– Czy mam to rozumieć jako zgodę na wejście w skład załogi?
– Tak.
Alex w milczeniu wyjął blankiet kontraktu, podał go Janet. Murzynka uśmiechnęła się, zerknęła przelotnie na tekst, w końcu pośliniła palec i mocno przycisnęła do punktu rozpoznania. Oddała Aleksowi kopię kontraktu.
– Cieszę się – powiedział pilot. Mógł znaleźć bardziej serdeczne słowa, ale chyba nie było takiej potrzeby. Janet pochodzi z Ebenu, więc nie jest zbyt skłonna do sentymentalizmu.
Następne słowa Murzynki potwierdziły jego opinię.
– Kapitanie, gdzie mieści się przedział medyczny?
– Chwileczkę. – Alex spojrzał na Paka. Generałow mógł być zakochany w sobie i zadziorny, ale teraz dręczyła go jedna myśl. Pod względem zżycia się ze statkiem tylko nawigatorzy dorównywali pilotom. – Pak, znajdzie pan przedział nawigacyjny?
– Oczywiście. Znam jachty dyskowe.
Generałow popatrzył na ciągnący się przed nim korytarz. Drzwi u szczytu prowadziły na mostek, obok nich znajdowały się jeszcze jedne.
– Zezwalam na zapoznanie się z miejscem pracy.
– Tak jest, kapitanie…
Nawigator ruszył korytarzem. Jego skafander ostatecznie dopasował się do właściciela i teraz Pak poruszał się bezszelestnie.
– Trochę mu zazdroszczę – odezwała się nagle Janet.
– Czego? – zdziwił się Alex.
– Zna się pan na nawigacji, kapitanie?
– W stopniu umiarkowanym. Obowiązkowe minimum w uczelni, dwa przygotowania.
– Zgodzi się pan, że to bardzo ciekawe wrażenia, kapitanie. Drzwi przedziału nawigacyjnego otworzyły się przed Genera – łowem. Pak obejrzał się na towarzyszy i wszedł do środka.
– Miejmy nadzieję, że nie popełniłem błędu – powiedział Alex. Rekomendacje rekomendacjami, ale lekki niepokój pozostawał.
– W razie potrzeby potrafię wytyczyć kurs z dowolnego punktu przestrzeni – wtrąciła Janet.
– Nie wątpię. Ale nie chciałbym źle wypaść przed armatorem… – Alex zamilkł. Nie należy dzielić się swoimi wątpliwościami z załogą. Kapitan może zachować dystans, ale może być też z załogą na stopie przyjacielskiej. W przypadku małego statku to drugie jest nawet lepsze… Ale jednocześnie kapitan nie powinien przejawiać słabości. Nie ma do tego prawa. – W porządku, każdy powinien dostać swoją szansę – dokończył Alex. – Paul?
– Tak, kapitanie?
Młody energetyk wyraźnie nie był gadułą. Albo został wychowany w duchu surowej karności.
– Gdzie na tym statku jest przedział energetyka?
– Na rufie, kapitanie.
Alex uśmiechnął się.
– A silniki? Jest pan pewien, że na rufie „Lustra” znajdzie się miejsce dla reaktora gluonowego?
– Przedział energetyka znajduje się na rufie tego statku, kapitanie – Paul uśmiechnął się stropiony. – Właśnie pomiędzy „bukietem” silników. Mieści się tam podwójny reaktor gluonowy Niagara, najdoskonalszy z dostępnych statkom cywilnym. Ekranowanie dzięki polu siłowemu, żadnego stałego pancerza. Wspaniały, kapitanie, nawet dla niespecjalisty!
– Paul, jestem zachwycony pańskim przygotowaniem i pełen podziwu dla pańskich wykładowców.
– Dziękuję, kapitanie. Ja również jestem wdzięczny swojej uczelni, ale to akurat nie jest seryjny statek. Moja wiedza bierze się stąd, że już na nim latałem.
– Naprawdę, Paul?
– Tylko wtedy nazywał się „Nieustraszony”. Nie rozumiem, po co zmieniać nazwę statku, nawet jeśli pierwsza była niezbyt udana…
– Jest pan pewien, Paul?
Energetyk się zaczerwienił.
– Kapitanie, zajmowałem drugą kajutą lewego pokładu. Wie pan, jest taka tradycja…
Alex szybko podszedł do drzwi kajuty, którą teraz miała zajmować Janet. Przyłożył dłoń do zamka.
– Otworzyć. Rozkaz kapitana.
