Poczekalnia wyglądała imponująco. Ładna skórzana kanapa nabijana złotymi ćwiekami. Kosztowała pewnie co najmniej sześć lub siedem tysięcy dolarów. Dobrana kozetka; okrągły mahoniowy stół na cylindrycznej nodze, a na nim najnowsze czasopisma; doskonałe modernistyczne ryciny na ścianach pokrytych boazerią. Ruth miała świadomość, że recepcjonistka przygląda jej się ukradkiem. Co widziała ta młoda, elegancko ubrana dama? – zastanawiała się Ruth. Pospolitą kobietę w brzydkiej zielonej wełnianej sukni i praktycznych butach, z włosami wymykającymi się już z koku. Pewnie myśli, że nie stać mnie na tutejsze ceny, i ma rację.
Otworzyły się drzwi od korytarza prowadzącego do prywatnego gabinetu Petera Kennedy’ego. Adwokat stanął w progu z ciepłym uśmiechem na twarzy.
– Zechce pani wejść, pani Lambston. Wszystko w porządku.
Po wyjściu eksperta od poligrafu Kennedy wyłożył karty na stół.
– Normalnie wolałbym nie rozgrywać tego szybko. Ale martwicie się, że im dłużej media przedstawiają Seamusa jako podejrzanego, tym gorzej to znoszą wasze córki. Proponuję układ z brygadą zabójstw badającą tę sprawę. Zażądam natychmiastowego testu na poligrafie, żeby oczyścić tę nieznośną atmosferę podejrzeń wokół pana. Ostrzegam jednak: żeby zgodzili się na natychmiastowy test, musimy zagwarantować, że jeśli stanie pan przed sądem, wyniki testu zostaną udostępnione. Myślę, że na to pójdą. Myślę też, że ich przekonam, aby wycofali wszelkie inne oskarżenia.
Seamus przełknął ślinę. Twarz mu błyszczała, jakby pokryta na stałe warstewką potu.
– Niech pan działa – powiedział. Kennedy wstał.
– Jest trzecia. Możemy to załatwić jeszcze dzisiaj. Zechcą państwo zaczekać na zewnątrz, a ja zobaczę, co się da zrobić.
Pół godziny później wyszedł z gabinetu.
– Mamy umowę. Jedziemy.
W poniedziałki handel zwykle szedł słabo, ale jak powiedziała Neeve do Eugenii: „Po nas tego nie widać”. Od chwili, kiedy otworzyła drzwi o dziewiątej trzydzieści, w sklepie panował ruch. Myles przekazał jej ostrzeżenie Sala przed złą reklamą wynikającą ze śmierci Ethel, ale Neeve, która harowała bez przerwy prawie do dwunastej, stwierdziła sucho:
– Widocznie bardzo wiele kobiet nie ma nic przeciwko temu, żeby umrzeć w ubraniach z naszego salonu. – Potem dodała: – Zadzwonię po kawę i kanapki, okay?
Kiedy zamówienie dostarczono do gabinetu, Neeve uniosła brwi.
– Och, spodziewałam się Denny’ego. Chyba się nie zwolnił? Dostarczyciel, tyczkowaty dziewiętnastolatek, rzucił torbę na biurko.
– W poniedziałki ma wolne.
Kiedy drzwi zamknęły się za nim, Neeve zauważyła kwaśno:
– Tym razem bez obsługi.
Ostrożnie zdjęła pokrywkę z parującego pojemnika z kawą. Jack zadzwonił kilka minut później.
– U ciebie wszystko w porządku? Uśmiechnęła się do słuchawki.
– Jasne, że w porządku. Nawet więcej niż w porządku, same sukcesy. Od rana idzie wspaniale.
– Może więc powinnaś mnie wspomóc. Właśnie idę na lunch z agentem, który nie będzie zachwycony moją ofertą. – Jack porzucił żartobliwy ton. – Neeve, zapisz sobie ten numer. To Cztery pory roku. W razie potrzeby będę tam przez najbliższych parę godzin.
– Właśnie zabieram się do kanapki z tuńczykiem. Przynieś mi resztki.
– Słuchaj, mówię poważnie. Neeve zniżyła głos.
– Jack, wszystko jest okay. I zostaw sobie trochę miejsca na obiad. Pewnie zadzwonię do ciebie między wpół do siódmej a siódmą.
Eugenia patrzyła krytycznie, jak szefowa odkłada słuchawkę.
– Pewnie ten wydawca? – Tak.
Neeve odpakowała kanapkę i właśnie ugryzła pierwszy kęs, kiedy telefon znowu zadzwonił. To był detektyw Gomez.
– Panno Kearny, oglądałem pośmiertne zdjęcia Ethel Lambston. Miała pani mocne przekonanie, że ubrano ją już po śmierci.
