– Mam nadzieję, że cię uspokoiłam.
– Janet, właśnie podpisałaś na siebie wyrok śmierci! Teraz jesteś nie tylko główną podejrzaną, ale… wszystkie poszlaki wskazują na ciebie!
– To nie ja zabiłam Czygu – powtórzyła z uporem kobieta. – Nie przypuszczałam nawet, że jej status społeczny jest tak wysoki. Zresztą, jeśli moja śmierć posłuży uwolnieniu Ebenu, jestem gotowa umrzeć. W dowolny, wymyślony przez Obcych sposób.
– Boże drogi, Janet, co ty mówisz? – Alex pochylił się i położył jej dłonie na ramionach. – Jeśli nawet Eben odzyska wolność, a Czygu zostaną pokonani… czy wiesz, co będzie dalej?
– Zobaczymy.
– Nie będzie już na co patrzeć! Powiem ci, co się stanie. Jeśli przy pomocy Ebenu Imperium zdoła pokonać całą rasę Czygu, wzbudzi to czujność reszty Obcych. Zorganizują powstanie, powszechny front antyludzki… albo koalicję. Czy naprawdę sądzisz, że Imperium zdoła przeciwstawić się potędze dziesięciu zjednoczonych ras?
– Rasy Obcych są podzielone. Wszyscy mają na pieńku z sąsiadami.
– Możesz być pewna, że na jakiś czas o tym zapomną. Eben jego ideologia i polityka powodowały napięcia w całej galaktyce! Nawet stuknięte Brownie nie stawiały sobie za cel całkowitego oczyszczenia kosmosu z obcych form życia. Eben plus Imperium to sygnał alarmowy dla wszystkich ras!
– Więc twoim zdaniem cała planeta, pod względem potęgi nieustępująca Ziemi i Ebenowi, powinna na wieki pozostać w izolacji? – Janet mówiła spokojnie, ale w jej głosie pobrzmiewała gorycz. – Tak jest, pragnę wolności! Marzę o tym, żeby zobaczyć swoje pierworodne dziecko! Chciałabym pójść na grób rodziców i oddać im należny hołd! Zobaczyć swój stary dom… odwiedzić pierwszą nauczycielkę… pierwszego mężczyznę… Wszyscy uważacie Eben za siedlisko zła, a przecież przez setki lat byliśmy tarczą ludzkości! Kuźnią broni, akademią wojskową, fabryką, bazą! Wszystkim, czego potrzebowało Imperium. Czy wiesz, jaki piękny jest Eben? Przynajmniej w miejscach, w których przetrwała przyroda… Zgwałciliśmy ojczystą planetę, staliśmy się żołnierzami, a wszystko w imię ludzkości! Dlatego, że Imperium potrzebowało statków, statków i jeszcze raz statków! I żołnierzy, stacji kanałowych, nowych rodzajów broni…
Spece nie są skłonni do histerii, ale widocznie pięć specjalizacji to zbyt wiele dla jednego ludzkiego umysłu. Alex poczuł, że za chwilę Janet wybuchnie płaczem.
Oto stał obok kobiety, której planetą straszono dzieci, której zawód polegał na torturowaniu Obcych, i nie potrafił poczuć zalecanego przez społeczeństwo pobłażliwego współczucia. Nie potrafił – ponieważ mógłby się podpisać pod każdym jej słowem.
Lecz jeśli Eben odzyska wolność, w całej galaktyce wybuchnie wojna.
– Staliśmy się tacy, jakich pragnęła nas widzieć ludzkość – mówiła dalej Janet. – Byliśmy tarczą i mieczem Imperium… a potem, gdy staliśmy się niepotrzebni, po prostu odłożono nas do lamusa. Na lepsze czasy.
– Na gorsze.
– Co za różnica? Zostaliśmy wykluczeni z szeregów ludzkości. Owszem, prowadziliśmy własną politykę, ale przecież to wszystko nie stało się nagle! I co? Zdradzono nas, gdy tylko Obcy zaczęli się burzyć!
– Nie chcieliście się zmienić, Janet. Gdy wojny odeszły w przeszłość, wy nie poszliście naprzód.
– Czy ktoś złożył nam taką propozycję? – Czarnoskóra kobieta odrzuciła włosy z czoła i popatrzyła wyzywająco na Aleksa. – Czy ktoś dał nam choć minimalną szansę? Ultimatum i zjednoczona flota, która wyruszyła do Ebenu. I koniec. Nie było czasu na szukanie kompromisów. Więc… wybacz, Alex, ale ja się cieszę z tej wojny! Moja ojczyzna znowu będzie wolna.
Po chwili milczenia Alex zapytał:
– Ale to nie ty?
– Nie ja.
– Więc kto?
