Nie umiem wyobrazić sobie kształtu z bezkształtem.
A twój świat wewnętrzny? Czy posiada określone kształty?
Kształt wspomnień o zatartych konturach, niknących i powracających. Spaceruję po swoim wewnętrznym świecie. Toż to prawdziwa rupieciarnia!
Powiedzmy raczej antykwariat.
Przechowuję tutaj rzeczy wartościowe i tandetne świecidełka. Obrazy, obrazki, widokówki, portreciki, bibeloty. Są tu także sterty informacji, wiadomości, tablice zapisane wzorami matematycznymi i kodeksy etyki, aktualnie obowiązującej w Układzie Słonecznym, a szczególnie na Ziemi.
Jedne izby słoneczne, inne mroczne. Setki tysięcy dróg, ścieżek, autostrad, którymi wędrowałeś. Im dalej, tym gorsza widoczność na tych drogach. W kątach kryją się lęki, dawne niepokoje, posiadające dar powrotu do teraźniejszości. Radości gasną, a w najlepszym razie przygasają. Osobne pomieszczenie, podobne do wielkiej huśtawki skrzyżowanej z karuzelą, zajmują wątpliwości. Najliczniej jest reprezentowany gatunek długo nurtujący i dokuczliwy pod tytułem „Co by było, gdyby?” Na przykład: co by było, gdybyś wybrał inny zawód? Praca naukowa, wykłady w Akademii Astronautycznej? Spokojna egzystencja uczonego Dziesiątej Ery Kosmicznej. Rodzina, dzieci, wnuki, prawnuki i Dom Rodzinny w rezerwacie górskim. Raz w roku zjazd krewnych ze wszystkich stron świata, niezapomniany piknik na polanie otoczonej świerkowym lasem, śmiejące się kobiety, szczebiot dzieci, pomrukiwania mężczyzn. A ty w fotelu na specjalnie skonstruowanym podwyższeniu wśród kwiatów i girland.
Są również okna w tych izbach. Za oknami próby wyobrażenia sobie przyszłości. Bardziej interesujące od muzealnych zbiorów. A co mieszczą inne komnaty?
Efekty nauki wszystkich stopni. To obraz twojej mądrości. Wzruszasz ramionami, razi to określenie, słowo „mądrość” zastąpmy więc określeniem „wiedza”.
Cóż to za znak, tak często wypisywany na ścianach komnat? Znak żeń. Składa się z dwóch części: uproszczonego rysunku człowieka i dwójki. Połączenie graficzne i semantyczne człowieka i dwójki oznacza humanitarność czyli stosunek, który powinien cechować dwóch ludzi względem siebie.
Tylko dwóch? To symbol. Chodzi oczywiście o wskazanie, jakie winny być stosunki ludzi do ludzi.
Kto jest autorem znaku żeń?
Konfucjusz, który urodził się dwa tysiące pięćset lat przed Pierwszą Erą Kosmiczną Ziemi.
Wędrując po twoim wewnętrznym świecie, wyjdziemy na zewnątrz. Tak jak księżyc Hor umożliwia Rozumniejszym rozmowę i wymianę myśli z ludźmi, jak przeszłość ułatwia nawiązanie kontaktu z Eferem, tak twój świat stanowi przedsionek, wiodący do Innego świata.
Należysz do niezwykłej cywilizacji podróżników, odkrywców, twórców i konstruktorów. Ludzi nużyło i denerwowało przebywanie w ciągle tym samym pomieszczeniu w jednym pokoju w jednym mieszkaniu w jednym budynku na jednej ulicy w jednym kraju na jednym kontynencie na jednej planecie w jednym Układzie Słonecznym w jednej Galaktyce ciągle w tym samym Wszechświecie.
Ten niepokój i nigdy nie zaspokojony głód przestrzeni podziwiamy najbardziej. Stoisz na samym progu, ty i twoi przyjaciele, kosmonauci. Wyjdźcie ze swoich światów.
Powiedziałem do Pawła Do:
— Powinienem utrwalić i odtworzyć egocentryczne podróże wszystkich kosmonautów. Lecz Efer był uprzejmy ostrzec mnie, że to trud daremny, bo światy ludzi są podobne do siebie, chociaż nie identyczne. Dodał również: „Jeśli jednak uznasz to za konieczne, aparatura zainstalowana na księżycu Hor dostarczy dwieście tysięcy obrazów. Nieco mniej — poprawił się — dwa tysiące kosmonautów nie skorzystało z naszego zaproszenia do wędrówek po własnym świecie. Czuwali nad spokojem pozostałych.” Podziękowałem, oświadczając:
— Chętnie wypożyczymy te materiały.
