Выбрать главу

– Praktycznie wszystkie. Wojna osłabi Imperium i Gromadę, a to jest korzystne dla wszystkich prócz nas.

– W razie wojny ludzkość będzie zmuszona zdjąć blokadę z Ebenu – powiedział Holmes. – Rozumie pani? Jaka jest pani prognoza?

– Nie zdecydujecie się na to! – krzyknęła Sej-So.

– Zdecydujemy…z dziewięćdziesięciodwuprocentowym prawdopodobieństwem. To kiepski rozkład sił, ale lepszy niż gwarantowana zagłada.

– W takim razie jedynymi zainteresowanymi są – Czygu znów popatrzyła na Janet – są mieszkańcy Ebenu.

– Janet Ruello? – zapytał Holmes.

Alex spiął się, ale detektyw nie wygłosił formuły oskarżenia. Wyraźnie czekał na słowa lekarki.

– Co chce pan ode mnie usłyszeć? – zapytała spokojnie Janet. – Czy zmartwiła mnie śmierć Czygu? Oczywiście, że nie… – ugryzła się w język i pokręciła głową. – W najmniejszym stopniu.

– Czy zabiła pani Zej-So?

– Nie udzielę odpowiedzi – powiedziała twardo Janet. – Jeśli powiem „tak”, wyda mnie pan Czygu, a Eben pozostanie pod polem kwarantannowym. Jeśli powiem „nie”… to i tak mi pan nie uwierzy.

– Sej-So – powiedział szybko Holmes. – Czy mogłaby pani powstrzymać eskadry Czygu? Czy mogłaby pani odwołać wojnę?

Przez jakiś czas Obca milczała. W końcu skinęła głową.

– Tak.

– Pod jakim warunkiem?

– Pod warunkiem że osobiście wykonam wyrok na mordercy, a kara będzie nie mniej straszna niż los, który spotkał Zej-So.

Janet zacisnęła usta, ale nic nie powiedziała.

Szanowna Sej-So, czy rozumie pani, że wojna nie przyniesie korzyści ani pani cywilizacji, ani Imperium Ludzi?

– Rozumiem.

– Jeśli ktoś z załogi dobrowolnie przyzna się do popełnienia tego ciężkiego przestępstwa i odda się w pani ręce… – Holmes spojrzał przelotnie na Aleksa. – Czy powstrzyma pani wojnę, szanowna Sej-So?

– Jeśli to będzie zabójca i jeśli jego zeznania będą prawdziwe. Jeśli dowody, świadczące o jego winie, będą dla mnie przekonujące.

– Życie jednego człowieka jest niczym w porównaniu z istnieniem dwóch cywilizacji.

– Nie skażę niewinnego – powtórzyła Sej-So. – Spodziewam się przekonujących dowodów winy prawdziwego przestępcy, panie specdetektywie.

– Ślepa uliczka – szepnęła Janet i uśmiechnęła się krzywo. – Jakie to dziwne… nikt nie chce wojny, a jednak wydaje się ona nieuchronna.

Holmes obrzucił spojrzeniem wszystkich przebywających w mesie.

– Proszę państwa, jest wśród nas człowiek – powiedział łagodnie – który zabił Czygu. Ponad wszelką wątpliwość reprezentuje on jakąś potężną organizację, dążącą do wszczęcia wojny. Zabójca nie kieruje się prymitywnymi fobiami czy urazami, lecz działa z wyrachowaniem i zimną krwią. A przecież bez względu na to, co się stanie, ta sprawa zostanie rozwiązana i zabójca poniesie karę.

Cisza.

– Jesteście gotowi pójść na śmierć? – zapytał Holmes. – Nadal uważacie, że ten niewiadomy cel zasługuje na zniszczenie dwóch cywilizacji?

– Jeśli Eben odzyska wolność, Imperium przetrwa… – mruknęła Janet.

– Chciałaby się pani przyznać do winy? – zapytał uprzejmie Holmes.

– I co jeszcze? – Janet uśmiechnęła się czarująco.

– Wszystkie poszlaki wskazują na panią.

– Za to dowodów brak. Zresztą niech pan robi, co pan chce. Nikt nie ma obowiązku świadczyć przeciwko sobie.

– Ale ja mogę zaświadczyć na korzyść Janet! – wykrzyknęła nagle Kim.

Holmes ożywił się:

– O, naprawdę? Jakie to ciekawe. I co może mi pani powiedzieć, młoda damo?

– Janet i ja byłyśmy w jej kajucie. Długo. Janet ma alibi.

– Ona i pani? – sprecyzował Holmes. – Proszę podać czas.

