Выбрать главу

— Prace przygotowawcze zajmą kilkadziesiąt lat — odezwał się Człowiek, Który Czuwał Nad Bezpieczeństwem Mieszkańców Ziemi. Ta wyprawa zakłóci dotychczasowy spokój, nie zdołamy przewidzieć kosmicznych niespodzianek, kontakty z Innymi Cywilizacjami mogą wywołać niebezpieczne konflikty.

— Tak, to prawda — powiedział Najrozumniejszy. — Niespodzianki i niebezpieczeństwa, konflikty, oto, co będzie charakteryzować nową erę.

— Przerażające — wyszeptał przewodniczący Rady. — Nie unikniemy czynów kolidujących ze zdrowym rozsądkiem.

— Słusznie — zgodził się Najrozumniejszy — nie unikniemy.

— A co się stanie z Wielkim Rozumem? — zaniepokoił się Człowiek, Który Czuwał Nad Bezpieczństwem Wewnętrznym Ludzkiego Organizmu.

— Rozum wykorzystamy w czasie eksploracji Kosmosu — odparł Najrozumniejszy.

— A tutaj, na Ziemi?

— Powinniśmy czuwać nad tym, by określenie „rozumny człowiek” nie stało się zniewagą.

— Moim zdaniem — przemówił Człowiek, Który Czuwał Nad Bezpieczeństwem Rodziny — zanim przystąpimy do działania, należy cały ten problem raz jeszcze przemyśleć.

— Szkoda czasu — odparł Najrozumniejszy, a na pytanie: „Czy sprawa jest aż tak pilna?” odpowiedział: — Bardzo pilna. Moja żona była na Marsie i po powrocie od rana do wieczora miele językiem zachwycając się Nadzorcą Maszyn i jego ludźmi. To przytrafiło się mnie, którego nazywacie Najrozumniejszym, to przytrafiło się wam, którzy czuwacie nad bezpieczeństwem tej planety. Nasze małżonki dowiodły, jak bardzo jesteśmy krótkowzroczni. Większość ekspertów docenia powagę sytuacji. Czas działa na naszą niekorzyść, czas teraźniejszy, bo kształt przyszłości zależy od działań, które podejmiemy za kilka godzin. Smutek źle wpływa na trawienie, a wadliwe funkcjonowanie przewodu pokarmowego obniża lot myśli. Cała ta historia jest śmiechu warta. Pośmiejmy się, bardzo proszę, z samych siebie.

Posłuchano tej rady, eksperci śmiali się długo i serdecznie, a ponieważ ściany mają uszy, wieść o naradzie zakończonej w tak nieoczekiwany sposób dotarła wkrótce do najodlejszych zakątków świata.

Główny bohater

— Pozwólcie, drodzy moi, że przedstawię wam Głównego Bohatera — przemówił Menus do iluś tam miliardów ludzi. — Słyszycie mnie i widzicie, za kilka minut zobaczycie jego. Teraz słuchajcie uważnie moich słów. Polecono wszystkim maszynom, by poinformowały mieszkańców Ziemi o dokonanym wyborze i by podały godzinę prezentacji. Uczyniły to. Znacie moje imię, ale młodszym powiem, jak się nazywam i kim jestem. Menus. Koordynator Działań Czwartego Stopnia, a więc najtrudniejszych, najbardziej skomplikowanych. Przeczytam teraz fragment listu:

Dowódca Ekspedycji Kosmicznej do Koordynatora Menusa. Znasz się na ludziach jak mało kto i prawidłowo wykorzystujesz swoją wiedzę, dlatego zwracamy się do Ciebie, a nie na przykład do zacnego Hora czy do czcigodnego Enene, chociaż obaj są geniuszami i dobrze służą tym, którzy ich o to proszą. Bardzo szanujemy i cenimy obu, są to wszakże wybitni teoretycy, a nam potrzeba praktyką. Jesteśmy przekonani, że dzięki twojej pomocy odnajdziemy człowieka o szczególnych cechach charakteru i o specjalnych walorach fizycznych. Powinien być odporny na trudy w taki sposób, by każda przeszkoda czyniła go sprawniejszym i aktywniejszym, by pokonywanie tych przeszkód wyzwalało w tym człowieku radość. Powinien imponować spokojem i cierpliwością, niech nic nie mąci jego rozumu. Winien też być mądry, a jednocześnie świadomy niedoskonałości ludzkiego rozumu. Szukamy człowieka rozsądnego, mędrców mamy pod dostatkiem, i dowcipnego, nie błaznującego wesołka, o tych nie trudno, humor pozwoli mu zachować dystans. Pamiętaj również o tym, by człowiek ten był w miarę odważny, zdolny do sensownych poświęceń, ofiarny do pewnego stopnia, bo w niczym nie powinien przesadzać, wyjąwszy żądzę poznania Kosmosu. Zamierzamy przecież uczynić go Głównym Bohaterem Wyprawy Kosmicznej. A teraz sprawa najważniejsza: potrzebujemy człowieka o znakomicie rozwiniętej intuicji, niech ją wykorzystuje wówczas, gdy zawiodą inne zmysły, niech mu umożliwia poruszanie się, w ciemnościach, spełniając rolę ultradźwiękowego sonaru delfinów. Intuicja i umiejętność przewidywania uchronią go przed licznymi niebezpieczeństwami. Dobrze, jeśli odnajdziesz syna rodziców o krańcowo różnych zainteresowaniach. Załóżmy, że jego matka jest sławną artystką, a ojciec uczonym matematykiem. Niech bohater naszej wyprawy będzie przystojny, harmonijnie zbudowany, silny, nieco wyższy od przeciętnych mieszkańców Ziemi, lecz nie wielkolud. Wdzięczni ci będziemy, Menusie, za człowieka o pięknych, wąskich dłoniach, wysmukłych palcach, czarującego, łagodnego, a jednocześnie stanowczego i zdolnego do walki w każdych warunkach.

