Выбрать главу

Gdy Lilly ucichła, usłyszeliśmy spokojny głos Grima:

– Niesłychane, cóż to za kobieta! Kiedy umiera jej mąż, nie roni ani jednej łzy. Potem traci syna, to samo. Dopiero wieść o bankructwie wywołuje reakcję!

– Co tu się u was dzieje? – zawołała Inger, która w tej chwili razem z Arnsteinem i Terjem weszła do kancelarii. – Dzień dobry. Kari, jak ty źle wyglądasz. Strasznie mi przykro z powodu Oskara. Musiało cię to przerazić?

– Nie chciałabym teraz o tym mówić.

– Przechodziliśmy tamtędy. Policja nadal przeszukuje teren. Całe miasteczko się zbiegło. A któż to tak krzyczał? Chyba nie powiesz, że pani Moe opłakiwała Oskara?

– Nie, chociaż to jej syn, a nie pani Molly – wtrącił Grim. – Właśnie się dowiedziała, że zakłady zmarłego męża są na skraju bankructwa.

– Ach, tak, no to rozumiem.

Wolałabym, żeby choć w tym momencie zebrani powstrzymali się od złośliwych komentarzy. Zdawałam sobie wprawdzie sprawę, że Inger wreszcie mogła publicznie dać wyraz swojej, delikatnie mówiąc, niechęci do Lilly, ale nie podobał mi się jej cyniczny ton. Tymczasem pani Moe na chwilę umilkła, po czym całą swą złość wylała na szwagra. Zupełnie zdawała się nie krępować obecnością tylu obcych osób, teraz już nie liczyła się ze słowami.

Żadne z nas nie uważało Olsenów za przyjaciół, ale w tej chwili zrobiło nam się ich po prostu szkoda.

Andreas Olsen spuścił głowę, podczas gdy Lilly Moe zarzucała mu głupotę i brak męskiego zdecydowania.

Spojrzałam na lensmanna w nadziei, że może jemu uda się uspokoić rozhisteryzowaną wdowę, ale on jedynie pokręcił głową. W takiej chwili nie zamierzał się wtrącać.

Wreszcie Molly nie wytrzymała i zrobiła krok w kierunku siostry.

– Przestań wrzeszczeć! – zawołała i od razu ją uciszyła. – Andreas nie jest tu nic winien. Czy przez te wszystkie lata nie zastępował Oskarowi ojca? Nie chciałaś tego dziecka od samego początku, był dla ciebie tylko kulą u nogi! Bałaś się, że nie złapiesz przez niego bogatego męża! A jak się pojawił pan Moe, całkiem się go wyparłaś! My przyjęliśmy go z otwartymi ramionami, zaopiekowaliśmy się nim, a że nie udało się go utemperować, to już nie nasza wina. Nic dziwnego, nieodrodny synek mamusi!

– Właśnie – Andreas Olsen nagle odzyskał mowę. – Odkąd pamiętam, zawsze chciałaś się go pozbyć. A dziś, gdy przychodzi wieść o jego śmierci, kto po nim płacze? Na pewno nie ty. Nie masz za grosz uczuć, Lilly, jesteś potworem. Piękna i bestia w jednej osobie…

W tej chwili Lilly Moe z pewnością nie przypominała piękności. Przebiegła wzrokiem po twarzach wszystkich obecnych, niespodziewanie zatrzymała spojrzenie na mnie, zbliżyła się na wyciągnięcie dłoni i uderzyła mnie w twarz. Zaraz potem odwróciła się na pięcie i wyszła.

– Na miłość boską… – wyszeptał zaskoczony Terje.

– No nie, tego już za wiele! – wykrzyknął Grim i chciał za nią pobiec.

– Zostaw ją w spokoju – poprosiłam. – To bardzo nieszczęśliwa osoba.

– Ale dlaczego uderzyła właśnie ciebie? – zapytała zdezorientowana Inger.

– Chyba ją rozumiem – odparłam spokojnie. – Pani Moe zwykle spotyka się jedynie z nienawiścią, tak ze strony najbliższych, jak i obcych. W dodatku nauczyła się z tym żyć, przyzwyczaiła do tego, że wszyscy ludzie są jej wrogami, i otoczyła się niewidzialnym pancerzem obojętności. Ja jednak zdałam sobie sprawę z tego, co ona naprawdę czuje. Gdy teraz na nią patrzyłam, odniosłam wrażenie, że cierpi z powodu śmierci syna, choć nawet przed sobą nie chce się do tego przyznać. Zrobiło mi się jej szkoda i to chyba dostrzegła w moich oczach.

Przyłożyłam dłoń do pulsującego jeszcze po uderzeniu policzka i powiedziałam:

– Prawdę mówiąc, trochę mi się należało.

– Tak, tak. I mnie by się przydało – przyznała z pokorą Inger. – Przynajmniej poczułabym, że żyję.

W tym momencie drzwi otworzyły się i stanął w nich Bråthen.

