Выбрать главу

— Słuchajcie, to jest ostatnia scena, tym razem już naprawdę ostatnia. Czekaliśmy z nią na właściwy plener. Wszystko inne mamy nakręcone. Scena składa się z trzech ujęć. Ich kolejność w filmie to 1, 2, 3, ale bodziemy kręcić to 1, 3, a dopiero na końcu 2 — obraz waszych sylwetek na tle zachodzącego słońca.

— Ujęcie pierwsze — wspinacie się na wzgórza, obok siebie, róbcie to powoli. Zatrzymujecie się dokładnie tu, na szczycie — tu gdzie jest narysowana linia. Stoicie w tym miejscu patrząc na morze, dopóki nie powiem „teraz”, wtedy Slithey przechyla się i ujmuje dłoń Ottara. Koniec ujęcia pierwszego. Potem Ottar otacza jej kibić ręką. Stoicie w tej pozycji przez cały czas cofania się kamery — to będzie zdjęcie końcowe wasze postacie maleją na tle zachodzącego słońca. Jasne? Zrozumieliście?

Oboje przytaknęli.

— Gotów — zawołał Gino.

Sekundę. Kiedy krzyknął „stop”, stoicie dalej na wzgórzu. Dajemy kamerę ż powrotem i kręcimy ujęcie numer dwa — dialog. Jasne?

Poszło bez zarzutu. Ottar był już prawie zawodowcem, a przynajmniej z reguły spełniał większość poleceń bez oporu. Wspięli się na szczyt wzgórza i patrzyli w kierunku zachodzącego słońca. Technicy, popędzani krzykliwymi komendami Barneya przesuwali kamea do tyłu, uzyskując w ten sposób efekt stopniowego oddalania się pary kochanków. Dla ułatwienia tej operacji ułożono na trawie gładko heblowane deski, mające zastępować szyny.

— Stop! — krzyknął Barney, gdy rolki kamery dobrnęły do końca tej drewnianej trakcji. — Główni aktorzy zostają na wzgórzu. Do roboty! Zanim ucieknie nam światło!

Podczas gdy kamerę wtaczano z powrotem na szczyt, technicy dźwięku zdołali zainstalować sprzęt nagrywający i ustawić mikrofony. W tym samym czasie Slithey jeszcze raz przeglądała swój tekst, a jedna z asystentek reżysera głośno odczytywała Ottarowi odpowiednią partię scenariusza. Słońce powoli zanurzało się w morzu i rzucało na niebo płomienno czerwone blaski.

— Gotów — zameldował Gino.

— Kamera! I absolutna cisza na planie — przykazał Barney. — Start!

— Daleko stąd — zaczął Ottar wyciągając rękę — daleko stąd, gdzieś za morzem jest nasz dom. Wciąż jeszcze tęsknisz za nim, Gudrid?

— Przez długi czas moja tęsknota nie znała granic. Ale to już minęło. Walczyliśmy i umieraliśmy za ten kraj i teraz jest on nasz… Winland…, ten nowy świat. Teraz on stał się naszym domem.

— Stop! Doskonale! Do montażu. Wydaje mi się; że wszystko mamy już z głowy.

Odpowiedziały mu oklaski. Slithey rzuciła się całować Barneya, a Ottar ze swej strony niemal zgruchotał mu kości w uścisku. Był to niezwykle podniecający moment. Większość detali filmu dawno już opracowano, a z chwilą, gdy te ostatnie sceny zostaną pocięte, zmontowane i skopiowane, będzie gotowa całość. Przyjęcie, które miało się odbyć tego wieczoru zapowiadała się na wielką imprezę.

I było nią. Nawet pogoda zdawała się podzielać ogólny nastrój i ostatnie promienie zachodzącego słońca wpadały łagodnie przez odsłonięte wejście namiotu, pełniącego funkcje sali balowej. Podano indyka, szampana, cztery rodzaje deserów oraz trunki w nieograniczonych ilościach. W party brała udział cała ekipa filmowców, większość Normanów i kilka towarzyszących im kobiet. Zabawa rozkręcała się.

— Nie chcę wracać — zawodziła płaczliwie Slithey, roniąc rzęsiste łzy do kieliszka z szampanem.

