Выбрать главу

– Dziękuję. Będę o tym pamiętał.

– Druga i trzecia probówka – zauważyła Janet. – To przebudowa neuronów, progowe ograniczniki bólu i przyspieszenie reakcji synaptycznych.

– Czy Kim jest bojownikiem?

– Oczywiście, kapitanie. Nie mam wątpliwości co do efektów kontroli. Czwarta probówka… przebudowa źrenicy i siatkówki oka. Przy okazji, pan też powinien mieć pozytywną reakcję na tę probówkę. Wie pan, co to znaczy?

– Możliwość dziedziczenia?

– Właśnie. Jeśli zdecyduje się pan na potomstwo z Kim… Kapitanie, co właściwie pana niepokoi?

Alex zapalił. Lekarka czekała cierpliwie. Kolejne trzy probówki straciły kolor, krew przemieniła się w bladoróżowy płyn, ale Janet nie skomentowała tego.

– Dobrze zna pani specyfikację bojowników, Janet?

– Dość dobrze. Nie jestem wprawdzie genetykiem, ale…

– Czy w skład przygotowania bojownika wchodzi etykieta?

Janet ściągnęła brwi.

– Przepraszam?

– Wczoraj byliśmy z Kim w restauracji. Bardzo porządnej. No więc… dziewczyna zachowywała się jak młoda dama z wyższych sfer. Miałem na uczelni zajęcia z etykiety, ale przy niej czułem się jak nieokrzesany natural.

– Skąd możemy wiedzieć, w jakich restauracjach bywała Kim? Kapitanie, jeśli dziewczyna pochodzi z wpływowego klanu Edenu, to miała bardzo drogich i wykwalifikowanych wychowawców.

– To możliwe – mruknął Alex. Faktycznie, czemu sam nie wpadł na tak proste i naturalne wyjaśnienie? Dlaczego przywykł mierzyć ludzi własną miarką – chłopaka z prowincji, który pierwsze lekcje etykiety otrzymał na uczelni?

– Tak… modyfikacja skóry nie nastąpiła – oznajmiła Janet, zerkając na probówki. – Co i tak widać gołym okiem.

– Co to znaczy?

– Nic. Modyfikacja skóry, ten charakterystyczny szary kolor i duża sprężystość, nie jest nieodzowną cechą bojownika. Wszystkie podstawowe cechy już się przejawiły, mogę wypisać certyfikat.

– Jeszcze jeden szczegół, Janet. W czasie metamorfozy Kim wymieniała nazwiska poetów, malarzy i polityków.

Janet spochmurniała.

– To rzeczywiście dziwne, kapitanie. Chce pan powiedzieć, że wszczepiono jej pewne wiadomości z historii?

– Tak.

– I to nie z historii wojskowości, lecz ze sfery kultury?

– Właśnie. Nie wymieniła ani Aleksandra Macedońskiego, ani Kutuzowa, ani Mosze Dajana, ani Li Dong Hwana, ani Mbanu.

– Uważa go pan za wielkiego przywódcę? – Janet uśmiechnęła się gorzko. – Tak naprawdę jego sława została mocno przereklamowana, najważniejsze decyzje podejmował nie on, lecz jego adiutant. Zresztą to nie ma nic do rzeczy. Zdziwił mnie pan, kapitanie. To rzeczywiście dość ciekawy zestaw wiedzy jak na speca.

– I jeszcze jedno… Ile seksualności mają bojownicy?

– Tyle samo, co zwykli ludzie. To przecież nie spechetery.

– No więc, Kim… jakby to powiedzieć… jest nieco hiperseksualna.

– Kapitanie… Jeśli dobrze zrozumiałam, wyciągnął pan dziewczynę z kłopotów, pomógł pan jej w czasie metamorfozy, a teraz umieszcza pan na statku. Może to naturalna reakcja? Zakochać się w bohaterskim specpilocie, dążyć do tego, by go posiąść, zdobyć jego wzajemność… Połączenie wyrachowania i wdzięczności.

– Nie wygląda mi na to. Wczoraj wieczorem dziewczyna zaproponowała mi siebie. W gruncie rzeczy nie miałem nic przeciwko…

– Wyobrażam sobie! – parsknęła Janet. – Przepraszam, już słucham.

– Zasugerowałem jej jednak, żeby trochę zaczekać. Po metamorfozie organizm powinien odpocząć.

– Bardzo rozsądnie.

– Poszliśmy do restauracji. Było miło, Kim zachowywała się tak, jakby należała do arystokracji. Odrobina kokieterii, ale nic poza tym. Gdy wróciliśmy do hotelu, wszystko zaczęło się od nowa. Przebieranie się w piżamę przemieniła w striptiz. Rozmowę o pogodzie skierowała na tematykę erotyczną. Potem zaproponowała mi kilka zabawnych rozrywek.

