Kiedy szła korytarzem pałacu heptarchy, chciało jej się tańczyć. Teraz już nie potrzebowała noszy. Stanęła twarzą w twarz z królem, a on ją wybrał, tak jak wcześniej wybrał jej ojca!
Angel powrócił do lekcji, jakby nauka nigdy nie została przerwana. Patience była rozsądna i wiedziała, że nie może rozmawiać na temat minionych wypadków, szczególnie w pałacu, gdzie ściany miały uszy.
W dwa dni po tych wydarzeniach, późnym popołudniem, Angel otrzymał jakąś wiadomość. Niezwłocznie zamknął książkę.
— Patience — powiedział — dziś po południu pójdziemy do miasta.
— Tato wrócił do domu! — wykrzyknęła uszczęśliwiona. Angel uśmiechnął się i podał dziewczynce płaszcz.
— Pójdziemy do Szkoły. Może dowiemy się czegoś.
Było to raczej mało prawdopodobne. Szkołą nazywano duży, otwarty plac pośrodku Heptam. Dawnymi czasy zbierali się tu Mądrzy i nauczali. Przez wzgląd na Bród Na Rzece i Wyspę Straconych Dusz, Heptam uznawano za religijną stolicę świata, a dzięki Szkole również za centrum intelektualne. Ale obecnie, kiedy od odejścia Mądrych minęło wiele lat, Szkoła stała się miejscem, gdzie uczeni tylko powtarzali w nieskończoność głoszone dawniej przez mistrzów słowa, których musieli się nauczyć na pamięć, ponieważ ich nie rozumieli. Angel z entuzjazmem uczył Patience wdzierać się w jądro jakiegoś wywodu i znajdować jego słabe punkty. Nie robiła tego często, ale cieszyła ją świadomość, że potrafi wykazać chwiejność czyjegoś rozumowania. A teraz Angel mówi, że miałaby się czegoś nauczyć w Szkole. Niemożliwe.
Zresztą nie wiedza była jej potrzebna, lecz wolność. Pod nieobecność ojca musiała pozostawać za wysokimi murami pałacu, w kwaterach zajmowanych przez szlachtę, dworaków i służących. Zdążyła już poznać tam każdy kąt i żadne pomieszczenie nie miało przed nią tajemnic. Ale kiedy ojciec wracał do domu, zwracano jej wolność. Dopóki jego więziły ściany pałacu, Angel mógł z nią chodzić po mieście, gdzie tylko chciała.
Swobodę wykorzystywali ćwicząc techniki, których nie dało się zastosować w pałacu. Na przykład — wcielania się w różne postacie. Często przebierali się, a potem zachowywali i rozmawiali jak służący, kryminaliści lub kupcy, udając, że są ojcem i córką. Lub czasami matką i synem, ponieważ zgodnie ze słowami Angela, najlepszym przebraniem było wcielenie się w odmienną płeć. Gdy ktoś szuka dziewczyny — mawiał — chłopcy stają się dla niego niewidzialni.
Jeszcze większą przyjemność niż przebieranie dawała jej jednak rozmowa. Przeskakując z języka na język mogli rozmawiać na każdy temat, spacerując kipiącymi życiem ulicami. Nikt nie pozostawał w ich pobliżu na tyle długo, by podsłuchać całą wymianę myśli. Tylko w takich chwilach mogła zadawać niebezpieczne pytania i dzielić się swymi wywrotowymi opiniami.
Wycieczki do miasta byłyby niezmąconym pasmem radości, gdyby niejedna sprawa: nigdy nie mógł towarzyszyć jej ojciec. Oruc nie pozwalał im dwojgu równocześnie opuszczać pałacu, tak więc Patience w czasie rozmów z ojcem musiała się nieustannie pilnować. Przez całe życie domniemywała jedynie, co myśli jej ojciec, niepewna jego prawdziwych celów, ponieważ prawie nigdy nie mógł jej powiedzieć tego, co by chciał.
Jedyną osobą, która mogła przekazywać ich sekrety, był Angel. Zabierał Patience do miasta i tam swobodnie rozmawiali. Potem zostawiał ją w pałacu i wybierał się do miasta z lordem Peace. Angel był dobrym przyjacielem i oboje całkowicie mu ufali. Ale mimo jego starań rozmowy były jakby prowadzone przez tłumacza. Przez całe życie nie dana była Patience nawet jedna chwila prawdziwej bliskości z ojcem.
Kiedy szła teraz przez Królewski Dar i Górne Miasto, schodząc wąskimi ulicami w stronę Szkoły, Patience zapytała Angela, dlaczego król tak usilnie dążył do rozdzielenia jej z ojcem.
