Sulkiewicz referował z pamięci, tylko od czasu do czasu zaglądając do notatek:
- Szczęście długo sprzyjało małemu księciu (tu śmiech, bo wszyscy czytali powieść Saint-Exuperyego): po śmierci Leszka Czarnego w 1288 roku został księciem w Brześciu i Sieradzu, zaś po rezygnacji księcia mazowieckiego Bolesława II z ubiegania się o Małopolskę także nominalnym władcą Krakowa i Sandomierza. Kiedy w walce z Litwinami zginął książę łęczycki Kazimierz II, jego księstwo przypadło... Łokietkowi. Dalsze wydarzenia znane są zapewne wszystkim: w roku 1295 Przemysł II, książę wielkopolski, koronował się - za zgodą papieża - na króla Polski, ale w lutym 1296 roku został zamordowany, w opinii powszechnej z inspiracji margrabiów brandenburskich. Łokietek wszedł wówczas w posiadanie Wielkopolski i Pomorza, ale tu - nie po raz pierwszy - ujawnił się jego brak umiejętności rządzenia. Książę Władysław był dzielnym rycerzem, a nawet dowódcą, ale sprawowanie rządów pojmował wyłącznie jako stosowanie siły. Nic więc dziwnego, że odwrócili się od niego dotychczasowi protektorzy, z biskupem poznańskim Zarembą i arcybiskupem Jakubem Świnką na czele. Zagrożenie nadciągnęło też ze strony nowo koronowanego króla Polski, Wacława II. Ten, nie bacząc na hołdy składane mu przez władcę Wielkopolski, postanowił rozprawić się z stojącym mu na drodze księciem. Łokietek zaś kluczył: zawierał układy z królem i zrywał je - aż do 1300 roku, w którym to Wacław II zorganizował przeciwko niemu wyprawę zbrojną. Łokietek musiał salwować się ucieczką z kraju - i jak wiemy, słuch po nim niemal całkowicie zaginął. Według średniowiecznej tradycji - znacznie przecież późniejszej - miał udać się do Rzymu, by tam wziąć udział w obchodach wielkiego jubileuszu roku 1300, zorganizowanych przez papieża. Być może nasz bohater przebywał także na Rusi Halickiej i Węgrzech. Jeśli tak, to najprawdopodobniej tutaj, na terenie obecnej Słowacji, dosięgną! go skrytobójczy cios. Łokietka zabiła siła, która dotychczas mu sprzyjała - krwawe porachunki feudalnych władców.
Miejsca śmierci i pochówku księcia nie znamy - ciągnął referent - choć lokalna tradycja wskazuje kryptę w okolicach Bardejowa. W tym bliżej nieokreślonym punkcie na mapie Słowacji zaczyna się kontrfaktyczna wersja historii: Łokietek przeżył zamach na swoje życie (zapewne zorganizowany przez króla Wacława II) i kilka lat później, powiedzmy w 1304 roku, powrócił do kraju.
- Tymczasem 21 czerwca 1305 roku zmarł niespodziewanie król czeski i polski Wacław II - popisała się Marysia. - Swoje dziedzictwo przekazał Wacławowi III. Ten zaś, jak wiemy, długo nie pożył; zamordowano go 4 sierpnia 1306 roku.
- W głowie mi się już miesza od tych morderstw - powiedział ponuro von Kalinowsky. - Nie mogłeś wybrać mniej okrutnej epoki?
- Najgorsze miało dopiero nadejść - uciął Sulkiewicz. - Czechy pozbawione władcy pogrążyły się w odmętach wojny domowej, z czego skorzystał cudownie ocalony książę kujawski. W walce o koronę polską otrzymał poparcie ze strony anarchistycznego, groźnego dla średniowiecznego państwa elementu: drobnego, ubogiego rycerstwa, łakomym wzrokiem patrzącego na bogactwa możnych, Kościoła, a zwłaszcza mieszczaństwa. To ostatnie bowiem, nie tak potężne jak w ościennych Czechach lub w Niemczech, z trudem broniło się przed zakusami feudalnych darmozjadów, często zwykłych rabusiów, ludzi nieokrzesanych i słabo pojmujących materie polityczne. Ci więc rycerze zaprosili Łokietka do Krakowa, mimo sprzeciwu mieszczan i biskupa krakowskiego, Jana Muskaty. Przeciwko buntującemu się biskupowi wystąpił sędziwy arcybiskup gnieźnieński, Jakub Świnka, człowiek wielce zasłużony dla idei odbudowy państwa polskiego, lecz teraz stawiający na niewłaściwego kandydata. Ten błąd popełniony w kościelnej stolicy miał się już wkrótce zemścić. Zajęty pacyfikowaniem Małopolski i Krakowa (tu wkrótce wybuchło powstanie przeciwko niepopularnemu władcy) Łokietek utracił był najcenniejszą prowincję Korony - Pomorze Gdańskie. Pomorze zajęli Brandenburczycy; choć równie dobrze mogli to zrobić Rycerze Teutońscy i - tutaj uwaga - przenieść swą siedzibę z Wenecji do jakiegoś miasta pomorskiego. Fakt przesunięcia się wojowniczego zakonu z Italii do Polski musiał tak wówczas, jak i w następnych stuleciach, stworzyć wielkie niebezpieczeństwo dla odrodzonego państwa Piastów. Mało tego, pozbawiony oparcia w Koronie Gdańsk nie był w stanie podporządkować sobie Danii i Szwecji, tak jak to się stało w XV i następnym stuleciu. Pozostał lokalnym ośrodkiem handlowym, czerpiąc nieuzasadnione zyski z monopolu na handel morski polskich miast i gospodarstw rycerskich.
