Выбрать главу

– Jest mi bardzo głupio… Tamtego dnia zamierzałam spotkać się z panem i żądać obdukcji ciała kapitana Moe.

Lensmann kiwnął kilkakrotnie głową.

– Tak, tak właśnie myślałem. Czy zdajesz sobie sprawę, że tym samym rzuciłaś na kogoś bardzo poważne oskarżenie?

Zaczęłam się nerwowo wiercić. Ogarniał mnie coraz większy wstyd. Zerknęłam w stronę Bråthena w nadziei, że u niego znajdę oparcie, ale tym razem twarz lekarza nawet nie drgnęła.

– Panie lensmannie, wtedy w ogóle o tym nie myślałam – odparłam zakłopotana. – Nie mam pojęcia, co we mnie wstąpiło.

– W tej sytuacji twoje zeznania i tak nie mają większego znaczenia – ciągnął nieubłaganie groźny urzędnik. – Swym zachowaniem dałaś jedynie początek fali paskudnych plotek. Przypomnij sobie, co wtedy zrobiłaś: słychać cię było w całej okolicy. Gdybyś zdobyła się na dyskrecję, przyszła do mnie i zasięgnęła porady…

Zapragnęłam zapaść się jak najgłębiej pod ziemię.

– Jest mi strasznie przykro z tego powodu – jęknęłam, wystawiając spod kołdry jedynie czubek nosa.

– No trudno – stwierdził w końcu lensmann. – Co się stało, to się nie odstanie. Ale teraz byłbym ci wdzięczny, gdybyś mi wyznała, na czym oparłaś swoje podejrzenia?

Gdyby tylko nie był taki srogi! Nie mogłam opanować lęku, dostałam nerwowego tiku i z trudem powstrzymywałam łzy.

Pan Magnussen najwyraźniej nie przejął się moim stanem, gdyż powtórzył pytanie:

– No, co powiesz, Kari?

Zaczęłam mówić o tym, że kapitan planował ślub z Inger, co na pewno rozsierdziło panią Moe i mogło skłonić ją do zabójstwa. Wspomniałam również, że nad grobem kapitana doskonale odgrywała rolę zrozpaczonej wdowy. Powtórzyłam treść przypadkowo przeze mnie zasłyszanej rozmowy pani Moe ze szwagrem Andreasem.

Gdy skończyłam, lensmann popatrzył na mnie wyrażającym pożałowanie wzrokiem. Zdałam sobie sprawę, że nie miałam dostatecznych dowodów, by formułować tak poważne oskarżenie.

– Naprawdę nie wiem, jak mogłam doprowadzić do takiej awantury – dodałam załamana.

– Ani ja – odparł lensmann. – Znam cię tyle lat i dotąd uważałem cię za mądrą dziewczynę. Nigdy nie mieszałaś się w żadne afery. Nie przypuszczałem, że coś podobnego może przyjść ci do głowy. Może ta niespodziewana reakcja była wynikiem skrywanej wiele lat niechęci do pani Lilly. Pewnie myślisz, że o niczym nie wiem, ale ja dobrze znam wasze tajemnice. Wiem, że darzycie ją bezwzględną nienawiścią. Prawdę mówiąc, wcale się temu nie dziwię…

Spojrzałam na lensmanna z iskierką nadziei.

– A więc wierzy mi pan? Wierzy pan, że te podejrzenia mogą być choć w części słuszne?

– O, nie, tego nie powiedziałem – odparł szybko i odsunął się trochę, jakby pożałował swoich ostatnich słów. – Komu mówiłaś o swoim zamiarze?

– Hm, na pewno pani Moe. O ile dobrze pamiętam, tuż za nią stał pan Olsen, a w chwilę potem na schodach pojawiła się jego żona i syn. Prawdopodobnie także wszystko słyszeli. Na dole natknęłam się najpierw na Erika, potem na Terjego i Arnsteina. Wreszcie na podwórzu przy samochodzie spotkałam Inger. Im wszystkim powiedziałam, dokąd się udaję.

– To by się zgadzało. Tak właśnie zeznali. Bo musisz wiedzieć, że już z nimi rozmawiałem. Czy byli ostatnimi gośćmi?

– W domu pozostał jeszcze pastor, ale on na pewno nic nie słyszał, gdyż znajdował się na drugim końcu budynku, w kuchni. Zaraz, zaraz, spotkałam też Grima! Od razu zauważył, że jestem czymś bardzo wzburzona. Gdy mu powiedziałam, że idę do pana, próbował mnie zatrzymać, ale zdołałam uciec.

– A potem wsiadłaś na rower i pojechałaś w stronę mojego domu?

– Tak. Tak właśnie było.

Lensmann zwilżył palec i przekartkował swój notatnik.

– I co dalej?

