Выбрать главу

Pevara od jakiejś chwili przyglądała się gobelinowi, wiszącemu ponad ich głowami. Zbrojni wymachiwali mieczami i toporami, wbijali włócznie i halabardy w wielkie, człekokształtne postaci o pyskach dzików i wilków, z koźlimi i baranimi rogami. Bez wątpienia tkacz widział na własne oczy trolloki. Albo przynajmniej ich dokładne wizerunki. Ramię w ramię z trollokami walczyli ludzie. Sprzymierzeńcy Ciemności. Niekiedy walka z Cieniem wymagała rozlewu krwi. I rozpaczliwych środków.

— Niech Talene idzie na to spotkanie — zaproponowała. — Wszystkie pójdziemy. Nie będą się nas spodziewać. Możemy je pozabijać, schwytać i tym samym odciąć łeb Czarnej bestii. Najwyższa Rada musi znać imiona wszystkich. Zniszczymy Czarne Ajah.

Yukiri wzięła w dwa smukłe palce frędzle szala Pevary i zaczęła się im ostentacyjnie przyglądać.

— Zaiste, czerwone. Przez chwilę myślałam, że zzieleniały. Wiesz, że tamtych będzie trzynaście. Nawet jeśli część z nich znajduje się poza Wieżą, pozostałe sprowadzą inne siostry.

— Wiem — niecierpliwie odpowiedziała Pevara. Talene okazała się prawdziwą fontanną informacji, z których większość była bezużyteczna, sporo przerażających, niemalże przekraczających zdolność pojmowania. — Pójdziemy wszystkie. Możemy rozkazać Zerah i innym, żeby walczyły po naszej stronie, do Talene i jej zgrai to się również odnosi. Zrobią, co im się każe. — Na początku miała mocno ambiwalentne uczucia wobec tej przysięgi posłuszeństwa, ale z czasem do wszystkiego można przywyknąć.

— To nas osiemnaście przeciwko trzynastu — zamyśliła się Yukiri, ale jej głos brzmiał jakby nazbyt pogodnie. Nawet sposób, w jaki poprawiała szal na ramionach, promieniował pogodą ducha. — Oraz wszyscy, którzy zostaną przez tamte uznani za niezbędnych dla ochrony spotkania. Najbardziej o swoje sakiewki troszczą się złodzieje. — Ostatnie zdanie zabrzmiało denerwująco niczym stare przysłowie. — Najlepiej uznać, że siły będą wyrównane, może ze wskazaniem na “nie”. Jak wiele z nas zginie w zamian za złapanie czy zabicie ilu z nich? A co ważniejsze, ile z nich ucieknie? Pamiętaj, że spotykają się zamaskowane. Jeżeli choć jedna ucieknie, nie będziemy wiedziały, kto to był, ale ona będzie znała nas i wkrótce będą wiedziały wszystkie Czarne Ajah. W moich oczach nie wygląda to na odrąbanie łba kurczakowi, raczej próba zapasów z panterą w ciemnościach. — Pevara otworzyła usta, a potem zamknęła je bez jednego słowa. Yukiri miała rację. Sama powinna policzyć siły i dojść do podobnego wniosku. Z drugiej strony chciała się bić, z czymś, z czymkolwiek i nic dziwnego. Głowa jej Ajah zdradzała objawy szaleństwa; otrzymała rozkaz, by przekonać Czerwone, które zgodnie ze starożytnym zwyczajem na nikogo nie nakładały więzi zobowiązań, żeby teraz postąpiły inaczej, a w grę nie wchodzili jacyś tam mężczyźni, lecz Asha’mani; polowanie na Czarne siostry w Wieży znalazło się w ślepym zaułku. Bić się? Miała ochotę gryźć cegły zębami. Uznała, że ich spotkanie dobiegło końca, w końcu przyszła tylko po to, by się dowiedzieć, jak postępują sprawy z Marris i zebrać gorzkie, jak okazało się, żniwo wiedzy, ale Yukiri wzięła ją pod ramię. — Przejdźmy się jeszcze odrobinę. Stoimy tu już zbyt długo, a chciałabym cię jeszcze o coś zapytać. — W obecnych czasach na widok Zasiadających Komnaty różnych Ajah, przestających ze sobą zbyt długo, plotki rosły niczym grzyby po deszczu. Z jakiegoś powodu rozmowa podczas przechadzki nie wzbudzała większego poruszenia. Nie było w tym sensu, ale tak się sprawy miały. Yukiri dłuższy czas zabrało przejście do sedna sprawy. Płytki posadzki, po której szły, zdążyły się zmienić z zielonej i niebieskiej mozaiki na żółtą i brązową. Wciąż znajdowały się w jednym z głównych korytarzy, łagodnym łukiem spirali okrążającym Wieżę, przeszły pięć pięter, nie spotykając nikogo, zanim wreszcie przemówiła: — Czy Czerwone mają jakieś wiadomości od sióstr z ekspedycji Tovaine?

Pevara omal nie potknęła się o własne stopy. Ale przecież powinna się tego spodziewać. Tovaine nie mogła być jedyną, która napisała z Cairhien.

— Od samej Tovaine — odrzekła, a potem opowiedziała prawie o wszystkim, co znajdowało się w liście Tovaine. W zaistniałych okolicznościach nic innego zrobić nie mogła. Zataiła tylko oskarżenia pod adresem Elaidy oraz datę przybycia listu. Ta pierwsza kwestia pozostawała wyłącznie w gestii jej Ajah, jak wierzyła, podczas gdy druga wymagałaby dalszych wyjaśnień.

— My otrzymałyśmy informacje od Akoure Vayet. — Yukiri przeszła w milczeniu kilka kroków, po czym mruknęła: — Krew i krwawe popioły!