– Przy okazji… jestem gejem. Nie robi to panu różnicy?
– A powinno? – zapytał zaskoczony Alex.
– No wie pan, są różne postawy etyczne…
– Pochodzę z Ziemi. Nie musi mnie pan podejrzewać o uprzedzenia – odparł sucho Alex. Coś go jednak wyraźnie niepokoiło i nadal nie wiedział, co to takiego. – Myślę, że powinien pan obejrzeć statek. Wyznaczyłem wszystkim nowym spotkanie na jutro rano.
Nawigator znowu skinął głową i rzucił od niechcenia:
– I jeszcze jedno… Jestem naturalem. To nie problem?
Alex był wstrząśnięty.
Rzecz jasna, wśród astronautów byli nie tylko spece. Zaledwie kilka stanowisk wymagało modyfikacji ciała i świadomości: energetycy, dowódcy taktyczni, lingwiści… Cała reszta była teoretycznie otwarta dla naturali. Alex widywał ich wśród lekarzy pokładowych, celowniczych, znał nawet jednego pilota naturala, ale bardzo starego.
Ale nawigator?!
Utrzymać w głowie pięciowymiarową mapę świata, półtora tysiąca głównych kanałów, co najmniej trzydzieści tysięcy znanych tras, trzysta tysięcy studni grawitacyjnych… Nawigator to nie tylko wyczucie przestrzeni oraz intuicja, jak u pilota. To przede wszystkim mózg, działający jak komputer, przebudowane połączenia nerwowe, wzmocniona logika i skasowane emocje…
A więc to go zaniepokoiło! We wszystkich rekomendacjach, we wszystkich tych hymnach pochwalnych nie padło słowo „spec”.
– Nie powinienem podejrzewać pana o uprzedzenia? – zapytał uprzejmie Generałow.
Alex z wysiłkiem pokręcił głową:
– Nie… nie powinien pan. Przyjmuję pana… jeśli urządza pana statek i umowa, oczywiście.
Mężczyzna w kilcie patrzył na Aleksa, szarpiąc klips w uchu. Albo szukał w eterze jakiejś stacji, albo się denerwował.
– Oto i odpowiedź na pańskie pytanie – rzekł niespodziewanie.
– Jakie?
– Dlaczego często zmieniam statki. Wpadł pan w typową pułapkę… Trudno przyznać się do swoich uprzedzeń, ale pracować z naturalem… jeszcze trudniej. Weźmie mnie pan do załogi i przy pierwszej sposobności postara się mnie pozbyć. Oczywiście, dając mi najlepsze rekomendacje, bo przecież piloci nie potrafią kłamać.
– Potrafimy.
– Proszę mnie nie rozśmieszać, kapitanie… Jeszcze nie podpisałem umowy i nie obowiązuje mnie subordynacja. Dlatego powiem… – Generałow wypuścił kłąb dymu, uśmiechnął się. – Właśnie, ma pan jeszcze szansę, żeby się wycofać. Komu potrzebny nawigator skandalista? A więc, kapitanie, nie umie pan kłamać. Wszystkim pilotom usunięto zdolność do miłości i to jest ze wszech miar słuszne. Zakochani nie są skłonni do ryzyka, chyba że w imię obiektu swojej miłości, a pilot powinien być gotowy zginąć w każdej chwili. Za to w ramach przeciwwagi wzmocniono pozostałe wartości moralne: dobroć, uczciwość, oddanie, wielkoduszność. Rączą, że jest pan z tych, którzy wybiegną na drogę po sparszywiałego psa, zdejmą kocięta z drzewa, dadzą pieniądze na fundusz dobroczynny i jałmużnę każdemu żebrakowi. Kłamstwo jest dla was procesem męczącym, nieprzyjemnym i prawie niemożliwym. Piloci wolą niedomówienia, uchylanie się od odpowiedzi niż kłamstwo. Nawigator natural budzi w panu niechęć, prawda?
– Nie – wydusił Alex.
W oczach Generałowa pojawił się szacunek.
– Silny z pana człowiek, kapitanie. Spod jakiego jest pan znaku zodiaku?
– Baran.
– Ja jestem Panną – uśmiechnął się Generałow. – Wie pan co, to dobre połączenie, dogadamy się. Niech pan da ten kontrakt!
Alex w milczeniu podał mu blankiet. Pak przebiegł oczami standardowe linijki, wzruszył ramionami na widok cyfr.
– W dodatku całkiem nieźle…
Poślinił palec i przyłożył go do punktu rozpoznania. Podzielił kartkę na dwie połowy, jedną oddał Aleksowi, drugą schował do kieszeni na kilcie.
