Выбрать главу

– Proszę bardzo. Chodzi o mamę.

May Peterson, Szkotka, wróciła przed paroma laty do ojczyzny, gdzie miała kilkoro rodzeństwa. W Australii czuła się bardzo samotna po śmierci męża, gdyż jedyna córka wiecznie udawała się na jakieś niebezpieczne wyprawy po całym świecie, wracając do domu tylko na parę miesięcy, by zarobić na kolejny wyjazd w nieznane.

Przed kilkoma miesiącami u matki Bianki wykryto raka piersi.

– Czy jej stan się pogorszył? – spytał z niepokojem. – Potrzebujesz pieniędzy, żeby znów do niej jechać?

– Nie, nic z tych rzeczy. Zresztą, i tak jeszcze nie zwróciłam ci wszystkiego za bilet do Edynburga.

Adam zgadywał, że tylko to trzymało ją tak długo w jednym miejscu. Wiedział, że gdy tylko Bianka zarobi wystarczającą ilość pieniędzy, żeby spłacić dług i odłożyć na kolejną wyprawę, to natychmiast wyjedzie wędrować po Himalajach albo szusować po alpejskich stokach.

– W czym więc problem?

– W przyszłą sobotę mama przyjeżdża z wizytą. Na dwa tygodnie.

– Powinnaś się chyba cieszyć, nie? Ach, rozumiem. Chcesz, żeby zamieszkała tutaj? Nie ma sprawy, ja ostatnio rzadko bywam w domu, a u ciebie stoi dodatkowe łóżko, więc nie widzę problemu.

– Ale ja widzę. Nie mogę spać z nią w jednym pokoju. Adam zmarszczył brwi.

– Kompletnie nic z tego nie rozumiem. Odpowiedziało mu ciężkie westchnienie.

– Mama myśli, że jesteśmy małżeństwem. Powinnam więc dzielić z tobą pokój, a ty powinieneś więcej przebywać w domu. Swoją drogą ciekawe, gdzie ty się właściwie podziewasz. Doprawdy, gdybym cię nie znała, podejrzewałabym, że mnie unikasz – paplała Bianka.

– Chwileczkę – przerwał jej. – Ona myśli, że jesteśmy małżeństwem? – powtórzył wolno, dobitnie akcentując każde słowo.

– Och, nie patrz tak na mnie. Po prostu nie widziałam innego wyjścia. Jak byłam u niej w maju, wyglądało na to, że mama umrze! Chciałam więc jakoś osłodzić jej te ostatnie chwile, a ponieważ wiedziałam, że ona cię uwielbia, to powiedziałam, że się zaręczyliśmy. Po powrocie musiałam nadal udawać, bo mama wciąż leżała w szpitalu. Wysłałam jej więc niektóre zdjęcia z wesela Michelle i napisałam, że to przyjęcie po naszym ślubie.

Adam z niedowierzaniem pokręcił głową.

– Uwierzyła? Przecież miałaś jakąś kolorową sukienkę!

– Bladoróżową i bardzo elegancką, więc mogła z łatwością ujść za ślubną, zwłaszcza że jako druhna miałam kwiaty i stroik we włosach. Ty, będąc drużbą, też wyglądałeś niezgorzej. Do tego zrobiono nam masę zdjęć razem, a na wielu pojawiały się jakiejś osoby z waszej rodziny. Miałam szczęście, że akurat trafiło się wesele twojej siostry. Mama niczego nie podejrzewała. Pamiętasz tę pościel, którą przysłała i którą ci dałam? To był… No, to był nasz prezent ślubny.

Adam gniewnie zacisnął dłoń na prawie pustej szklance. Bianka dla swoich celów beztrosko uczyniła z niego swego męża, nawet nie pytając go o zdanie! Jak zwykle wpakowała go w kłopoty, a on miał ratować jej skórę. Dałby głowę, że ani przez moment nie zastanowiła się nad konsekwencjami swojego postępowania. Nigdy tego nie robiła…

Najlepszym dowodem było to, że w wieku siedemnastu lat zażądała, żeby… pozbawił ją dziewictwa. I bynajmniej nie dlatego, że jej się podobał! Po pierwsze, paliła ją ciekawość, a po drugie, miała dość uszczypliwych uwag koleżanek, które już miały to za sobą i natrząsały się, że Bianka zachowała cnotę wyłącznie z braku chętnych.

