Inger umilkła, ja natomiast dokończyłam za nią:
– Miałaś nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży, gdy za niego wyjdziesz. Jak ty to sobie wyobrażałaś?
Dziewczyna zagryzła wargi, nie wiedząc, co powiedzieć.
– Chcesz mi się zwierzyć? Cała ta historia musi być dla siebie nie lada obciążeniem.
Przez chwilę Inger wahała się, zaraz jednak uśmiechnęła się lekko. Mimo że nie była oszałamiająco piękna, z jej twarzy promieniował niezwykły urok.
– Jakiś czas temu zauważyłam, że Werner Moe dyskretnie mi się przygląda. Nie nachalnie, lecz z sympatią i ojcowskim podziwem. Pewnego wieczoru, gdy pani Moe była dla nas szczególnie złośliwa i niemiła, wstąpił we mnie diabeł i zaczęłam, niby na żarty, flirtować z kapitanem. Nie musiałam czekać długo na efekty moich zabiegów. Coraz częściej Werner szukał okazji, by wpaść do kawiarenki na krótką pogawędkę. Dalej wszystko potoczyło się bardzo szybko i równie szybko wymknęło spod naszej kontroli Jego żona pojęła, co się święci, i wpadła we wściekłość. Zaczęła się mścić, a wierz mi, to nic przyjemnego Być jej wrogiem. Mimo że nienawidziłam Lilly, naprawdę ogromnie polubiłam Wernera, stał mi się bardzo bliski. Erik robił wszystko, żeby nam pomóc; aranżował tajemne spotkania, przekazywał wiadomości. Może nie zależało mu na tym, abym została jego macochą, ale za wszelką cenę chciał pozbyć się Lilly. Wszystko już sobie z Wernerem zaplanowaliśmy, a ja nareszcie poczułam się szczęśliwa, bezpieczna. Wydawało mi się, że odnalazłam swoją przystań. I wtedy…
– Wtedy pojawił się Arnstein.
– No właśnie. Ukończył studia i wrócił w rodzinne strony, aby tu podjąć pracę. I znowu wszystko zaczęło się toczyć w niezwykłym tempie. Minęło zaledwie kilka dni, a już wiedzieliśmy na pewno, że jesteśmy stworzeni dla siebie. Co miałam zrobić? Po kilku tygodniach od przyjazdu Arnsteina nadszedł ten tragiczny wieczór. Planowałam, że porozmawiam z Wernerem poważnie i powiem, że to koniec. Tymczasem on sam zjawił się u mnie wyraźnie zgaszony, więc nie miałam serca podejmować tego tematu Zapytałam, co się stało. Odparł, że znowu pokłócił się z żoną, ale spór tym razem nie dotyczył jego romansu ze mną, ale pieniędzy. Werner zwrócił żonie uwagę, że Oskar Olsen przepuszcza ogromne sumy i awantura gotowa. Kapitan od dawna podejrzewał, że Oskar wyciąga od swojego ojca zbyt wysokie kieszonkowe. A przecież właśnie Andreas zarządzał fabryką Wernera. Dzisiaj rozmawiałam o tym z lensmannem.
– No i czego się dowiedziałaś?
– Magnussen potwierdził, że z majątku Moe niewiele pozostało. Adwokat dopatrzył się wielu nieprawidłowości w prowadzeniu ksiąg. Wprawdzie nie wiadomo jeszcze, kto przede wszystkim jest winien tej niegospodarności, ale wszystko wskazuje na Andreasa, bo to on był dyrektorem zakładu. Tamtego wieczoru Werner powiedział mi jeszcze, że ma za sobą ważną rozmowę i jest zmęczony. „Ale nie martw się, wszystko się jakoś ułoży, i to po mojej myśli”, twierdził. Nie dałam niczego po sobie poznać, więc i on nie mógł się domyślać. Widziałam, że wychodzi ode mnie uspokojony i uśmiechnięty. Cieszę się, że nic mu nie powiedziałam. Odszedł, wierząc, iż wkrótce będziemy razem.
– Może rzeczywiście dobrze się stało – rzekłam w zamyśleniu.
Ta ważna rozmowa, o której wspominała Inger, na pewno dotyczyła Grima. Tylko o czym oni obaj mogli ze sobą dyskutować? Skierowałam rozmowę na inne tory.
– Jak sądzisz, dlaczego Grethe podejrzewała mnie o takie niecne zamiary? Jakoś nie mogę przestać o tym myśleć.
– Na to pytanie nie potrafię ci odpowiedzieć. Sama przez moment zastanawiałam się, czy to możliwe, żebyś posunęła się do takiego kroku, ale stwierdziłam, że to absurd. – Inger sięgnęła po papierosa. – Chciałabym cię jednak ostrzec. Lensmann nadal ma na ciebie oko, więc dobrze się zastanów, zanim coś zrobisz.
