Gurronsevas zrobił, o co został poproszony, i nagle na korytarzu rozległ się nowy głos. Nie dało się rozpoznać języka, ale translator zadziałał bez zarzutu.
— Jestem awaryjną pompą utrzymania poziomu cieczy w głównym oddziale Chalderczyków. Przepływająca przeze mnie woda zawiera potrzebne skrzelodysznym AUGL mikroelementy, które chociaż nie są toksyczne, uczynią ją niezdatną do picia dla innych ciepłokrwistych gatunków. Włączam się automatycznie. Panel inspekcyjny otwiera się przez wsunięcie klucza uniwersalnego w szczelinę obwiedzioną czerwonym okręgiem i przekręcenie go o dziewięćdziesiąt stopni w kierunku wskazywanym przez strzałkę. W przypadku naprawy albo wymiany należy sięgnąć po instrukcję serwisową numer trzy, rozdział sto trzydziesty drugi. Nie zapomnij zamknąć panelu przed odejściem. Jestem awaryjną pompą…
Gurronsevas zamknął panel i głos ucichł.
— Dźwiękowy opis — rzekł z podziwem. — Każdy wyposażony w autotranslator zrozumie wszystko bez trudu. Powinienem się domyślić.
— Przechodzimy na poziomy illensańskie — powiedział z uśmiechem Timmins. — Unosząca się w powietrzu woń i zielony kolor przewodów świadczą o obecności chloru. Zanim pójdziemy dalej, musimy włożyć ubiory ochronne. Proszę skręcić w następną niszę po lewej. Przez chwilę nie będzie się pan musiał przejmować ruchem.
Nisza okazała się magazynem kombinezonów dla przedstawicieli różnych ras. Pod ścianami ciągnęły się szafki z przezroczystymi drzwiczkami, które pozwalały rozpoznać zawartość, a dźwiękowe opisy służyły na żądanie instrukcjami użycia. Timmins wybrał strój dla siebie i włożył go szybko, po czym pokazał Gurronsevasowi, gdzie są tralthańskie szafki.
— Przy sześciu nogach może pan mieć z początku niejakie kłopoty z wkładaniem tego, pomogę więc panu — rzekł. — Ten strój jest zarówno lekkim kombinezonem izolującym od wpływu odmiennego środowiska, jak i zwykłą odzieżą ochronną. Mój ma kaptur z osłoną na twarz. W razie potrzeby można go uszczelnić. Jest odporny na działanie chloru i wysokich temperatur. Pański ma nieduży zapas mieszanki oddechowej, instalację chroniącą przed przegrzaniem oraz mały nadajnik alarmowy, gdyby konieczne okazało się wezwanie pomocy. Tego ostatniego proszę używać wyłącznie w wielkiej potrzebie, gdy naprawdę nie ma szans na dotarcie do najbliższego komunikatora. Albo gdy będzie pan pewny, że sam nie da sobie rady. Gdyby zespół ratunkowy stwierdził, że tylko poczuł się pan samotny albo zgubił drogę, nasłuchałby się pan.
— I słusznie — stwierdził Gurronsevas.
Timmins uśmiechnął się.
— Kombinezony chronią również przed brudem oraz zadrapaniami i otarciami, które mogą powstać w kontakcie z metalowymi elementami instalacji i urządzeń. W odróżnieniu od oddziałów medycznych, a także od pańskich kuchni w Cromingan — Shesk tutaj nie ma potrzeby utrzymywania sterylnej czystości. Ładunki statyczne, które tworzą się na powierzchni różnych części wyposażenia, przyciągają kurz. W połączeniu ze stosowanymi powszechnie smarami daje on trudną do usunięcia mieszankę. Szczególnie kłopotliwe jest usuwanie jej z futra. Ubiory ochronne utrzymane są w tym samym odcieniu zieleni co mundury Kontrolerów. Wszystkie, z wyjątkiem strojów Kelgian. Te są przezroczyste, aby widać było falowanie sierści, które jest dla tych istot jednym ze sposobów komunikowania się. Przed włożeniem należy przenieść na kombinezon insygnia stopnia albo stażu danej istoty. Teraz proszę sprawdzić szczelność. Czy strój nigdzie nie uwiera?
— Jest całkiem wygodny, dziękuję. Chciałbym jednak zadać pytanie, które zrodziło się po wysłuchaniu tego, co miała do powiedzenia pompa oddziału AUGL. Chodzi o poprawę smaku potraw dla skrzelodysznych. Dotąd nie zastanawiałem się nad tym, chciałbym więc dowiedzieć się więcej o obiegu wodnym Szpitala i porozmawiać z chalderskimi pacjentami. Czy da się to zorganizować?