– Został pan przyjęty do załogi „Lustra” – wygłosił Alex.
Generałowa jakby ktoś przybił do deski – wyprostował się, z jego wymalowanej twarzy znikł uśmieszek.
– Pańskie polecenia, kapitanie?
I tylko w oczach pozostała ironiczna iskierka.
– Przebrać się w standardowy mundur nawigatora. Zetrzeć wzory z twarzy. Jutro o dziewiątej rano stawić się przy statku.
– Tak jest, kapitanie.
– To wszystko, jest pan wolny.
– Zezwala pan na spędzenie wieczoru w barze, kapitanie?
– To pańska sprawa – rzekł Alex po chwili zastanowienia. – Ale jutro rano musi pan być absolutnie zdolny do pracy.
– Oczywiście – powiedział Pak, ale nadal nie odchodził od stolika, jakby czekał na dalsze polecenia.
– Od dawna szuka pan pracy?
– Od miesiąca.
– Czy są w sali jacyś masterpiloci?
Generałow nawet się nie obejrzał.
– Tylko ten, który podszedł do pana pierwszy.
– Dobrze… jest pan wolny.
Gdy nawigator odszedł, Alex wypił sake jednym haustem. Odszukał spojrzeniem swojego kelnera, poruszył w powietrzu palcem, jakby podpisywał rachunek.
Nieźle go podszedł ten cwany natural! Nigdy nie wolno nie doceniać tych genetycznie niezmienionych, nigdy! Najpierw to głupie pytanie o stosunek do gejów, jakby kapitan miał się przejmować tym, z kim śpią jego podwładni, a potem, gdy Alex zadeklarował się ze swoim brakiem uprzedzeń, prawdziwy sztych.
Nawigator natural… To przecież niemożliwe!
I jak zareagują na to inni członkowie załogi? Janet, z jej pięcioma specyfikacjami, chłopak energetyk, który niedawno ukończył szkołę?
Zresztą jeśli któreś z nich wyrazi protest, będzie powód, żeby odrzucić Generałowa. Chociaż… Niestety nie. Janet jeszcze nie podpisała kontraktu. Jeden Paul Lurie może się uprzeć, że nie powierzy swojego życia naturalowi.
Przez głowę Aleksa przemknęła szalona myśl – poprosić energetyka, może nawet polecić mu, żeby zgłosił sprzeciw wobec kandydatury Generałowa. Paul podpisał kontrakt wcześniej i z formalnego punktu widzenia Alex ma obowiązek respektować jego opinię.
Myśl rozbłysła i znikła, pozostawiając nieprzyjemny osad. Pod jednym względem Generałow miał rację – pilotom nie jest łatwo kłamać. To część zapłaty za życie wśród gwiazd, obok niezdolności do kochania ludzi.
Podszedł kelner, Alex zapłacił i szybko wyszedł z sali. Pozostały mu jeszcze dwa wakaty, ale na temat jednego miał już pewien pomysł. Wariacki, ale warto spróbować.
W hotelu siedział inny portier – nowa zmiana. Ten w ogóle nie zwrócił uwagi na samego Aleksa, zerknął jedynie na mundur kapitana i rozpłynął się w uśmiechu. Tacy ważni klienci rzadko zatrzymywali się w Hiltonie…
Alex dotarł do swojego pokoju, dotknął sensora dzwonka i przyłapał się na tym, że zżera go ciekawość, czy Kim czeka, czy wolała zniknąć, wyczyszczając uprzednio rachunek pokoju?
Ciągle przychodziło mu płacić za wiarę w ludzką uczciwość, lecz Alex znajdował w tej „loterii” dziwną przyjemność – te bardzo rzadkie przypadki, gdy wiara się opłaciła, dawały mu ogromną satysfakcję.
Kim otworzyła drzwi.
Czekała!
Alex pokręcił głową, chociaż autentyczna radość na twarzy dziewczynki sprawiła mu przyjemność.
– Kim… przecież prosiłem, żebyś zablokowała. Nawet nie spojrzałaś w wizjer.
– Skąd wiesz?
– Gdy kamera na drzwiach pracuje, obiektyw włącza podczerwień. Potrafię to dostrzec.
– Aha… – Kim odsunęła się od drzwi, pozwalając mu przejść. – Nie musiałam patrzeć, wiedziałam, że to ty.
Teraz z kolei zdziwił się Alex.
– Skąd?
– Poznałam po krokach. Masz charakterystyczny chód, jakbyś próbował nie odrywać nóg od podłogi.
– Tak? Nigdy nie zauważyłem. – Alex zamknął drzwi, popatrzył na swoje nogi i zamyślił się. – Czyli co, powłóczę nogami?