Выбрать главу

Do rosyjskiego wchodzi bogaty zasób polszczyzny: dotyczy to terminologii administracyjnej, sądowniczej i wojskowej, pojęć z zakresu rzemiosła, z życia codziennego i towarzyskiego. Wśród słów tych były lekko tylko zmienione (zamok, ratusza, chorunżyj, korunnyj) oraz takie, które już wówczas uchodziły w polszczyźnie za archaizm. Któż dziś się domyśli, iż rosyjskie plecy (spina) i księżyc (łuna) to zapożyczenia z łaciny, przejęte za pośrednictwem polskiego. To samo można powiedzieć o komnacie, wywodzącej się od caminaty, która w całym Basenie Morza Śródziemnego oznaczała pokój z kominem (paleniskiem).

Choć krzywym okiem patrzyła na to zarówno konserwatywna część społeczeństwa, jak również sama Cerkiew prawosławna, nie mogła ona zapobiec napływowi do Rosji polskich rzemieślników i artystów. Modne stały się importowane z Zachodu meble, zegary czy wreszcie instrumenty muzyczne. Szczególnym uznaniem cieszyli się organiści i lutnicy, ponieważ sztuka budowy instrumentów stała w Rzeczypospolitej o wiele wyżej niż u naszych wschodnich sąsiadów. Pierwszy teoretyk muzyki, który pojawił się w państwie moskiewskim, Mikołaj Dylecki, wykształcenie muzyczne zdobył w Warszawie i Wilnie. Śpiewakiem i kompozytorem pracującym na potrzeby nadwornej orkiestry Władysława I Zygmuntowicza był Jan Kolendo. Jako budowniczy organów zasłynął w Moskwie Jerzy Proskurowski. Z kolei Szymon Gutowski był nie tylko utalentowanym kapelmistrzem. Dla carskiej drukarni wykonał także pierwszą w Rosji prasę do odbijania miedziorytów.

O wiele silniej polskie wpływy odcisnęły się w malarstwie; przenosili je do Moskwy nadworni artyści, jak Stanisław Łopucki, Jan Mirowski i inni. Dzieła polskich malarzy, wśród nich portrety naszych królów, miedzioryty i drzeworyty, trafiały także do domów bojarskich. Zestawienie niektórych malowideł rosyjskich XVII stulecia z polskim portretem doby baroku dowodzi, że sarmackie konterefekty wywarły znaczny wpływ na ruskie „parsuny": tak nazywano na wschodzie Europy podobizny znakomitych osób.

Już początki panowania Władysława I stały pod znakiem jego sukcesów militarnych. Pierwszym było pokonanie Szwedów przez wojska polsko-rosyjskie, w konsekwencji czego skronie młodego Wazy uwieńczyła także i korona tego państwa. Swym namiestnikiem w Szwecji mianował Gustawa Adolfa, który okazał się dowódcą równie ambitnym co utalentowanym. Po śmierci ojca (1632) Władysław objął, drogą wyjątkowo jednomyślnej elekcji, tron Rzeczypospolitej, co znacznie wzmocniło jego pozycję jako monarchy. Wywołało to niezadowolenie części bojarów, domagających się, z jednej strony, zrównania ich w prawach ze szlachtą polską i litewską, z drugiej zaś ograniczenia praw cara poprzez rodzimy odpowiednik paktów konwentów i artykułów henrykowskich. Spisek bojarów doprowadził do wybuchu suigeneris rokoszu, który mógłby otworzyć nową smutę w dziejach Rosji. Była ona wszakże dla jej mieszkańców zbyt świeżym i bolesnym doznaniem, aby buntownicy mogli uzyskać od nich poważniejsze wsparcie militarne. Toteż wierne carowi oddziały bez większego trudu pobiły wojska rokoszan pod znanym już z dziejów Rosji Tuszynem. Pojmanych przywódców ścięto na Placu Czerwonym w Moskwie, ich rodziny zostały zesłane na kolonizowaną, przy użyciu wielkich nakładów finansowych, Syberię. Na dość nieśmiałe głosy protestu, jakie w związku z tym dało się słyszeć podczas kolejnej sesji soboru ziemskiego, Władysław I Zygmuntowicz odpowiedział groźbą przywrócenia w Rosji opryczniny, wsławionej licznymi okrucieństwami i bezprawiem za rządów Iwana IV Groźnego. Uciszyło to skutecznie malkontentów.

