Выбрать главу

Paplała tak przez całą drogę i na szczęście w końcu udało jej się uśpić czujność matki.

– Bardzo ładnie to wszystko urządziliście – zauważyła May, gdy jakiś czas później wyszły na balkon mieszkania Adama.

– Dzięki – wymamrotała Bianka.

Ponieważ przywykła prowadzić życie włóczęgi i lekceważyć wszelkie luksusy, nie zaprzątała sobie głowy takimi drobiazgami jak wystrój wnętrz. Ważne, by było na czym się przespać i gdzie się umyć, nic więcej nie potrzebowała. Dopiero mama musiała zacząć się zachwycać meblami z ciemnej skóry, rysującymi się wyraziście na tle śnieżnobiałych ścian, puszystym dywanem w pięknym odcieniu miodu oraz widokiem na plażę i Pacyfik, by Bianka też to zauważyła – i doceniła.

– To wasze własne gniazdko, czy wynajęte? – spytała matka, wracając do środka.

Bianka zagryzła wargi. Nie miała pojęcia! Nigdy Adama o to nie pytała, on sam też nic na ten temat nie wspominał.

– N – no… Właściwie ani jedno, ani drugie. Wciąż je spłacamy… – skłamała i weszła do kuchni, by przygotować herbatę.

– Naprawdę bardzo mi się podoba. Ale trochę tu mało miejsca dla dzieci – rzuciła niby od niechcenia May, podążając za córką. – Czy planujecie powiększenie rodziny?

Serce Bianki ścisnęło się boleśnie. Mama chciała przed śmiercią doczekać się wnuków…

– Jeszcze nie.

– Czy zdajesz sobie sprawę, że nie powinnaś tego zanadto odwlekać? Sama wiesz, że może długo potrwać, zanim zajdziesz w ciążę.

– Wiem, mamuś – westchnęła.

Miała okres zaledwie parę razy do roku i to wyjątkowo nieregularnie. Gdy uprawiała bardziej forsowne sporty niż obecnie, zanikł u niej prawie zupełnie. Na początku tego roku zaczęła kurację hormonalną, by wywołać normalny cykl. Cel został osiągnięty, lecz przed trzema tygodniami zdecydowała się przestać brać pigułki, gdyż czuła się po nich naprawdę fatalnie.

Z niechęcią pomyślała o swoim ciele, które przez całe życie jedynie przysparzało jej frustracji. Oddałaby wszystko za to, by być babą co się zowie, która ma wszystko na swoim miejscu. Zamiast tego los pokarał ją nie wiadomo za co i w efekcie była niska, wiotka jak trzcinka i płaska jak deska.

– Są sposoby na zwiększenie płodności – podsunęła matka. – Ale to może się skończyć mnogą ciążą, a chyba nie miałabyś na to ochoty.

– Nigdy w życiu! – zaprotestowała Bianka, która nie potrafiła sobie wyobrazić siebie w roli matki nawet jednego dziecka, a co dopiero kilkorga.

– A czy Adam chce mieć liczną rodzinę?

– Mamuś, pobraliśmy się zaledwie parę miesięcy temu, daj nam odrobinę czasu! Chcesz herbatniki? Obiad będzie dopiero za jakieś dwie godziny.

May Peterson pojęła aluzję i nie ciągnęła dalej tematu, jednakże Bianka podejrzewała, że nie da tak łatwo za wygraną i jeszcze do tego wróci. Na szczęście udało jej się poprawić swój wizerunek w oczach mamy, serwując wieczorem przyrządzonego według tajskiego przepisu kurczaka z ryżem i curry.

Siedziały potem jeszcze do późna, rozmawiając, a wreszcie zdecydowały, że pora iść spać. May postanowiła na wszelki wypadek wziąć tabletkę nasenną, gdyż po tak długiej podróży miała zupełnie przestawiony zegar wewnętrzny i obawiała się, że nie zaśnie do rana. Bianka przygotowała więc gorące kakao i usiadły jeszcze na chwilę przed telewizorem, żeby obejrzeć ostatnie wiadomości.

Nadawano między innymi relację z premiery nowego australijskiego filmu i Bianka pomyślała z niechęcią, że rodzima kinematografia coraz bardziej upodabnia się do hollywoodzkich produkcji. Dużo blichtru, przepychu i zadęcia, a coraz mniej treści.

Przy obowiązkowym czerwonym chodniku zatrzymywały się białe – jakżeby inaczej – limuzyny, z których przy wtórze wrzasku fanów wyłaniały się gwiazdy w kosztownych sukniach od najmodniejszych projektantów lub w szytych na miarę frakach.

Co za fałszywy świat, skwitowała w myślach z dezaprobatą, gdy nagłe ujrzała na ekranie znajomą twarz.