– Tak.
Neeve poczuła ściskanie w gardle i odsunęła kanapkę. Wiedziała, że Eugenia na nią patrzy; czuła, jak krew jej odpływa z policzków.
– Mając to na względzie, kazałem zrobić spore powiększenia. Jeszcze nie zakończono testów i wiemy, że zwłoki były przenoszone, więc trudno uzyskać całkowitą pewność, ale proszę mi powiedzieć: Czy Ethel Lambston wy szłaby z domu z szerokim oczkiem w rajstopach?
Neeve przypomniała sobie, że zauważyła to oczko, kiedy oglądała ubranie Ethel.
– Nigdy.
– Tak myślałem – przyznał Gomez. – Autopsja odkryła nylonowe włókna zaczepione o paznokieć dużego palca u nogi. Oczko poleciało podczas wkładania rajstop. To znaczy, że jeśli Ethel Lambston sama się ubrała, wyszła w markowym modelowym kostiumie i fatalnie podartych rajstopach. Chciałbym o tym porozmawiać w ciągu kilku najbliższych dni. Nigdzie pani nie wyjeżdża?
Odłożywszy słuchawkę Neeve pomyślała o tym, co powiedziała dzisiaj rano Mylesowi. Jej zdaniem Seamus Lambston, całkowicie pozbawiony wyczucia stylu, nie mógł tak ubrać krwawiącego ciała byłej żony. Powiedziała ojcu coś jeszcze. Gordon Steuber instynktownie wybrałby bluzkę pochodzącą z oryginalnego zestawu.
Recepcjonistka zabębniła szybko w drzwi i wpadła jak bomba do gabinetu.
– Neeve – szepnęła – przyszła pani Poth. I słyszałaś, że Gordon Steuber został aresztowany?
Jakimś cudem Neeve zdołała utrzymać na twarzy spokojny, uważny uśmiech, kiedy pomagała zamożnej klientce wybrać trzy wieczorowe suknie od Adolfo, wahające się w cenie od czterech do sześciu tysięcy dolarów za sztukę; dwa kostiumy Donny Karan, jeden za tysiąc pięćset, drugi za dwa dwieście; pantofle, buciki i torebki. Pani Poth, olśniewająco szykowna dama po sześćdziesiątce, nie wykazała zainteresowania sztuczną biżuterią.
– Jest śliczna, ale wolę własne prawdziwe rzeczy – oznajmiła, w końcu jednak przyznała, że te są bardziej interesujące, i zgodziła się na wszystkie sugestie Neeve.
Odprowadziła panią Poth do limuzyny, zaparkowanej dokładnie przed wejściem do sklepu. Madison Avenue roiła się od kupujących i spacerowiczów. Zdawało się, że wszyscy rozkoszują się słoneczną pogodą, nie przejmując się wyjątkowym zimnem. Odwracając się od limuzyny, Neeve zauważyła mężczyznę w szarym dresie opartego o ścianę budynku po drugiej stronie ulicy. Przez chwilę miała niejasne wrażenie, że go poznaje, ale zlekceważyła to i pośpieszyła z powrotem do środka. W gabinecie nałożyła na wargi świeży błyszczyk i sięgnęła po torebkę.
– Pilnuj interesu – powiedziała do Eugenii. – Już nie wrócę, więc pozamykaj.
Uśmiechając się swobodnie, zamieniła po drodze parę słów ze stałymi klientkami, nim dotarła do frontowych drzwi. Recepcjonistka już wezwała taksówkę. Neeve wsiadła szybko, nie zauważając, że mężczyzna w szarym dresie i ze zwariowaną punkową fryzurą zatrzymał taksówkę po drugiej stronie ulicy.
W kółko i w kółko Doug odpowiadał na te same, tylko inaczej sformułowane pytania. O której przyszedł do ciotki? Dlaczego postanowił wprowadzić się do jej mieszkania? Kto groził przez telefon Ethel, jeśli nie zdejmie z haka Seamusa? Dlaczego mieszkał u niej od piątku trzydziestego pierwszego, ale nie odbierał telefonów przez tydzień, a pierwszy odebrany okazał się telefonem z pogróżkami. Jak to możliwe?
Przypominano mu ciągle, że może wyjść w każdej chwili. Mógł wezwać adwokata; mógł nie odpowiadać na pytania. Powtarzał:
– Nie potrzebuję adwokata. Nie mam nic do ukrycia.
Wyjaśnił przesłuchującym, że nie odbierał telefonów z obawy, że Ethel zadzwoni i każe mu się wynosić.
– O ile mi wiadomo, zamierzała wyjechać na miesiąc. Potrzebowałem mieszkania.
Dlaczego podjął z banku czterysta dolarów w setkach, a potem schował je w mieszkaniu ciotki?