Выбрать главу

– To statek?

– Tak. Dokuje na Hudsonie przy Zachodniej Pięćdziesiątej Szóstej. W każdym razie przyjęcie odbywa się w weekend Święta Pracy: czarne krawaty, masa ludzi. Przysięgam, że znam dziewięćdziesiąt procent stałych bywalców. Gene i ja zgubiliśmy się w tłumie. Nie przejmowałam się, bo wiedziałam, że w końcu się spotkamy. Ale kiedy mnie znalazł, był wściekły. Uważał, że powinnam go szukać z większym poświęceniem. Zobaczyłam wtedy faceta, z którym nie chciałam spędzić życia. – Neeve wzruszyła ramionami. – Prawda jest taka, że po prostu nikt do mnie nie pasuje.

– Na razie – uśmiechnął się Jack – zaczynam myśleć, że naprawdę jesteś legendarną Neeve, która porzuca adoratorów i odchodzi w dal. Nie zasypywałaś mnie pytaniami o sprawy osobiste, ale i tak ci powiem. Też dobrze jeżdżę na nartach. Ostatnio na Boże Narodzenie kilka razy jeździłem do Arosa. Zamierzam poszukać jakiegoś miejsca na letnie wakacje, gdzie można żeglować. Powinnaś oprowadzić mnie po Hamptons. Podobnie jak ty, kilka razy o mało się nie ustatkowałem. Właściwie byłem zaręczony cztery lata temu.

– Moja kolej zapytać: co się stało? Jack wzruszył ramionami.

– Gdy już miała na palcu pierścionek z brylantem, zmieniła się w bardzo zaborczą młodą damę. Zorientowałem się, że zaczyna mi brakować oddechu. Głęboko wierzę w małżeńskie rady Khalila Gibrana.

– Coś jak „kolumny świątyni stoją oddzielnie”? – upewniła się Neeve. Nagrodził ją spojrzeniem wyrażającym żartobliwy szacunek.

– Otóż to.

Dopiero kiedy zjedli maliny i sączyli espresso, zaczęli rozmowę o Ethel. Neeve opowiedziała Jackowi o telefonie od bratanka zaginionej i możliwości, że pisarka się ukrywa.

– Mój ojciec jest w kontakcie ze swoim wydziałem. Każe im sprawdzić, kto groził Ethel. Szczerze mówiąc, sama uważam, że powinna już darować temu biednemu facetowi. To obrzydliwe, że ciągnie od niego forsę przez tyle lat. Potrzebne jej te alimenty jak dziura w moście.

Jack wyjął z kieszeni złożoną odbitkę artykułu. Neeve oznajmiła, że już go czytała.

– Twoim zdaniem jest skandalizujący? – zapytał Jack.

– Nie. Moim zdaniem jest zabawny, cięty, złośliwy, zajmujący i potencjalnie oszczerczy. Nie ma tam ani jednej rzeczy, o której by nie wiedzieli wszyscy w branży. Nie jestem pewna, jak zareaguje wujek Sal, ale znając go, mogę się założyć, że obróci na swoją korzyść fakt, iż jego matka sprzedawała owoce na ulicy. Martwi mnie raczej Gordon Steuber. Mam przeczucie, że potrafi być wredny. Inni projektanci, których Ethel obsmarowała? Trudno powiedzieć. Wszyscy wiedzą, że oprócz jednego czy dwóch znani kreatorzy nie potrafią postępować moralnie. Po prostu uwielbiają igrać z ogniem.

Jack przytaknął.

– Następne pytanie. Czy uważasz, że z tego artykułu można zrobić wystrzałową książkę?

– Nie. Nawet Ethel tego nie dokona.

– Mam wszystkie kawałki usunięte z artykułu. Jeszcze nie zdążyłem ich przejrzeć. – Jack gestem poprosił o rachunek.

Naprzeciwko Carlyle’a, po drugiej stronie ulicy, czekał Denny. Wiedział, że raczej nie ma szans. Szedł za Neeve po Madison Avenue aż do hotelu, ale nie mógł się do niej zbliżyć. Za dużo ludzi. Grube ryby w drodze z pracy do domu. Nawet gdyby dał radę ją sprzątnąć, za bardzo ryzykował wpadkę. Jedyna nadzieja, że Neeve opuści restaurację sama, może pójdzie do miejskiego autobusu albo nawet wróci piechotą do domu. Ale była z jakimś facetem i razem wsiedli do taksówki.

