Выбрать главу

– Bardzo słuszna uwaga, książę Marco – uśmiechnął się Erion. – Musimy wam teraz powiedzieć całą prawdę, dlatego właśnie zostaliście tu wezwani.

Wśród gości zrobiło się bardzo cicho. Berengaria siedziała zasłuchana w tę wielką ciszę. Z zewnątrz nie docierał tu żaden dźwięk, znajdowali się w nierzeczywistym, jasnym i pięknym, lecz, ach, jakże odizolowanym świecie! Powiodła wzrokiem po osobliwych twarzach Obcych, którzy wydawali jej się niezwykle urodziwi, po minie Eleny jednak, nie kryjącej obrzydzenia, zorientowała się, że być może nie wszystkim ludziom muszą się oni podobać. Należeli do innej rasy, a nawet do innego gatunku, od ludzi różniło ich tak wiele i tak mało zarazem.

Berengarii podobali się bardzo.

Erion wziął głęboki oddech.

– Sytuacja w świecie na powierzchni Ziemi jest katastrofalna. Oczywiście jako pierwszy zaczął ulegać zagładzie świat zwierząt. Wygląda na to, że przeżyć zdoła jedynie część owadów oraz niektóre bakterie i wirusy, lecz niestety nie większe zwierzęta. Dlatego sprowadziliśmy ich tutaj tyle, ile tylko się dało.

– Och, dziękujemy wam za to – mruknęli Jori z Mirandą chórem.

Pozostali pokiwali głowami, w ten sposób dołączając się do podziękowań. Jaskari wstrzymał się z pytaniem, czy będzie mu wolno pracować wśród tych zwierząt, może spróbuje później, kiedy już będą wiedzieć więcej.

Mnóstwo rzeczy pozostawało jeszcze niewiadomą.

Na przykład, w jaki sposób doszło do tego, że drapieżniki zmieniły się w trawożerców, i jak to możliwe, by wszystkie gatunki żyły ze sobą w takiej przyjaźni.

Dolg zadał to pytanie.

– Hm. – W oczach Eriona zapaliły się iskierki. -Wydaje mi się, że na to pytanie powinien odpowiedzieć Faron.

Ich stary przyjaciel, który wcale nie był taki stary, rzekł z lekkim uśmiechem:

– Zauważyliście być może, że były tam kiedyś ogrodzenia? Rzeczywiście usunięto je stosunkowo niedawno, bo ja w Górach Czarnych nauczyłem się co nieco od mego przyjaciela Marca, a mianowicie, w jaki sposób zmienić podstawy życia ludzi i zwierząt.

– Widziałeś, co robiłem? – spytał zdumiony Marco.

– Widziałem, słyszałem i przeżywałem. Serdecznie dziękuję za tę naukę.

– Całkiem nieźle – wtrącił się Móri.

– Ale twierdzicie, że sytuacja w świecie na powierzchni Ziemi jest katastrofalna. Powiedzcie nam na ten temat coś więcej.

– Dobrze – zgodził się Erion. – Pomimo iż ludziom w drugiej połowie dwudziestego stulecia otworzyły się oczy na to, co robią, musieli się zmagać z niezwykle potężnymi siłami…

– Chodziło o zyski, prawda? – domyślił się Villemann.

– Właśnie. Interesy ekonomiczne były niezwykle silne i w końcu to one zwyciężyły. Organizacjom pragnącym ratować środowisko, zwierzęta i przyrodę zakazywano działalności, kolejno jednej po drugiej. Każdy, kto zaczynał przemawiać w obronie Matki Ziemi, stawał się podejrzany. Otrzymywał duże grzywny, długie kary więzienia. Ci natomiast, którzy niszczyli środowisko, pozostawali wolni, oni bowiem służyli interesom poszczególnych narodów.

– Owszem, wiem – rzekł Marco cierpko. On przecież jako jeden z ostatnich opuścił świat na powierzchni Ziemi.

– Cóż, robiło się coraz gorzej – podjął Erion. – Próbowaliśmy działać stąd, lecz mieliśmy ograniczone możliwości. Wreszcie w większości krajów pozostała jedna jedyna siła: mafia.

– Fe! – wzdrygnęła się Ellen.

– Tak, lecz teraz nawet mafiosi przyznają, że zapędzili się w kozi róg.

– W jaki sposób to zrozumieli? – spytał Gabriel.

Erion skierował na niego piękne czarne oczy, Gabrielowi przyszły na myśl oczy żyrafy, piękniejszych chyba nie ma na świecie.

