Zamarła w bezruchu, nie zważając na popychających ją ludzi.
— Zawsze uczono mnie — powiedziała — że mam być lojalna względem króla.
— Powinnaś być i będziesz — odparł Angel. — Idź, bo inaczej szpiedzy, których jest tu całe mrowie, podsłuchają nas, a to, co mówimy, jest zdradą. Jesteś lojalna względem króla Oruca z bardzo ważnego powodu — ponieważ na razie, dla dobra Korfu i wszystkich krain zamieszkanych przez ludzi, on ma pozostać heptarchą. Ale nadejdzie czas, gdy jego słabość okaże się fatalna i wtedy dla dobra Korfu oraz wszystkich krain zamieszkanych przez ludzi ty będziesz musiała zasiąść na tronie i ująć berło heptarchy. I tego dnia ty, lady Patience, będziesz gotowa.
— A więc po śmierci ojca mam udać się do Tassali i wzniecić powstanie? Zaatakować mój kraj i moich ludzi?
— Zrobisz to, co będzie wtedy konieczne dla dobra wszystkich ludzi. A do tego czasu będziesz też wiedzieć, co jest dobre. Nie ma to nic wspólnego z tym, co dobre dla ciebie samej i dla twoich bliskich. Wiesz, że obowiązek stoi ponad wszelkimi uczuciami i lojalnością. I dlatego ani ty, ani twój ojciec nigdy nie staniecie się prawdziwymi zakładnikami króla Oruca. Jeśli dobro królestwa wymagać będzie od jednego z was popełnienia czynu, w wyniku którego drugiemu przyjdzie zginąć, nie zawahacie się. Na tym polega prawdziwa wielkość, miłość do wszystkich. Jeśli w grę wchodzi dobro królestwa, nawet córka ojcu może stać się obca.
To była prawda. Gdyby dobro państwa tego wymagało, ojciec pozwoliłby jej umrzeć. Po raz pierwszy Angel powiedział jej o tym, kiedy miała zaledwie osiem lat. W dniu jej uroczystych chrzcin zaprowadził jaz Królewskiej Zatoki do Domu Związków na Wyspie Straconych Dusz — prywatnego i oddanego królowi klasztoru, nie do gniazda buntu w Domu Głów przy Brodzie Na Rzece, gdzie księża otwarcie modlili się o śmierć Oruca. Angel wiosłował i mówił jej, że ojciec bez wątpienia pozwoliłby jej umrzeć i nie zrobiłby nic, by ją uratować, jeśliby ta śmierć miała się przysłużyć państwu. To były okrutne słowa, cięły jej serce jak nóż. Ale zanim dokonała się ceremonia chrztu, podjęła decyzję. Ona też okaże wielkość serca i nauczy się kochać kraj mocniej niż własnego ojca. Bo taka była jej powinność. Jeśli miała się stać podobna do niego, musi zdusić w sobie miłość do mężczyzny, który ją spłodził. A raczej trzymać to uczucie w stanie zawieszenia, by gdy zajdzie taka potrzeba, otrząsnąć się z niego bezboleśnie.
Mimo tej decyzji nadal pragnęła choć raz porozmawiać swobodnie z lordem Peace. Nawet teraz, kiedy spacerowała po terenie Szkoły i dyskutowała z Angelem o groźbach czyhających na nią w przyszłości, boleśnie odczuwała nieobecność ojca.
Nie chciała już dłużej zastanawiać się nad zadaniami, czekającymi na nią po jego śmierci. Szczegółowo zrelacjonowała Angelowi wydarzenia w ogrodzie, a potem w królewskiej sypialni. Wytłumaczyła, jak rozwikłała zagadkę. I nawet powtórzyła co do słowa dziwne przepowiednie Prekeptora, dotyczące jej przeznaczenia.
— No cóż, z tego, co mówisz — stwierdził Angel — widzę, że przekazał ci prawdziwą historię. Mądrzy igrali z genetyką w sposób, jaki wcześniej był nie do pomyślenia. Udało im się wytworzyć żywy żel, który odczytywał kod genetyczny obcych tkanek i odzwierciedlał genetyczną strukturę w postaci kryształów, powoli przesuwających się po jego powierzchni. W ten sposób naukowcy mogli szczegółowo przebadać kod genetyczny bez dokonywania powiększenia. A przez zmianę kryształów w żelu pobrana tkanka też mogła być zmieniona, a następnie zaimplantowana do komórek rozrodczych dawcy. To dlatego twój ojciec przez wiele lat nie mógł doczekać się córki. Ale potem — dzięki tej samej technice — ty mogłaś się urodzić.
— Więc Bogu nie podobała się zabawa ze zwierciadłem woli i odesłał Mądrych? — zapytała ironicznie Patience.
