Выбрать главу

Nie zdjęli maskującego przebrania nawet w kościele. Myles przyciszył dźwięk i nie spuszczając oka z telewizora, podszedł do telefonu. Herb był w swoim biurze.

– Czytałeś „News” i „Post”? – zapytał. – Nieźle rozdmuchali morderstwo tej Lambston.

– Czytałem.

– Wciąż koncentrujemy się na byłym mężu. Zobaczymy, co wykaże rewizja jej mieszkania. Ta kłótnia, którą sąsiadka słyszała w zeszły czwartek, mogła zakończyć się ciosem noża. Z drugiej strony mógł ją dostatecznie nastraszyć, żeby uciekła z miasta, a potem pojechał za nią. Myles, nauczyłeś mnie, że każdy morderca zostawia wizytówkę. Znajdziemy ją.

Ustalili, że Neeve spotka się z detektywami z wydziału zabójstw dwudziestego komisariatu w mieszkaniu Ethel w niedzielę po południu.

– Zadzwoń, jeśli traficie na coś ciekawego w okręgu Rockland – poprosił Herb. – Burmistrz chce ogłosić rozwiązanie tej sprawy.

– Co jeszcze wymyśli nasz burmistrz? – zapytał sucho Myles. – Na razie, Herb.

Podkręcił dźwięk w telewizorze i patrzył, jak ksiądz błogosławi doczesne szczątki Nicky’ego Sepettiego. Trumnę wytoczono z kościoła, kiedy chór zaśpiewał: „Nie lękaj się”. Myles wsłuchiwał się w tekst pieśni. „Nie lękaj się, gdyż zawsze jestem z tobą”. Byłeś ze mną dzień i noc przez siedemnaście lat, ty skurwysynu, pomyślał, kiedy żałobnicy poskładali kapę i dźwignęli ciężką mahoniową trumnę na ramiona. Chcę zobaczyć, że gnijesz w ziemi, bo może wtedy uwolnię się od ciebie.

Wdowa po Nickym stanęła na szczycie schodów kościoła, a potem nagle odwróciła się i zostawiwszy syna i córkę, podeszła do najbliższego telewizyjnego komentatora. Jej twarz wypełniła kamerę – twarz znużona i zrezygnowana.

– Chcę złożyć oświadczenie. Wielu ludzi nie pochwalało interesów mojego zmarłego męża, niech mu ziemia lekką będzie. Zamknięto go w więzieniu za te sprawy. Ale trzymano go w więzieniu przez wiele dodatkowych lat za zbrodnię, której nie popełnił. Na łożu śmierci Nicky przysiągł mi, że nie miał nic wspólnego z zamordowaniem żony komisarza Kearny’ego. Myślcie o nim, co chcecie, ale pamiętajcie, że on nie ponosi odpowiedzialności za tamto morderstwo.

Lawina pytań bez odpowiedzi spadła na nią, kiedy wracała do dzieci. Myles gwałtownie wyłączył odbiornik. Kłamca do końca, pomyślał. Lecz zakładając krawat i wiążąc go szybkimi, zręcznymi ruchami, po raz pierwszy poczuł kiełkujące w umyśle ziarenko wątpliwości.

Kiedy Gordon Steuber dowiedział się o odnalezieniu ciała Ethel Lambston, opanowała go gorączka działania. Kazał zamknąć ostatnią nielegalną wytwórnię w Long Island City i ostrzec nielegalnych robotników o konsekwencjach rozmów z policją. Potem zadzwonił do Korei, żeby odwołać spodziewaną dostawę z jednej ze swoich tamtejszych fabryk. Dowiedziawszy się, że towar już jest na lotnisku, rzucił telefonem o ścianę w geście dzikiej irytacji. Później zmusił się do racjonalnego myślenia i próbował ocenić rozmiary katastrofy. Jakie dowody miała Lambston, a na ile blefowała? I jak mógł się wyplątać z zarzutów przedstawionych w jej artykule?

Chociaż była sobota, May Evans, jego długoletnia sekretarka, przyszła nadrobić zaległości w pracy. May miała męża pijaka i nastoletniego syna, który wiecznie pakował się w kłopoty. Przynajmniej pół tuzina razy Gordon wykupywał go z aresztu. Mógł liczyć na dyskrecję sekretarki. Teraz wezwał ją do gabinetu.

Z odzyskanym spokojem przyjrzał się jej, ocenił pergaminową skórę, na której już pojawiły się zmarszczki, niespokojne, spuszczone oczy i nerwowe, służalcze zachowanie.

– May – powiedział – pewnie słyszałaś o tragicznej śmierci Ethel Lambston?

Kobieta przytaknęła.

– May, czy Ethel była tutaj pewnego wieczoru, jakieś dziesięć dni temu?

May podniosła na niego wzrok, szukając wskazówki.