– Pedałowałam z całych sił. Wkrótce zorientowałam się, że jedzie za mną jakiś samochód. Po chwili zostałam przez niego potrącona.

– Hm, no właśnie tego nie jesteśmy pewni. Na początku sądziliśmy, że przewróciłaś się i wpadłaś do rowu. Nic nie wskazywało na inne okoliczności. Zwłaszcza że tamtego popołudnia nie zauważono w pobliżu żadnego samochodu, nie zgłosił się też żaden kierowca z meldunkiem o kolizji. Ale twoje wczorajsze wyjaśnienia rzuciły na całą sprawę inne światło. Jak wyglądał tamten samochód?

– Nie mam najmniejszego pojęcia. Byłam tak skoncentrowana na utrzymaniu równowagi, że nie myślałam o jadącym za mną aucie. Starałam się jedynie zjechać jak najbardziej na pobocze, aby mógł mnie bezpiecznie wyprzedzić.

– A ostatnie zdarzenie przed samym upadkiem?

– Poczułam, że samochód siedzi mi na tylnym kole, po czym zupełnie straciłam równowagę. To wszystko.

Magnussen przyglądał mi się badawczo.

– Czy sądzisz, że ktoś mógł cię rozmyślnie potrącić?

– Nie chciałam dopuścić do siebie takiej myśli, panie lensmannie, ale przyszło mi to do głowy – przyznałam. – Może komuś zależało na tym, żebym do pana nie dotarła? Nigdy jednak nie uwierzę, że któryś z moich przyjaciół mógł posunąć się do takiego kroku!

Lensmann spuścił wzrok.

– Rozglądałem się już trochę i dyskretnie podpytywałem Olsenów. Jednak oni mają alibi nie do podważenia.

– Jakoś mocno w to wątpię – powiedziałam po krótkim namyśle.

– Pastor też jest raczej niewinny – dodał pan Magnussen, nie zważając na mój komentarz.

– Pozostaje więc tylko jedna możliwość: jakiś przypadkowy kierowca nie zachował ostrożności, potrącił mnie i po prostu zbiegł z miejsca wypadku – podsumowałam.

Magnussen podrapał się po głowie.

– A co z kapsułką?

Westchnęłam bezsilnie.

Lensmann nie dawał za wygraną.

– Wiemy, że każdy z twoich przyjaciół miał tamtego popołudnia dostęp do samochodu i wszyscy wkrótce opuścili dom Erika. Arnstein i Inger mieli własne wozy. Ja sam obiecałem Terjemu pożyczyć moje auto, więc zostawiłem je na podwórzu.

Nie byłam zachwycona spekulacjami na temat, który z moich przyjaciół byłby zdolny do zbrodni. Po chwili zapytałam:

– Czy z przyjęcia wszyscy wyszli równocześnie?

– Nie. Najpierw wyszła Inger, chwilę po niej Arnstein, a na końcu Terje. Ale żadne z nich nie potrafi określić, o której godzinie ty opuściłaś towarzystwo. Muszę porozmawiać z Grimem, może uda się nam metr po metrze odtworzyć twoją trasę i ustalić, ile czasu potrzebowałaś, by dobiec do domu oraz by dojechać rowerem do skrzyżowania. Być może kogoś w ten sposób wyeliminujemy z kręgu podejrzanych.

Rozmowa zaczynała mnie już męczyć.

– Panie lensmannie, dlaczego zadaje mi pan tyle dziwnych pytań? Skoro Lilly Moe i Olsenowie mają niepodważalne alibi, któż inny czyhałby na życie kapitana?

Magnussen miał niezadowoloną minę.

– Niestety, to nie jest takie jednoznaczne. Na dzień przed śmiercią ojca Erik zaprosił do siebie wszystkich chłopców, korzystając z okazji, że Olsenowie wyszli. Arnstein, Grim i Terje spotkali kapitana Moe w salonie i rozmawiali z nim jakiś czas. Następnie pan Moe zaprosił Grima do swojego gabinetu na rozmowę w cztery oczy. Trwała ona blisko godzinę. Gdy wyszli, Grim wydawał się zdenerwowany, tak przynajmniej twierdzi Terje. Znasz Grima i wiesz, że to wyjątkowo opanowany chłopak. Kapitanowi natomiast oczy płonęły jak w gorączce, a na twarzy pojawiły się czerwone plamy. Porozmawiali jeszcze przez chwilę, po czym kapitan opuścił dom i wyjechał samochodem do miasta, aby spotkać się z Inger. Teoretycznie każdy z chłopców mógł mieć coś wspólnego z jego śmiercią.

– Ale… ale przecież… – zaczęłam nerwowo wymachiwać rękoma.

– Panno Land – upomniał mnie siedzący dotąd cicho Bråthen.