Poczucie frustracji wywołało na twarzy Denny’go brzydki grymas pod smugami brudu, które upodabniały go do innych okolicznych meneli. Jeśli taka pogoda się utrzyma, Neeve zawsze będzie korzystała z taksówek. Musiał pracować w weekend, za nic nie chciał ryzykować, że podpadnie szefowi. To oznaczało, że mógł czatować pod domem Neeve tylko wcześnie rano, na wypadek gdyby wyszła do sklepu lub pobiegać, albo po szóstej wieczorem.

Pozostawał poniedziałek. I dzielnica odzieżowa. Denny jakoś czuł w kościach, że sprawa rozstrzygnie się właśnie tam. Wśliznął się do bramy, zrzucił obszarpany płaszcz, przetarł brudnym ręcznikiem twarz i ręce, wepchnął płaszcz i ręcznik do torby na zakupy, po czym ruszył do baru. Zasłużył sobie na piwo z dopalaczem.

Dochodziła dziesiąta, kiedy taksówka podjechała pod Schwab House.

– Ojciec teraz pije drinka przed snem – powiedziała Neeve. – Jesteś zainteresowany?

Dziesięć minut później siedzieli w salonie, sącząc brandy. Neeve wiedziała, że coś jest nie w porządku. Myles miał zmartwioną minę, nawet kiedy gawędził swobodnie z Jackiem. Wyczuła, że chciał jej coś powiedzieć na osobności.

Jack opowiadał Mylesowi, jak poznał Neeve w samolocie.

– Uciekła tak szybko, że nie zdążyłem wziąć od niej numeru telefonu. A teraz mi mówi, że nie zdążyła na połączenie.

– Za to ręczę – potwierdził Myles. – Czekałem na nią na lotnisku przez cztery godziny.

– Muszę przyznać, że bardzo się ucieszyłem, kiedy podeszła do mnie na tamtym przyjęciu i zapytała o Ethel Lambston. Wnosząc z tego, co mi mówiła Neeve, Ethel nie należy do pańskich ulubienic, panie Kearny.

Neeve zachłysnęła się na widok zmienionej twarz ojca.

– Jack – powiedział – pewnego dnia nauczę się poważnie traktować przeczucia Neeve. – Odwrócił się do córki. – Herb dzwonił kilka godzin temu. W Morrison State Park w okręgu Rockland znaleziono zwłoki. Odpowiadały rysopisowi Ethel. Sprowadzili bratanka Ethel i on ją zidentyfikował.

– Jak to się stało? – spytała szeptem Neeve.

– Poderżnięto jej gardło.

Zamknęła oczy.

– Wiedziałam, że zdarzyło się coś złego. Wiedziałam!

– Miałaś rację. Zdaje się, że już mają podejrzanego. Kiedy sąsiadka z góry zobaczyła policyjny samochód, w te pędy zbiegła ze schodów. Podobno Ethel strasznie się pokłóciła z byłym mężem w zeszły czwartek po południu. Od tamtej pory chyba nikt jej nie widział. W piątek nie stawiła się na umówione spotkanie z tobą i ze swoim bratankiem. – Myles przełknął resztkę brandy i wstał, żeby sobie dolać. – Zwykle piję tylko jeden kieliszek, ale jutro rano chłopcy z wydziału zabójstw dwudziestego komisariatu chcą z tobą pogadać. A biuro prokuratora z okręgu Rockland pytało, czy możesz przyjechać i obejrzeć ubrania Ethel. Stwierdzili, że ciało przenoszono po śmierci. Powiedziałem Herbowi, że zwróciłaś uwagę na fakt, iż w szafie Ethel nie brakowało żadnego płaszcza, a wszystkie ubrania kupowała u ciebie. Z kostiumu, który miała na sobie, oderwano metki. Chcą wiedzieć, czy rozpoznasz go jako jeden z twoich. Cholera jasna, Neeve – wykrzyknął – wcale mi się nie podoba, że jesteś świadkiem w sprawie o morderstwo!

Jack Campbell wyciągnął swój kieliszek po dolewkę.

– Mnie też – powiedział cicho.

9

Wciągu nocy wiatr się zmienił i przegonił ciężkie chmury nad Atlantyk. Sobotni ranek wstał słoneczny i pogodny. Ale wciąż panowało zimno niezwykłe jak na tę porę roku, a synoptyk z CBS ostrzegał, że chmury powrócą i po południu może nawet padać śnieg. Neeve wyskoczyła z łóżka. Była umówiona z Jackiem na jogging o siódmej trzydzieści.

Naciągnęła bluzę, reeboki i związała włosy w koński ogon. Myles był już w kuchni. Zmarszczył brwi.

– Nie lubię, kiedy biegasz sama tak wcześnie.

– Nie sama.

Ojciec wzniósł oczy do sufitu.