Opadłam ciężko na fotel i rozejrzałam się po lokalu w obawie, że ktoś mnie śledzi. Inger pokręciła głową i posłała mi uśmiech.
– Skąd masz takie informacje? – zapytałam przygnębiona.
– Może każdy z nas powinien mieć się na baczności w twoim towarzystwie? Już ja dobrze pilnowałam swojej kawy…
– Ależ, Inger! – zawołałam bliska płaczu. – Jak możesz tak sobie żartować!
Dziewczyna pochyliła się nad stolikiem i cicho spytała:
– A może ja wcale nie żartuję, Kari? Ja się po prostu boję i nie mam już zaufania do nikogo, nawet do ciebie.
– Co mogłoby ci zagrażać z mojej strony?
– Z listy, którą sporządziliśmy przed laty, zostały trzy kawałki. Nie chcę stać się kolejną ofiarą.
Energicznym ruchem zgasiła papierosa. Wstałyśmy i jednocześnie skierowałyśmy się w stronę drzwi. Inger objęła mnie po przyjacielsku.
– Niepewność nakazuje mi mieć się na baczności, ale tak naprawdę wierzę, że jesteś niewinna. No, nie martw się już, Kari. Zauważ, że w momencie, gdy sprawa twojego wypadku została wyjaśniona, Olsenowie stracili alibi.
– Rzeczywiście! – zawołałam uradowana. – Inger, w takim razie to na pewno ktoś z nich! Któż inny miałby powód, żeby pozbyć się obojga, i Grethe, i kapitana Moe?
W tej samej chwili spojrzałam przerażona na przyjaciółkę.
– Na miłość boską, Erik jest w niebezpieczeństwie! – wykrztusiła Inger, która jakby czytała w moich myślach. – Skoro Lilly i Olsenowie mają chrapkę na cały majątek kapitana, tylko on staje im teraz na drodze!
ROZDZIAŁ XIII
– Szybko, wskakuj! Pojedziemy moim samochodem! – ponaglała Inger.
– Dokąd chcesz jechać?
– Jak to dokąd? Po Erika. Mam zamiar go porwać.
Po tym zaskakującym wyjaśnieniu Inger puściła się biegiem w stronę pobliskiego parkingu, gdzie zostawiła auto. Pobiegłam za nią i zanim dotarłam na miejsce, Inger już zapalała silnik. Dziwiłam się, jak to możliwe, że Inger ma już własny samochód. Strasznie mnie korciło, żeby o to zapytać. W końcu nie wytrzymałam:
– Widzę, że nieźle ci się powodzi.
– Och, Kari, od dawna marzyłam o takim samochodzie – odparła szczerze. – Nie ukrywam, że to marzenie spełniło się dzięki Wernerowi. Wprawdzie nie zdobyłby się na tak kosztowny prezent, to nie w jego stylu. Ale zgodził się podżyrować mi pożyczkę. Umówiliśmy się, że resztę kredytu spłaci już po naszym ślubie. Wiesz, on nie chciał, żebym była narażona na złośliwe komentarze, i bardzo nalegał na szybkie zalegalizowanie tego związku. A propos, czy Erik już coś ci proponował?
– Chyba żartujesz! On tylko tak gada bez sensu.
Jazda samochodem sprawiła mi dużą przyjemność. Na chwilę oderwałam się od przygnębiających myśli, poczułam orzeźwiający powiew wiatru na policzkach, a rozkoszny zapach kwitnących łąk poprawił mi nastrój.
– Wygląda na to, że Erik zupełnie nie liczy się z moim zdaniem. Ani myśli zaprzątać sobie głowę tym, czy ja go chcę, czy nie – westchnęłam.
Inger umiejętnie wyminęła wkraczającą na jezdnię owieczkę, która odłączyła się od stada.
– Problem w tym, że on w ogóle nie potrafi zrozumieć, co czują inni, on skupia się tylko na sobie samym – podsumowała Inger.
– Pewnie masz rację. Na miłość boską, nie szalej tak! Przecież zaraz wylądujemy na jakimś drzewie! Ciekawa jestem, ile kur zdążyłaś dotąd rozjechać?
– Ani jednej. Wszystkie, na szczęście, uciekają w popłochu, gdy zbliża się jakiś pojazd – odparła lekko urażona dziewczyna. – Słuchaj, jutro o dziesiątej w kancelarii adwokackiej zostanie otwarty testament kapitana. Jeśli Lilly i Olsenowie chcą się pozbyć Erika, muszą go unieszkodliwić wcześniej. Dlatego uważam, że trzeba go ukryć w jakimś bezpiecznym miejscu.