Выбрать главу

Powiodła spojrzeniem po łopocących sztandarach. Uznał, że chwilę dłużej zatrzymała je na Czerwonym Orle Manetheren, a potem na Złotym Jastrzębiu Mayene — zanim jednak zdążył się o tym przekonać, już badawczo patrzyła na niego. Wyraz jej twarzy nie zmienił się na jotę, kiedy zobaczyła żółte oczy, ale równocześnie w jej woń wkradła się osobliwa nuta, ostra i twarda. Na widok ciężkiego, kowalskiego młota w pętli przy siodle niezidentyfikowany zapach pogłębił się.

— Mam zaszczyt przedstawić Perrina t’Bashere Aybarę, pana Dwu Rzek, suwerena królowej Alliandre z Ghealdan — ogłosił Tallanvor, wskazując dłonią Perrina. Twierdził, że Seanchanie są obsesyjnymi maniakami ceremoniału, Perrin wszak nie miał pojęcia, czy są to formy seanchańskie, czy coś z Andoru. Tallanvor mógł zresztą wszystko zmyślić. — Mam zaszczyt przedstawić Berelain sur Paendrag Paeron, Pierwszą z Mayene, Błogosławioną Światłością, Obrończynię Fal, Głowę Domu Paeron. — Skłonił się im, a potem przełożył wodze i drugą dłonią wskazał Seanchan. — Mam zaszczyt przedstawić: Generał Sztandaru Tylee Khirgan z Zawsze Zwycięskiej Armii, w służbie Imperatorowej Seanchan. Mam zaszczyt przedstawić Kapitana Bakayara Mishimę z Zawsze Zwycięskiej Armii, w służbie Imperatorowej Seanchan. — Kolejny ukłon, a potem Tallanvor zawrócił siwka i odjechał na miejsce obok chorążych. Twarz miał ponurą, jak nie przymierzając Aram, niemniej pachniał nadzieją.

— Cieszę się, że nie przedstawił cię jako Wilczego Króla, mój panie — powiedziała z silnym akcentem generał sztandaru. Rozciągała słowa tak, że Perrin musiał natężać uwagę, żeby cokolwiek zrozumieć. — W przeciwnym razie uznałabym, że trwa już Tarmon Gai’don. Znasz Proroctwa Smoka? „Kiedy Wilczy Król bierze do ręki młot, oto znak ostatnich dni. Lis bierze śluby z krukiem, a trąba bojowa grzmi”. Osobiście nigdy nie wiedziałam, co znaczy ten drugi wers. I ty, moja pani. Sur Paendrag. To z pewnością oznacza potomkinię Paendraga.

— Moja rodzina wywodzi się w prostej linii od Artura Paendraga Tanrealla — odparła Berelain, unosząc nieco głowę. Podmuch wiatru przyniósł do nozdrzy Perrina nutę dumy wśród cierpliwości i perfum. Wcześniej uzgodnili, że Perrin będzie prowadził rozmowy, ona miała być tu po to, aby oszołomić Seanchan pięknem młodej władczyni, ewentualnie żeby wesprzeć go, niemniej na bezpośrednie pytanie musiała przecież odpowiedzieć.

Tylee pokiwała głową, jakby dokładnie takiej odpowiedzi się spodziewała.

— To czyni cię daleką kuzynką rodziny cesarskiej, moja pani. Bez wątpienia Imperatorowa, oby żyła wiecznie, chętnie cię przywita. Oczywiście, o ile nie będziesz zgłaszać roszczeń do imperium Jastrzębiego Skrzydła.

— Przedmiotem moich roszczeń jest wyłącznie Mayene — oznajmiła z dumą Berelain. — I jego będę bronić do ostatniego tchu.

— Nie przybyłem tutaj, żeby rozmawiać o Proroctwach, Jastrzębim Skrzydle czy twojej Imperatorowej — z irytacją uciął Perrin. Po raz drugi w ciągu kilku ostatnich chwil barwy w jego głowie próbowały skrzepnąć w obraz, tylko po to, by się zaraz rozpłynąć. Nie było czasu. Wilczy Król? Gdyby to Skoczek usłyszał, śmiałby się, na tyle, na ile wilk potrafił się śmiać. Każdy wilk by się uśmiał. Mimo to poczuł przeszywający dreszcz. Nie zdawał sobie wcześniej sprawy, że Proroctwa wspominają o nim. A młot miał być zwiastunem Ostatniej Bitwy? Stop. Liczyła się tylko Faile. I jej wolność. — Warunkiem tego spotkania miało być nie więcej niż po trzydziestu ludzi z każdej strony, wy jednak rozmieściliście żołnierzy w lesie po obu naszych stronach. Mnóstwo żołnierzy.

— Wy też — powiedział Mishima, z uśmiechem zniekształconym przez bliznę sięgającą kącika ust — w przeciwnym razie nie wiedzielibyście o naszych. — Mówił z jeszcze silniejszym akcentem niż Tylee.

Perrin nie spuszczał wzroku z generał sztandaru.

