Выбрать главу

„Czego szukacie na Marsie?”

„Kontrastów, znużone mądrością, zafascynowane wieściami o czynach kolidujących ze zdrowym rozsądkiem, zamierzamy metodą porównań poznać prawdę.”

„Wielce ryzykowna metoda.”

„Mędrcy wyeliminowali ryzyko z naszego życia, troska o absolutne bezpieczeństwo stała się obsesją. Nic nas nie może zaskoczyć, znamy każdy swój następny krok, żyjemy według rozsądnych programów, opracowanych przez najwybitniejszych futurologów. To oni układają naszą przyszłość, a Rada Najrozumniejszych kieruje naszymi losami. Żadnych niespodzianek, żadnych przygód. Jakież to nudne i obrzydliwe.”

„Czyżby nadszedł kres takiego życia?”

„Kobiety na Ziemi tak właśnie sądzą.”

„Popełniłem zatem niewybaczalny błąd.”

„Błądzenie jest ludzką rzeczą, Kserksesie, tak mówią stare księgi, umiejętność popełniania błędów to wielka sztuka w epoce bezkonfliktowej. Człowiek powinien popełniać błędy, mężczyzna tym bardziej. Chętnie poznamy twój niewybaczalny błąd.”

„Przygotowałem dla kobiet z Ziemi pawilon w strefie ciszy.”

„Ten błąd łatwo można naprawić, przygotowując dla nas hotel w strefie huraganów.”

„Odpowiadam za wasze bezpieczeństwo.”

„Twoi ludzie powinni walczyć o nasze bezpieczeństwo. Walczyć, rozumiesz, toczyć walkę z żywiołami tej planety, chcemy podziwiać mężczyzn, zupełnie nie znamy tego uczucia.”

„Trudno przewidzieć konsekwencje.”

„Co za wspaniała odmiana!”

„A jeśli wasz podziw stanie się źródłem czynów kolidujących ze zdrowym rozsądkiem?”

„Nasze nadzieje urzeczywistnią się, a ty, Nadzorco Maszyn, pozostaniesz na zawsze we wdzięcznej pamięci kobiet.”

— Zakłócenia w jonosferze zagłuszyły odpowiedź Kserksesa — powiedział Człowiek, Który Czuwał Nad Bezpieczeństwem Szlaków Kosmicznych. — Ucieczka trzystu kobiet wywołała panikę wśród Najmądrzejszych Mężczyzn. Po prostu zgłupieli, wybaczcie, proszę, to nieco dosadne określenie, i mędrcy miewają chwile słabości. Fakty były zdumiewające, co gorsza, były drastyczne, rozum odmawiał posłuszeństwa, bo po raz pierwszy od niepamiętnych czasów kobiety odmówiły posłuszeństwa. Najintensywniej przeżywali ten bunt mężowie buntowniczek. Kilku powaliła apopleksja, kilkudziesięciu nabawiło się ostrego rozstroju żołądka, niemal wszyscy narzekali na zakłócenia układu nerwowego. Ludzi ogarnęło przerażenie, od kilkuset lat nikt nie chorował, nikt nie cierpiał, wiedliśmy, być może, monotonne życie, lecz jakże zdrowe i spokojne! Wtedy Najrozumniejszy wezwał ekspertów od bezpieczeństwa. Przypomnę jego pierwsze słowa:

„Wydarzenie to można by zbagatelizować, wytłumaczyć działaniem promieni kosmicznych, ale ze wszystkich stron świata donoszą o stale wzrastającym podnieceniu milionów kobiet. Grozi nam niebezpieczeństwo szczególnego rodzaju. Niemal wszystkie kobiety pragną podziwiać swoich mężów za bohaterskie czyny, domagają się tych czynów, uzależniając od nich dalsze współżycie z mężczyznami. Znaleźliśmy się w sytuacji przymusowej. Wyślemy na Marsa ekspedycję ratunkową.”

Zorganizowanie tej ekspedycji trwało cztery miesiące, a w tym czasie kobiety na Marsie przekazywały kobietom na Ziemi szczegółowe informacje o mężczyznach z prawdziwego zdarzenia. Znacie te zadziwiające relacje i nie ma potrzeby ich powtarzać. Specjalna eskadra pomknęła w stronę Marsa. Wylądowaliśmy bez przeszkód. Kserkses oświadczył, że kobiety nie będą z nami pertraktować.

„Istotnie nie będą” — zgodził się Dowódca Ekspedycji.

„Mnie upoważniono do przeprowadzenia rozmów — to najlepsze rozwiązanie” — oświadczył Nadzorca. Był bardzo pewny siebie. Decydował o wszystkim na Marsie i wierzył w swoją nieomylność.

„Nie zamierzamy rozmawiać — rzekł kierownik wyprawy. — Prowadź nas do kobiet. Wrócą z nami na Ziemię.”

„Skryły się w dżungli maszyn” — oznajmił Kserkses.