Przyszła do niego, ponieważ on jeden szalał za nią i wcale tego nie ukrywał. Inni chłopcy nie zalecali się do niej, gdyż przywykli widzieć w niej kumpla i partnera, a nie obiekt westchnień i pragnień. Zachowywała się tak, że umknęło ich uwagi, iż wyrosła na atrakcyjną dziewczynę…

Niejako automatycznie wybór Bianki padł na Adama. Nie wiedziała jednak, że on również nie miał pod tym względem żadnego doświadczenia – z tego prostego powodu, że czekał na nią. W efekcie był tak bardzo spięty, tak się starał i tak bał się ją zranić, że wszystko zepsuł. Gdy to stresujące doświadczenie dobiegło wreszcie końca, Adam czuł wyłącznie wstyd i upokorzenie. Bianka nie odezwała się ani słowem i rozstała się z nim z wyraźną ulgą. Miało to tylko tę dobrą stronę, że na kilka lat zniechęciła się do bliższych kontaktów z mężczyznami, co stanowiło dla niego pewną pociechę.

Niestety, po jakimś czasie pewien instruktor wschodnich sztuk walki odebrał rezerwę Bianki jako wyzwanie i wreszcie dopiął swego. Od tej pory podświadomie uważała za stuprocentowych mężczyzn jedynie kulturystów, atletów i tym podobnych. Adam nie miał złudzeń co do tego, że w jej opinii pozostał niezdarnym, chuderlawym chłopaczkiem i że Bianka nigdy nie da mu drugiej szansy na to, by udowodnił swoją przewagę nad rywalami.

To dlatego tak spokojnie proponowała mu teraz udawanie małżeństwa! Przez cały pobyt matki zamierzała sypiać w jego łóżku, oczywiście zażądawszy od niego uprzednio, by nawet nie śmiał jej tknąć. Mógł się założyć, że nawet przez ułamek sekundy nie brała pod uwagę jego uczuć.

Z determinacją odstawił szklaneczkę na podręczny stolik i podniósł się z fotela. Nigdy więcej nie pozwoli Biance tak go dręczyć. Koniec.

– Odmawiam – oznajmił twardo i wyszedł z pokoju.

ROZDZIAŁ DRUGI

– Jak to odmawiasz?! – zawołała za nim z desperacją.

– Po prostu nie zgadzam się. Zrobiłaś z nas małżeństwo, to teraz nas rozwiedź – rzucił przez ramię.

No tak. Miała przeczucie, że tym razem nie pójdzie jej tak łatwo. Intuicja jednak podpowiadała, że nie wszystko stracone. Nie bez kozery Michelle często powtarzała, że Bianka może sobie owinąć Adama wokół małego palca. Czasami sumienie wyrzucało jej, że wykorzystuje jego słabość do niej, ale uspokajała się tym, że przecież ostrzegła go uczciwie, że nie ma na co liczyć.

Zresztą, coraz więcej wskazywało na to, że on już się chyba wyleczył ze swego zauroczenia. Mieszkała tu od roku i przez ten czas widziała całkiem sporo różnych panienek odwiedzających jej przyjaciela. Były to bez wyjątku długonogie blondynki o takich kształtach, że skazaną na niemal chłopięcą figurę Biankę aż skręcało z zazdrości. Jeżeli Adam wciąż się w niej podkochiwał, to krył się z tym wyjątkowo dobrze…

A może już mu przeszło? Nigdy przedtem o tym nie pomyślała i teraz nagle niemal wpadła w panikę. Przekonanie, że cokolwiek by się stało, Adam wciąż będzie ją kochał, stanowiło dla niej jedyną podporę w wielu trudnych chwilach. Tą myśl pomagała jej odbudowywać wiarę w siebie po tym, jak kolejni mężczyźni traktowali ją jak towar.

Nie, absolutnie nie życzyła sobie, żeby Adamowi przestało na niej zależeć. Przecież ona zginie bez niego! Nikt inny jej tak dobrze nie zrozumie, nie wybaczy wszystkiego, nie zaoferuje pomocy. Nie, to niemożliwe, żeby się od niej odwrócił. W jakiś szczególny sposób byli ze sobą związani – chyba na zawsze.

Polubiła go od pierwszej chwili. Był taki słodki i taki wzruszająco bezradny. Nie to, co ona, która musiała wszędzie wejść i wszystko wiedzieć. Czuła się za niego w dziwny sposób odpowiedzialna i opiekowała się nim niczym kochająca siostra. W szkole średniej, nie zauważona przez nikogo, stała się świadkiem nieprzyjemnej sceny, kiedy to koledzy w obrzydliwy sposób drwili z Adama, znanego ze swojej nieśmiałości względem dziewcząt. Biance zrobiło się wtedy tak przykro, że postanowiła poświęcić się dla dobra swojego; najlepszego przyjaciela.

Do tej pory, gdy wracało do niej wspomnienie tamtej nocy, ogarniały ją mieszane uczucia. Wyszło beznadziejnie, to fakt. Bolało ją potwornie. Ale przecież… Przecież było coś niewymownie wzruszającego w tym zdenerwowaniu Adama, który tak bardzo się starał… dla niej, Coś, co odebrało jej mowę i sprawiło, że omal się nie rozpłakała.