Выбрать главу

Do doktora128

Nie trzeba mi się wiele dowiadować,

Kędy ty chodzisz, doktorze, miłować,

Bo która z tobą wieczór pobłaznuje,

Każda nazajutrz piżmem zalatuje129

Do doktora

Nie wiem, podobno li to co ku rozumowi

Posyłać (a źle i rzec) fraszki doktorowi,

Chciawszy się też popisać z rozumem u niego.

Za fraszkę prawie stanie mój rozum przy jego.

A tak cię niechaj próżno doktorem nie zowę,

Wypraw’ z tego wątpienia moję prostą głowę!

Do doktora Montana

Pierwszą, wtóra i trzecią, czwartą wieś i piątą,

Szóstą także i siódmą, ósmą i dziewiątą,

Nie wiem, miły doktorze, w której masz krainie,

Jam tylko był w Dziesiątej, która przy Lublinie130.

Do drużby

Zarijadres królewic, jako żyw nie zna wszy,

Tylko piękną Odatę przez sen raz widziawszy,

Miłował ją serdecznie i tak chodził o tym,

Że musiała być jego poślubioną potym131

Toż się i mnie przydało, drużba mój cnotliwy132,

Że nigdy cię nie znawszy, zawżdym był chętliwy

Do twego towarzystwa; a nie mam w pamięci,

Bych cię (co też niemała pobudka do chęci)

I przez sen kiedy widział; ale pismo twoje,

To ciebie oznajmiło i przed oczy moje

Przyniosło, żem cię w głowę lepiej wlepił sobie,

Niżby mi cię był posłał w twej własnej osobie

Wroty sen rogowymi133, gdy poczyna świtać,

A Tytan134 swoje konie w łąkach każe chwytać.

Przeto tego bądź pewien, że cię z tymi liczę,

Którym ja sercem prawym wszego dobra życzę.

A to węzeł jest mocny i nad insze trwały,

Który pięknej Pamięci córki135 zawiązały.

Do dziewki

A co wiedzieć, gdzie chodzisz, moja dziewko śliczna

A mnie tymczasem trapi teskność ustawiczna;

Jakoby słońce zaszło, kiedy nie masz ciebie,

A z tobą i w pół nocy zda się dzień na niebie.

Do dziewki

Daj, czegoć nie ubędzie, byś nawięcej dała;

Daj, czego próżno dawać potym będziesz chciała,

Kiedyć zmarski twarz zorzą, a gładkie zwierciadło

Okaże to na oko, że cię siła spadło.

Już tam służyć nie będą te pieszczone słowa:

„Stachniczku, duszo moja!” — rychlej: „Bądź mi zdrowa,

Maryja, łaski pełna!” — a w ręku pacierze,

Na jakie przy kościele baba pieniądz bierze.

Teraz możesz leliją piękny włos otoczyć,

Teraz możesz zaśpiewać, możesz w tańcu skoczyć;

Po chwili przydzie druga, którą przejdziesz laty,

I rzeczeć: „Weźm ty kądziel; przystojniej mnie z swaty.”

Do Franciszka136

Ani Ulisses, ani Jazon137 młody,

Choć o nich siła starzy nabajali,

Tak wiele ziemie snąć nie objechali,

Jako ty, który od Tybrowej wody138

Szedłeś, Franciszku, przez różne narody,

Aż tam, gdzie nigdy lata nie uznali

I ogniów palić ludzie nie przestali,

Prze mróz gwałtowny i prze wieczne lody.

Więc i w to nie wierz, aby w tej krainie

Medea jaka i Circe nie była139,

Która by ludzi obracała w świnie.

Tak się tu dobrze druga wyćwiczyła,

Żeby tę sarnę, co tak bardzo słynie,

W niedźwiedzia Circę łatwie obróciła.

Do fraszek

Fraszki moje (coście mi dotąd zachowały)140,

Nie chcę, żebyście kogo źle wspominać miały.

Lecz jeśli wam nie g’myśli cudze obyczaje,

Niechaj karta występom, nie personom łaje!

