— Czy można wyjaśnić natręctwa myślowe?
— Wiele zależy od tego, komu dokuczają natrętne myśli — odparł Astromedyk. — Konkretyzuj.
— Dzisiaj rano minęła nasz statek fioletowa kometa. Począłem szeptać: „Fiolet, fiolet, fiolet”, a potem tworzyłem następne słowa: „fio-letycja-ty-cjan-anubis” i tak powstało słowo, dziwoląg „fiole-tycjanubis”. Bardzo to mnie bawiło. A teraz znowu, tuż przed snem odczuwam przemożną chęć powtarzania tego słówka „fioletycjanubis”, „fioletycja-nubis”…
— Fiolet, bo fioletowa kometa — myślał głośno lekarz. — Letycja skojarzenie od „let”, Tycjan od Tycja — ale dlaczego Anubis? To imię staroegipskiego boga zmarłych, który prowadził ich na sąd.
— Wiele nie brakowało, by w roli tej wystąpił Borca.
— Słusznie, a zatem przemówiła twoja intuicja. Tytus podszedł do okna.
— Opuszczamy fioletowy Układ Słoneczny — powiedział. — Stwierdzam to z uczuciem zadowolenia.
— Nasze kobiety odzyskały humor — do rozmowy włączył się Kosmolog. — Ptaki przestały trzepotać skrzydłami. Za chwilę zniknie obca planeta. Czy jeszcze jest podobna do Ziemi?
— Nie dostrzegam najmniejszego podobieństwa — rzekł Tytus. — A wówczas gdy zbliżaliśmy się do niej, tak bardzo przypominała Ziemię.
— Wyobraźnia spłatała nam figla — mówił Kosmolog. — Tak bardzo tęskniliśmy za widokiem rodzimej planety, że wyczarowaliśmy ją w tym układzie. — Zajrzyjmy do Rodzinnego Domu — zaproponował Tytus. — To najlepsze lekarstwo na nostalgię. Przerwano nam smaczny obiad, zasłużyliśmy na spokojną kolację.
— Czy nastrętne słowo już nie dokucza? — zapytał lekarz.
— Nie — odparł Tytus. — Zastąpiło je inne: „barszczupak”.
Planeta Xyris
Tytus szperał w bibliotece gwiazdlotu, wertując stronice bardzo starych książek, i odnalazł rozprawę O ogólnej teorii względności. W czasie obiadu powiedział do Dowódcy:
— Świat zestarzał się, a ta teoria zachowała młodość.
— Ba! — usłyszał w odpowiedzi, bo Dowódca był smakoszem.
Podano właśnie nową potrawę, dzieło żony Pierwszego Nawigatora; siedziała przy stole z wypiekami na twarzy, mąż pocieszał półgłosem:
— To dobrzy ludzie, ocenią twoje dobre chęci, uspokój się.
— Teoria ta — kontynuował Tytus — mówiła o tym, że geometryczne własności przestrzeni i bieg czasu są określone przez gęstość materii w dowolnym obszarze przestrzeni. Tam gdzie występuje nagromadzenie mas, a zatem intensywne pole grawitacyjne, pole ciężkości, przestrzeń i czas ulegają deformacji, zakrzywiają się i następuje zwolnienie biegu czasu. r
— Aha — zgodził się Dowódca, przed sekundą skosztował nową potrawę; połknąwszy pierwszy kęs, spojrzał z uznaniem na autorkę kulinarnego dzieła. — Znakomita — pochwalił.
— Arcyznakomita! — zawołał Tytus. — No, bo pomyślcie, kiedy powstała. Zrozumienie związku między materią, przestrzenią i czasem potwierdzają nasze przypuszczenia, że w odległych epokach również żyli ludzie genialni.
— W naszym gronie także odkryliśmy geniusza — rzekł rozbawiony Dowódca. — Letycja przyrządziła nową, wyśmienitą potrawę, spróbuj.
Tytus westchnął.
— Ja o teorii względności, wy o jedzeniu.
— No cóż — odezwał się Laurin. — Po prostu tęsknimy za nowościami.
— Meldunek dla Dowódcy — usłyszeli tubalny głos Informatora Ekspedycji — gwiazdoloty grupy północnej odbierają wzmocniony sygnał-drogowskaz, towarzyszy mu melodia. Prosimy o absolutną ciszę. Utrwalamy te dźwięki.
„Tęsknota zaspokojona — pomyślał Tytus. — Nie zdążyłem spróbować nowej potrawy Letycji, Kosmos poczęstował nas specjalnym daniem. Letycja, nieco pretensjonalne imię żony Pierwszego Nawigatora, taka teraz moda. Fiolet, Letycja, stąd to skojarzenie, sygnały nadawane z głębi Kosmosu wskazują nam drogę, z ich pomocą łatwiej odnajdziemy Inne Cywilizacje. Rozumni zastanawiali się, dlaczego Rozumniejsi od Nas przemówili po tak długim milczeniu. Doszli wreszcie do przekonania, że od dawna usiłowano nawiązać z nami kontakt, nie słyszeliśmy jednak ich głosu, chociaż Wszechświat zawsze był rozgadany. Stale rozmawiają z sobą, a na Ziemi nikt nie umiał prztłumaczyć kosmicznych pogawędek. Podsłuchiwanie nie należy do dobrego tonu, ale naturalna ciekawość Wszechświata usprawiedliwia mędrców, którzy na planetach, na księżycach Układu Słonecznego rozwiesili pajęczą sieć anten o długości setek tysięcy kilometrów. Złowiono w te sieci sygnały wskazujące drogę.”
— Rozumniejsi od Nas spełniają rolę kosmicznych pilotów. Jak do tej pory nikomu nie udało się odpowiedzieć na pytania: Skąd to nieoczekiwane zainteresowanie Ziemią? Dlaczego postanowili nam dopomóc? Dlaczego zależy im na przyspieszeniu rozwoju ludzkiego rozumu? Co za tym się kryje? Czy uczestniczymy w galaktycznym eksperymencie? Jakie czekają nas niespodzianki? Czy zdołamy zachować samodzielność czynów i myśli?
— Zdołamy — odparł Dowódca. — A w każdym bądź razie uczynimy wszystko, by nikt tej samodzielności nie ograniczał. Już w okresie przygotowawczym organizatorzy Wyprawy zastanawiali się, jak reagować na te sygnały! A jeśli ONI pragną narzucić nam swoją wolę? Postanowiono, że część eskadry dostosuje się do wskazówek płynących z Kosmosu i będzie podążać w kierunku podpowiadanym przez nieznanych przewodników.
— Dwieście gwiazdolotów — rzekł Tytus.
— Tak, jedna dziesiąta, pozostałe otrzymały inne zadania. Grupa Zachodnia, składająca się z pięciuset statków, stanowi wielostronny system ochrony zespołu podążającego za nadawanym sygnałem. Będą chronić nas przed niespodziankami, będą wzajemnie czuwać nad sobą. Grupa Południowa eksploruje sąsiednie strefy, Wschodnia — to nasze odwody, rezerwy. Włączy się do akcji w krytycznym momencie, gdy zawiodą wszystkie systemy zabezr