Выбрать главу

Cały ogrom wiedzy, absolutnie nieprzydatny bojownikowi.

Alex się zdrzemnął.

Kilka razy budziła go cisza – Kim milkła, potem zaczynała mówić po niemiecku, którego Alex prawie nie znał, po japońsku, angielsku, rosyjsku, chińsku. Potok nazwisk urwał się jakiś czas temu. Teraz dziewczyna po prostu prowadziła rozmowy z nieistniejącymi ludźmi. Rozmowy o niczym.

– To zbyt pochlebna propozycja, monsieur…

Alex drzemał z przerwami. Umiał odpoczywać w takim szarpanym rytmie, zapadając w sen na kilka minut, potem budząc się błyskawicznie, oceniając sytuację i zasypiając znowu. Dobry nawyk w jego zawodzie, otrzymał tę zdolność w czasie metamorfozy. Ale nikt nie uczył go historii świata. To niepotrzebne żadnemu specowi.

– Tak, wasza miłość…

Pilot spał.

* * *

– Alex…

Otworzył oczy.

Dziewczyna siedziała na łóżku zawinięta w prześcieradło. Policzki miała zapadnięte, oczy płonęły blaskiem gorączki, ale była absolutnie przytomna. I wcale się nie zmieniła.

– Gdzie kryształ?…

Alex wskazał wzrokiem stół. Kim zerwała się, przytrzymując prześcieradło, podeszła do stołu, wzięła szklankę.

– Tutaj?

Pilot skinął głową. Palce Kim wsunęły się do wody, wymacały niewidoczne krawędzie. Twarz dziewczynki od razu się rozluźniła.

– Odwróć się… proszę.

Odwrócił się. Gdy spojrzał znowu, w szklance nie było już kryształu.

– Przeszłam metamorfozę? – zapytała niepewnie.

Alex znowu skinął.

– Naprawdę?

– Tak.

Kim zaśmiała się cicho.

– Ja… wiesz, bałam się. Przecież przy zakłóconej metamorfozie można umrzeć, prawda?

– Próbowałaś to zrobić. Ale nie pozwoliłem ci na to.

– Alex… – Od razu spoważniała. – Przyjacielu specu, jestem ci bardzo wdzięczna za pomoc. Odpłacę dobrem za dobro.

– Wierzę. – Alex niechętnie wydostał się z fotela. Nocne wrażenia już utraciły ostrość, pozostało jedynie zmęczenie. – Weź prysznic, a ja zamówię śniadanie do pokoju. Jesteś głodna?

– Bardzo.

– Czyli wszystko w porządku.

Szukał na jej twarzy choćby najmniejszych zmian, ale nie znalazł nic. Źrenice nie stały się pionowe, uszy się nie wyostrzyły… nie zmienił się również kolor i faktura skóry.

Alex wyciągnął rękę i poklepał Kim po policzku. Dziewczyna uśmiechnęła się, przyjmując pieszczotę bez najmniejszego zdziwienia.

Skóra jak skóra…

– Dlaczego Bies ma taką zmartwioną mordkę? – spytała.

Alex spojrzał ponuro na tatuaż.

– Pewnie dlatego, że jest tępy. Prawie tak jak ja. Idź się umyj.

– Dziękuję… – Stanęła na palcach, żeby pocałować go w policzek i ze śmiechem zniknęła w łazience.

– Nic nie rozumiem – powiedział szczerze Alex. Czyżby metamorfoza się nie powiodła?

Faza psychiczna przebiegła pomyślnie, a ciało się nie zmieniło? Ale przecież serce się przemieściło… no i ta kieszeń pod żebrami… Zresztą kieszeń dziewczyna miała już wcześniej.

Podszedł do ekranu, żeby zamówić w kawiarni przy hotelu porządne śniadanie na trzy osoby. Nie miał wątpliwości, że Kim spałaszuje dwie porcje.

Gdy dziewczyna wyszła z łazienki, odświeżona i ubrana w tani szlafroczek hotelowy, śniadanie już czekało. Smażone jajka z grzybami, gotowana cielęcina, dużo soku, tostów i kawy – Alex miał specyficzne pojęcie o śniadaniach dla młodych dziewcząt speców.

– Ojej, nie zjem tyle! – zawołała Kim, zerkając na stół.

– Tak ci się tylko wydaje. Chodź tutaj.

Rozpiął jej szlafrok i mała lekko się spięła. Alex nie zwrócił na to uwagi. Dotknął piersi.