Schyłek rządów posiadacza trzech koron, polskiej, rosyjskiej i szwedzkiej, opromieniła zwycięska kampania przeciwko Turcji. Car Władysław I uzyskał w niej także wsparcie ze strony Kozaków, liczących na powiększenie własnych przywilejów, oraz Tatarów, którzy z sojuszników Wysokiej Porty, przedzierzgnęli się w jej zaciętych wrogów. Potężną koalicję wsparła także Austria, pragnąca odsunięcia granic imperium osmańskiego jak najdalej od bram Wiednia. Wyprawę na Bałkany uwieńczył pokój podpisany w Warszawie w 1638 roku. Na jego mocy Turcja traciła okupowaną przez siebie część Węgier, jak również protektorat nad Siedmiogrodem oraz Księstwa Wołoskie i Mołdawskie. Nie powiodły się wszakże plany wyparcia Wysokiej Porty z całego Półwyspu Bałkańskiego. Nie chciała tego ani Austria, obawiająca się zbytniego wzrostu potęgi polsko-rosyjskiej, ani też Tatarzy i Kozacy, niewierzący zbytnio w królewskie obietnice. Największy wszakże opór stawiała szlachta polska; na sejmach głośno wykrzykiwano, iż Władysław IV (bo tak był nazywany w ojczyźnie) wszczął tę całą wojnę po to, aby wróciwszy jako zwycięzca, mógł zaprowadzić w Polsce absolutyzm. Zarówno jej samej, jak i bojarom ruskim dokuczały stale rosnące wydatki na wojsko. Sukcesy nad odległą Turcją niewiele w gruncie rzeczy obchodziły Szwecję, oddzieloną morzem od Wysokiej Porty. Mimo wszystko zwycięski miecz Władysława I Zygmuntowicza zapoczątkował proces wypierania Turcji z granic kontynentu. On sam zaś zyskał, nie tylko w podręcznikach do historii Polski czy Rosji, ale także innych krajów europejskich miano Władysława I Wielkiego. Katolickie dziejopisarstwo rozpowszechniało zaś legendę, jakoby na łożu śmierci (1642) przyjął katolicyzm z rąk przebywającego tam incognito jezuity (oficjalnie uchodził on za specjalistę od instalacji i naprawy zegarów).

Janusz Tazbir

CO BY BYŁO, GDYBY SZWEDZI ZDOBYLI JASNĄ GÓRĘ W 1655 ROKU?

W połowie XVII stulecia położenie Rzeczypospolitej wydawało się wręcz rozpaczliwe. Znaczna część jej wschodnich terytoriów znajdowała się w rękach nieprzyjaciół. Na Ukrainie powstanie kozackie, które pod wodzą Bohdana Chmielnickiego wybuchło w roku 1648, doprowadziło do utworzenia faktycznie niezawisłego państwa. Ze zmiennym szczęściem toczono z nim ciągłe wojny, na krótko tylko przerywane rozejmami i układami. Na domiar złego w styczniu roku 1654 znalazło ono wsparcie w Rosji, która w wyniku zawartego z Chmielnickim porozumienia przyłączyła część Ukrainy (układ w Perejasławiu). Latem tego roku armia carska wkroczyła w granice Rzeczypospolitej, zajmując pozostałą część Ukrainy, a także ziemie białoruskie i znaczną część Litwy. Ofiarą najeźdźców padło m.in. straszliwie przez nich zniszczone Wilno. Wojska rosyjskie doszły aż pod Lwów; na jesieni 1655 roku armia kozacka zajęła Lublin i osiągnęła linię Wisły (w rejonie Kazimierza Dolnego oraz Puław).

Tragiczną sytuacją Rzeczypospolitej usprawiedliwiali magnaci wielkopolscy swe poddanie się Szwedom, którzy w lecie tegoż roku uderzyli od zachodu na Polskę (poprzez Brandenburgię) i od północy na Litwę. Za przykładem wojewody poznańskiego Krzysztofa Opalińskiego, który skapitulował pod Ujściem (w lipcu roku 1655), poszli hetman wielki litewski Janusz Radziwiłł i jego brat Bogusław, poddając w sierpniu tego roku Wielkie Księstwo Litewskie władcy szwedzkiemu Karolowi Gustawowi. Niebawem padła niestawiająca oporu Warszawa, po niej (w październiku roku 1655) został zmuszony do kapitulacji Kraków, rozpaczliwie broniony przez oddziały Stefana Czarnieckiego. Znaczna część magnaterii oraz szlachty skapitulowały przed wrogiem: również wojsko koronne w większości przeszło na jego stronę. Dlatego też kiedy w listopadzie rozpoczęto atak na Jasną Górę, wśród oblegających słynące cudami Sanktuarium Maryjne znalazły się również chorągwie polskie. Tak więc niespełna trzy miesiące od rozpoczęcia inwazji król polski Jan Kazimierz wraz z garstką wiernej mu magnaterii i szlachty był zmuszony szukać schronienia na Śląsku pozostającym we władaniu niechętnych Szwecji Habsburgów. Tam też, jeszcze przed rozpoczęciem oblężenia, został przezornie wywieziony cudowny obraz Najświętszej Marii Panny Częstochowskiej.