— Tak naprawdę, to wcale nie wyjedziesz, ani nie będziesz musiała opuścić dziecka — tłumaczył jej Barney chyba już po raz dwudziesty. Sam dziwił się swojej cierpliwości, ale ten wieczór był czymś wyjątkowym. — Wiesz przecież, że Kirsten może być jego mamką gdyby twoja nieobecność przedłużyła się trochę, ale nie ma przecież żadnego powodu, by tak się stało. A zresztą, weź pod uwagę, że tam, w Kalifornii, trudno byłoby ci wytłumaczyć, skąd się wziął twój syn, skoro w ubiegłym tygodniu nawet nie byłaś jeszcze w ciąży. Pamiętaj, że nie jesteś nawet zamężna — od razu zrobiłoby się gęsto od plotek. Potem, jak tylko się zdecydujesz, wrócisz tutaj. Profesor obiecał dostarczyć cię z powrotem nie później niż w minutę po waszym rozstaniu. Cóż może być prostszego?

— To będą przecież całe miesiące — szlochała Slithey i Barney zaczynał właśnie tłumaczyć jej to od początku po raz dwudziesty pierwszy, gdy pojawił się Charley Chang. Klepnął go po plecach i wręczył mu kolejnego drinka.

— Dyskutowałem z profesorem o naturze czasu — zaczął.

— Nie mam zamiaru rozmawiać na ten temat — uciął Barney. — Po przeżyciach ostatnich paru tygodni, mam szczerą nadzieję zapomnieć o tym wszystkim.

Rzeczywiście, dla wielu z nich był to prawdziwy czas próby. W Kalifornii minęły — ponad cztery dni teraz, zgodnie ze wskazaniami niezależnych chronometrów Vremiatronu, było tam czwartkowe popołudnie — cztery bardzo pracowite dni. Ludzi i sprzęt przerzucano w czasie i przestrzeni niemal bez przerwy, by przyspieszyć montaż i dubbing. Spiderman i jego ludzie nagrywali dźwięk w jednym ze studiów. Paradoks dublowania się w czasie stał się tak częsty, że sprzęt wykorzystywano dwadzieścia cztery godziny na dobę i w wielu przypadkach ludzie potykali się niemal o swoje sobowtóry. Barneyowi na przykład mocno utkwiła w pamięci scena ożywionej dyskusji między trzema profesorami Hewettami, którą zresztą pragnąłby jak najszybciej zapomnieć. Pociągnął wolno ze szklanki.

— Nie, naprawdę — upierał się Charley. — Wiem, że wszystkich z nas wytrąciło nieco z równowagi to ściskanie rąk sobie samym, ale nie o to mi chodzi. Problem w tym, dlaczego kręcimy film akurat w tym miejscu.

— Ponieważ jest to miejsce, do którego przywiózł nas profesor — odpowiedział logicznie Barney.

— Doskonale! Ale dlaczego profesor przywiózł nas właśnie tutaj?

— Dlatego, że jest to jedno z miejsc, w którym on i Jens szukali osadników — odparł Barney spokojnie. Tego wieczoru miał cierpliwość dla każdego.

— Znów racja. Ale teraz powinieneś zadać sobie pytanie, dlaczego Jens zdecydował się szukać osadników tu, a nie gdzie indziej. Może mu pan to wyjaśni, profesorze?

Hewett zdjął okulary i delikatnie otarł wargi serwetką.

— Jesteśmy tutaj — zaczął — ponieważ we wczesnych latach sześćdziesiątych Helga Ingstad przeprowadziła na tym terenie prace wykopaliskowe. Znaleziono pozostałości dziewięciu budynków, a analiza metodą C — 14 odkrytych na stanowisku szczątków, pozwoliła datować je na mniej więcej rok tysięczny.

— Masz pojęcie, co to oznacza? — spytał Charley.

— Wyjaśnijcie — odparł Barney w roztargnieniu, nucąc rytmiczną melodii „Ruszajmy, Wikingowie”, lejtmotyw całego filmu, grany cicho przez Spidermana gdzieś na dalszym planie.

— Teraz mamy rok 1006 — ciągnął Charley. — W obozie poniżej stoi dziewięć budynków, z których dwa; te spalone dla potrzeb filmu, są w ruinie i wymagają odbudowy. A zatem osada normańska w Epaves Bay powstała w XI wieku dlatego, że jej ślady odkryto w wieku XX. Można powiedzieć, że mamy do czynienia z pętlą czasu — pętlą, która nie ma ani początku, ani końca. Przybyliśmy tu, by zostawić ślady, które zostaną odkryte po to, by doprowadzić nas do tego miejsca, abyśmy tu zostawili ślady…

— Dość — Barney uniósł rękę. — Miałem już kontakt z taką pętlą. Teraz będziesz pewnie chciał mi wmówić, że to, co przekazują sagi jest prawdą, za którą my ponosimy odpowiedzialność. Albo że Ottar to w rzeczywistości Thorfinn Karlsefni, facet, który założył pierwszą osadę w Winlandzie.