Znajomą i nieznajomą zarazem. Czy to możliwe? Nie mogła uwierzyć, że to był ten sam zwyczajny Adam, jakiego znała od lat. Miała przed oczami uwodzicielskiego, niezwykle wytwornego mężczyznę z uwieszoną u jego ramienia oszałamiającą blondynką w kreacji ze złotej lamy i z dekoltem praktycznie aż do pępka.

– Czy to nie Adam? – spytała ze zdumieniem May.

– Cicho! – syknęła Bianka, próbując dosłyszeć słowa komentatora.

„Teraz witamy Sophie La Salle. Zagrała ona co prawda niewielką rolę w nowym filmie, ale jakże śmiałą. Istnieje szansa, że jakiś bystry producent zorientuje się, że publiczność chętnie widziałaby na ekranie nieco częściej olśniewającą pannę La Salle… Na szczęście możemy obejrzeć ją w całej okazałości dzisiejszego wieczora. Co za suknia! Jej przystojny towarzysz również zdaje się doceniać urodę Sophie i jej piękną kreację. Jeszcze nie znamy nazwiska jej adoratora, lecz prawdopodobnie rozwikłamy tę tajemnicę podczas przyjęcia po pokazie. Do zobaczenia na kolejnej relacji w dzienniku telewizyjnym za mniej więcej dwie godziny".

Oszołomiona Bianka z rosnącą furią obserwowała, jak Adam otacza ramieniem smukłą kibić blond piękności i prowadzi ją do budynku. Coś w niej eksplodowało. Wytapetowana lalka z tlenionymi kudłami, pomyślała mściwie. A ten biust? Istne balony! Na pewno sztuczne!

May powtórzyła pytanie, próbując się upewnić, czy to aby na pewno jej zięć, lecz Bianka nie zwracała na nic uwagi. Ę)o diabła, ależ on się prezentował! I ten jego zabójczy uśmiech! Do niej nigdy się tak nie uśmiechał.

– Co za drań! – wybuchnęła, nie zważając już na nic. Targała nią ślepa furia i… zazdrość. Doprowadzająca niemal do obłędu, niemożliwa do zniesienia zazdrość.

Gdy tylko to sobie uzmysłowiła, zerwała się na równe nogi i zaczęła nerwowo krążyć po pokoju. Co za nonsens! Zazdrość czuje się tylko wtedy, gdy się kogoś kocha. A ona przecież wcale nie kochała Adama. To znaczy, kochała go, ale w inny sposób.

Tak, znowu potwierdzały się jego słowa o jej egoizmie. Pies ogrodnika, sam nie zje i drugiemu nie da…

Jej matka również wstała i zdecydowanie wyłączyła telewizor.

– Czy mogłabyś stanąć na chwilę spokojnie i wyjaśnić mi, o co w tym wszystkim chodzi?

Bianka z trudem postarała się zebrać myśli. Najlepiej przyznać się do wszystkiego. Duma nie pozwalała jej odgrywać roli zdradzanej żony, chociaż, ku swemu zaskoczeniu, tak się właśnie czuła. – Wybacz, mamuś, chyba nie powiedziałam ci prawdy.

– Sama to widzę! Podobno miał siedzieć w Ameryce na ważnej konferencji, a tymczasem afiszuje się przed kamerami z jakąś aktoreczką. Nie mogę w to uwierzyć! – wykrzyknęła roztrzęsiona May. – On ma romans z tą… Z tą wydrą!

– Na to wygląda – zgodziła się Bianka, z całej siły zaciskając zęby.

– Myślałam, że Adam jest inny. To tylko dowodzi, że nie można ufać żadnemu mężczyźnie. Wystarczyło, żeby jakaś ładna dziewczyna tylko mrugnęła do twojego ojca i już przepadło.

Bianka westchnęła ciężko. O niewierności taty słyszała już miliony razy i naprawdę nie miała ochoty potulnie wysłuchiwać kolejnego kazania o męskim braku zasad. Zwłaszcza że Adam miał prawo podrywać kogo chciał. Przynajmniej teoretycznie.

Zebrała się na odwagę i już miała wyznać całą prawdę, gdy zachrobotał klucz w zamku i do mieszkania wszedł Adam. Cała trójka zamarła zaskoczona, gdyż one nie spodziewały się jego powrotu do domu, on zaś nie miał pojęcia o obecności pani Peterson.

Kompletnie zdezorientowana Bianka dosłownie pożerała go wzrokiem. Wciąż miał na sobie wytworny czarny smoking, tyle że muszka gdzieś zniknęła, a koszula była rozpięta pod szyją, co bynajmniej nie odbierało mu uroku. Wręcz przeciwnie.