W końcu Murzynka podniosła głowę.
– Kapitanie, pozwoli mi pan odejść?
– Zezwalam. – Alex zdumiał się oficjalnością prośby, ale postanowił podtrzymać ton.
Zostali we trójkę.
– Ja i Watson zajmiemy wolną kajutę pasażerską – oznajmił Holmes. – Jeśli oczywiście nie ma pan nic przeciwko temu, kapitanie.
– Mogę odstąpić swoją. – Alex wzruszył ramionami.
– Nie warto. – Holmes starannie wyczyścił fajkę i pokręcił głową na widok żuczka-sprzątacza, który wysunął się z kąta. Czymże dla detektywa jest czystość w porównaniu z zatartymi śladami?
– Naprawdę obaj wiecie, kto jest zabójcą? – spytała nagle Watson.
– Ja wiem – rzekł Holmes.
– Ja również – dodał Alex.
– U Moto Conana w Sprawie trzech, którzy utracili czwartego Holmes i zabójca mówią dokładnie to samo! – powiedziała podekscytowana Watson.
Holmes pokręcił głową.
– Nie, droga Watson. Przepraszam, ale jeszcze nie jestem gotów, by wygłosić wyrok.
Watson uśmiechnęła się, uznając swoje kolejne niepowodzenie.
– Najbardziej zdumiewa mnie opanowanie zabójcy – powiedziała. – Przecież wiadomo, że specdetektywi wykrywają dziewięćdziesiąt i trzy dziesiąte procenta przypadków! Jak można zachować spokój w takiej sytuacji?
– Gdybyśmy mieli do czynienia z klasycznym zabójcą, ze zwykłym amoralnym naturalem, pani zdumienie byłoby jak najbardziej uzasadnione – rzekł Holmes. – Ale to precyzyjnie zaplanowana akcja. A ten człowiek, który ukrywa się pod cudzą twarzą – tu spojrzał znacząco na Aleksa – jest absolutnie pobawiony strachu. Speczabójca nie traci zimnej krwi, tak samo jak specpilot steruje statkiem do końca, nawet gdy wie, że zagłada jest nieunikniona.
– Ja również tak pomyślałem. – Alex pozwolił sobie na uśmiech. – Do jutra, Holmesie. I niech nam towarzyszy powodzenie.
Wstał, skinął głową doktor Watson i szybkim krokiem ruszył korytarzem.
Alex nie mógł zasnąć. Leżał przykryty kołdrą do pasa, przeglądając przy świetle nocnej lampki tomik Wszechświatowej klasyki literatury. Książka, włączona w trybie poszukiwania, pokazywała utwory zawierające słowo „miłość”.
Było ich dużo.
Można nawet powiedzieć, że nie było takiego, który by tego słowa nie zawierał.
Alex przeszedł do wierszy. Wybrał poetę Dmitrija Bykowa i wprowadził to samo słowo kluczowe.
Sala w kinie, kiedy razem jedliście orzechy,
Sypaliście do twojej kieszeni łupiny.
O szczególe! Pozazdrościłby cię Czechow,
Słynny lekarz, w Taganrogu urodzony.
Chciałeś wyrzucić. Garść łupinek to w końcu żadna ilość.
Na przystanku śmietnik stał samotnie…
Zapomniałeś. Taka ślepa bywa miłość,
Nieprzytomna, że tak powiem górnolotnie.
Dużo później, gdy w kieszeni szukałeś monety,
Gdzie i po co cię zaniosło, nie wiadomo,
W starej kurtce, tak zniszczonej już, niestety,
Garść łupinek wymacałeś chłodną dłonią.
Teraz stoisz, dziwnie sztywny i milczący,
Łzy połykasz, od przechodniów odwrócony.
I co powiesz, ty, radośnie sobie kpiący,
Z roli, jaką pełni szczegół w warstwie prozy.
Odłożył książką. Mrugająca w rogu strony wesoła mordka ludzika-informatora gotowa była objaśnić znaczenie archaizmów, pokazać informacje o życiu poety, dokonać analizy tekstu.
Alex myślał, bębniąc palcami w twardy plastik strony.
