Выбрать главу

Egwene przywdziała maskę idealnego opanowania, nie mając zamiaru zdradzać im swoich uczuć. Nie da satysfakcji Katerine. Zachowa swoją godność aż po kres wędrówki na pieniek kata. Do innych należała przyszła ocena, czy poradziła sobie dobrze jako Amyrlin, od niej samej zależało, czy umrze w sposób przystający Zasiadającej na Tronie Amyrlin. A tak się stanie.

Kobieta odsuwająca się od dwu Czerwonych wreszcie przemówiła, a jej głos, wręcz ociekający akcentem z Arafel, pozwolił wreszcie Egwene przypisać imię do twardej, pociągłej twarzy, ledwie widocznej w świetle księżyca. Berisha Terakuni, Szara, ciesząca się reputacją rygorystycznej, wręcz surowej interpretatorki prawa. Zawsze zgodnie z literą i nawet odrobiny miłosierdzia.

— Ani dzisiaj, ani jutro, Barasine, chyba że Elaida po nocy zamierza zwołać kolegium Zasiadających Komnaty, a one raczą przychylnie zareagować na jej apel. Rzecz wymaga rozpatrzenia przez Sąd Najwyższy, co nie jest kwestią minut ani nawet godzin, poza tym ostatnimi czasy Komnata w znacznie mniejszym stopniu skłonna jest pójść Elaidzie na rękę, czemu zresztą nie należy się dziwić. Moim zdaniem dziewczyna zostanie osądzona, ale posiedzenie Komnaty w jej sprawie odbędzie się dopiero w terminie dogodnym dla kolegium.

— Komnata zbierze się, kiedy sobie zażyczy Elaida, albo wszystkie Zasiadające otrzymają taką pokutę, że pożałują — warknęła Katerine. — Widziałyście, jak popędziły Jala i Merym, kiedy zobaczyły, kogo złapałyśmy? Elaida już wie o wszystkim i założę się, że wyciągnie Zasiadające z łóżek, choćby własnoręcznie. — W jej głosie pobrzmiewały tony równocześnie pełne samozadowolenia i złości. — A ty może zostaniesz mianowana Orędowniczką Łaski. Chciałabyś?

Berisha wyprostowała się z irytacją, poprawiając szal na ramionach. W niektórych przypadkach Orędowniczka Łaski otrzymywała tę samą karę jak ta, której broniła. Być może ewentualne zarzuty wobec Egwene podpadały właśnie pod definicję takiej sytuacji; mimo najlepszych wysiłków Siuan, mających na celu uzupełnienie jej wykształcenia, Egwene nie wiedziała.

— Ja natomiast chciałabym się dowiedzieć... — powiedziała po chwili milczenia Szara, ostentacyjnie ignorując kobietę siedzącą obok — co zrobiłaś z łańcuchem zaporowym? Jak można ten proces odwrócić?

— Nie można go odwrócić — odparła Egwene. — Trzeba wam wiedzieć, że teraz jest on już czystym cuendillarem. Nawet Moc go nie skruszy, tylko wzmocni. Przypuszczam, że mogłybyście go sprzedać, ale najpierw trzeba go zdemontować, a w tym celu zburzyć odpowiednie fragmenty bram strzegących zatoki. Oczywiście pod warunkiem, że na świecie istnieje ktoś, kogo stać na tak wielki cuendillar. Albo ktoś, kto by go chciał.

Tym razem żadna nie spróbowała powstrzymać Katerine przed uderzeniem jej, mocnym uderzeniem.

— Pilnuj swego języka! — krzyknęła Czerwona siostra.

Rada wydawała się słuszna, jeśli nie chciała ciągle obrywać za najmniejsze głupstwo. Już czuła w ustach smak krwi. Pilnowała więc swego języka, cisza zapanowała w kołyszącym się powozie i tylko siostry popatrywały na siebie podejrzliwie, wciąż otoczone poświatą saidara. Nie do wiary! Dlaczego Elaida wpadła na pomysł, żeby do tego zadania wybrać siostry, które wyraźnie gardziły sobą? Tylko dlatego, że mogła, jako rodzaj demonstracji potęgi? Nieważne. Jeśli Elaida pozwoli jej doczekać ranka, w nocy będzie mogła poinformować Siuan, co się z nią stało... i co zapewne stało się z Leane. Siuan dowie się, że zostały zdradzone. Potem pozostanie tylko się modlić, żeby Siuan udało się znaleźć zdrajczynię. Od razu pomodliła się krótko w tej intencji. Sprawa była ważniejsza od wszystkich innych.

