Выбрать главу

– Ale ja ciebie nie chcę! – Zabrzmiało to tak, jakby próbowała przekonać samą siebie.

Na jego wargach zaigrał lekki uśmieszek. Po pierwsze, uzyskał pewność, że może doprowadzić Biankę do stanu, w którym zacznie go naprawdę pragnąć. A po drugie, żadne słowa nie mogły go już zranić. Przecierpiał tyle, że uodpornił się na wszystko. Może nawet na swoją beznadziejną miłość. Dzisiejsza awantura nauczyła go, że najlepiej otoczyć się pancerzem cynizmu, wyrachowania i brutalności, co doskonale stępia wrażliwość na ciosy. Tę taktykę zamierzał stosować już stale.

– To bez znaczenia. – Wzruszył ramionami. – Możesz po prostu leżeć i myśleć, że poświęcasz się dla dobra mamusi. Albo że wyświadczasz przysługę najlepszemu przyjacielowi, który byłby zmuszony męczyć się w celibacie przez całe dwa tygodnie.

– Powinnam była wyznać jej prawdę – jęknęła z rozpaczą.

– Być może – przytaknął spokojnie. – Ale teraz jest już za późno.

– Nigdy nie jest za późno. – Buntowniczo wydęła usta i to był jej błąd.

– Akurat w tym wypadku nie masz racji – mruknął, przyciągnął ją do siebie i zaczaj całować do utraty tchu.

ROZDZIAŁ SZÓSTY

Oszołomienie Bianki rosło z każdą chwilą. Nie mogła uwierzyć w to, co się działo. Adam ją całował, a ona… A ona nie tylko mu na to pozwalała, ale jej się to coraz bardziej podobało! Nieoczekiwanie jej ciało bez najmniejszego protestu miękko poddało się jego zachłannym pocałunkom i żelaznemu uściskowi.

Adam lekko uniósł ją w objęciach, tak że jej stopy kołysały się nad podłogą i w ten sposób przeniósł ją do salonu, ani na chwilę nie odrywając warg od jej gorących ust. Osunął się na kanapę, pociągając Biankę za sobą…

Nie bardzo rozumiała, co się z nią dzieje, ale jeszcze bardziej zdumiewało ją to, co się stało z nim! Nie poznawała go zupełnie. Nie miała pojęcia, czego się po nim spodziewać. Jego bezlitosny cynizm i wykorzystywanie fizycznej przewagi przerażały ją i ekscytowały zarazem. Pieszczoty, jakimi ją obsypywał, w oszałamiającym tempie wprowadzały Biankę w świat zapierających dech w piersiach erotycznych doznań, w których zatraciła się bez reszty…

Cała jej uwaga skoncentrowała się wyłącznie na cudownie silnej dłoni, która przesuwała się po jej nodze, coraz wyżej i wyżej… Ale czemu tak wolno, przemknęło jej nagle przez głowę. Jęknęła cichutko, gdy jego palce dotknęły brzegu koronkowej bielizny. Wtedy Adam przestał ją całować i oddychając ciężko, zanurzył twarz we włosach Bianki, a jego dłoń podjęła swą wędrówkę.

Nie przestawaj, proszę, błagała w myślach.

Przestał.

Cofnął rękę, wstał, nonszalanckim gestem poprawił jej spódniczkę, po czym odgarnął włosy, które opadły mu na czoło.

– Nie tutaj – zakomunikował chłodno, mierząc równie zimnym spojrzeniem jej płonącą twarz. – I nie w ten sposób.

– Odwrócił się i wyszedł, zanim Bianka zdążyła pozbierać myśli.

Podniosła się niezgrabnie, gdyż nogi się pod nią uginały, a całe jej ciało dygotało z pragnienia. Bez namysłu podążyła za Adamem i ujrzała ku swemu największemu zdumieniu, jak on najspokojniej w świecie wiesza w szafie smoking, jakby nic się nie stało!

– Posłuchaj… – zaczęła i umilkła, gdy zaczął niedbale rozpinać guziki koszuli, a następnie ściągnął ją, ukazując ładnie opalone ramiona o wyraźnie zaznaczonych muskułach i mocno sklepioną pierś.

– Ty coś trenujesz? – spytała, a w jej głosie zabrzmiała taka uraza, jakby nie miał prawa robić czegoś takiego bez jej wiedzy.

Odwrócił się do niej i uśmiechnął nieco krzywo.

– Jak zwykle zwracasz uwagę na to, co najważniejsze

– skomentował uszczypliwie. – Ale masz rację, pracuję nad sobą. Ćwiczę regularnie od dziesięciu lat.

– Och – powiedziała tylko, przyglądając mu się z nie skrywanym podziwem, gdy leniwym krokiem szedł w stronę łazienki.

