Выбрать главу

Strażnik nie odpowiedział wprost, pragnął się tylko dowiedzieć, gdzie jest teraz Lilja. W odpowiedzi usłyszał, że została wezwana do pałacu księcia Marca bez bliższych informacji, w jakim celu.

Strażnik natomiast słyszał już o wszystkich, którzy się tam zgromadzili, i o przepięknych eleganckich gondolach, które ich stamtąd zabrały. Przypuszczano, że zostali zaproszeni do należącej do Obcych części królestwa.

A więc dziewczyna wybrała się razem z nimi. Rzeczywiście, słyszał już wcześniej jej imię. Kojarzył je z jednym ze Strażników z Elity, z Goramem.

Opuścił dom bardzo zamyślony.

Zenda natomiast uważała, że jeśli chodzi o jej osobę, sprawa została już definitywnie załatwiona.

Pozostawał zaledwie jeden szczegół, o którym nikt jej nie wspomniał, a który na pewno wyprowadziłby ją z głębokiego przekonania, że zdołała się wymigać.

11

Grupa poszukiwaczy przygód z Królestwa Światła oniemiała wpatrywała się w swych nadziemsko pięknych gospodarzy.

Wreszcie Móri odzyskał mowę:

– A więc wy jesteście Obcy! Lecz kimże wobec tego jest Faron i wszyscy ci, którzy nas tutaj powitali? Przecież oni ani trochę nie są do was podobni! O wiele mniej niż my.

Ten, który, jak się zorientowali, im przewodził, uśmiechnął się.

– Zaczekajcie, zaraz usłyszycie wyjaśnienie z ust samego Farona!

Za ich plecami otworzyły się drzwi i weszło przez nie więcej tych doskonałych istot. Jeden z nowo przybyłych z pięknym, szerokim uśmiechem podszedł do Marca i zajął miejsce obok niego.

– Miło was znów zobaczyć.

Zapadła grobowa cisza.

– Faron? – przerwał ją wreszcie niedowierzający głos Marca.

– Owszem, to ja.

– Ratunku! – mruknęła Indra. – I to ciebie uderzyłam, tak że mało nie wpadłeś w błoto w tamtym jeziorze!

– Rzeczywiście, tyle że Freki był tak życzliwy, że mnie uratował. Dziękuję ci, Freki – zwrócił się do wilka, który, o dziwo, nie był spowity w żaden ochronny fartuch.

– Wiesz, Faronie, nie mogę się na ciebie napatrzyć – wyznała Indra. – Przecież ty jesteś młody i taki przystojny, że brzuch boli. Ale… Rama i tak nie pobijesz, pod tym względem jestem stronnicza!

Kiedy wszyscy już przetrawili zaskoczenie, Marco poprosił:

– Czy możemy teraz usłyszeć wyjaśnienie?

– Oczywiście – odparł ten, który przez cały czas zabierał głos. – Moje imię brzmi Erion. Należę do najstarszych wśród tych, których nazywacie Obcymi. Na marginesie chciałbym wspomnieć, że na początku, dawno temu, właśnie takie miano nadaliśmy wam. – Popatrzył na nich i uśmiechnął się, zanim podjął: – Jak widzicie, jesteśmy podobni do was, ludzi, lecz nie całkiem. Ma to swoje wyjaśnienie, które dzisiaj poznacie. Ale przejdźmy najpierw do rozwiązania pierwszej zagadki. Przebywamy tutaj, w odosobnieniu, ponieważ możemy oddychać waszym powietrzem, lecz nasza skóra go nie znosi. Dlatego właśnie Faron i wszyscy inni muszą osłaniać ją czymś w rodzaju maski, gdy wychodzą poza te wysoko położone sale.

– A więc udział w ekspedycji był wielkim poświęceniem ze strony Farona? – spytał Marco. – I, jak przypuszczam, kolosalnym wysiłkiem.

– Jest w tym trochę racji – odparł Faron. – Śmiertelnie się bałem wówczas, gdy musieliśmy przeprawić się przez jezioro i Indra mnie uderzyła. Gdyby moja twarz znalazła się pod wodą, wszystko mogło się naprawdę źle skończyć.

– W dodatku pod taką wodą – mruknęła Indra. -Ogromnie mi przykro z tego powodu, Faronie, ale, do kroćset, strasznie jesteś przystojny!

Obcy wybuchnęli śmiechem. Goście chwilowo byli zbyt oszołomieni, by zadawać inteligentne pytania, a przecież mieli ich tak dużo. Otwierały się przed nimi perspektywy, od których aż kręciło się w głowie.