Menus odłożył list i powiedział z uśmiechem:

— Nie wyliczyłem wszystkich życzeń Dowódcy, to zajęłoby zbyt wiele czasu. Odczytałem najważniejsze fragmenty listu, a potem wysłałem depeszę: Chcę rozmawiać z Dowódcą Ekspedycji. Wkrótce spełniono moje życzenie i poznałem wielce sympatycznego szefa kosmicznej wyprawy.

— W twoich oczach dostrzegam mnóstwo wątpliwości — rzekł do mnie. — Mów, proszę, nie ukrywaj niczego.

— To zadanie przekracza moje siły — oświadczyłem. — Takiego człowieka nie ma. Taki człowiek jeszcze się nie urodził. — Czy znasz wszystkich młodych ludzi? — zapytał Dowódca.

— Znam nie najgorzej współczesną cywilizację. Znam wielu mądrych i dobrych ludzi, przede wszystkim jednak, mądrych. Ty szukasz fenomena.

— Bo organizujemy fenomenalną wyprawę kosmiczną!

— Tak, niemal cała ludzkość uczestnicy w pracach przygotowawczych. Wszystko lub prawie wszystko zostało podporządkowane jednemu celowi, jednej idei: wysłać w Kosmos wielką eskadrę gwiazdolotów.

— Największą w dziejach naszej planety eskadrę — poprawił Dowódca. — W czasie tej wyprawy nawiążemy łączność z Innymi Cywilizacjami i wspólnie z nimi ruszymy w dalszą drogę.

— Człowiek, którego szukasz, jeszcze się nie urodził — powtórzyłem. — Można przecież zastąpić go cyborgiem, skonstruowanym wedle twoich życzeń. Znam doskonałego rzeźbiarza-konstruktora. Wyprodukował w swoich laboratoriach substancję tak świetnie imitującą ludzkie ciało, że…

— Nie — przerwał Dowódca — główny bohater tej wyprawy będzie człowiekiem. Powiedziałeś: „Jeszcze się nie urodził”, a zatem należy uczynić wszystko, by przyszedł na świat.

— Więc jednak sztuczny człowiek…

— Nie. Wyszukaj najodpowiedniejszych rodziców, najdogodniejsze miejsce. Stworzymy optymalne warunki, nasi lekarze dopilnują, by to dziecko spełniło nadzieje dowództwa ekspedycji. Otrzymasz nadzwyczajne pełnomocnictwo i odpowiednie środki. Do dzieła, Menusie — zakończył rozmowę Dowódca. Menus znowu uśmiechnął się do wielomiliardowej widowni.

— Wróciłem do swojego domu nieco zadumany. Przywykłem do trudnych zadań, wszakże to należało do najtrudniejszych. Tego faktu nie zmieniały nadzwyczajne pełnomocnictwa ani odpowiednie środki. Włączyłem do działań eliminacyjnych maszyny strefowe i podzespoły okręgów klimatycznych. Wertowały karty kandydatów na rodziców Głównego Bohatera, miliony kart. Po upływie roku analizatory wyselekcjonowały pięćset par młodych małżeństw, eksperci-psycholodzy wybrali jedną dziesiątą. Dalsze badania, trwające drugi rok, umożliwiły wytypowanie pięciu małżeństw, spełniających wszystkie warunki. Ludzie wspólnie z maszynami dokonali wyboru ostatecznego: postanowiono, że trzy pary małżeńskie spłodzą troje dzieci. Po upływie dziesięciu lat Najmądrzejsi zdecydują, komu powierzymy rolę Głównego Bohatera.