— Nie ma mowy o pożyczaniu — odrzekł Efer — otrzymacie kopie na własność. Oryginały pozostaną w archiwum księżycowym.
Potem Efer oznajmił:
— Eskadra może bezpiecznie wylądować na kosmodromie Hor. Kosmonauci odetchną aromatycznym powietrzem. Wzbogaciliśmy atmosferę życiodajnymi pierwiastkami.
— A gdyby tak rzeczywiście rozprostować nieco kości — rzekł Hesker i zwróciwszy się do Tytusa, zapytał: — Co sądzisz o tym?
— Dowódca zadecyduje — odparł Tytus.
— Nad księżycem czy na księżycu, co za różnica? — rzekł Paweł Do. — W obu przypadkach nie możemy wyzwolić się spod wpływu Hor.
— Kiedy tylko zechcecie — zabrzmiał głos Efera. — Rozumniejsi pozostawiają ludziom całkowitą swobodę i prawo wyboru decyzji. Mówiłem o tym i raz jeszcze przypominam.
— Długo wędrowaliśmy — powiedział Laurin. — Stoimy przed drzwiami, które lekko uchyliłeś. Otworzymy je szerzej, bo taka natura ludzka, i raz jeszcze spróbujemy zaspokoić ciekawość.
— Przygotować gwiazdoloty do lądowania. — Dowódca przekazał rozkaz kierownikom grup i zespołów. — W ciągu godziny powstanie na powierzchni księżyca miasto kosmonautów.
— Miasteczko — powiedziała Tereza.
— Osada — odezwał się Akon.
— Nie znoszę kłótni — oświadczył z uśmiechem Laurin — cokolwiek to będzie, idę się przebrać w spacerowy garnitur.
Piąte spotkanie
Na powierzchni księżyca Hor nie wylądował ani jeden statek kosmiczny. Dowódca zrewanżował się Rozumniejszym, działając metodą zaskoczenia i faktów dokonanych. Włączono system niwelowania grawitacji, działał sprawnie i eskadra, osiągnąwszy trzecią szybkość, pozostawiła daleko za sobą księżyc.
— Bardzo dobrze — usłyszeli głos Efera. — Ta manifestacja przekory, to postępowanie wbrew zdrowej logice, jakież to ludzkie, ile w tym fantazji i zdrowego humoru, ile determinacji i godności! No cóż, przekonaliście się, że nikt nie ogranicza swobody ruchów eskadry. Nie zamierzamy gonić gwiazdolotów. Wyścigi w tej strefie Kosmosu nie należą do dobrego tonu. Za dwie, trzy minuty umilknę, bo odległość między nami stale wzrasta i wkrótce stacja Hor stanie się bezużyteczna. Co mam powiedzieć Rozumniejszym?
— Zatoczymy łuk — odparł Paweł Do — by nie stracić kontaktu z tobą, nikniemy po elipsie. Kosmonauci nie opuszczą pokładów statków, ludzie powiadają: „Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”. — Przezorność godna pochwały — rzekł Efer. — Rozumniejsi są bezgranicznie cierpliwi i wyrozumiali. Szczerze podziwiają ludzi, a podziw ten stale wzrasta. Proponuję zmniejszyć szybkość. Wkrótce zobaczycie układ słoneczny, planety krążące wokół gwiazdy i w tym układzie wielką planetę, stanowiącą centrum własnego systemu grawitacyjnego. Dookoła planety-słońca krąży dziewięćdziesiąt małych planetek. Żyją tam i rozmnażają się Istoty Rozumne, kosmiczni krewni ludzi, struktury obdarzone świadomością refleksyjną, nieźle rozwiniętymi zmysłami wzroku, słuchu, dotyku, smaku i węchu, pozbawione natomiast zupełnie poczucia humoru i wielu innych zalet, tak wspaniale rozwiniętych u ludzi. Istoty te opanowały niełatwą sztukę swobodnego poruszania się w czasie i przestrzeni i bez trudu mogłyby osiągnąć najwyższy stopień rozwoju intelektu Tej Strefy Kosmosu, gdyby nie pewne błędy konstrukcyjne. Rozumniejsi — mówił Efer — zrezygnowali z wiadomych przyczyn z masowej reprodukcji ludzi. Może w czasie tego spotkania nastąpi wymiana doświadczeń przedstawicieli dwóch cywilizacji korzystna dla obu stron. Gdy Istoty Rozumne staną się ludzkie, będzie można rozpocząć działania na rzecz integracji społeczeństw kosmicznych; gdy ludzie poznają tajemnice uniezależnieniu się od ruchu, czasu i ograniczonej przestrzeni, wejdą na sam szczyt kosmicznej drabiny. Teoretycznie jest to możliwe. A w praktyce…