Cały ogrom wiedzy, absolutnie nieprzydatny bojownikowi.
Alex się zdrzemnął.
Kilka razy budziła go cisza – Kim milkła, potem zaczynała mówić po niemiecku, którego Alex prawie nie znał, po japońsku, angielsku, rosyjsku, chińsku. Potok nazwisk urwał się jakiś czas temu. Teraz dziewczyna po prostu prowadziła rozmowy z nieistniejącymi ludźmi. Rozmowy o niczym.
– To zbyt pochlebna propozycja, monsieur…
Alex drzemał z przerwami. Umiał odpoczywać w takim szarpanym rytmie, zapadając w sen na kilka minut, potem budząc się błyskawicznie, oceniając sytuację i zasypiając znowu. Dobry nawyk w jego zawodzie, otrzymał tę zdolność w czasie metamorfozy. Ale nikt nie uczył go historii świata. To niepotrzebne żadnemu specowi.
– Tak, wasza miłość…
Pilot spał.
– Alex…
Otworzył oczy.
Dziewczyna siedziała na łóżku zawinięta w prześcieradło. Policzki miała zapadnięte, oczy płonęły blaskiem gorączki, ale była absolutnie przytomna. I wcale się nie zmieniła.
– Gdzie kryształ?…
Alex wskazał wzrokiem stół. Kim zerwała się, przytrzymując prześcieradło, podeszła do stołu, wzięła szklankę.
– Tutaj?
Pilot skinął głową. Palce Kim wsunęły się do wody, wymacały niewidoczne krawędzie. Twarz dziewczynki od razu się rozluźniła.
– Odwróć się… proszę.
Odwrócił się. Gdy spojrzał znowu, w szklance nie było już kryształu.
– Przeszłam metamorfozę? – zapytała niepewnie.
Alex znowu skinął.
– Naprawdę?
– Tak.
Kim zaśmiała się cicho.
– Ja… wiesz, bałam się. Przecież przy zakłóconej metamorfozie można umrzeć, prawda?
– Próbowałaś to zrobić. Ale nie pozwoliłem ci na to.
– Alex… – Od razu spoważniała. – Przyjacielu specu, jestem ci bardzo wdzięczna za pomoc. Odpłacę dobrem za dobro.
– Wierzę. – Alex niechętnie wydostał się z fotela. Nocne wrażenia już utraciły ostrość, pozostało jedynie zmęczenie. – Weź prysznic, a ja zamówię śniadanie do pokoju. Jesteś głodna?
– Bardzo.
– Czyli wszystko w porządku.
Szukał na jej twarzy choćby najmniejszych zmian, ale nie znalazł nic. Źrenice nie stały się pionowe, uszy się nie wyostrzyły… nie zmienił się również kolor i faktura skóry.
Alex wyciągnął rękę i poklepał Kim po policzku. Dziewczyna uśmiechnęła się, przyjmując pieszczotę bez najmniejszego zdziwienia.
Skóra jak skóra…
– Dlaczego Bies ma taką zmartwioną mordkę? – spytała.
Alex spojrzał ponuro na tatuaż.
– Pewnie dlatego, że jest tępy. Prawie tak jak ja. Idź się umyj.
– Dziękuję… – Stanęła na palcach, żeby pocałować go w policzek i ze śmiechem zniknęła w łazience.
– Nic nie rozumiem – powiedział szczerze Alex. Czyżby metamorfoza się nie powiodła?
Faza psychiczna przebiegła pomyślnie, a ciało się nie zmieniło? Ale przecież serce się przemieściło… no i ta kieszeń pod żebrami… Zresztą kieszeń dziewczyna miała już wcześniej.
Podszedł do ekranu, żeby zamówić w kawiarni przy hotelu porządne śniadanie na trzy osoby. Nie miał wątpliwości, że Kim spałaszuje dwie porcje.
Gdy dziewczyna wyszła z łazienki, odświeżona i ubrana w tani szlafroczek hotelowy, śniadanie już czekało. Smażone jajka z grzybami, gotowana cielęcina, dużo soku, tostów i kawy – Alex miał specyficzne pojęcie o śniadaniach dla młodych dziewcząt speców.
– Ojej, nie zjem tyle! – zawołała Kim, zerkając na stół.
– Tak ci się tylko wydaje. Chodź tutaj.
Rozpiął jej szlafrok i mała lekko się spięła. Alex nie zwrócił na to uwagi. Dotknął piersi.
