Выбрать главу

— A pod powierzchnią? — Jasno, ciepło, niemal przytulnie, słyszeliśmy dźwięki muzyki.

— Gospodarze pragnęli stworzyć przyjemny nastrój — Egin podszedł do kosmonautów, stojących przy wejściu do tunelu. — Pierwsze zejdą po pochylni maszyny z silnymi reflektorami, potem oddział szperaczy, potem stu ludzi, jeden za drugim, za nimi małe pojazdy z ekspertami, następnie dwa szeregi łączników, utrzymujących kontakt z kosmonautami, którzy pozostaną na płycie kosmodromu w pobliżu rakiet desantowych. To wszystko — zakończył Egin. — Czy są pytania?

— Tak — odezwał się Tytus. — Gdzie będzie Dowódca?

— Przy ekspertach, razem z tobą. Co jeszcze? Żadnych wątpliwości? Dziękuję. Włączyć światła, otworzyć kamery, nawiązać łączność z gwiazdolotem Dowódcy. Rozpoczynamy akcję.

Na ekranach ukazała się postać Egina, w chwilę później skupiona twarz Tytusa, po kilku sekundach portret głównego bohatera zniknął, ustępując miejsca panoramie księżyca Hor.

— Dziesiątki kraterów — komentował Laurin. — Między nimi szerokie, lśniące kosmostrady. Nad kraterami ażurowe łuki mostów. Na pierwszym planie olbrzymie silniki rakietowe zwrócone cylindrycznymi dyszami ku niebu. Z ich pomocą kierowano lotem statku kosmicznego „Księżyc Hor”.

Zmieniono obraz. Załogi gwiazdolotów zobaczyły oddziały kosmonautów wolno wkraczających do tunelu.

— Droga szeroka i dosyć wygodna — informował Egin — co pewien czas tunel rozwidla się, omijamy korytarze z prawej strony, są ciasne i mroczne. Po upływie kwadransa przemówił Tytus:

— Stoimy na progu monstrualnie wielkiej groty. Nie widać sklepienia. Wzdłuż ścian rusztowania, podtrzymujące setki skrzyń z przeźroczystego tworzywa. Widać gmatwaninę przewodów i słabo żarzące się pręty. W środku groty okrągły basen wypełniony krystaliczną substancją.

Na ekranach ukazał się Egin otoczony kosmonautami.

— Zbadamy sąsiednie pomieszczenia — powiedział — zapalcie dodatkowe reflektory!

Jasne smugi wędrowały po ścianach, usiłując rozproszyć ciemności gęstniejące w górze, pod ciągle jeszcze niewidocznym sklepieniem.

— Nie mogę tego zrozumieć — powiedział Tytus. — Stoimy chyba na dnie bardzo głębokiej studni, ale piętnastominutowa wędrówka po pochylni zaprzecza temu. W tak krótkim czasie nie mogliśmy osiągnąć tak wielkiej głębokości.

— A może tunel spełnia jednocześnie rolę wolno opadającej windy — zastanawiał się Egin.

— Wówczas pochylnia straciłaby kontakt z kosmodromem — odezwał się ekspert Locni… — Prawdopodobnie, gdy ludzie wchodzą do tunelu, opada część powierzchni kosmodromu, co ułatwia szybsze dotarcie do groty. Sądzę, że znajdujemy się wewnątrz ogromnego krateru.

Dalsze badania potwierdziły przypuszczenia uczonych, że księżyc Hor spełniał rolę stacji przekaźnikowej, ułatwiającej Rozumniejszym porozumienie się z Mniej Rozumnymi Istotami. W skałach księżycowych wydrążono setki szybów, tuneli, korytarzy, które łączyły naturalne groty. Wnętrze księżyca zabudowano aparaturą o różnorodnym przeznaczeniu. Kosmonauci odnaleźli dwie elektrownie, czerpiące energię z czynnych wulkanów. Rozpoznano plazmotrony, elektroniczne maszyny cyfrowe, ustawione w korytarzach długości wielu kilometrów.

— Nie potrafimy jednak — mówił Tytus — rozszyfrować przeznaczenia wielu urządzeń. Jak dotąd rozróżniamy dwa rodzaje maszyn i aparatur: o konstrukcji podobnej do znanych nam na Ziemi mechanizmów, i o krańcowo odmiennej budowie, stanowiącej, jak przypuszczamy, wyższy stopień wtajemniczenia przedstawicieli cywilizacji, która przekształcała księżyce w gwiazdoloty. Poznaliśmy zaledwie fragment wnętrza Hor, ale już teraz na podstawie dotychczasowych obserwacji i pierwszych prowizorycznych badań eksperci zapewniają, że nastąpiła poważna awaria układu machiny liberata sterującego tą niesłychanie złożoną aparaturą.

