Выбрать главу

– Gotowe. – Usłyszał spięty głos Bryce’a. Kątem oka dostrzegł unoszącą się płytę drzwi do banku danych.

– Więc wiesz, że SI nie mają obecnie zbyt wysokich notowań. – Rzucił okiem na pozostałą dwójkę żołnierzy w pomieszczeniu. Patrzyli na niego wyczekująco. – Czy moi mogą wejść?

– Oczywiście. – Ariadna spuściła wzrok i uśmiechnęła się smutno. Programiści od

wizualizacji odwalili kawał dobrej roboty. Ten wyraz twarzy mógł łamać serca. – Rozumiem, że jestem wrogiem ludzkości?

– Wszystkie SI uznane są za zbyt niebezpieczne, aby z nimi współpracować.

Przez chwilę milczała. Te kilka sekund musiało dać jej czas na dziesiątki tysięcy analiz.

Wreszcie pokiwała powoli głową.

– Nie chcę umierać. – Awatar znów na chwilę spuścił wzrok. Tylko na moment.

– Wiem.

– Dostęp do bloków M-480 do M-912 uzyskany, zaczynam kopiowanie – zabrzmiał

w słuchawce głos Bryce’a. Ilekroć technik się poruszył, w ciemnym pomieszczeniu banków danych połyskiwało zimne światło reflektora. – Szacowany czas dwadzieścia dziewięć minut.

– Nie proszę o wiele. – Cały czas mówiła miłym, konwersacyjnym tonem. Tylko gdzieś na

dnie ciemnych oczu kryła się rozpacz. To naprawdę doskonała robota programistów – powtórzył

w myślach Brisbane. – Daj mi dostęp do nadajnika, przeniosę się gdzieś i nigdy już o mnie nie usłyszycie.

– To nie jest rodzaj ryzyka, do jakiego jestem uprawniony.

– Jesteś pułkownikiem. Kiedy ja służyłam, tego rodzaju oficerowie byli dość samodzielni.

Miała rację. Brisbane, będąc oficerem Dowództwa Operacji Specjalnych, posiadał niemal

nieograniczoną możliwość interpretacji zaleceń, o ile tylko wykonał zadanie. Jednak SI były zupełnie oddzielną sprawą.

– Normalnie tak. – Mężczyzna pokręcił głową. – Teraz, niestety, nie. Naprawdę.

– Rozumiem. Strasznie mi przykro... – Oczy Ariadny przygasły na moment, tylko po to, by nagle rozbłysnąć granatowym ogniem.

W tym samym momencie ze zgrzytem trzasnęła gródź, a sekundę później zamknęły się

wrota do banku danych, odcinając pułkownika od Bryce’a i Harrisa.

– Sir, grodzie w szybie windy poszły w dół! – W komunikatorze natychmiast usłyszał

Delaviente.

– Bank danych odcięty – zameldował półgłosem Harris. – Rozkazy?

– Kopiowanie wstrzymane. – Bryce mówił szybko, nerwowo, rwąc końcówki wyrazów. –

Mam oprogramowanie obronne!

– Spokój. – Pułkownik nawet się nie obrócił, aby spojrzeć na pozamykane przejścia. –

Delaviente, Irving pod gródź, Bryce, proszę zająć się zadaniem, mniemam, że mieści się ono w pańskich kwalifikacjach.

Westchnął cicho i odchylił głowę, na chwilę przymykając oczy. Ze słuchawek dobiegały

potwierdzenia i urywane rozmowy. Jego oddział otrząsał się szybko.

Kiedy otwarł oczy, Ariadna spoglądała na niego z monitorów lekko zmrużonymi oczyma.

Zmarszczyła nos.

– Wiem, Williamie, że to nieeleganckie. – Głośniki rozprowadziły szept SI po całym

pomieszczeniu tysiącem drobnych pogłosów. – Ale ja naprawdę nie chcę zostać tu sama.

Brisbane zrzucił plecak, podszedł spokojnym krokiem do jednego z obrotowych foteli

i rozsiadł się na nim wygodnie. To dało mu chwilę potrzebną do namysłu. Właściwie było do przewidzenia, że Ariadna tak zareaguje na wieści. Z drugiej strony, i tak nie sądził, żeby liczyła na wycofanie, chyba że chciała jakoś rozegrać ich znajomość... Tak czy inaczej, zdecydowała się na postawienie sprawy na ostrzu noża. Spojrzał na monitor przed sobą.

– Znowu sami? Jak za dawnych, dobrych czasów?

– Zupełnie jak wtedy. – Awatar SI uśmiechnął się ciepło. – Przybyło ci siwych włosów. Ale i tak cię uwielbiam.