– Masz ochotę przyłączyć się do mnie? – rzucił przez ramię.

Bezradnie zagryzła wargi. Czy miała ochotę? To okropne, ale… tak! Adam, który niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zmienił się w niezwykle seksownego uwodziciela, podobał jej się do szaleństwa. No, dobrze, ale dokąd ją to zaprowadzi?

Gdyby wciąż miała do czynienia z dobrze znanym, sprawdzonym przyjacielem i gdyby zdecydowała się na romans z nim, mogłoby się to zakończyć nawet założeniem rodziny. Tamten dawny Adam prawdziwie ją kochał i z pewnością nie zadowoliłby się przelotną przygodą, nalegałby na zawarcie małżeństwa. Niewykluczone, że w końcu uległaby – ze względu na stary sentyment do niego.

Jednakże ten nowy Adam dezorientował ją kompletnie. Miała przed sobą cynicznego nieznajomego, okazującego kobietom wyraźne lekceważenie. Co się stało, że tak się nagle zmienił? Czyżby ukochana Sophie dała mu kosza dzisiejszego wieczora, raniąc go tak, że postanowił mścić się na innych? Stał się przecież kompletnie nieczuły i wyrachowany, o czym dobitnie świadczyło to, jak bezczelnie wykorzystał kłopotliwe położenie Bianki i wymusił na niej poddanie się jego erotycznym zachciankom.

Ejże, odezwał się nagle mitygująco głos sumienia. Nie przesadzaj z tym zmuszaniem, przecież nie protestowałaś nawet przez sekundę, wręcz przeciwnie, okazywałaś mu bezwstydnie, że ci się podoba i że masz ochotę na więcej!

Właśnie, podoba mi się i mam ochotę na więcej, pomyślała buntowniczo i już bez namysłu wkroczyła do łazienki, gdzie zamarła na progu, kontemplując w niemym podziwie kompletnie już nagiego Adama. Miał silne i gibkie ciało, aczkolwiek nie atletyczne. Czy ci wszyscy moi faceci z przerośniętymi mięśniami nie byli przypadkiem trochę groteskowi, przemknęło jej nagle przez głowę. Przecież taka harmonijna figura jest znacznie piękniejsza…

Coś jej jednak nie grało, a po chwili zorientowała się z pełnym niedowierzania oburzeniem, że nie było po nim widać nawet najmniejszych śladów podekscytowania! Po tym, co przed chwilą robili na kanapie w salonie? To aż tak na niego nie działa?!

– I co? Podoba ci się ten widok? – zagadnął leniwie, mierząc ją nieodgadnionym wzrokiem.

– Tak… – odparła dziwnie nieśmiało.

Adam powoli podszedł do niej z szelmowskim uśmiechem na twarzy.

– No, to na co czekasz, złotko? – zagadnął ironicznym tonem. – Założę się, że przy Dereku szybciej zrzucałaś szmatki. A może chodzi o to, że wolisz, jak twoi kochankowie sami cię rozbierają?

Bianka nie miała pojęcia, co począć. Wiedziała, że powinna kazać mu iść do diabła i nie pozwalać na to, by nadal traktował ją w taki sposób. Jednocześnie działał na nią niczym magnes… Spontanicznie rzuciła mu się na szyję i pocałowała w usta, mocno tuląc się do jego cudownego ciała.

– Tak – szepnęła. – Lubię być rozbierana.

Adam zaklął w myślach. Z coraz większym trudem panował nad swoim ciałem, a ta piękna żmija bynajmniej nie ułatwiała mu zadania. Domyślał się, że tymi ostatnimi słowami starała się wytrącić go z równowagi, wywołać w nim zazdrość i gniew, by znów uzyskać nad nim kontrolę. Nic z tego.

Spokojnie zdjął jej ręce ze swego karku, po czym metodycznie zaczął rozpinać guziki kwiecistej bluzeczki. Widział, że jego chłód i opanowanie robią na niej wrażenie. Gdyby tylko zdawała sobie sprawę z tego, ile go to kosztowało… Ten jej biust! Miała najśliczniejsze piersi pod słońcem – takie drobne, takie dziewczęce. Istne cudo.

Po chwili na podłogę spłynęła również spódniczka, a gdy dołączył do niej także strzępek koronkowej bielizny, Adam odwrócił się pospiesznie i wszedł pod prysznic, gdzie spędził dłuższą chwilę, udając, iż reguluje temperaturę wody. W rzeczywistości potrzebował chwili, by zapanować nad swoimi reakcjami. Miał na wyciągnięcie ręki przepiękną kobietę, która go pragnęła i którą bezgranicznie uwielbiał, a musiał wobec niej udawać zimnego drania, gdyż tylko to zapewniało mu jej uległość! Momentami przekraczało to jego siły.