— Zwierciadło woli, Duch w Trójcy Jedyny — nie powinnaś szydzić z tego, nawet jeśli postanowiłaś zostać Wątpiącą. Ta religia przetrwała prawie bez zmian przez tysiące lat częściowo dlatego, że pewne jej koncepcje działają. Dusza jest modelem umysłu. Wola zapisana w cząsteczce genetycznej — czemu nie? To najbardziej prymitywna część naszej osobowości, coś, czego nie potrafimy pojąć. Dokonujemy takich, a nie innych wyborów — dlaczego nie mamy zrzucić winy na geny? A nasze namiętności — z jednej strony pożądanie wielkości, z drugiej wszystkie złe instynkty. Czemu nie obarczyć nimi układu limfatycznego, zwierzęcej części umysłu? A samoświadomość, na którą składają się myślenie i wszystko, co zapamiętaliśmy z naszych działań i świata nas otaczającego i co stało się naszą wiedzą? W tym jest twoja siła, Patience. Rozum pozwala oddzielić wspomnienia od namiętności, zastosować w życiu dyscyplinę. Nie postępujemy tak, jakby naszymi zachowaniami kierowały tylko warunki zewnętrzne lub wewnętrzne emocje.
— Do czego zmierzasz, Angelu? Co stało się z Prekeptorem, niezależnie od religii, jaką on wyznaje?
— Został odesłany do domu. Choć muszę powiedzieć, że zasiałaś w nim strach przed Bogiem.
— Od początku drżał przed nim.
— Nie, wtedy był przepełniony jedynie miłością. Ty nauczyłaś go bojaźni bożej. Kiedy zobaczył, jak przecinasz własne gardło, nie mógł zapanować nad swoją fizjologią. Musiał potem uprać szaty.
Pozwoliła sobie parsknąć śmiechem, choć wiedziała, że to niegrzecznie. Ale książę był tak zagorzały w swej wierze. Nie mogła powstrzymać rozbawienia na myśl, co musiał przeżyć na widok umierającej przyszłej Matki Boga, która jeszcze nie urodziła Kristosa.
Pozostała z Angelem w mieście wiele godzin. Chodzili i rozmawiali, aż słońce skąpało się w wodach Zatoki Słodkich Słówek. O zmroku Angel zabrał ją do domu na spotkanie z ojcem.
Pierwszy raz dostrzegła, jak bardzo jest stary i kruchy. Podbite oczy, pomarszczona skóra. Był wycieńczony. Patience miała dopiero trzynaście lat, a jej ojciec stał nad grobem, zanim zdołała go dobrze poznać.
Zachowywał się jak zwykle sztywno i formalnie. Grał w tak oczywisty sposób, by nie miała wątpliwości, że jest to przedstawienie dla innej publiczności, nie dla niej. Najpierw ją chwalił, potem jednak zaczął krytykować, i to za zachowania, które jak wiedziała, pochwalał całym sercem.
Kiedy spotkanie dobiegało końca, wsunął jej w rękę skrawek papieru. Było na nim napisane nazwisko głowy rodu jednego z Czternastu Rodzin, lorda Jeeke z pogranicza. Miała pojechać do niego ze swym nauczycielem w ramach wycieczki po kraju, stanowiącej część nauki. Król liczył, że lord Jeeke umrze nie wcześniej niż w tydzień po jej wyjeździe, tak by nikt nie skojarzył jej pobytu i jego śmierci.
Zadanie okazało się zadziwiająco łatwe. Wizyta potrwała trzy dni. Pierwszego wieczoru wypiła wraz z lordem Jeeke wino, do którego dodała sztucznego hormonu, który sam w sobie był nieszkodliwy. Potem zainfekowała kochankę Jeeke zarodkami pasożyta. Zarodki przeszły na Jeeke w czasie kontaktu fizycznego. Pod wpływem hormonu pasożyty zaczęły rosnąć i gwałtownie się rozmnażać. Zagnieździły się w mózgu lorda Jeeke i w trzy tygodnie później spowodowały jego zgon.
Wiadomość o śmierci lorda dotarła na dwór już po powrocie Patience. Dziewczyna napisała list kondolencyjny do pogrążonej w żalu rodziny. Ojciec przeczytał go i poklepał ją po ramieniu.
— Dobrze się spisałaś.
Była dumna, ale jednocześnie nurtowała ją ciekawość.
— Dlaczego król Oruc chciał śmierci Jeeke?
— Dla dobra królewskiego dworu.
— Miał do niego jakiś osobisty żal?
— Królewski dwór jest heptarszym dworem, Patience. — Cały świat jest heptarszym dworem.