Выбрать главу

Martin musiał się roześmiać.

– Nie licz na to, że podejdziesz do mnie z mydłem w ręku. Sam się umyję.

– Okej. – Patrik odwrócił się i zaczął szukać kubków. Usłyszał, jak Martin wstaje i idzie do łazienki.

Po dziesięciu minutach do kuchni wszedł zupełnie inny człowiek.

– Teraz cię poznaję. – Patrik nalał do kubków gorącej kawy.

– Już mi trochę lepiej. Dziękuję – powiedział Martin, siadając. Twarz nadal miał żółtą, wyglądał na wycieńczonego, ale w zielonych oczach pojawiło się więcej życia. Mokre rude włosy sterczały mu na wszystkie strony. Wyglądał jak przerośnięty Kalle Blomkvist [16].

– Mam propozycję – powiedział Patrik. Przemyślał wszystko, kiedy Martin był w łazience. – Cały swój czas powinieneś poświęcić Pii. Powinieneś też przejąć opiekę nad Tuvą. Weź urlop, od dziś. Zobaczymy, co będzie. W razie czego będziemy go przedłużać.

– Zostały mi tylko trzy tygodnie.

– Jakoś się to załatwi – odparł Patrik. – Teraz o tym nie myśl.

Martin spojrzał na niego pustym wzrokiem i kiwnął głową. Patrik pomyślał o wypadku Eriki. On też mógłby tak siedzieć. Mało brakowało, żeby stracił wszystko.

Całą noc się nad tym zastanawiała. Kiedy Patrik pojechał do pracy, usiadła na werandzie, żeby w spokoju zebrać myśli. Dzieci bawiły się same. Uwielbiała ten widok na archipelag. Była bardzo szczęśliwa, że nie dopuściła do sprzedaży domu po rodzicach. Dzięki temu również jej dzieci będą mogły tutaj dorastać. Niełatwo go było utrzymać. Wiatr i słona woda niszczyły drewno, ciągle trzeba było coś naprawiać albo ulepszać.

Nie mieli już problemów finansowych. Kosztowało ją to kilka lat harówki, ale teraz zarabiała na książkach całkiem dobrze. Jej przyzwyczajenia i potrzeby nie zmieniły się znacząco, ale świadomość, że awaria pieca albo konieczność odnowienia fasady nie zrujnują domowego budżetu, zapewniała jej poczucie bezpieczeństwa.

Zdawała sobie sprawę, że inni nie mają tak dobrze. Że gdy brakuje pieniędzy i nagle traci się pracę, zaczyna się szukać winnych. Pewnie to częściowo wyjaśnia sukces Przyjaciół Szwecji. Od spotkania z Johnem Holmem nie przestawała myśleć o nim i o tym, kim był. Spodziewała się, że spotka człowieka niesympatycznego, otwarcie broniącego swoich poglądów. Tymczasem zetknęła się z czymś znacznie gorszym: z człowiekiem elokwentnym, który w sposób budzący zaufanie udzielał prostych odpowiedzi, wskazywał wyborcom kozła ofiarnego i obiecywał go usunąć.

Wzdrygnęła się. Była przekonana, że Holm coś ukrywa. Może ma to coś wspólnego z tym, co się stało na Valö a może nie. Musi się dowiedzieć. Już wiedziała, kogo pytać.

– Dzieciaki, przejedziemy się! – zawołała, odwracając się. Usłyszała okrzyk radości. Cała trójka uwielbiała jeździć samochodem.

– Mama jeszcze tylko zadzwoni w jedno miejsce. Maju, ty w tym czasie włóż buciki, a ja zaraz porno Antonowi i Noelowi.

– Ja im pomogę – powiedziała Maja, ciągnąc braci do przedpokoju.

Erika się uśmiechnęła. Maja coraz częściej zachowywała się jak mama.

Po kwadransie siedzieli w samochodzie. Jechali do Uddevalli. Zadzwoniła, żeby się upewnić, że zastanie Kjella, żeby niepotrzebnie nie ciągnąć ze sobą dzieci. Najpierw chciała mu wszystko wyjaśnić przez telefon, ale doszła do wniosku, że powinien zobaczyć tę kartkę na własne oczy.

Przez całą drogę śpiewali piosenki. Kiedy stanęli przed recepcją, Erika była zachrypnięta. Po chwili wyszedł do nich Kjell.

– Ojej, widzę, że przyjechaliście całą gromadą – powiedział, spoglądając na troje zerkających na niego nieśmiało dzieciaków.

Objął Erikę, podrapał ją brodą po policzku. Uśmiechnęła się. Poznali się kilka lat wcześniej w związku ze śledztwem, podczas którego okazało się, że jej matka i ojciec Kjella przyjaźnili się podczas wojny. Erika i Patrik polubili Kjella i bardzo go szanowali jako dziennikarza.