– Pewnego wieczoru pracowałam trochę dłużej. Wszyscy wyszli oprócz pana. Zdawało mi się, że widziałam wchodzącą Ethel i że pan ją wyprosił. Czy się mylę?

Gordon się uśmiechnął.

– Ethel wcale nie weszła, May. Sekretarka kiwnęła głową.

– Rozumiem – powiedziała. – Czy odebrał pan jej telefon w zeszłym tygodniu? To znaczy myślałam, że ją połączyłam, a pan strasznie się rozzłościł i rzucił słuchawkę.

– W ogóle nie odebrałem jej telefonu. – Gordon ujął błękitno pożyłkowaną dłoń May i uścisnął lekko. – Przypominam sobie, że nie chciałem jej widzieć, nie chciałem z nią rozmawiać i nie mam pojęcia, co powypisywała o mnie w tym zapowiadanym artykule.

May uwolniła rękę z jego uścisku i odsunęła się od biurka. Wypłowiałe brązowe włosy rozsypały jej się wokół twarzy.

– Rozumiem, proszę pana – odpowiedziała cicho.

– To dobrze. Zamknij za sobą drzwi, wychodząc.

Anthony della Salva, podobnie jak Myles, oglądał w telewizji pogrzeb Nicky’ego Sepettiego. Sal mieszkał w nadbudówce przy Central Park South, w luksusowym budynku mieszkalnym Trump Parc, odnowionym dla bardzo bogatych przez Donalda Trumpa. Penthouse, urządzony przez najmodniejszego nowego dekoratora wnętrz z wykorzystaniem motywów rafy koralowej, miał zapierający dech w piersiach widok na Central Park. Od czasu rozwodu z ostatnią żoną Sal postanowił trzymać się Manhattanu. Koniec z nudnymi domami w Westchester czy Connecticut, na Island czy Palisades. Lubił to poczucie wolności, kiedy mógł wyjść z domu o dowolnej godzinie nocy i znaleźć otwartą dobrą restaurację. Lubił premierowe przedstawienia w teatrach i szykowne przyjęcia, lubił, kiedy rozpoznawały go ważne osobistości. „Zostawmy przedmieścia kmiotkom”, brzmiało jego motto.

Sal nosił jeden ze swoich najnowszych modeli, płowe spodnie z dywetyny i taką samą eisenhowerowską marynarkę. Ciemnozielone mankiety i kołnierzyk koszuli dopełniały sportowego wizerunku. Znawcy mody nie potraktowali łaskawie jego dwóch ostatnich ważnych kolekcji, ale niechętnie pochwalili męskie ubiory. Oczywiście prawdziwe gwiazdorstwo w tej branży należało do wielkich krawców, którzy zrewolucjonizowali damskie stroje. I nieważne, co powiedzieli albo nie powiedzieli o jego kolekcjach, nadal traktowali go jak jednego z głównych kreatorów dwudziestego wieku, twórcę motywu rafy koralowej.

Sal przypomniał sobie ten dzień przed dwoma miesiącami, kiedy Ethel Lambston przyszła do jego gabinetu. Te jej nerwowo paplające usta; miała zwyczaj mówienia zbyt szybko. Słuchanie jej przypominało próby wyłapywania pisków telegrafu. Wskazała na wizerunek rafy koralowej na ścianie i oświadczyła:

– To jest genialne.

– Nawet taka wścibska dziennikarka jak ty rozpoznaje prawdę, Ethel – dociął jej i oboje się roześmiali.

– No, śmiało – ponagliła go – przełam się i odrzuć te bzdury o rzymskiej willi. Wy, chłopaki, nie rozumiecie, że fałszywa arystokracja jest nie na czasie. To świat Burger Kinga. Skromne początki, to się podoba. Robię ci przysługę, kiedy opowiadam ludziom, że urodziłeś się w Bronksie.

– Wiele osób na Siódmej Alei ma znacznie więcej do ukrycia niż pochodzenie z Bronksu, Ethel. Ja się nie wstydzę.

Sal patrzył, jak trumnę Nicky’ego Sepettiego znoszą po stopniach kościoła. Wystarczy tego, pomyślał i chciał już wyłączyć telewizor, kiedy wdowa po Sepettim chwyciła mikrofon i oświadczyła, że Nicky nie miał nic wspólnego z morderstwem Renaty.

Przez chwilę projektant siedział ze złożonymi rękami. Myles na pewno oglądał transmisję i Sal postanowił do niego zadzwonić. Z ulgą stwierdził, że przyjaciel rozmawia całkiem rzeczowo i spokojnie. Tak, widział całe to przedstawienie.

– Pewnie miał nadzieję, że dzieci mu uwierzą – zasugerował Sal. Oboje zawarli udane małżeństwa i nie chcą, żeby wnuki się dowiedziały, że portret dziadka figuruje w policyjnej kartotece.