Prawo do nietykalności przestrzeni osobistej uznawano nawet na okrętach wojskowych. Identyfikator pod obojczykiem drgnął, potwierdzając szczególne pełnomocnictwa Aleksa.
Drzwi wsunęły się w ścianę.
Alex wszedł do kajuty. Wygodne i funkcjonalne wyposażenie jak w pojedynczej celi więziennej, tylko terminal informacyjny nieco większy.
Maleńki blok sanitarny. Alex w milczeniu przysiadł na pokrywie sedesu i odwrócił się do ściany.
Napis wycięty nożem w plastiku nie był zbyt oryginalny:
Zdane do eksploatacji. Paul Lurie, specenergetyk.
Alex podniósł głowę. Janet, Paul i Kim stali w kajucie, gapiąc się na kapitana. Paul był stropiony, Janet uśmiechała się lekko, Kim nic nie rozumiała. Gdyby teraz Alex spuścił spodnie i zajął się sprawą jakże naturalną w toalecie – pewnie uznałaby to za specyficzny, choć zabawny rytuał.
– Za takie napisy przewidziana jest odpowiednia kara, energetyku.
– Tak jest, kapitanie. Już ją otrzymałem, kapitanie. Taka tradycja, kapitanie.
Dlaczego spośród wszystkich najzacieklej tradycji trzymają się zieloni nowicjusze?
Alex wstał, a przeklęty sedes za jego plecami cicho zamruczał, na wszelki wypadek rozpoczynając cykl samooczyszczenia. Diabli nadali tę automatykę!
Kim zachichotała.
– Janet, jeśli nie ma pani nic przeciwko, Paul niech zajmie tę kajutę, a pani trzecią na lewej burcie. Sądzę, że to jedyny sposób uniknięcia ponownej kary.
– Jak pan sobie życzy, kapitanie.
Alex przeniósł spojrzenie na energetyka.
– Paul, wieczorem oczekuję pana w mojej kajucie. Będę miał do pana kilka pytań.
– Tak jest, kapitanie.
Może pan rozlokować się teraz w kajucie… albo sprawdzić swoje miejsce pracy.
– Dobrze, kapitanie. Sprawdzę reaktor.
– Janet? – Alex skinął głową lekarce. – Będę miał dla pani zadanie specjalne. Wie pani, gdzie jest przedział medyczny?
– Nie.
– Chwała Bogu. Według schematu tuż przed mesą. – Zerknął na Kim. – Pójdziesz z nami.
Gdy Janet oglądała przedział medyczny, Alex i Kim siedzieli na kozetce. Speclekarzowi pomoc nie była potrzebna, choć Alex miał pewne wiadomości o otaczającej ich aparaturze. Uniwersalny blok regeneracyjny, składany stół operacyjny, kapsuły anabiozowe przymocowane pionowo do ściany – w końcu co za różnica, czy śpi się na leżąco, czy na stojąco? Pomieszczenie utrzymano w łagodnych, błękitno – zielonych odcieniach, z sufitu płynęło żółte, słoneczne, uspokajające światło.
– Czy dobrze postąpiłam z nawigatorem? – spytała cicho Kim.
– Tak – skinął głową Alex. – O dziwo, był to najlepszy sposób.
– A co w tym dziwnego?
– Przecież go poniżyłaś przed całą załogą. Po takim numerze można się było spodziewać wszystkiego.
– A on przeciwnie…
– Właśnie. Przestał wątpić w twoje zdolności, a to dobrze. Spodziewałaś się właśnie takiej reakcji?
– Oczywiście.
– Dlaczego?
– Przywykł do obnoszenia się ze swoją niedoskonałością. – Kim zmarszczyła czoło. – Nawet jest z niej dumny. Więc jeśli spec demonstruje to, co dla naturala niedostępne, Generałow się nie obraża. Potem wykaże swoje umiejętności jako nawigator i będzie zadowolony. Jakby równy z równym, rozumiesz?
– Ciekawe. – Alex wzruszył ramionami. – Brzmi prawdopodobnie. Ale miałaś za mało danych, żeby wyciągnąć taki wniosek. O nawigatorze powiedziałem ci dosłownie dwa słowa…
– Moim zdaniem, to w zupełności wystarczyło.
– Świetnie.
Janet skończyła oglądać blok reanimacyjny i podeszła do nich.
– Kapitanie, jestem bardzo zadowolona. Porządny statek, bardzo dobry przedział medyczny. Aparatura nie jest najnowocześniejsza, ale pewna.
Rzeczywiście wyglądała na usatysfakcjonowaną, widocznie niepokoje co do „przedziału medycznego z kambuzem” nie opuszczały jej do końca.