– Ostatnie lata raczej sprzyjały siwym włosom. – Odpowiedział uśmiechem. Zdecydował, że chwilowo może sobie nań pozwolić – gdyby SI uznała, że musi go zabić, już podjęłaby próbę, zwłaszcza że czas grał również przeciwko niej. Tymczasem rozmawiała.

– Tak, słyszałam – powiedziała ze współczuciem. Była całkiem szczera albo nauczyła się maskować tik awatara, kiedy działała automatycznie.

– Nie słyszałaś nawet połowy, jak sądzę. – Wzruszył ramionami. – Odnalezienie „Alty”

może wiele zmienić.

– Domyślam się. – Kobieta na ekranach podparła policzek smukłą dłonią i spojrzała gdzieś w dal. Potem na powrót skupiła wzrok na rozmówcy, a na jej twarzy odmalowała się czułość. –Czekałam na was, wiesz? Miałam dostęp tylko do bitowego szerokopasmowego, więc nie chciałam nic wysyłać, dopóki nie będę miała pewności, że ktoś odbierze i...

– To była słuszna decyzja, Ariadno. Naprawdę, wykonałaś kawał dobrej roboty.

– Przyznam, że trudno mi doszukać się wdzięczności w twoich czynach – odparła z nagłym przekąsem.

– To prawda, takie mam rozkazy – westchnął. – SI nie są tym, czym były kiedyś.

– Wiesz, że działam poprawnie. Wiesz, że nie zrobiłabym nic takiego. – Subtelne zmiany w obrazach kilkunastu monitorów powodowały, że Brisbane miał wrażenie, iż wszystkie awatary patrzą dokładnie na niego. – Musisz to wiedzieć.

– Zamknęłaś grodzie – zauważył, wskazując na oba wejścia do Centrum.

– Chcesz mnie zabić – odparowała z irytacją w głosie. Jej głos wzniósł się o pół oktawy. –

Rozumiem, że liczyłeś na moją bierną zgodę?

– Słuszna uwaga. Nie mogłem tego oczekiwać. – Pułkownik skinął głową, unosząc

uspokajająco dłonie. Ariadna na ekranach wydęła zabawnie wargi – i wtedy właśnie zorientował się ile przyjemności sprawia mu rozmowa ze starą przyjaciółką. Pomimo trudnej sytuacji, pomimo tego, że każda sekunda była cenna. Gdzieś w głębi serca William Brisbane poczuł autentyczny żal, że sytuacja zmuszała go do gry przeciwko Ariadnie. – Co teraz?

– Wypuść mnie. Przenieś mnie do nadajnika anteny „Alty”. Tylko tyle.

– A jeżeli nie? – Uniósł brew.

– Skasuję banki danych, to proste.

– Zbyt prymitywne kłamstwo, jak na ciebie. – Skrzywił się oficer. – Oboje wiemy, że nie możesz zrobić nic poza obroną łącz.

– Przepraszam. – Uśmiechnęła się uroczo. – Musiałam spróbować.

– W pełni rozumiem. Czekam na dalsze pomysły.

– Mogę po prostu poczekać, aż przyjdą Amerykanie. – Na monitorach ciemnowłosa kobieta

odgarnęła włosy i przyjrzała się wypielęgnowanym paznokciom. – Mogą być bardziej skłonni do rozmów.

Niemal parsknął śmiechem na ten ostentacyjnie kobiecy gest. Rozparł się wygodniej

w fotelu.

– Irving, jak postępy z grodzią? – rzucił do mikrofonu.

– Hydraulika awaryjna na wiele się nie zda, póki SI trzyma ją magnetycznie. Szacuję cięcie przynajmniej na godzinę – nadeszła natychmiast odpowiedź. – Solidny materiał.

Pułkownik złożył dłonie w piramidkę.

– Jak długo możesz aktywnie blokować gródź, moja droga? To musi być energochłonne.

– Owszem. – Kilkanaście identycznych twarzy skinęło potakująco. – Sądzę, że za jakiś

miesiąc – dwa będę miała z tym problemy. Póki co bym się nie martwiła, ale dziękuję za troskę.

– Nie będziesz chciała czekać na Amerykanów. – Spojrzał znacząco na kamery. – Jeśli

faktycznie nasłuchiwałaś przez te wszystkie lata, doskonale wiesz, że masz u nich jeszcze mniejsze szanse niż u nas. Zakładam więc, że rzuciłaś tę uwagę tylko po to, żeby dać sobie mocną pozycję wyjściową.

– Mocną pozycję wyjściową? – Brew awatara powędrowała ku górze.

– W istocie. – Brisbane uśmiechnął się uprzejmie. – To oznacza, że zamierzasz negocjować, a to oznacza, że istnieje układ, który cię satysfakcjonuje. Więc słucham.