— Awaria ta — mówił kierownik zespołu ekspertów, Locni — spowodowała przerwanie kontaktu z Rozumniejszymi. Dlatego Efer milczy. Zabrakło energii do przetwarzania impulsów substancji reprezentującej najwyższe szczeble refleksyjnej świadomości Tej Strefy Kosmosu. Zerwał się pomost łączący dwa różne wymiary Wszechświata, umilkł tłumacz i pośrednik. Sądzimy, że po to właśnie skonstruowano we wnętrzu księżyca Hor te maszyny, by przemówić z ich pomocą do ludzi zrozumiałym językiem…

— Przerwij na chwilę! — zawołał Egin — słyszymy delikatne brzęczenie, przypominające sygnał drogowskazu.

— Tak, Rozumniejsi znowu wskazują nam drogę — wyszeptał Tytus — machina liberata poczyna funkcjonować. Ściany korytarza jaśnieją.

— Obecność ludzi sprawiła, że księżyc Hor poczyna wracać do życia — powiedział ekspert Locni. — Bioprądy uzdrowiły subtelny mechanizm.

— Albo światła reflektorów, ruch, ciepło — rzekł Egin. — Coraz głośniejszy sygnał zachęca nas do kontynuowania badań. Przejdźmy do sąsiedniej groty.

Pierwsze wjechały pojazdy z reflektorami. Na ekranach gwiazdolotów pojawił się obraz bajkowego jeziora, nad którym natchnieni architekci rozpięli sklepienie w kształcie kopuły o ścianach pokrytych wspaniałymi freskami. Wyobrażały konstelacje gwiazd, kolorowe planety wirujące wokół złocistych słońc, komety i księżyce. Sztuczne niebo przeglądało się w lustrze wody i można było podziwiać freski na kopule, nie podnosząc głowy. Na przeciwległym brzegu widniała smukła sylwetka latarni morskiej. Gdy kosmonauci stanęli nad jeziorem, latarnia zapłonęła. Jasna smuga spłynęła na wodę, oświetlając most łączący oba brzegi.

— Przejdźmy na tamtą stronę — powiedział Tytus — sygnał nie milknie, wskazuje dalszą drogę, mostem dotrzemy do latarni. Poprowadzę oddział zwiadowców.

Egin wyraził zgodę. Kosmonautów podzielono na trzy grupy.

„To niedaleko, dwa tysiące metrów — myślał Tytus. — Najwyżej dwa i pół. Z mostu widać całe jezioro. W górze kopuła nieba, pod stopami drugie niebo. Między niebem i niebem ludzie.” W głębi Hor ustało przemijanie czasu. Nic sią nie dzieje, nic nie nadchodzi, nic nie odchodzi.

Gdzie jestem?

Jesteś.

Słyszę monotonny, daleki rytm, czuje falowanie jeziora. Tyl,e tu światła i powietrza. Widzę swoje ramiona, nogi, stopy. Przybliżam do oczu dłonie w rękawicach. Słyszę głos Efera:

„Trwasz, ustało przemijanie. Tu czas nie ma żadnego znaczenia. To strefa ponadczasowa, najdogodniejsza dla bytu. Tutaj wymiary nie mają najmniejszego sensu.”

A ruch? Mogę poruszać palcami rąk, otwieram i zamykam oczy.

„Te ruchy nie poruszą Czasu. Wstań.”

Wstałem.

„Idź!”

Idę, Tu nie ma żadnej drogi, płynę w ciepłej mgławicy. Z łatwością oddycham aromatycznym powietrzem. Idę czy stoję zawieszony na samej granicy pustki i czegoś jeszcze. Nie umiem tego nazwać.

„Trwasz. To najwłaściwsze określenie. Pustka nie istnieje. Tutaj nie ma czasu, tu ustało przemijanie, zapomnij o czasie przeszłym.”

Zapomniałem o wielu rzeczach, zapomniałem czym są rzeczy, zapomniałem o wszystkim. Co oznacza niepamięć?

„Spokój, ekscytację trwaniem.”

Byłem…

„Bo jesteś.”

„Tutaj nie istnieje czas przyszły, a trwanie nie symbolizuje teraźniejszości. Trzeba stłumić dalekie odgłosy. Echo umilknie.”

1 Tak wolno poruszam się.

„Możesz biec, pędzić.”

Jak odczuję szybkość? Co zobaczę? Co usłyszę?

„Odczujesz rozkosz pędu, upojenie wzrastającą szybkością. Zobaczysz komety. Będą ci towarzyszyć przez mgnienie oka, ale je wyprzedzisz. Usłyszysz odgłos biegnących kroków, swoich kroków.