- Fantazjujesz, mój drogi, z tymi Teutońskimi Rycerzami - zauważył ktoś z drugiego rzędu. Niby dlaczego mieliby być tacy groźni? I dlaczego oni, a nie - na przykład - templariusze?
- Templariusze budowali swą potęgę na gospodarce: międzynarodowym handlu i finansach. Rycerze Teutońscy, nazywani w Polsce Krzyżakami, reprezentowali ów prymitywny żywioł feudalny, rządne łupów i ziemi rycerstwo: niemieckie, niderlandzkie, włoskie, także i polskie. To byli naturalni, że tak powiem, sprzymierzeńcy Łokietkowego zacofania i prowincjonalizmu...
- Dziwna, w istocie, teoria - powiedział Pomorzanin von Kalinowsky, ale niech ci będzie. I co było by dalej?
- Dalej - ciągnął niezrażony krytyką Sulkiewicz - wybuchło powstanie mieszczan Krakowa i innych miast Małopolski. Powodem były nadmierne obciążenia podatkowe, które spowodowała polityka jednoczenia prowincji przez ambitnego księcia. Także bezprawne działania książęcych komesów i innych dygnitarzy. Łokietek zręcznie wykorzystał narodowościowe podziały w dzielnicy, buntownikami ogłaszając Niemców, Czechów, Ormian, a nawet Włochów-złotników, którzy osiedlili się u podnóża Wawelu - słowem obcokrajowców. Krwawo stłumił powstanie; głowę dali patrycjusze Krakowa wraz z panem wójtem, a miasto utraciło swoją niezależną pozycję, wynikającą z lokacji na prawie magdeburskim. Spacyfikowawszy Kraków, Łokietek sięgnął po Wielkopolskę, w której władał książę głogowski Henryk III. W dzielnicy tej wybuchł bunt, inspirowany z pewnością przez Łokietka. Ten zaś, upojony sukcesami, postanowił koronować się na króla Polski. Uczynił to w katedrze wawelskiej, przerywając tym samym tradycję koronacji w Gnieźnie. Jakub Świnka przystał na tę zmianę, nadwyrężając autorytet stolicy kościelnej. Zamiana Gniezna na Kraków odzwierciedlała też reorientację polityki zagranicznej, skierowanie jej na południe, ku Węgrom i Czechom.
- Tak więc wszystko dobrze się skończyło! Łokietek, założywszy stolicę w Cracovii, mimo podeszłego już wieku panował długo i sprawiedliwie, a Corona Regni Poloniae odzyskała swój blask... - zadrwiła Elżbieta Cowin, gdyż nie w smak była jej ta opowieść o nieokrzesanym sojuszniku Węgier.
- Wręcz przeciwnie, mon princessel Wszystko potoczyło się teraz jak najgorzej dla polskiego (i europejskiego) interesu! Łokietek nie miał prawa przyjąć tytułu króla polskiego, bo ten wszak drogą sukcesji przeszedł z czeskich Przemyślidów na dynastię Luksemburgów Tytuł, który książę zdobył - być może wyłudzając go od papieża Jana XXII, zagadkowego papieża alchemika - musiał ograniczać się do dzielnic, którymi faktycznie władał: ziemi krakowskiej, sandomierskiej, łęczyckiej, rodzinnych Kujaw i ziemi sieradzkiej. Mógł być jedynie - i był faktycznie - tytułem „królika" polskiego, podczas gdy tytuł rex Poloniae przypadł legalnie i bezwarunkowo dynastii Luksemburgów. Poza zwierzchnictwem Łokietka pozostały piastowski Śląsk, Pomorze i Mazowsze. Można domniemywać, że z biegiem czasu słaby monarcha utracił kolejne ziemie na rzecz sąsiadów ... na przykład ziemię dobrzyńską...