— To już sprawa medyczna — odparł powoli Timmins. — Chyba dobrze będzie, jeśli poprosi pan o pomoc siostrę Hredlichli, która odpowiada za oddział AUGL.
— Tak zatem zrobię — oświadczył Gurronsevas. — Jednak odniosłem wrażenie, że trochę się pan zawahał. Czy możliwe jest, że napotkam jakieś trudności?
— Siostra przełożona Hredlichli ma reputację osoby tylko trochę mniej nieprzystępnej niż O’Mara. Na razie jednak proszę nałożyć tę opaskę stażysty na jedną z górnych kończyn. Tak, aby opaska była dobrze widoczna. Zaraz dotrzemy do głównego syntetyzera żywności znajdującego się pod stołówką.
Już drugi raz chcą, żebym założył tę poniżającą opaskę, pomyślał Gurronsevas. Jednak trudno mu było odmówić równie obcesowo jak wcześniej, w rozmowie z O’Marą. Timmins był zbyt taktowny i przyjacielski. Tralthańczyk szukał w myślach jakiegoś innego powodu, może wymówki, aby odmówić.
— Niebawem już wszyscy w Szpitalu będą wiedzieli, że nie jest pan stażystą — odezwał się porucznik, nim Gurronsevas wpadł na jakikolwiek pomysł. — Niemniej w tunelach serwisowych zawsze panuje pośpiech i łatwo o wypadki. Sam pan widział, jak niektórzy tu jeżdżą. Nietrudno też o inne ryzykowne sytuacje. Z tego właśnie powodu sądzimy, że dla poprawy bezpieczeństwa dobrze jest uprzedzać tych, którzy mają doświadczenie w poruszaniu się na tych poziomach, że spotkana właśnie istota tego doświadczenia jeszcze nie ma. Koniec końców jako naczelny dietetyk będzie pan dla Szpitala o wiele przydatniejszy niż jako kolejny pacjent.
Gurronsevas zastanawiał się chwilę.
— Skoro chodzi o moje przetrwanie, to się zgadzam — powiedział ostatecznie.
ROZDZIAŁ PIĄTY
Gurronsevas był z siebie bardzo dumny. Porozmawiał z osobna z każdym z pracowników działu, w razie potrzeby wdając się w dłuższą pogawędkę. Jego asystent, Nidiańczyk Sarnyagh — Sa, okazał się całkiem obiecującym fachowcem, chociaż to on miał pierwotnie przejąć stanowisko odchodzącego na emeryturę naczelnego dietetyka i mógł żywić pewną urazę. Mimo że odniósł się do pomysłów nowego szefa z umiarkowanym entuzjazmem, istniały szanse na udaną współpracę. Gurronsevas prosił wszystkich o pomoc. Był pewien, że zachowując się w ten sposób, nie umniejszy swego autorytetu, a wręcz przeciwnie — dowiedzie poczucia odpowiedzialności. Zamierzał być do dyspozycji swoich podwładnych, niezależnie od zajmowanych przez nich stanowisk, pod warunkiem wszakże, że nie będą marnować jego czasu. Miał nadzieję, że atmosfera w dziale cateringu obcych okaże się miła i pełna profesjonalizmu, chociaż stwierdził, że to pierwsze będzie w olbrzymiej mierze zależne od drugiego. Ogólny wydźwięk wizyty wydał mu się całkiem pozytywny, chociaż parę istot zdziwiło się, że naczelny dietetyk odwiedza ich w kombinezonie ochronnym.
Po pięciu dniach zwiedzania tuneli inspekcyjnych i trzech popołudniach spędzonych na nauce prowadzenia ślizgacza porucznik powiedział mu, że teraz może się już poruszać samodzielnie. Szóstego dnia wyjechał zatem sam pustym pojazdem z kompleksu syntetyzera na poziomie osiemnastym i skierował się do chłodni na poziomie trzydziestym pierwszym. Poruszając się wyłącznie tunelami i nie korzystając z czyjejkolwiek pomocy, dotarł do celu ledwie w dwadzieścia cztery minuty i nie uderzył przy tym w nic na tyle mocno, aby trzeba było sporządzać pisemny protokół.
Timmins uznał, że jak na początkującego Gurronsevas radzi sobie naprawdę dobrze. Wprawiło to Tralthańczyka w dobry nastrój, ten jednak został narażony na szwank przy pierwszym spotkaniu z pewną źle wychowaną i pyskatą Illensanką.
— Gdy wzywamy pilnie kogoś od was, robicie się niewidzialni — powiedziała siostra przełożona Hredlichli. — A gdy was nie potrzebujemy, plączecie się pod nogami. Czego pan chce?