– Nie miałam z kim zostawić dzieci.

Nie szkodzi. Miło was widzieć – powiedział Kjell, patrząc z uśmiechem na dzieci. – W moim pokoju jest kosz, są tam chyba jakieś zabawki. Pobawicie się, a my sobie z mamą porozmawiamy.

– Zabawki?

Nieśmiałość zniknęła. Maja szybko podreptała za Kjellem.

– Proszę, okazało się, że jest tylko papier i kredki – powiedział Kjell, wysypując wszystko na podłogę.

– Nie ręczę, że ci nie poplamią dywanu – powiedziała Erika. – Nie bardzo rozumieją, że mają poprzestać na papierze.

– Myślisz, że jedna czy dwie plamy więcej zrobią różnicę? – odparł Kjell, siadając za biurkiem.

Popatrzyła na brudny dywan i przyznała mu rację.

– Spotkałam się wczoraj z Johnem Holmem – powiedziała, siadając na fotelu dla gości.

Kjell spojrzał na nią badawczo.

– I jakie wrażenia?

– Czarujący. I śmiertelnie niebezpieczny.

– Trafne określenie. W młodości należał do jednej z najbardziej niebezpiecznych grup skinheadów. Tam zresztą poznał swoją żonę.

– Trudno mi go sobie wyobrazić z ogoloną głową. – Erika zerknęła na dzieci. Jak dotąd zachowywały się wręcz przykładnie.

– Tak, gruntownie zmienił wizerunek. Ale tacy jak on nie zmieniają poglądów. Z biegiem lat stają się tylko sprytniejsi, uczą się, jak się zachowywać.

– Figuruje w rejestrze skazanych?

– Nie, nigdy go za nic nie zamknęli, chociaż parę razy było blisko. Był jeszcze młody. Ale jestem przekonany, że nie zmienił się od czasów, kiedy brał udział w pochodach Karola XII [17]. Uważam również, że to wyłącznie jego zasługa, że Przyjaciele Szwecji zasiadają dziś w Riksdagu.

– Co zrobił?

– Jego pierwszym genialnym posunięciem było wykorzystanie podziałów wśród ugrupowań narodowosocjalistycznych, do których doszło po podpaleniu szkoły w Uppsali.

– Za które sąd skazał trzech nazistów? – Erika przypomniała sobie nagłówki gazet sprzed wielu lat.

– Właśnie. Pomijając te podziały, nagle zainteresowały się nimi media. Policja też miała ich na oku. I wtedy do akcji wkroczył Holm. Zebrał co tęższe głowy z różnych ugrupowań i zaproponował im współpracę, dzięki czemu Przyjaciele Szwecji stali się czołową partią. Przez następnych kilka lat pokazowo, czyli powierzchownie, czyścił szeregi i powtarzał, że ich program wyraża prawdziwe poglądy i dążenia szwedzkiego społeczeństwa. Ustawili się na pozycji partii robotniczej, reprezentującej przeciętnych, skromnych ludzi.

– Utrzymanie jedności w takiej partii musi chyba być trudne. Na pewno mają tam wielu ekstremistów.

Kjell przytaknął.

– Oczywiście, choć wielu odeszło. Według nich Holm to mazgaj, który zdradził dawne ideały. Odnoszę wrażenie, że w partii obowiązuje niepisana zasada, żeby się nie wdawać w publiczne dyskusje na temat polityki imigracyjnej, bo mogłoby to doprowadzić do rozłamu. Za dużo odmiennych poglądów, począwszy od propozycji, aby wszystkich imigrantów wsadzić w samolot i odesłać do kraju pochodzenia, aż po stanowisko, że wystarczy jedynie stawiać imigrantom większe wymagania.

– Do której kategorii należy Holm? – spytała Erika. Odwróciła się, żeby uciszyć hałasujących chłopców.

– Oficjalnie do drugiej, a nieoficjalnie… Powiem tak: nie zdziwiłbym się, gdyby trzymał w szafie nazistowski mundur.

– Jak się znalazł w tym środowisku?

– Po twoim telefonie trochę poszperałem. Wiedziałem, że pochodzi z bardzo zamożnej rodziny. W latach czterdziestych jego ojciec założył firmę eksportową. Po wojnie ją rozwinął. Interes kwitł. Ale w 1976… – Kjell zrobił pauzę, Erika wyprostowała się na fotelu.

вернуться

[16] Kalle Blomkvist – bohater trzech książek Astrid Lindgren.

вернуться

[17] Pochody organizowane przez skrajną prawicę szwedzką 30 listopada, w rocznicę śmierci króla Karola XII, uważanego za ostatniego wielkiego króla wojownika.