– Dobra, bierz ją. Zrób jej dobrze – powiedział Roy.
…mężczyzna pieścił piersi kobiety, ugniatał je, a ona zamknęła oczy i zdawała się wzdychać. Mężczyzna zaczął delikatnie ściskać palcami jej nabrzmiałe sutki.
Colin jeszcze nigdy nie czuł się tak zażenowany.
– Ale ma zestaw – powiedział Roy z entuzjazmem.
Colin pragnął być gdzieś daleko. Gdziekolwiek. Nawet tam, gdzie zostawili rowery, w ciemności, zupełnie sam.
– Ale ma niesamowity zestaw, co?
Colin chciał wpełznąć do jakiejś dziury i schować się.
– Podoba ci się?
Colin nie mógł wydusić słowa.
– Chciałbyś je possać?
Colin pragnął, by Roy się zamknął.
Mężczyzna na ekranie pochylił się i zaczął ssać piersi kobiety.
– Chciałbyś się nimi obłożyć?
Choć Colin był coraz bardziej zaszokowany i speszony, nie mógł oderwać oczu od ekranu.
– Colin? Hej, Colin!
– Hę?
– Co myślisz?
– O czym?
– O jej zestawie.
Kobieta i mężczyzna biegli po plaży w stronę pokrytego trawą pagórka, gdzie mogliby się położyć. Jej piersi podskakiwały i kołysały się.
– Colin? Zapomniałeś języka w gębie?
– Dlaczego chcesz o tym rozmawiać?
– Będzie fajniej. Nic nie słyszymy, więc nie wiemy, o czym oni mówią.
Para wyciągnęła się na trawie i mężczyzna znów całował piersi kobiety.
– Podobają ci się jej bufory?
– Rany, Roy.
– Podobają?
– Tak mi się wydaje.
– Wydaje ci się?
– Pewnie. Są ładne.
– Komu by się nie podobały?
Colin nie odpowiedział.
– Może jakiemuś pedałowi – stwierdził Roy.
– Podobają mi się – powiedział cienkim głosem Colin.
– Co ci się podoba?
– Zapomniałeś, o czym mówimy?
– Chcę usłyszeć, jak to wymawiasz.
– Już powiedziałem. Podobają mi się.
– Co ci się podoba? – nie ustępował Roy.
Na ekranie: naprężone sutki.
– Co się z tobą dzieje? – spytał Colin.
– Ze mną nic się nie dzieje.
– Jesteś stuknięty, Roy.
– A ty boisz się to powiedzieć.
– Co powiedzieć?
– Jak się na nie mówi?
– Rany.
– Jak się na nie mówi?
– Dobra, dobra. Jeśli zamknie ci to gębę, to powiem.
– Więc powiedz.
– Lubię jej zestaw – powiedział Colin. – No. Zadowolony?
Colin czerwienił się jak wszyscy diabli. Dziękował Bogu, że jest ciemno.
– Powiedz jeszcze inaczej.
– Hę?
– Inaczej niż „zestaw”.
– Odpieprzysz się?
Na ekranie: piersi mokre od śliny.
Roy położył dłoń na ramieniu Colina i ścisnął, wbijając paznokcie w ciało chłopca.
– Powiedz inaczej.
– Ty powiedz. Wydaje mi się, że znasz wszystkie słowa.
– A ty musisz się ich nauczyć.
– Dlaczego mówienie tego wszystkiego ma być takie ważne?
– Czy mały Colin boi się, że mamusia usłyszy i przemyje mu buzię mydełkiem?
– Nie opowiadaj bzdur – powiedział Colin, starając się ratować godność.
– Więc jeśli nie boisz się swojej mamusi, powiedz jeszcze inaczej. Popatrz na ekran i nazwij to, co ci się tak bardzo podoba.
Colin odchrząknął nerwowo.
– No… podobają mi się jej piersi.
– Piersi? Jezu, Colin, piersi to coś, co możesz wymacać u kurczaka!
– Tak ludzie mówią, kiedy chodzi o kobiety – bronił się Colin.
– Może lekarze.
– Wszyscy.
Roy jeszcze mocniej ścisnął ramię Colina.
– Puść, do diabła – powiedział Colin. – Ranisz mnie.
Próbował się odsunąć, ale nie mógł uwolnić się z uścisku przyjaciela. Roy był bardzo silny.
