– Oskarżam pojedyncze osoby ze służby bezpieczeństwa imperialnego – sprecyzował Holmes. – I obawiam się, pani Sej-So, że nawet gdy zdemaskujemy wykonawcę, nie zdołamy prześledzić całego „łańcuszka”. Ci, którzy wydawali rozkazy, pozostaną czyści. Niestety, jest to zwykła sytuacja w ludzkim społeczeństwie.
– Bardzo zła sytuacja – powiedziała Czygu. – Ale… rozumiem. Oddajcie mi chociaż agenta. Wykonawcę!
Jej dłonie zacisnęły się, jakby już chwytała zabójcę za gardło.
– Kontynuujmy – powtórzył Holmes. – Oczywiście, wprowadzany na statek agent, czy agenci, powinien mieć przekonującą legendę. W świetle tej legendy jest on albo absolutnie niewinny i nie ma nic wspólnego z zabójstwem, albo, w ramach podwójnej gry, obciążają go liczne fałszywe dowody. Nie wiem, jaką metodę zastosował przeciwnik, to kolejna ślepa uliczka. Zwykłe metody śledztwa albo nie dały efektów, albo wymagają czasu, jakim po prostu nie dysponujemy. I wtedy zwróciłem uwagę na zachowanie kapitana Romanowa…
Alex pochwycił zainteresowane i nawet przestraszone spojrzenia.
– Kapitan Romanow albo sam był zabójcą, albo wiedział, kim jest przestępca. Jeśli jest niewinny, to dlaczego nie podał nazwiska zabójcy? Być może dowody są bardzo nikłe… Ale jednocześnie Alex Romanow nie traci nadziei, że uda mu się je zweryfikować, ponieważ nie chce zdradzić zabójcy.
Holmes uśmiechnął się i Alex skinął mu uprzejmie głową.
– Pomyślałem więc: co takiego mogło wzbudzić czujność kapitana? Zebrałem w miarę możliwości wszystkie dostępne informacje o przestępstwie. Wysłuchałem wszystkich świadków… I wtedy zwróciłem uwagę na pewien drobny szczegół. Pomyślałem, że właśnie on może być punktem wyjścia i postanowiłem poprzeć taktykę kapitana, bez względu na to, na czym ona polegała…
– Dziękuję, Holmesie – wtrącił Alex.
– Teraz może pan przedstawić swoją wersję wydarzeń – zaproponował Holmes uprzejmie. – Sądzę, że będzie dość interesująca.
Alex odchrząknął, wyjął papierosa i zapalił. Tak, fajka Holmesa robi większe wrażenie… no i tytoń jest znacznie lepszy.
– Brak czasu, oto nasz największy problem – zaczął. – Nie ma przestępstw niewykrywalnych. Wcześniej czy później, studiując biografię każdego z nas albo wykorzystując skomplikowane metody badań instrumentalnych, pan Holmes zdołałby zdemaskować zabójcę. Ale przestępca nie liczył, że wyjdzie z tego cało. Najważniejsza była dla niego gra na zwłokę, przeciągnięcie śledztwa aż do rozpoczęcia działań wojennych. Potem albo by się przyznał, albo, co bardziej prawdopodobne, jego mocodawcy zorganizowaliby akcję ratunkową. Jeśli w tę sprawę faktycznie zamieszane są osoby ze służby bezpieczeństwa imperialnego, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zlikwidować obserwującego nas lucyfera i wysłać na „Lustro” grupę przejęcia. Zresztą, specagent na pewno sam zdołałby zlikwidować wszystkich świadków.
– Niech tylko spróbuje! – mruknęła cicho Kim.
– Nawet jeśli nie ty jesteś mordercą, Kim – powiedział melancholijnie Alex – to nie przeceniaj swoich sił. Jesteś specem, ale właściwie bez doświadczenia bojowego. A gdy do pojedynku stają dwie równe siły, o wyniku decyduje doświadczenie.
Kim prychnęła niezadowolona i szturchnęła Aleksa w bok.
– Mam pewne domysły, oparte na konkretnych przesłankach – ciągnął Alex. – Drobiazgi… szczegóły… zarysy. Budzą czujność, ale obawiam się, że mówienie o nich nie ma sensu; same poszlaki nam nie pomogą, a czasu zostało… Sej-So, proszę mnie poprawić, jeśli się mylę…
– Osiem godzin trzydzieści pięć minut – wtrącił Generałow. – Dokładnie. Wtedy pierwsze ugrupowanie Czygu wejdzie w kontakt ogniowy z naszą flotą w systemie Adelajda.