Kiedy woźnica ostrym szarpnięciem wodzy osadził konie, była już w stanie na tyle dobrym, by o własnych siłach wyjść z powozu w ślad za Katerine i Pritalle; pozostał jedynie nieznaczny szum w głowie. Potrafiła ustać na nogach, ale wątpiła, by w tej sytuacji uciekła dalej niż kilka kroków. Stała więc potulnie obok czarnego, lakierowanego powozu i czekała równie cierpliwie jak konny zaprzęg. Ostatecznie jej też do pewnego stopnia nałożono jarzmo. Biała Wieża górowała nad nimi pękatą, białą iglicą sięgającą w noc. Tylko w pojedynczych oknach na samej górze paliło się światło, niewykluczone, że były to apartamenty Elaidy. Bardzo dziwne. Była więźniarką, zapewne nie pożyje zbyt długo, a mimo to czuła się tak, jakby właśnie wróciła do domu. Wieża wlewała w nią nowe siły.

Dwaj forysie w liberiach Wieży, z płomieniem Tar Valon na piersiach, którzy wcześniej rozłożyli składane schodki teraz stali, pomagając wysiadać kolejnym kobietom — ale tylko Berisha skorzystała z podanej dłoni i tylko dlatego, jak podejrzewała Egwene, aby szybko stanąć na ziemi, równocześnie nie spuszczając oka z pozostałych sióstr. Barasine potraktowała ich takim spojrzeniem, że jeden głośno przełknął ślinę, a drugi wyraźnie zbladł. Felaana, również bez reszty skupiona na pozostałych siostrach, zwyczajnie odprawiła ich gestem dłoni. Nawet tutaj cała piątka wciąż nie wypuszczała saidara.

Znajdowały się przed głównym tylnym wejściem. Marmurowe schody z kamiennymi poręczami wiodły od razu na pierwsze piętro Wieży, cztery masywne brązowe latarnie rozlewały na nich kałuże migoczącego światła. Ku swemu zaskoczeniu Egwene dostrzegła samotną nowicjuszkę, stojącą u podstawy schodów, otuloną białym płaszczem dla ochrony przed nocnym chłodem. Prawie się spodziewała, że Elaida osobiście wyjdzie im na spotkanie, aby triumfować nad swą ofiarą w gronie pochlebczyń. Po bliższym przyjrzeniu okazało się, że nowicjuszką jest Nicola Treehill. Kolejne zaskoczenie. Biała Wieża była ostatnim miejscem, w którym spodziewałaby się spotkać uciekinierkę.

Nicola była chyba jeszcze bardziej zaskoczona, ponieważ na widok wysiadającej z powozu Egwene jej oczy rozszerzyły się, ale opanowała się i przywitała każdą z sióstr eleganckim ukłonem.

— Amyrlin powiedziała... powiedziała, że macie ją przekazać Mistrzyni Nowicjuszek, Katerine Sedai. Powiedziała też że już wydała stosowne polecenia Silvianie Sedai.

— Wychodzi na to, że przynajmniej chłosta cię nie ominie — z uśmiechem mruknęła Katerine. Egwene zastanawiała się, czy ta kobieta czuje do niej osobistą urazę, czy po prostu nienawidzi wszystkiego i wszystkich. Chłosta. Nigdy jeszcze nie była świadkiem tej operacji, ale opowiadano jej. Z opisu rzecz wyglądała na nadzwyczaj bolesną. Spojrzała Katerine w oczy i po chwili uśmiech zniknął z twarzy tamtej. Ale wyglądała, jakby zaraz miała ją znów uderzyć. Aielowie potrafi radzić sobie z bólem. Poddawali się mu, ulegali mu, nie walcząc, nawet nie próbując powstrzymywać krzyków. Może to był sposób. Mądre mawiały, że dzięki temu można stępić ból, pozbawić go władzy nad sobą.

— Jeżeli Elaida ma zamiar wszystko niepotrzebnie przeciągać, to na dzisiejszą noc pozwolę sobie nie uczestniczyć w całym przedsięwzięciu — oznajmiła Felaana, spoglądając spod zmarszczonych brwi na wszystkie siostry po kolei, a potem jeszcze na Nicolę. — Dziewczyna powinna być ujarzmiona i ścięta i na tym powinnyśmy poprzestać. — Słomianowłosa siostra zebrała suknię i przebiegła po schodach obok Nicoli. Naprawdę pobiegła! Gdy znikała wewnątrz, wciąż otaczała ją poświata saidara.

— Zgadzam się — chłodno rzekła Pritalle. — Harril, będę ci towarzyszyć, kiedy odprowadzisz Lancę Krwi do stajni. — Na te słowa skłonił się przed nią smagły, krępy mężczyzna, który właśnie wychynął z mroku, prowadząc wysokiego gniadosza. Jego twarz była niczym wykuta z kamienia, miał na sobie kameleonowy płaszcz Strażnika, który sprawiał, że gdy stał bez ruchu, prawie znikał, a gdy szedł, migotał barwami. W całkowitym milczeniu odszedł za Pritalle w ciemność, ale cały czas oglądał się przez ramię, strzegąc jej pleców. Pritalle również nawet na moment nie wypuściła źródła. Działo się tu coś, co umykało Egwene.