Wszystko się zgadza. Serce na środku. Pewnie płuca miały teraz jednakowy rozmiar. Można się było tylko domyślać, jak w związku z tym przemieścił się układ pokarmowy i oddechowy.

– W kogo miałaś się przetransformować?

– Coś nie tak? – spytała szybko.

– Żeby stwierdzić, co jest nie tak, muszę wiedzieć, jak powinno być. Kim miałaś zostać?

– Specbojownikiem… Chyba.

– Chyba?

– Nigdy mi o tym nie mówiono… – Kim nie odrywała wzroku od jego ręki. – Myślę, że specbojownikiem. Mam… miałam przyjaciela. Zaprogramowano go na bojownika i okazało się, że mamy wspólne programy nauczania.

– Broń, walka wręcz, taktyka i strategia? – Alex cofnął dłoń.

– Tak.

– Dziwne… Wiesz, że skóra bojowników zmienia swój skład i przybiera lekko szarawy odcień?

Kim się nachmurzyła.

– Moim zdaniem to całkiem ładne!

– Nie przeczę. Ale u ciebie nic takiego nie nastąpiło. Pozostałych oznak nie ma również.

– Coś poszło nie tak? Metamorfoza nie została zakończona?

Wyglądała na szczerze przestraszoną.

– Może i nie. W ramach każdej specjalizacji są pewne podgrupy. Nie jestem znawcą transformacji bojowych… Będziesz musiała pokazać się lekarzowi. Na razie siadaj i jedz.

Kim jadła szybko, co było normalne. Zdumiewające wydawało się tylko to, że przy tym udaje jej się jeść elegancko.

Alex zjadł jajecznicę, wypił kawę i podszedł do ekranu. Lista dokumentów statku czekała na niego w drukarce.

Zaczął czytać, przekonany, że czekają go spore nieprzyjemności.

Tymczasem jego zaskoczenie rosło z każdą linijką tekstu.

„Lustro” było wielofunkcyjnym statkiem klasy gwiezdnej, czymś pomiędzy statkiem pasażerskim a jachtem, z biokorpusem, porządnym wyposażeniem, niezłym uzbrojeniem i więcej niż dobrymi silnikami. Marzenie! Załoga: do sześciu ludzi, liczba pasażerów dwukrotnie większa. Alex nie zrezygnowałby z takiego kontraktu, nawet gdyby miał czas dobrze się zastanowić. Stanowisko kapitana, i to jeszcze z prawem wyboru załogi…

– Coś niebywałego… – wymruczał.

– Alex, a skąd masz pieniądze? Przecież wczoraj byłeś na zerze?

– Znalazłem pracę. – Alex złożył kartkę, schował do kieszeni bluzy. – Kim, skąd ty pochodzisz?

– Z daleka.

– Aha. Masz dokąd pójść w tym mieście? Masz gdzie mieszkać i jak zarabiać na życie?

W oczach dziewczyny pojawił się przestrach.

– Nie. To znaczy tak… ale wolałabym nie.

– Jasne – westchnął Alex. – Będę musiał teraz wyjść. Możesz zostać tutaj i poczekać na mnie albo po prostu odpocząć i zniknąć.

– Ja… poczekam. – Dziewczyna spuściła wzrok.

– Dobrze. Daj kartę, przerzucę ci trochę pieniędzy. Powinnaś się przebrać.

– Nie mam karty.

– A identyfikator? Choćby dziecięcy?

– Nie mam żadnych dokumentów.

Kolejna zagadka… Alex podszedł do ekranu i przelał część pieniędzy na rachunek hotelu, otwierając dziewczynie kredyt.

– Zamów sobie jakieś ubranie – polecił. – I postaraj się często jeść. Niedużo, ale często.

– Wiem.

Alex skinął głową i nic więcej nie powiedział. Ani o konieczności intensywnego wysiłku fizycznego w pierwszych dniach po metamorfozie, ani o możliwości wystąpienia zawrotów głowy czy utraty świadomości, ani o korzyści z sauny, która była w hotelu.

– Zablokuj za mną drzwi – poprosił.

* * *

Rtęciowe Dno skolonizowano dwieście lat temu, chyba z pierwszej stacji hiperkanałowej, zbudowanej na Księżycu w połowie XXI wieku. W sieci informacyjnej można było pewnie otrzymać szczegółowe dane, ale tak naprawdę ta kwestia nieszczególnie interesowała Aleksa. Co za różnica, jaka stacja, macając na oślep w oceanie hiperprzestrzenni, poprowadziła kanał od Ziemi do Rtęciowego Dna?