– Osiem godzin dwadzieścia jeden minut – poprawiła go Czygu. – Będę potrzebowała czasu na połączenie ze sztabem głównym. Nie można w jednej chwili powstrzymać siedmiu tysięcy statków bojowych… Nawet my tego nie potrafimy.
– Powiedziałbym, że zostało siedem godzin plus minus dziesięć minut – zaprotestował Morrison. – Gdy tylko statki Czygu wyjdą z hiperkanałów, nasze jednostki zadadzą im cios. Trzeba więc jeszcze powstrzymać naszą flotę… a to już znacznie dłuższy proces.
Janet Ruello zaśmiała się cicho.
– Moim zdaniem zostały cztery godziny. Zdjęcie pola izolującego z Ebenu też zajmie co najmniej cztery godziny. Gdy pole zniknie, nasza flota rozpocznie zakrojone na wielką skalę działania: uderzenie zemsty prewencyjnej. To będzie znacznie lepszy powód do wojny niż jedna pszczółka… proszę wybaczyć to określenie, Sej-So.
Alex skinął głową.
– Widzę, że wszyscy zajmowali się wyliczeniami… No cóż, to, co powiedziała Janet, jest może najbardziej pesymistyczne, lecz przy tym najbliższe prawdy. Czas ucieka… i nie traćmy go już więcej. Pani Sej-So! Zabójca pani towarzyszki i starszej partnerki to jeden z członków załogi, prawda?
– Albo Ka-trzeci – powiedziała chłodno Czygu.
Klon spuścił głowę.
– Albo Daniła Ka-trzeci Szustow – zgodził się Alex. – Pani Sej-So… Nie możemy jednoznacznie określić zabójcy. Dlatego proponuję, żeby osobiście i własnoręcznie przeprowadziła pani egzekucję nas wszystkich. Statek, zdjąć barierę siłową z Czygu.
– Wykonano.
Czygu wstała i rozejrzała się zaskoczona.
– Statek – kontynuował Alex – rozkazuję nie słuchać żadnych moich poleceń od momentu, gdy wygłoszę słowa: „Niechaj sprawiedliwości stanie się zadość”, aż do chwili, gdy te słowa wypowiedzą Czygu i Peter Ka-czterdziesty czwarty Falk. Niechaj sprawiedliwości stanie się zadość!
– Wykonano.
– Co ty wyprawiasz! – wrzasnął Generałow. – Ty cholerny palancie! Ty alienofilu! Ty…
Zachłysnął się własnym słowami i szarpnął, usiłując pokonać barierę siłową.
– Niech się pan uspokoi, Generałow. – Alex podniósł głos. – Rozumiem, że naturalowi jest trudniej… ale jest pan przecież człowiekiem, do diabła! Czym jest nasze życie w porównaniu z losami dwóch cywilizacji?
Generałow sapnął głośno, ale nic nie powiedział.
– Chcę poznać wasze zdanie, przyjaciele – powiedział szybko Alex. – Paul Lurie! Zgadza się pan z moją propozycją?
Energetyk się nie wahał.
– Tak, kapitanie. To nasz obowiązek.
– Doskonale. Hang Morrison?
– Kapitanie, ten pomysł nie wydaje mi się zbyt słuszny… – zaczął ostrożnie Morrison. – To prawda, że wszyscy jesteśmy gotowi się poświęcić, ale czy warto decydować się na taki krok już teraz?…
– Rozumiem. Janet Ruello?
Murzynka popatrzyła na niego chmurnie i pokręciła głową.
– To głupie, niehonorowe i nie przyniesie żadnego efektu.
– Jasne. Kim Ohara?
Dziewczyna ostrożnie dotknęła jego ręki i wyszeptała:
– Alex…
– Kim Ohara?
Dziewczyna popatrzyła na nieruchomą Czygu.
– Ja… ja nie chcę, Alex… Nie mam zamiaru umierać za jakiegoś bydlaka!
– Pak Generałow?
Nawigator powoli podniósł rękę do czoła, by wytrzeć pot.
– No i dlaczego zawsze mam takiego pecha? – szepnął.
– Paku Generałow, proszę odpowiedzieć.
Albo Aleksowi się zdawało, albo w oczach Czygu pojawił się przebłysk zrozumienia.
– Bądź przeklęty, wyspecjalizowany draniu! – wypalił nawigator. – Nie najmowałem się do umierania za całą ludzkość! A już tym bardziej za Czygu!
– Twoja decyzja?
– A czy będzie miała wpływ na cokolwiek? – zapytał Generałow z goryczą.
– Być może. Ludzkość to jedynie abstrakcyjny symbol, Czygu tym bardziej. Czy naprawdę nie masz czegoś, za co warto umrzeć?