– Wprawdzie większość naukowców zamordowano, oni bowiem głosili nieprzyjemne prawdy dla mafii, kilku jednak zostało na naszej udręczonej Ziemi, a ci ostrzegają przed przesunięciem biegunów.

– Ojej! – westchnął Madrag Chor. – Czy to może być prawda?

– Niestety tak. Władze rządzące światem nie chciały słuchać geologów i innych naukowców, zaniedbali więc całą ekologię, całą meteorologię, ignorując też wszystkie sygnały wysyłane przez sam glob. W rezultacie lód na biegunie południowym topnieje, podczas gdy masa lodu na biegunie północnym wzrasta. Ziemia się przechyla, moi przyjaciele, przesuwa się oś ziemska.

– Czy kiedyś już tak się nie stało? – spytał Ram po chwili milczenia.

– Owszem, lecz nie w czasach ludzkości.

– A jaka jest przyczyna, że dzieje się to znów?

– Rabunkowa gospodarka zasobów naturalnych. Bezwzględność, ogromne zaniedbania.

– A jakie będą konsekwencje przesunięcia się biegunów?

– Katastrofalne dla wszystkich położonych niżej j obszarów. Zniknie Anglia, Dania, Holandia i Belgia z wyjątkiem Ardenów, a także Skania, Halland i wiele przybrzeżnych obszarów w Szwecji. Poza tym spore części Francji, no i inne narażone na podobne niebezpieczeństwo rejony świata. Niektóre części Ziemi natomiast się podniosą, całkowicie zmieni się klimat i w okolicach, w których ludzie przywykli do chodzenia boso i w lekkim ubraniu, będą teraz zamarzać na śmierć. Cały świat stanie na głowie.

– Czy my możemy coś zrobić? – spytał Marco, gdy wszyscy usiłowali przetrawić tę straszną prawdę.

– Właśnie dlatego was tu teraz wezwaliśmy. Niedługo dla świata na powierzchni Ziemi wybije ostatnia godzina.

Indra ośmieliła się spytać o to, o czym wszyscy myśleli:

– A co ze światem wewnętrznym? Wybaczcie, jeśli myślę zbyt egoistycznie.

Erion uśmiechnął się.

– Wszyscy jesteśmy egoistami w równym stopniu. Cóż, my również to odczujemy. Dlatego właśnie musimy teraz zlikwidować mur otaczający Królestwo Światła. Nie możemy ryzykować, że rozpadnie się na kawałki i zabije wiele istot w naszej krainie.

Wtrącił się Faron:

– Ale mury wokół świata Obcych pozostaną. One są niezwykle trwałe, a my nie możemy wyjść na powietrze, jak już teraz wiecie. Zwierzęta w ten sposób również będą chronione.

Zapadła ciężka, nieprzyjemna chwila ciszy.

Wreszcie Marco spytał:

– A więc… co zrobimy?

– Właśnie o tym będziemy teraz rozmawiać. Liczyliśmy na was. Rozmawialiśmy już z elitą badaczy z Królestwa Światła i otrzymaliśmy od nich rady. Czeka was inne zadanie. Wszyscy jesteście wyjątkowi, lecz przede wszystkim stawiamy teraz na wybranych…

Zdumiało ich to określenie.

– W jakim sensie wybranych? – spytał Strażnik Kiro.

– Na tych, którzy niegdyś nimi byli. Nataniel został wyznaczony do ocalenia rodu Ludzi Lodu i świata od Tengela Złego. Oko Nocy do odnalezienia jasnej wody, podobnie jak niegdyś Shira. Zadaniem Dolga było odszukanie Świętego Słońca, które pozostało w świecie na powierzchni Ziemi, a także szafiru i farangila, naszych najcenniejszych skarbów. No, a na koniec ta dwójka szlachetnego urodzenia, księżniczka Siska, którą jej wioska wybrała do przyniesienia tam światła, i książę Marco.

– Ale ja nie byłem wybranym – zaprotestował.

– Ależ, oczywiście, byłeś – uśmiechnął się Erion spokojnie. – Twój ojciec wybrał cię na swego zastępcę na Ziemi.

– Nie wydaje mi się, bym należycie wywiązał się z tego zadania – mruknął Marco.

– Może nie uczyniłeś tego tak, jak on sobie tego życzył, i nie wróciłeś mu władzy, nikt jednak nie mógłby lepiej dbać i szanować swego dziedzictwa aniżeli ty, książę Marco.

– Dziękuję za te słowa, a na dowód mej wdzięczności przedstawię wam myśl, jaka przyszła mi do głowy jakiś czas temu, lecz nie wypowiedziałem jej na głos. Widzieliście, że moje dłonie uleczyły rany Indry…