed chwilą widziała w lustrze. Odsunęła od siebie to wspomnienie i wyjęła z lodówki czekoladowe biszkopciki.
– Nie powinnam tego jeść – powiedziała Erika, krzywiąc się. – W ostatni weekend zobaczyłam się w lustrze w bikini i nie zrobiło mi się wesoło.
– E tam, świetnie wyglądasz. – W słowach Anny słychać było ton goryczy. Erika naprawdę nie ma powodu narzekać.
Przygotowała dzbanek soku i zaprowadziła Erikę na mały taras za domem.
– Jakie ładne meble. Nowe? – Erika przesunęła dłonią po pomalowanym na biało drewnie.
– Tak, trafiliśmy na nie u Paulssonów, koło dawnego spożywczaka Evas Livs, wiesz gdzie.
– Tyto potrafisz wypatrzyć coś ładnego – powiedziała lirika. Była pewna, że Annie spodoba się to, z czym przyszła.
– Dziękuję. Nie powiedziałaś mi, gdzie byłaś.
– W dawnym ośrodku kolonijnym. – Erika opowiedziała w skrócie, co się działo.
– Ciekawa historia. Znaleźli krew, ale nie ma zwłok. Przecież musiało się tam coś stać.
– Wszystko na to wskazuje. – Erika sięgnęła po biszkopta. Chciała go przekroić na pół, i nawet chwyciła nóż,.ile w końcu go odłożyła i odgryzła spory kęs.
– Uśmiechnij się szeroko – powiedziała Anna, czując ciepły powiew dzieciństwa.
Erika domyśliła się, co jej chodzi po głowie, i uśmiechnęła się jak najszerzej, pokazując pobrudzone czekoladą zęby
– Patrz teraz. – Wzięła z tacy dwie słomki i włożyła sobie do nosa, robiąc jednocześnie zeza i pokazując w uśmiechu brązowe od czekolady zęby.
Anna nie mogła nie zachichotać. W dzieciństwie uwielbiała wygłupy starszej siostry. Zwłaszcza że zazwyczaj była bardzo poważna. Bardziej jak mama niż jak starsza siostra.
– Założę się, że już nie umiesz pić przez nos.
– Właśnie że umiem – odparła urażona Anna. Wetknęła sobie słomki do dziurek od nosa, pochyliła się, zanurzyła słomki w szklance i pociągnęła. Nabrała do nosa soku i zaczęła na zmianę kaszleć i kichać.
Erika wybuchnęła śmiechem.
– Co wy wyprawiacie?
Na widok Dana zaczęły się zwijać ze śmiechu. Wskazywały jedna na drugą, usiłując coś powiedzieć, ale nie były w stanie wykrztusić słowa.
– Widzę, że nie powinienem wracać do domu niezapowiedziany. – Pokręcił głową i poszedł.
W końcu się uspokoiły. Anna poczuła, jak gula w jej brzuchu mięknie. Stoczyła z Eriką niejedną potyczkę, ale nikt nie potrafił jej rozgryźć tak jak siostra.
– Po tym jak cię zobaczył z tymi słomkami, chyba nie masz co liczyć na wieczorne czułości – zauważyła Erika.
Anna prychnęła.
– To bez różnicy. Wolałabym zmienić temat. Kiedy partner był kiedyś partnerem siostry, gadanie o seksie zalatuje kazirodztwem…
– Boże, sto lat minęło od tego czasu! Szczerze mówiąc, już nie pamiętam, jak wyglądał nago.
Anna ostentacyjnie zatkała uszy. Erika ze śmiechem pokręciła głową.
– Okej, zmieniam temat, słowo.
Anna opuściła ręce.
– Opowiedz coś jeszcze o Valö. Jaka jest ta córka? Emma? Tak miała na imię?
– Ebba. Mieszka tam z mężem, Mårtenem. Mają zamiar wyremontować dom i otworzyć pensjonat bed i and breakfast.
– Naprawdę myślisz, że wyjdą na swoje? Sezon nie twa zbyt długo.
– Nie mam pojęcia. Zresztą odniosłam wrażenie, te nie chodzi im o zarobek, tylko o coś innego.
– Może im się uda. To miejsce ma potencjał.
– Wiem. I tu przechodzimy do ciebie.
– Do mnie? A co ja mam z tym wspólnego?
– Jeszcze nic, ale możesz mieć. Przyszedł mi do głowy fantastyczny pomysł.
– Skromna jak zawsze – prychnęła Anna, ale zaciekawiła się.
– Właściwie temat wrzucili Ebba i Mårten. Dobrze sobie radzą z remontem, ale potrzebują kogoś, kto im pomoże stylowo urządzić wnętrza. Spełniasz wszystkie wymagania: znasz się na projektowaniu wnętrz, na antykach, a do tego masz dobry gust. Krótko mówiąc, nadajesz się wprost idealnie! – Erika odetchnęła i wypiła łyk soku.
Anna nie wierzyła własnym uszom. Sprawdziłaby, czy potrafi działać w branży jako wolny strzelec. Byłoby to jej pierwsze zlecenie. Poczuła, jak jej usta rozciągają się w uśmiechu.
– Powiedziałaś im? Myślisz, że chcą kogoś zatrudnić? Stać ich na to? Jak myślisz, w jakim stylu chcą urządzić pensjonat? Przecież to nie muszą być drogie rzeczy. Można by pojeździć po wiejskich aukcjach i znaleźć ładne tanie meble i inne drobiazgi. Wydaje mi się, że pasowałby styl staroświecki, romantyczny. Zresztą wiem, gdzie można znaleźć odpowiednie tkaniny i…