Janet milczała. Popatrzyła na probówki, wstała i zaczęła grzebać w pudełku.

– Kilka razy miałem do czynienia ze specheterami – dodał Alex. – Dość droga rozrywka, ale czasem sobie człowiek na to pozwala…

– Tak, no i co? – Janet wlała do czystej probówki resztkę krwi ze strzykawki i wrzuciła kilka kryształków z jakiejś ampułki.

– Byłbym przysiągł, że dziewczyna ma specyfikację hetery. Prócz specbojownika również speckurtyzana. Czy to możliwe z medycznego punktu widzenia?

– Trudne, ale możliwe. Nawet bardzo trudne, kapitanie. Przebudowa ciała heter jest dość nieznaczna, ale psychika zmienia się całkowicie. Bojownik powinien zabijać… bez wahania, bez wątpliwości. Każdego, kto podpada pod kategorię „wróg”. Hetera powinna kochać. Właśnie kochać, namiętnie, głęboko, mocno… oddawać siebie do końca. A jednocześnie błyskawicznie się usunąć, zapomnieć o miłości, gdy tylko jej usługi przestają być potrzebne. Bardzo trudno połączyć te specyfikacje, kapitanie. – Janet potrząsała probówką w powietrzu. – Logiczniejsze byłoby założenie, że jej równowaga hormonalna uległa chwilowemu zakłóceniu na skutek metamorfozy.

– No dobrze, ale jeśli sięgniemy do historii… niegdyś, gdy wszyscy ludzie byli naturalami, udawało im się łączyć różne rzeczy.

Dajmy na to, taki Napoleon… przecież był wielkim dowódcą wojskowym, a jednocześnie uwodzicielem.

– Bzdura, kapitanie. To znaczy, przepraszam, ale to nie tak. Dawniej rzeczywiście byli ludzie, których można by określić mianem speców. Dowódcy wojskowi, kochankowie, naukowcy i twórcy. Ale dzisiaj każdy spec to wynik pracy genetyków. Wszystko, co zbędne, zostaje wycięte. Pan na przykład nie umie kochać, prawda?

– Tak.

– A bojownik jest zdolny do miłości jak zwykły człowiek… Tak! – Janet podniosła probówkę z kilkoma kroplami różowej cieczy. – Widzi pan?

– Co to znaczy?

– Zmodyfikowane feromony. Jedna z oznak hetery. W celu uzyskania absolutnej pewności należałoby przeprowadzić test na operon, odpowiedzialny za hiperseksualność, ale nie mam potrzebnej surowicy… – Janet odstawiła probówkę i potarła czoło. – To pan miał rację, a ja się myliłam. Kim jest jednocześnie bojownikiem i heterą. Skomplikowana sprawa!

– Komu to mogło być potrzebne?

– Są pewne warianty. Na przykład ochroniarz, pełniący usługi seksualne. Bardzo drogie, bardzo skomplikowane… ale możliwe. Niedobrze, kapitanie… – popatrzyła posępnie na Aleksa. – Rozumie pan, co się stało? Czym to grozi?

– Jeszcze nie.

– Przecież Kim się w panu zakochała!

– Chyba tak, ale…

– Hetera musi uzyskać wzajemność! Rozumie pan? To jej specyfikacja! Sens istnienia!

– Wcale nie mam zamiaru zawsze jej odmawiać, Janet! Jeśli to dla Kim takie ważne…

Lekarka westchnęła.

– Kapitanie… ona nie potrzebuje seksu! A raczej, nie tylko i nie tyle seksu! Ona chce, żeby pan ją kochał!

– Ale tego akurat nie mogę zrobić! – Alex rozłożył ręce. – Jak mam dać to, czego nie mam? Rozumiem, że miłość to wielkie, święte, przyjemne uczucie…

– Przyjemne… – prychnęła Janet. – Och, kapitanie… Czasami zazdroszczę pilotom nieumiejącym kochać…

– A może Kim zdoła pokochać kogoś innego? – zasugerował ostrożnie Alex. – Pak, niestety, odpada, ale może nasz młody energetyk?

– Dobrze by było. Musimy liczyć na to, że specyfikacja bojownika będzie ją odciągać od specyfikacji hetery. Ale zrobił pan bardzo niebezpieczny i bolesny dla wszystkich krok, biorąc dziewczynę pod swoje skrzydła.

– Już to zrozumiałem.

– Wypisać certyfikat? – zapytała wprost Janet. – Czy nie warto? Może jej pan dać trochę pieniędzy i pozwolić, żeby radziła sobie sama.

– Już nie mogę. Proszę wypisać.