– Od dwunastej do trzeciej w nocy według czasu statku. – Kim popatrzyła na Aleksa, uśmiechnęła się speszona i powiedziała: – Przepraszam, Aleksie…

Janet westchnęła i wymruczała:

– Niepotrzebnie to robisz…

– Czemu nie wspomniała pani o tym wcześniej? – zapytał ostro Holmes. – Jakieś problemy osobiste? Uprawiała pani seks i nie chciała się z tym afiszować?

– Też coś! – Kim prychnęła. – Janny, przepraszam…

– W takim razie dlaczego pani milczała?

– To była prywatna rozmowa! Nie miała nic wspólnego z Czygu! My… no, po prostu plotkowałyśmy sobie. Jak to kobiety!

Znowu popatrzyła na Aleksa. Pilot skinął głową, już rozumiejąc, w czym rzecz.

Naprawdę nie chodziło o seks. Jeśli nawet była tam jakaś erotyka to minimalna. Może popłakały sobie razem, przytulone, może odrobinę się całowały.

Rozmawiały o nim! O nim! Mądra, wyrozumiała Janet i nieszczęsna, cierpiąca z powodu nieodwzajemnionej miłości Kim. Dziewczyna prosiła dorosłą kobietę o radę. Kobieta wyjaśniała jej te tajniki seksu i flirtu, jakich nie da człowiekowi żaden program…

Alex odwrócił wzrok.

Chyba już rozumiał, co znaczy brak miłości.

Ale nadal nie znał najważniejszego – samej miłości.

A może po prostu przegapił moment?

Kim i Janet stały się dla niego towarzyszkami bojowymi, partnerkami seksualnymi… ale nie ukochanymi. Miłość to żywioł. Z żarzących się węgli można rozdmuchać ogień namiętności, ale nie płomień miłości.

Jak wspaniale byłoby pokochać Kim – piękną, młodą, mądrą, oddaną!

Co za idiotyczny mechanizm wymyśliła natura na przedłużenie gatunku? Dlaczego nie można nim sterować? Popatrzył na Holmesa, który znowu zabrał głos.

– Dziękuję za tę informację, Kim Ohara, choć jest ona cokolwiek spóźniona. Czy ma pani jakieś dowody, że od północy do trzeciej rano przebywała pani w kabinie Janet Ruello?

– Nie – pokręciła głową Kim. – Ale czy moje słowo nie jest nic warte?

Holmes westchnął.

– W tej sytuacji nic. Może pani osłaniać przestępcę albo być jego wspólniczką. Wziąłem pani słowa pod uwagę, ale nie mogę się na nich opierać.

Kim z mocą uderzyła ręką w stół. Sztućce podskoczyły, na gładkim drewnie pojawiło się niewielkie wgłębienie.

– Spokojnie, spokojnie – powiedział uspokajająco Holmes. – Specbojownik powinien umieć się kontrolować.

– Zabrnął pan w ślepą uliczkę, Holmesie? – zapytał Alex. Własny głos wydał mu się obcy, schrypnięty.

Widocznie nie tylko jemu. Teraz znowu wszyscy patrzyli na niego.

– Mam absolutną pewność, że wiem, kim jest zabójca – oznajmił uprzejmie Holmes. – Ale nadal nie mam dowodów. A szanowna Sej-So żąda właśnie ich.

Alex w milczeniu podwinął rękaw koszuli i zapytał:

– Wszyscy wiedzą, co to jest?

– Bies – powiedziała Kim. – Twój diabełek…

– Skaner emocjonalny – odezwała się doktor Watson i spojrzała na Aleksa z autentycznym zainteresowaniem. – Dziwne… Dlaczego go pan zamówił?

– Widocznie jestem specem, który pragnie dziwnych rzeczy – powiedział Alex i uśmiechnął się. – Chciałem wiedzieć, co tak naprawdę czuję. A może… a może chciałem zobaczyć na twarzy Biesa to, czego nigdy nie zdołam poczuć sam?

– Uśmiecha się! – Doktor Watson podeszła do Aleksa szybkim krokiem i bezceremonialnie wzięła go za rękę. – Kapitanie… co to znaczy?

– To znaczy, że wszystko będzie dobrze – powiedział Alex. – Ja również wiem, kim jest zabójca. I jestem pewien, że jego wina zostanie udowodniona.

W spojrzeniu doktor Watson pojawiły się wątpliwości. Zdaje się, że to, co się tu działo, uważała za zakłócenie praw natury.

– Jeśli może pan pomóc śledztwu… – zaczął detektyw.

– Na razie nie. Ale jutro rano wszystko się zmieni. Proszę mi wierzyć, Holmesie.

– Kapitanie!

Sej-So ruszyła w jego stronę. Rozłożyła ręce, jakby chciała podkreślić, że nie jest nastrojona agresywnie. Alex wstał.