— Póki tam są, może się coś wydarzyć. Nie chcę, żeby się coś stało. Chcę oswobodzić żonę z rąk Shaido.

— A jak niby twoim zdaniem mamy doprowadzić do tego, aby nic się nie stało? — zapytał Mishima, machinalnie wymachując końcówką wodzy. Z tonu jego głosu można by wnosić, że sprawa bynajmniej nie jest istotna. Wychodziło na to, że Tylee zadowolona jest, pozwalając mu mówić, podczas gdy ona mogła obserwować reakcje Perrina. — Mamy zaufać wam i pierwsi wycofać naszych czy wy nam zaufacie i pierwsi wycofacie swoich? “Na wysokościach nie masz innych ścieżek, jak tylko wyłożone ostrzami sztyletów”. Nie ma tu wiele miejsca na zaufanie. Przypuszczam, że obopólnie możemy wydać rozkazy, zgodnie z którymi nasi ludzie wycofają się w tym samym czasie, ale wciąż istnieje możliwość, iż jedna strona będzie oszukiwać. Perrin pokręcił głową. — Ty będziesz musiała mi zaufać, generale sztandaru. Ja nie mam żadnych powodów, by was zaatakować lub wziąć do niewoli, a wszelkie powody, by tego nie robić. Nie mogę mieć tej pewności w odniesieniu do was. Możecie uznać pojmanie Pierwszej z Mayene za warte niewielkiej zdrady. — Berelain zaśmiała się cicho. Nadszedł czas na zrobienie użytku z tyczki. Nie tylko po to, żeby wypłoszyć Seanchan z lasu, ale żeby przekonać ich, iż powinni cenić, co ma im do zaoferowania. Ustawił pionowo gałąź przed sobą. — Spodziewam się, że wasi ludzie to dobrzy żołnierze. Moi ludzie nie są żołnierzami, choć walczyli z trollokami i Shaido, i poradzili sobie. — Ujął gałąź u podstawy, uniósł wysoko ponad głowę, równocześnie przekręcając do poziomu; okorowane fragmenty znalazły się po obu stronach. — Ale umieją bić lwy, pantery i górskie koty, które schodzą na dół, by polować na nasze stada, jak też dziki i niedźwiedzie, które same potrafią zmienić się w łowców, w górach podobnych tym. — W tym momencie gałąź szarpnęła się gwałtownie pod jego rękawicą, podwójne uderzenie grotów w drewno omalże nie wyrwało mu ramienia ze stawu. Opuścił gałąź i zademonstrował dwie bliźniacze strzały, których ostre groty przebiły twardy dąb na wylot. Trzysta kroków stanowiło dystans naprawdę spory jak na rozmiar celu, strzelcami byli jednak Jondyn Barran i Jori Congar. Najlepsi, jakimi dysponował. — Jeśli do czegoś dojdzie, wasi ludzie nawet nie będą wiedzieć, kto ich zabija, a te zbroje nie przydadzą się na wiele przeciwko długim łukom z Dwu Rzek. Mam wszelako nadzieję, że do niczego nie dojdzie. — Zebrawszy wszystkie siły, cisnął gałąź w powietrze.

— Moje oczy! — warknął Mishima, jego ręka sięgnęła do miecza, mimo iż on sam równocześnie ściągał wodze deresza i obserwował perrinową gałąź. Jego hełm spadł na trawę.

Generał sztandaru nawet nie wykonała ruchu ku broni, choć ona również obserwowała Perrina i gałąź. Przynajmniej z początku. Ostatecznie przyglądała się jej tylko do momentu, gdy gałąź znalazła się jakieś sto stóp ponad ziemią, ponieważ wtedy ogarnęła ją kula ognia tak gorąca, że Perrin poczuł, jakby ktoś otworzył drzwiczki paleniska. Berelain uniosła dłoń, zakrywając twarz. Tylee po prostu przyglądała się z namysłem.

Ogień gorzał parę chwil, ale tego było dość, żeby z drewna została tylko garść popiołów, unoszonych przez wiatr. Garść popiołu i dwa metalowe drobiazgi, które spadły na trawę. Natychmiast zaczęła dymić, pojawiły się małe płomyki, potem większe. Nawet rumak bojowy parsknął lękliwie. Klacz Berelain zaczęła tańczyć, próbując wyrwać jej wodze z rąk i uciec.

Perrin zaklął pod nosem — nie powinien zapomnieć o grotach strzał — i zabrał się za zsiadanie z konia, żeby zdeptać ogień. Nie zdążył przełożyć przez siodło nawet jednej nogi, gdy płomienie zniknęły, zostawiając tylko wąskie wstążki dymu, unoszące się nad spłachetkiem poczerniałej trawy.

— Dobra Norie — mruknęła sul’dam, poklepując damane. — Norie jest wspaniałą damane. — Słysząc pochwałę, odziana w szarości kobieta uśmiechnęła się nieśmiało. Wbrew pełnym otuchy słowom w oczach sul’dam czaił się niepokój.