Podróż egocentryczna
Paweł Do przyszedł do mojej pracowni, rozejrzał się dokoła, a zobaczywszy niewielką maszynę elektroniczną, zapytał:
— Twój sekretarz?
— Moja pamięć — odparłem.
— Miejmy nadzieję, że nie odmówi ci posłuszeństwa. Czy już zapamiętała wydarzenia związane z machiną liberata?
— Przed dwoma godzinami zakończyłem kodowanie informacji o powtórnym lądowaniu kosmonautów na księżycu Hor.
— Od tego czasu — mówił Dowódca siadając w fotelu — minęły cztery tygodnie według czasu ziemskiego i nie wydarzyło się nic godnego uwagi.
— Zaufaliśmy Rozumniejszym — przypomniałem. — Efer od czasu do czasu prosi o cierpliwość.
— Księżyc Hor prowadzi eskadrę. Nawigatorzy skarżą się na brak pracy. Maszyny księżycowe sterują maszynami gwłazdolotów. Obserwacje gwiazd wykazują, że mkniemy z trudną do wyobrażenia szybkością. Laurin twierdzi, że wkrótce przekroczymy granice Tej Strefy Kosmosu.
— To znaczy naszej Galaktyki.
— Tak można przypuszczać, chociaż niektórzy eksperci uważają, że Rozumniejsi dzielą Galaktykę na różne strefy. A zatem twoja maszyna nie marzy o usamodzielnieniu się, o wyswobodzeniu wzorem układu machina liberata?
— Żartujesz, Pawle.
— Nie, kontroluję zachowanie ludzi i maszyn w odmiennych warunkach. Kosmonauci odczuwają przypływ sił, energii. Kobiety złożyły petycje na moje ręce. Proszą o pozwolenie rodzenia dzieci. Czują się bezpieczne. Pamiętasz, jeszcze nie tak dawno Julis zwrócił uwagę, że rysy naszych twarzy zaostrzyły się. Któryś z jego kolegów postawił diagnozę: „pobyt w kosmosie postarza” i szczęśliwie omylił się, bo w oczach piękniejemy, bo podróże odmładzają, regenerując organizm. Wyobraź sobie — opowiadał rozbawiony Paweł — filozof Akon zrezygnował z okularów, stwierdziwszy, że widzi doskonale. Zdaniem Julisa i astrobiologów księżyc Hor wprowadził eskadrę w życiodajne obszary Wszechświata. W sadach otaczających Domy Rodzinne przedwcześnie zakwitły drzewa owocowe, a służące do ozdoby galerii, pozornie martwe gałęzie, wypuściły pąki. Spójrz na moje dłonie, jakże są gładkie, sam nie mogę się nadziwić.
— Szczególnego rodzaju promieniowanie kosmiczne — powiedziałem,
— Brawo, Narbukil! — zawołał Dowódca. — Tak to właśnie nazwał kosmolog Laurin. Dodał przy tym, że zaniecha niedługo golenia, bo twardy zarost stopniowo zanika. Młodzieńcza świeżość cery, błysk w oczach, radość życia, oto co astromedyk Julis zaobserwował ostatnio u większości kosmonautów. Borca, jak zawsze dosadny w określeniach, oznajmił, że odczuwa zdrowy niepokój zwierzęcia, wzmocnionego snem zimowym, a Tereza, skora do egzaltacji, wycałowała na oczach całej załogi Tytusa, informującego, że nadeszła długo oczekiwana wiosna kosmiczna.
Wiosna? Któż to wie, może i wiosna. Krew rzeczywiście żywiej krąży w żyłach. Zanim tu wszedłeś, nuciłem jakąś starą melodię.
— Bardzo przyjemne objawy — stwierdził Paweł Do i spoważniał. — Włącz ekran — a gdy spełniłem polecenie, powiedział do wszystkich kosmonautów: — Zbliżamy się do Innego Świata.
— Spójrzcie na księżyc! — zawołał Laurin. — Jarzy się niczym słońce.
— Wkrótce przenikniecie do Drugiej Strefy — usłyszeliśmy głos Efera. — Dzięki regeneracji organizmów ludzie łatwiej zniosą wszelkie zmiany i deformacje czasu oraz przestrzeni. Będziemy stopniować doznania, kontrolując reakcję.
— Czy to kres podróży? — zapytał Akon.
— Kres starej i znanej drogi.
— Warto przesłać na Ziemię nasz nowy adres — powiedział Laurin.
— Wprowadziliśmy księżyc Hor i eskadrę do wnętrza torusa — poinformował Efer. — Jednocześnie na ekranach gwiazdolotów pojawił się model kosmicznego „obwarzanka” o przezroczystych ścianach. — To chroni wasze organizmy przed promieniotwórczymi źródłami tej strefy i przed wysoką temperaturą. Wokół statków kosmicznych stworzono atmosferę o składzie zbliżonym do ziemskiej. Na powierzchni księżyca panuje teraz wiosna.