Jego twarz była tylko częściowo widoczna w lodowatym blasku księżyca, ale Colinowi nie podobało się nawet to, co zdołał dostrzec. Szeroko otwarte, rozgorączkowane, płonące oczy, napięte w ponurym grymasie wargi. Roy przypominał szykującego się do ataku wilka.
Coś niezwykłego w tych oczach – coś niesamowitego i potężnego, lecz nieuchwytnego, także żarliwość, z jaką mówił, kazały Colinowi wierzyć, że ta dziwaczna rozmowa ma dla jego przyjaciela ogromne znaczenie. To nie była zabawa – Roy rzucał wyzwanie. Było to starcie jednej woli z drugą i wynik owego starcia – Colin był pewny – miał być decydujący dla ich wspólnej przyszłości. Wyczuwał także, że jeśli nie wyjdzie z pojedynku zwycięsko, będzie tego żałował z całego serca, choć naprawdę nie rozumiał, dlaczego tak to odczuwa.
Roy ścisnął jego ramię jeszcze mocniej. Colin powiedział”
– Auuu, rany. Proszę, puść, to boli.
– Nazwij to inaczej.
– O co ci chodzi?
– Nazwij to inaczej.
– Roy, to mnie boli.
– Nazwij to inaczej, wtedy cię puszczę.
– Myślałem, że jesteś moim przyjacielem.
– Jestem najlepszym przyjacielem, jakiego kiedykolwiek miałeś.
– Gdybyś był moim przyjacielem, nie sprawiałbyś mi bólu – wycedził Colin przez zaciśnięte zęby.
– Gdybyś ty był moim przyjacielem, powiedziałbyś to słowo. Co stracisz, u diabła, jeśli je powiesz?
– A co ty stracisz, jeśli nie powiem?
– Chyba mówiłeś, że mogę ci zaufać, że zrobisz wszystko, czego zażądam – jak prawdziwy przyjaciel. A teraz nie chcesz ze mną nawet rozmawiać o tym świńskim filmie.
– OK, OK – powiedział Colin. Naprawdę czuł się trochę winien, ponieważ to, czego żądał Roy, było przecież taką drobnostką.
– Powiedz „cycki”.
– Cycki – powiedział Colin nagle grubym, obcym głosem.
– Powiedz „bufory”.
– Bufory.
– Powiedz „balony”.
– Balony.
– Powiedz, że podobają ci się jej cycki.
– Podobają mi się jej cycki.
– Czy to było takie trudne? – Roy puścił go.
Colin delikatnie rozcierał ramię.
– Hej – powiedział Roy. – Nie chciałbyś nosić jej cycków jako nauszników?
– Jesteś obrzydliwy.
– Dzięki. – Roy roześmiał się.
– Chyba mnie skaleczyłeś.
– Nie bądź dzieckiem. Tylko trochę ścisnąłem. O rany! Spójrz na ekran.
Mężczyzna zdjął z dziewczyny dolną część bikini. Pieścił teraz jej pośladki, które wydawały się niesamowicie białe w porównaniu z opalenizną na plecach i udach, tak bardzo białe, że wyglądały jak zaokrąglone połówki jasnego orzecha otoczonego miękką brązową skorupą.
– Mógłbym zjeść na śniadanie dziesięć funtów tego jej tyłka – powiedział Roy.
Mężczyzna na ekranie był nagi. Położył się na plecach i dziewczyna usiadła na nim okrakiem.
– Nie pokażą nam najlepszego – powiedział Roy. – Nie w Fairmont. Nie zobaczymy, jak sobie wsadza.
Kamera skoncentrowała się na podskakujących piersiach dziewczyny i jej pięknej twarzy, wykrzywionej udawaną ekstazą.
– Sztywnieje ci, jak na to patrzysz? – spytał Roy.
– Co?
– Staje ci?
– Jesteś walnięty.
– Tego słowa też się boisz?
– Nie boję się żadnych słów.
– Więc powiedz.
– Rany.
– Powiedz.
– Staje.
– A czujesz to?
Colin był niemal chory z zażenowania.
– Stoi ci, przyjacielu?
– Tak.
– Wiesz, jak się na niego mówi?
– Olek.
Roy wybuchnął śmiechem.
– Zabawne. Naprawdę szybka odpowiedź. Podoba mi się.
Pochwała przyjaciela podziałała na Colina niemal kojąco. Strach trochę ustąpił.
– Naprawdę nie wiesz, jak się na niego mówi? – spytał Roy.