Chcecie li chwalić kogo, chwalcież, ale skromnie,

By pochlebstwa jakiego nie uznano po mnie.

To też wiedzcie, że drudzy swej się chwały wstydzą

Podobno, że chwalnego w sobie nic nie widzą.

Do fraszek

Fraszki, za wszeteczne was ludzie poczytają

I dlatego was pewnie uwałaszyć mają.

A tak ja upominam: Nie mówcie plugawie,

Byście potym nie były z wałachy na trawie;

Ale mówcie przykładem mego Mikołajca:

„Co to niesiesz?” — „Gospodze, z odpuszczeniem: jajca141.”

Do gospodarza

Rad się widzę u ciebie, gospodarzu miły!

Ale wypić tak wiele nie mej słabej siły;

A gdy mi każesz pełnić sobie albo komu,

Jakobyś rzekł: „Nie chcę cię mieć długo w tym domu.”

Do gościa

Bądź ptaka, bądź zająca szukasz po tym boru,

Gościu, słuchaj mej rady, stąp mało do dworu;

Pewniejsza tu zwierzyna, gdzie pełne piwnice

Albo gdzie pszczoły noszą miód za okiennice.

Do Hanny

Na palcu masz dyjament, w sercu twardy krzemień,

Pierścień mi, Hanno, dajesz, już i serce przemień!

Do Jadwigi

Wróć mi serce, Jadwigo, wróć mi, prze Boga,

A nie bądź przeciwko mnie tak barzo sroga,

Bo po prawdzie z samego serca krom ciała

Nie baczę, żebyś jaki pożytek miała;

A ja trudno mam być żyw, jesliże muszę

Stracić lepszą część siebie, a owszem, duszę.

Przeto uczyń tak dobrze: albo wróć moje,

Albo mi na to miejsce daj serce swoje!

Do Jana

Janie, mój drużba,

Jeslić się służba

Dobrze nie płaci,

Nie jużci traci

Cnota swe myto;

Ale sowito142 Bóg zwykł nagradzać

Temu, kto zdradzać

Nie zwykł nikogo.

Przeto choć srogo

Szczęście się z tobą

Obchodzi, sobą

Nic nie trwóż, ale

Trwaj rowien143 skale,

Której nie mogą

Nawiętszą trwogą

Poruszyć wały144,

Kiedy powstały

Na morzu wielkim.

Także we wszelkim

Nieszczęściu i ty

Bądź niepożyty,

A trwaj statecznie,

Bo nie już wiecznie

Fortuna służy,

Komu podruży145,

Ani porzuci,

Kogo zasmuci.

Do Jędrzeja146

A cóż radzisz, Jędrzeju? (Wszak mogę w twe uszy

Beśpiecznie wszytko włożyć, co mi serce kruszy.)

I sam już baczyć możesz, że moje posługi

U tej paniej nieważne, które zna czas długi

I stateczne, i wierne; a kiedy by chciała

Prawdę mówić, rychlej z nich cześć niż lekkość miała.

Jakiem ja dary dawał? Jakiem rymy składał147?

A dziś mię wstyd: bom więcej, niż było, przykładał.

Równałem często jej płeć ku rumianej zarzy,

A ona kramną barwę148 nosiła na twarzy.

Chwaliłem jej niegodne chwały obyczaje,

Więc mi też mą nieprawdę fałszem dziś oddaje.

Przeto póki gniew świeży w mym sercu panuje,

Póki człowiek swą krzywdę i wzgardzenie czuje,

Ratuj mię, jako możesz, a wyrwi z niewoli!

Nie wiesz, jako niewdzięczna miłość w sercu boli.

Do Jędrzeja149

Który mój nieprzyjaciel i człowiek tak srogi

Trzymał cię po te czasy, Jędrzeju mój drogi,

Kiedym cię ja nabarziej, smutny, potrzebował,

Abyś mię był w mym ciężkim frasunku ratował?

Serce mi bowiem żarły troski nieuspione,

Jakie nie leda komu mogą być zwierzone.