— Czy jeszcze nie pojął, że jesteśmy jego najbardziej oddanymi sługami?
— Wie, że jesteś mu wierna, lady Patience, ale źle ocenia twoje motywy. Traktując ciebie i twojego ojca w ten sposób, sam się zdradza. Wierzy, że trzymając przez cały czas jedno z was w roli zakładnika, zapewnia sobie lojalność drugiego. Zasada taka sprawdza się w stosunku do wielu ludzi. Są tacy, którzy nade wszystko kochają swoją rodzinę. Nazywają to cnotą, ale chodzi im tylko i wyłącznie o ochronę własnych genów i ich reprodukcję. Oruc tak właśnie rozumuje. Jest wielkim królem, ale na pierwszym miejscu zawsze postawi rodzinę. Jego więc można by szantażować. — Takie słowa były oczywiście zdradą, ale Angel przeskakiwał z gauntish na geblic, a następnie na dialekt wyspiarzy, więc szansa, że ktoś go zrozumie, była niewielka.
— Czy to znaczy, że jestem zakładniczką za mojego ojca? — zapytała Patience.
Angel spojrzał na nią ponuro.
— Oruc tak sądzi, lady Patience, i każdy dowód ze strony lorda Peace, że pozostanie lojalny nawet w wypadku, gdybyś ty uzyskała wolność, wydaje mu się rozpaczliwą walką twojego ojca o wolność dla ciebie. Zrozum mnie dobrze, mała dziewczynko. Oruc sądzi, że ty jesteś mu posłuszna tylko dlatego, by chronić życie ojca.
— Każdego, kto deklaruje miłość i wierną służbę, traktuje jako kłamcę. Jakie to smutne.
— Królowie nauczyli się, że żyją znacznie dłużej, jeśli od swych poddanych spodziewają się wszystkiego najgorszego. Nie są dzięki temu bardziej szczęśliwi, ale umierają ze starości, a nie na jakąś nagłą chorobę od wirusa zwanego zdradą.
— Ale, Angelu, ojciec nie będzie żył wiecznie. Kto wtedy stanie się rękojmią mojej wierności?
Angel milczał.
Po raz pierwszy w życiu Patience uświadomiła sobie, że — wbrew naturze — może bardzo niewiele przeżyć własnego ojca. Była jego córką z drugiego małżeństwa, które zawarł w podeszłym już wieku. Teraz dobiegał siedemdziesiątki, a jego zdrowie nie było najmocniejsze.
— Posłuchaj uważnie Angelu, jeżeli heptarcha nie powinien mnie zgładzić teraz, to z tych samych względów nie powinien tego zrobić w przyszłości. Fanatycy religijni myślą, że ja mam być matką Kristosa…
— Nie tylko fanatycy, lady Patience.
— Jeśli mnie zabije, jak to wpłynie na uprawomocnienie jego rządów?
— A co z prawem jego dzieci do sukcesji, jeśli cię nie zabije? On sam potrafi utrzymać kontrolę nad tobą, ale kiedy umrze, ty będziesz nadal młoda, u szczytu swych możliwości. A teraz na dodatek wie, że zostałaś wyszkolona na skrytobójczynię i sprytną dyplomatkę. Zamordowanie ciebie jest niebezpieczne dla Korfu, może nawet dla całego świata. Natomiast pozostawienie przy życiu zagraża jego rodzinie. Kiedy umrze twój ojciec, w każdej chwili oczekuj zabójcy. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, lord Peace czując zbliżający się koniec odeśle mnie. Ty powinnaś poradzić sobie z każdym nasłanym mordercą. Potem musisz uciekać z pałacu. O zachodzie słońca w dzień śmierci twego ojca spotkamy się tutaj, w Szkole. Będę wiedział jak wyprowadzić cię z miasta.
Szli pomiędzy grupami studentów. Dla Patience, rozmyślającej o swej sytuacji po śmierci ojca, bezsens tekstów recytowanych przez młodych retorów miał wyjątkowo gorzką wymowę.
— I gdzie wtedy pójdę? — zapytała. — Jedyne, co umiem, to służyć królowi.
— Nie bądź takim głuptasem, lady Patience. Ani przez moment nie byłaś przygotowywana do służby królowi.
W tym momencie Patience ujrzała całe swe życie w kompletnie innym świetle. Wszystkie jej wspomnienia, a także przekonanie, kim jest i kim ma być, nabrały nowego znaczenia. Nie została przeznaczona na doradczynię i sługę króla. To ona sama miała rządzić. Nie kształcono jej na lady Patience. Miała zostać Agaranthemem Heptek.