„Nieobliczalne kobiety wśród nieobliczalnych maszyn. Jak sądzisz, komu grozi większe niebezpieczeństwo?”

„Nie wiem” — odparł Kserkses.

„Największe niebezpieczeństwo grozi tobie” — powiedział Dowódca

„Nonsens!”

„Nie wolno zabijać” — przypomniał Człowiek, Który Czuwał Nad Bezpieczeństwem Ludzi w Kosmosie.

„Przywrócimy mu życie po zakończeniu akcji” — zapewnił kierownik wyprawy.

Z ludźmi Nadzorcy rozprawiliśmy się w ciągu godziny. Maszyny na Marsie funkcjonowały prawidłowo — zgodnie z otrzymanym rozkazem wskazały miejsca kryjówek kobiet. Uśpiono je i przewieziono na pokład statku. Eskadra wróciła na Ziemię.

— I wtedy dopiero zaczęły się prawdziwe kłopoty — powiedział Człowiek, Który Czuwał Nad Bezpieczeństwem Rodziny. — Kobiety, które wróciły na Ziemię, opowiadały o swoich przygodach, wybaczcie mi, proszę, to jakże niestosowne i amoralne słowo, opowiadały i opowiadały, byliśmy bezsilni, zwyczaj obcinania języków czy chociażby kneblowania ust, stosowany w czasach prehistorycznych, stanowi czyn zagrażający osobistemu bezpieczeństwu i koliduje ze zdrowym rozsądkiem, nie mogliśmy więc powstrzymać strumieni gadatliwości, z których powstawały potoki o bystrym nurcie, rzeki niszczące brzegi, zrywające mosty i tamy, planecie naszej groził potop informacji o ludziach czynu. No, a potem nastąpił wybuch epidemii kłótni małżeńskich. Dziwne i niepokojące zjawisko. Poznaliście fragment jednej, typowej sprzeczki. Oto jej przedziwne zakończenie:

Włączono głośniki i dwudziestu uczestników Rady Bezpieczeństwa Naszego Układu Słonecznego usłyszało finał dialogu:

„Nie jestem osamotniona! — krzyczała Żona — nie jestem idiotką! W tej chwili wszystkie zamężne kobiety na Ziemi manifestują w podobny

sposób. Oczekujemy od mężczyzn bohaterskich czynów, epoka Wielkiego Rozumu kończy się i uczynimy wszystko, by przyspieszyć jej koniec.”

„Rozum jest niezwyciężony!” — zawołał Mąż.

Eksperci od spraw bezpieczeństwa usłyszeli przeraźliwy łoskot, potem jęki mężczyzny, następnie wezwanie o pomoc.

— Ta szalona kobieta — tłumaczył Człowiek, Który Czuwał Nad Bezpieczeństwem Rodziny — rozbiła na głowie męża podręczną maszynę elektroniczną, w której pamięci zakodowano program harmonijnego współżycia małżeńskiego.

— Tyle historii — odezwał się przewodniczący Zgromadzenia. — Warn powierzono rozwiązanie tego problemu i przywrócenie ładu na świecie. Chętnie posłucham teraz rozsądnych propozycji.

Ponieważ milczenie przedłużało się, przewodniczący nawiązał bezpośredni kontakt z NajRozumniejszym, który przysłuchiwał się obradom ze swojej rezydencji.

— One pragną podziwiać mężczyzn za czyny — mówił wolno i wyraźnie. — Należy urzeczywistnić to pragnienie. Muszą wrócić czasy bohaterskie, czasy romantyczne. Ostatnie tysiąclecie było triumfem ludzkiego rozumu. Dwukrotnie przedłużyliśmy nasze życie, stwarzając bezkonfliktowe warunki egzystencji dla dziesięciu miliardów mieszkańców Ziemi. Opanowaliśmy nasz Układ Słoneczny. Wykorzystujemy sąsiednie i dalsze planety do prowadzenia rozległych badań nad Kosmosem. Maszyny elektroniczne produkowane na Marsie, zasilane światłem słonecznym i energią Jowisza, rozwiązują najbardziej skomplikowane problemy, zaprogramowane przez zespoły uczonych. Odpowiedzieliśmy na wiele pytań, rozwiązaliśmy tysiące biologicznych i astronomicznych zagadnień. Jesteśmy przygotowani do dalekich wypraw kosmicznych. Nasze kobiety z właściwą sobie intuicją odgadły, że kończy się Epoka Teoretyzowania, a zaczyna Era Czynów. Przed współczesną cywilizacją postawimy nowe zadanie: „Zbadać kształt Kosmosu”. Jest to jedyna droga, jedyny ratunek przed zagładą. Całe życie podporządkujemy temu celowi: przygowaniu największej w dziejach ludzkości ekspedycji kosmicznej. Maszyny zbudują tysiące gwiazdolotów. W Kosmos wyruszą mężczyźni, ludzie czynu.