Wreszcie rozległ się łagodny głos Dolga:

– A ten wasz metaliczny głos?

Odpowiedział Erion. Można było wnioskować, że rangą jest mniej więcej równy Faronowi.

– Głos jest naturalny. Tak mówimy zawsze, struny głosowe nie potrzebują żadnej ochrony.

– Dziwne, że nic złego nie dzieje się z waszymi śluzówkami – zastanawiał się Uriel.

– Po prostu tak już jest. Nieodporna jest tylko skóra.

Indra, która zbyt często zabierała głos, powiedziała gniewnie:

– My nie czujemy się najlepiej i szczególnie interesująco w tych paskudnych opakowaniach. Jak długo musimy je nosić?

– Tutaj króluje nasze powietrze, oddychanie nim nie sprawia wam żadnych kłopotów, lecz nie wiemy, jak może ono działać na waszą skórę.

– A czy nie można tego sprawdzić?

– Owszem, sądziliśmy jednak, że macie bardziej istotne pytania.

– Tak, ale nie wszystko naraz. Zgadzam się być królikiem doświadczalnym.

– Skoro tego chcesz…

Erion nacisnął jakiś guzik i do sali weszły dwie biało ubrane kobiety. Szepnął im coś po cichu, skinęły głowami, wyszły i zaraz wróciły z niedużym stolikiem z aparatami.

Poprosiły, by Indra stanęła na środku audytorium, usłuchała natychmiast, niczego się nie bojąc. Może dlatego, że nie wiedziała, co ją czeka?

Kobiety zsunęły jej lewą rękawiczkę i podciągnęły rękaw fartucha. Bacznie przyglądały się jej dłoni, mierząc przy tym coś jakimś aparatem, przyłożonym do skóry dziewczyny. W sali panowała cisza. Kata i Haram zasnęli, ale Gwiazdeczka bystrymi oczkami śledziła wszystko, co się dzieje, pomna surowego upomnienia Tsi, że ma być cicho.

– Au! – cicho jęknęła Indra. – Och, nie!

Siedzący najbliżej dostrzegli, jak jej skóra pokrywa się drobnymi pęcherzykami.

Z prędkością błyskawicy Dolg i Marco przypadli do niej.

– Ja spróbuję pierwszy – oświadczył książę. – Jeśli mi się nie powiedzie, to wyjmiesz szafir.

– Dobrze – zgodził się Dolg.

Obcy ze zdumieniem patrzyli, jak Marco zdejmuje rękawiczkę i nakrywa dłonią pęcherze na ręce Indry. Przytrzymał ją tak przez kilka sekund, wreszcie odjął.

Pęcherze zniknęły.

Po momencie pełnej zdumienia ciszy Faron rzeki spokojnie:

– Opowiadałem wam przecież, że książę Marco jest wyjątkowy. To osoba o wiele cenniejsza, niż jesteśmy w stanie zrozumieć.

Indra czym prędzej naciągnęła rękawiczkę, za jakiekolwiek dalsze eksperymenty podziękowała.

Faron podjął:

– A kamienie Dolga również są niesamowite, lecz to przecież już wiecie.

Jego pobratymcy zgodnie pokiwali głowami.

– Ale teraz już wiemy, że wy nie znosicie naszego powietrza – powiedział Erion. – Tak samo jak my nie tolerujemy waszego.

– Szkoda – zmartwiła się Obca.

Nataniel zapragnął się wtrącić

– No, ale wszyscy ci Obcy, którzy mieszkają w zewnętrznej części, jak na przykład Strażnik Góry, oni tolerują to powietrze?

– Tak. Prędko się okazało, że dobrze jest, gdy łączymy się w pary z Lemuryjczykami. U dzieci zrodzonych z takich związków dominowały właściwości skóry Lemuryjczyków, tak więc potomkowie Obcych i Lemuryjczyków mogli bez przeszkód poruszać się po Królestwie Światła.

– Ale związki Obcych z ludźmi nie są czymś zwyczajnym?

– Nie. Od czasu tamtych pierwszych prób podejmowane były również później, przeprowadzane są nawet teraz i chociaż wszystko układało się dobrze, to rzeczywiście nie są częste. Różnica wzrostu między innymi…

Wszyscy zwrócili uwagę na Marca, najwyraźniej zatopionego w myślach, lecz gdy Faron spytał, co go trapi, książę tylko pokręcił głową.

– Nie teraz, jeszcze nie. Chciałem spytać o zwierzęta. W zewnętrznej części waszego królestwa jest ich całe mnóstwo, przywodzi mi to na myśl coś w rodzaju arki Noego.