— Przekaż Rozumniejszym nasze wyrazy wdzięczności za troskliwość — powiedział Paweł Do. — Ludzie pragną poznać dalszy ciąg. Czy zechcesz spełnić to pragnienie?
— Postaram się — odrzekł pośrednik. — Dostrojenie obrazu tego świata do ludzkich zmysłów nie należy do najłatwiejszych zadań. Ludzie, by zrozumieć, chcą widzieć, słyszeć, nie zadowalając się wizjami, wywołanymi w wyobraźni. By ułatwić przeskok, pokażemy wam fragmenty ludzkiego świata utrwalone na zawsze w podwójnym czasie przeszłości i teraźniejszości. Stąd tylko jeden krok do najwyższego stopnia tej strefy Kosmosu.
— Co mamy uczynić? — zapytał Dowódca.
— Usiądźcie wygodnie przed ekranami. Gdy pojawi się płaszczyzna w przestrzeni, skoncentrujcie uwagę na jakimkolwiek wspomnieniu z własnego życia. Im bardziej odległym, tym lepiej. Wtedy każdy zobaczy na tej płaszczyźnie swój świat, złożony z wielu stopni, wiodących z jednego czasu do drugiego.
Kosmonauci spełnili życzenie Efera. Czy wszyscy? Prawie wszyscy. Egin wyodrębnił grupę złożoną z kilkuset kosmonautów, czuwających nad bezpieczeństwem eskadry. Gospodarze Domów Rodzinnych otrzymali specjalne instrukcje. Ich również wyłączono z udziału w spotkaniu z własną przeszłością.
— Narbukil — powiedział do mnie Dowódca — nie spuszczaj z oczu Tytusa. Bądź jego cieniem.
— Czy nie będzie protestował?
— Przeciwnie, bardzo się ucieszy.
— A Tereza?
— Przyjaciele Tytusa są jej przyjaciółmi — odparł Paweł Do. — Czuwaj nad nim, nie zapominając o sobie i o maszynach utrwalających kronikę wyprawy.
Na ekranach zamigotały światła gwiazd. Przez kilka sekund podziwialiśmy panoramę tej strefy Kosmosu. Niezliczone układy słoneczne, komety, asteroidy, mgławice, z których wyłoniła się lekko falująca płaszczyzna, pokryta barwną mozaiką.
Tytus zobaczył cały swój świat, spacerował po przestrzeni czasu przeszłego. Tutaj utrwalono najdrobniejsze szczegóły tego, co było. Istniało niegdyś, lecz istniało także teraz. Można było To obejrzeć jak eksponaty w muzeum. Naukę rozpoczęto od maleńkiego dziecka: Bądź dobry, bądź skromny, rozsądny, odważny. Boisz się smoka z bajki? Na świecie nie ma potworów. Niekiedy potwory sypiają na słomiankach przed drzwiami twojego domu. Ale one tylko wyglądają potwornie. W rzeczywistości w ich kudłatych piersiach biją złote serca. Potwór ułożył paszczę między łapami i łypie ślepiami. Czuwa nad tobą. To pies. Kiedyś zostaniesz kosmonautą. Nie chcę! Kim pragniesz zostać? Ogrodnikiem. Kosmonauta może być ogrodnikiem. Zwiedzisz dalekie światy, a po powrocie do rodzinnego domu zajmiesz się ogrodem. Kosmonauta powinien być grzeczny, a ty wdrapałeś się na drzewo przed szkołą i podarłeś spodnie, kompromitując dostawcę, który poinformował świat, że przyszły kosmonauta i Główny Bohater ekspedycji otrzymał w prezencie sześć par spodni z niezniszczalnego tworzywa. Bądź mądry — zachęcali nauczyciele — może zrozumiesz. Nadejdzie dzień, gdy otworzysz furtkę, gdy rozwalisz ścianę, by przejść do sąsiedniego pokoju, do sąsiedniego domu, do sąsiedniego świata. Uczono Tytusa, przyszłego egzobiologa: trzeba kochać ojca i matkę, rodzeństwo, babkę i dziadka, trzeba kochać krewnych i obcych. W tej epoce szczególnie należy miłować obcych. To znaczy wszystkich ludzi. Nie znasz ich, dla ciebie są obcy. Chwilowo. Oni znają przyszłego Bohatera Wyprawy. Ludzie tworzą wielką rodzinę człowieczą. Jacy są ci ludzie? Inteligentne dziecko zadaje interesujące pytania. Ci i tamci ludzie są wspaniali. Są tacy, jak ty. Spójrz w lustro. Czy nie jesteś wspaniałym dzieckiem?