– Dzień dobry, czy zastałem lensmanna Magnussena? – usłyszeliśmy dobrze znany głos.

– Tor! – zawołałam uradowana.

Wszyscy nagle się odprężyli.

– Słucham, panie Bråthen – odparł lensmann.

Zapomniałam już, jak bardzo się peszę, kiedy w pobliżu zjawia się Tor. Gdy byłam w zasięgu jego wzroku, traciłam koncept i zupełnie nie wiedziałam, co powiedzieć. Tym razem jednak bardzo się ucieszyłam z jego wizyty.

Tor jak zwykle wyglądał świetnie: bujna grzywka opadła mu zadziornie na czoło, oczy lśniły wesołym blaskiem. Z zaciekawieniem obserwował pełne powagi twarze zgromadzonych.

– Panie lensmannie, dowiedziałem się, że zarządził pan poszukiwania Erika. Jest mi z tego powodu bardzo przykro – powiedział, ale w jego głosie wyczuwało się wesołość.

– Jak to? – nie zrozumiał Magnussen.

– Bo widzi pan, Erik siedzi właśnie w moim samochodzie.

– Co takiego? – wykrzyknęliśmy zgodnym chórem.

Tor rozłożył ramiona.

– Wczoraj wieczorem Erik przyjechał do mnie swoim autem. Powiedział, że się bardzo boi. Rzeczywiście, ręce mu drżały, szczękały zęby. Wyznał mi, że nikomu już nie ufa, i zapytał, czy może u mnie przenocować. Jakże mogłem mu odmówić? Kiedy jednak dziś rano się przebudził, był tak roztrzęsiony i udręczony sennymi koszmarami, że nie miałem odwagi go puścić. Dałem mu tabletki uspokajające, po których znowu zasnął na kilka godzin. Dopiero teraz dowiedziałem się, że od wczoraj go szukacie. Wskoczyliśmy więc czym prędzej do auta, no i jesteśmy.

– Chwała Bogu! – odetchnął z ulgą lensmann Magnussen. – Wreszcie jakaś dobra wiadomość.

Podczas gdy Magnussen przesłuchiwał w swoim biurze Andreasa Olsena, a Erika transportowano do jego własnego domu, otoczyliśmy Tora i jedno przez drugie zaczęliśmy relacjonować mu wydarzenia ostatniej doby. Potem rozgorzała burzliwa dyskusja: Przerzucaliśmy się najbardziej nieprawdopodobnymi pomysłami na temat, kto mógł zamordować Oskara.

– Dam sobie głowę uciąć, że to sprawka Andreasa – stwierdził stanowczo Terje.

– No dobrze, ale przecież nie pozbawiłby życia własnego syna! – zaprotestowałam.

– Kari, zapomniałaś, że nie był ich prawdziwym synem?

To syn Lilly! I w dodatku jego własna matka nigdy się o niego nie troszczyła.

Pokręciłam bez przekonania głową, ale nie znalazłam innych argumentów, które przemawiałyby na korzyść Andreasa i Molly Olsen.

– A jaki, waszym zdaniem, miał motyw? – zapytała przytomnie Inger.

– Przecież to jasne jak słońce – stwierdził Terje. – Pieniądze kapitana oraz to, że Oskar odkryje bankructwo firmy.

– I tak szybko wyszłoby to na jaw – dodałam.

W tym momencie wymieniłam z Grimem porozumiewawcze spojrzenia. Inger nie może poznać całej prawdy o śmierci kapitana Moe. W każdym razie jeszcze nie teraz.

W drzwiach ponownie ujrzeliśmy lensmanna.

– Panie Bråthen, o której godzinie Erik przyszedł do pana do szpitala?

Tor zamyślił się.

– Dokładnie nie wiem.

– A czy było już ciemno?

– W każdym razie zaczynał zapadać zmrok.

– Czy Erik spędził u pana całą noc?

– No, raczej tak. Wczoraj miałem nocny dyżur, więc nie dam głowy, ale tak sądzę.

– No dobrze, Mogę wam teraz powiedzieć, że w skrzynce znalazłem list zaadresowany do Erika. W kopercie znajdował się fragment z listy z jego pomysłem. Ale nie mówcie nic o tym Erikowi, to nie ma sensu. Jeszcze bardziej się zdenerwuje. – Lensmann westchnął ciężko, po czym ciągnął dalej: – Chciałbym się teraz od was dowiedzieć, co jest napisane na ostatnim, siódmym skrawku papieru. Pomysłu Kari w ogóle nie biorę pod uwagę, chociaż można uznać, że i to życzenie się spełniło. Wprawdzie nie wiem, czy można nazwać nas „elitą miasteczka”, ale Lilly rzeczywiście się skompromitowała. Mówiąc serio: Co z tym pomysłem Grima, chodziło, zdaje się, o jakieś opalanie… Mam nadzieję, że to zostanie nam oszczędzone.