Wszystko się zgadza. Serce na środku. Pewnie płuca miały teraz jednakowy rozmiar. Można się było tylko domyślać, jak w związku z tym przemieścił się układ pokarmowy i oddechowy.
– W kogo miałaś się przetransformować?
– Coś nie tak? – spytała szybko.
– Żeby stwierdzić, co jest nie tak, muszę wiedzieć, jak powinno być. Kim miałaś zostać?
– Specbojownikiem… Chyba.
– Chyba?
– Nigdy mi o tym nie mówiono… – Kim nie odrywała wzroku od jego ręki. – Myślę, że specbojownikiem. Mam… miałam przyjaciela. Zaprogramowano go na bojownika i okazało się, że mamy wspólne programy nauczania.
– Broń, walka wręcz, taktyka i strategia? – Alex cofnął dłoń.
– Tak.
– Dziwne… Wiesz, że skóra bojowników zmienia swój skład i przybiera lekko szarawy odcień?
Kim się nachmurzyła.
– Moim zdaniem to całkiem ładne!
– Nie przeczę. Ale u ciebie nic takiego nie nastąpiło. Pozostałych oznak nie ma również.
– Coś poszło nie tak? Metamorfoza nie została zakończona?
Wyglądała na szczerze przestraszoną.
– Może i nie. W ramach każdej specjalizacji są pewne podgrupy. Nie jestem znawcą transformacji bojowych… Będziesz musiała pokazać się lekarzowi. Na razie siadaj i jedz.
Kim jadła szybko, co było normalne. Zdumiewające wydawało się tylko to, że przy tym udaje jej się jeść elegancko.
Alex zjadł jajecznicę, wypił kawę i podszedł do ekranu. Lista dokumentów statku czekała na niego w drukarce.
Zaczął czytać, przekonany, że czekają go spore nieprzyjemności.
Tymczasem jego zaskoczenie rosło z każdą linijką tekstu.
„Lustro” było wielofunkcyjnym statkiem klasy gwiezdnej, czymś pomiędzy statkiem pasażerskim a jachtem, z biokorpusem, porządnym wyposażeniem, niezłym uzbrojeniem i więcej niż dobrymi silnikami. Marzenie! Załoga: do sześciu ludzi, liczba pasażerów dwukrotnie większa. Alex nie zrezygnowałby z takiego kontraktu, nawet gdyby miał czas dobrze się zastanowić. Stanowisko kapitana, i to jeszcze z prawem wyboru załogi…
– Coś niebywałego… – wymruczał.
– Alex, a skąd masz pieniądze? Przecież wczoraj byłeś na zerze?
– Znalazłem pracę. – Alex złożył kartkę, schował do kieszeni bluzy. – Kim, skąd ty pochodzisz?
– Z daleka.
– Aha. Masz dokąd pójść w tym mieście? Masz gdzie mieszkać i jak zarabiać na życie?
W oczach dziewczyny pojawił się przestrach.
– Nie. To znaczy tak… ale wolałabym nie.
– Jasne – westchnął Alex. – Będę musiał teraz wyjść. Możesz zostać tutaj i poczekać na mnie albo po prostu odpocząć i zniknąć.
– Ja… poczekam. – Dziewczyna spuściła wzrok.
– Dobrze. Daj kartę, przerzucę ci trochę pieniędzy. Powinnaś się przebrać.
– Nie mam karty.
– A identyfikator? Choćby dziecięcy?
– Nie mam żadnych dokumentów.
Kolejna zagadka… Alex podszedł do ekranu i przelał część pieniędzy na rachunek hotelu, otwierając dziewczynie kredyt.
– Zamów sobie jakieś ubranie – polecił. – I postaraj się często jeść. Niedużo, ale często.
– Wiem.
Alex skinął głową i nic więcej nie powiedział. Ani o konieczności intensywnego wysiłku fizycznego w pierwszych dniach po metamorfozie, ani o możliwości wystąpienia zawrotów głowy czy utraty świadomości, ani o korzyści z sauny, która była w hotelu.
– Zablokuj za mną drzwi – poprosił.
Rtęciowe Dno skolonizowano dwieście lat temu, chyba z pierwszej stacji hiperkanałowej, zbudowanej na Księżycu w połowie XXI wieku. W sieci informacyjnej można było pewnie otrzymać szczegółowe dane, ale tak naprawdę ta kwestia nieszczególnie interesowała Aleksa. Co za różnica, jaka stacja, macając na oślep w oceanie hiperprzestrzenni, poprowadziła kanał od Ziemi do Rtęciowego Dna?