Po jej twarzy przemknął cień uśmiechu.
– Domyślam się, ale nie powiem.
– Musisz!
– Z jakiej racji? Kontrakt nie przewiduje dzielenia się domysłami i podejrzeniami. Na pokładzie jest specdetektyw, więc niech on łamie sobie głowę.
– Przysięgałaś – przypomniał Alex.
– Owszem… że nie zabiję Czygu. Nie było mowy o szukaniu zabójcy.
– A jeśli zażądam nowej przysięgi?
– Nic z tego.
Alex oklapł. Głos Janet był podejrzanie wysoki, kobieta nadal balansowała na krawędzi histerii. Ale pilot miał pewność, że histeria nie zakończy się ustępstwem.
– Nie masz racji, Janet. Uwierz mi, to wszystko skończy się nieszczęściem dla Ebenu i całej ludzkości.
– Być może – odparła kobieta. – Ale to mimo wszystko szansa.
– Dzięki choć za to, że powiedziałaś prawdę o sobie.
– Zawęziłam krąg podejrzanych? – Janet się zaśmiała. – Aleksie… nie zaczynaj własnego śledztwa. Gadaj z kim chcesz, każdy ci powie, że to nie on zabił Czygu.
– Dlaczego?
– Dlatego. – Janet wstała. – Pójdę do swojej kajuty, kapitanie. Jeśli chcesz, odwiedź mnie. Zagramy w „słodki cukier i gorzką czekoladę”.
Alex nie przypominał sobie takiej gry. Co prawda Janet na pewno okazałaby się dobrym instruktorem, a zabawa – ciekawym sposobem spędzenia czasu.
Gdybyż tylko miał ochotę na seks…
– Zastanowię się – odparł wymijająco.
Podczas gdy Sherlock Holmes ze swoją wierną towarzyszką wstępowali po kolei do każdej kajuty, Aleksa odwiedzali nowi goście. Psycholog powiedziałby, że załoga podświadomie traktuje go jak ojca. Surowego, silnego i mającego obowiązek ich bronić.
To go cieszyło.
Po Janet przyszła Kim. Dziewczyna była wściekła – ona również została poinformowana, że jest główną podejrzaną. Ale chyba najbardziej zmartwiło ją to, że bohater ulubionych książek okazał się takim podejrzliwym drętwusem. Zdenerwowana Kim przeklinała nieumiejętnie, acz bardzo starannie, relacjonując Aleksowi rozmowę z Holmesem.
– …Wyobrażasz sobie? Powiedział, że tak bardzo nie chciałam lecieć na Eden, że trzasnęłam Czygu! Że tylko ja znam tak dobrze ich anatomię i mogłam pokonać Obcą! Przecież to tak, jakby strzelać z blastera do much!
– Znam kilka planet, na których muchy zasługują na takie właśnie traktowanie – zauważył spokojnie Alex. Posadził sobie dziewczynę na kolanach i przez kilka minut zajmował się uspokajającym pettingiem. Kim prychała, mruczała, że nie jest małą dziewczynką, żeby zajmować się takimi głupstwami, ale w końcu się rozluźniła.
– Przecież to nie ty zabiłaś tę nieszczęsną Czygu, prawda? – powiedział Alex, nie przestając pieścić Kim.
– Oczywiście, że nie ja! A gdybym miała to zrobić, to nie w ten sposób… – Kim się skrzywiła. – Już prędzej załatwiła ją Janet. Jest specoprawcą i nienawidzi Obcych.
– Janet się nie przyznaje.
– W takim razie to nie ona – zgodziła się lekko dziewczyna. – Ona by nie kłamała.
– Wobec tego kto?
– Próbujesz się domyślić? Przecież to zadanie detektywa!
– Kim, cała ta sprawa jest bardzo skomplikowana. Jeżeli wszyscy razem spróbujemy rozwiązać tę kwestię, być może zdołamy uratować miliardy ludzi.
– Nie jesteś detektywem. Nie jesteś zaprogramowany do prowadzenia śledztwa! – Kim popatrzyła zdumiona na Aleksa i odsunęła jego rękę. – Przecież jesteś masterpilotem!
– Zgadza się. I przywykłem operować mnóstwem zmiennych czynników, oddziałujących na siebie nawzajem i na statek. Mam przyspieszone reakcje, wzmocnioną pamięć, podwyższoną zdolność logicznego myślenia. Prócz tego, jak każdy pilot, jestem przeznaczony do pełnienia stanowiska kapitana statku kosmicznego. To oznacza, że wpojono mi podstawy psychologii, zdolność do wyczuwania nastrojów członków załogi oraz korygowania ich zachowań. Dlaczego nie miałbym spróbować swoich sił w roli detektywa?