Co dobrego jest w uczuciu sprawiającym ból? Czy powinno być dla niego miejsce w ludzkim życiu?
Ciągle nie czuł miłości. A jutro wieczorem blokator przestanie działać i Alex stanie się dawnym specpilotem.
Oczywiście, można by łykać preparat dalej i czekać… Tylko czy warto?
Miłości jeszcze nie poznał, ale gorycz tęsknoty – już tak.
– Oberwało mi się od mamy – mówi Nastia. Zapala papierosa, siada wygodniej w głębokim fotelu. Po jej nagim ciele przebiega słoneczny zajączek, wiatr otwiera szerzej uchylone okno.
– Przeze mnie? – pyta Alex na wszelki wypadek. Jego palce tańczą na sensorycznym panelu komputera, wystukując długie szeregi cyfr. Komputer jest bardzo stary, nie ma neurointerfejsu. – Zaraz skończę, Nastka. Dobrze?
– Tak, przez ciebie… – Dziewczyna wyciąga opaloną nogę, wystawiają na światło słońca. Drugą stopą drapie na łydce bąble po ukąszeniu komara. – Mama mówi, że robię głupstwo. Że w stosunkach z przyszłym pilotem nie należy wychodzić poza seks.
– Niesłusznie – odpowiada Alex. – Przecież mówię, że i tak będę cię kochał.
– Mówisz – przyznaje Nastka. Z ulicy dobiega krzyk:
– Alex! Nastia! Alex!
– To Fam – mówi Nastka. – Wyśledził nas. Wiesz, myślę, że on jest o ciebie zazdrosny.
– Tak sądzisz? – Alex zaczyna wprowadzać ostatni blok danych.
– Alex! Nastia! – wydziera się Fam. – Przecież wiem, że jesteście w domu! Chodźcie nad rzekę!
– Ale się przyczepił – mamrocze Alex. – Pójdziemy?
– Jak chcesz.
Alex zerka na szczupłą, opaloną nogę, potem zdecydowanie prostuje palce, zatrzymując komputer. Wychyla się z okna i krzyczy:
– Idźcie, dogonimy was!
Alex uśmiecha się do swoich wspomnień. To chyba jednak nie była miłość… Bo przecież nie uśmiechałby się teraz, tylko „łykał łzy”, jak mówił poeta.
A przecież należy wierzyć poetom.
Przy drzwiach pisnął sygnał. Alex zatrzasnął książkę i polecił:
– Wpuścić.
To była Jenny Watson.
– Przepraszam, kapitanie…
– Niech pani wejdzie. – Alex usiadł na łóżku. – Wszystko w porządku, jeszcze nie śpię.
Skinęła głową i usiadła w fotelu. Alex uśmiechał się, czekając, aż kobieta sama zacznie rozmowę.
– Holmes zasnął – powiedziała Jenny. – Pomyślałam…
– Jesteście kochankami?
– Nie… – Watson pokręciła głową. – Wie pan przecież, że on nie jest zbyt uczuciowy. Seks ze specdetektywem to proces czysto mechaniczny. A komu to potrzebne? – urwała. – Przepraszam, Aleksie.
– Nic nie szkodzi. To zdrowe podejście. Coś panią niepokoi, pani Watson?
– Owszem. Kapitanie, dziś wieczorem z załogą działo się coś… dziwnego.
– Naprawdę?
– Kapitanie, przecież pan również to zauważył, proszę nie udawać.
– Co konkretnie panią zaniepokoiło?
– Powiedziałabym… to głupie, oczywiście… powiedziałabym, że spece zachowywali się jak naturale.
Alex znacząco uniósł brwi.
– Zacznijmy od pana, kapitanie – powiedziała twardo Watson. – Nie zauważył pan w sobie zmian?
– Zauważyłem.
– No właśnie! A dzisiaj? Janet Ruello prawie nie reagowała na Czygu… a raczej reagowała, ale tylko siłą przyzwyczajenia. Kim Ohara… przecież ona jest w panu zakochana! Janet mówiła, że dziewczyna ma specjalizację bojownika i hetery jednocześnie, ale moim zdaniem wcale tego nie widać!