— Nie wiem, od kogo, ale boję się go. Boję się tego, co może przynieść ludziom. Mądrzy, którzy żyli w czasach mojego dziada, mieli sprawne i potężne umysły, najwspanialsze w historii tego świata. Pracowali razem, budowali wspólną wiedzę i dokonali rzeczy, których nikt wcześniej nie dokonał na żadnym ze światów. Tutaj, gdzie tak trudno było znaleźć żelazo, co uniemożliwiło oparcie naszej cywilizacji na maszynach, zawsze stanowiących o poziomie rozwoju cywilizacji ludzkiej, odkryli inne siły życia. Nie byli zwykłymi hodowcami nowych gatunków jak Tassalianie czy jak ci starożytni naukowcy, którzy cztery tysiące lat temu wyhodowali czerwie główne i szyjki. Tamtych w porównaniu z Mądrymi można nazwać zwykłymi szarlatanami. W czasach mojego dziada Mądrzy nauczyli chromosomy pokazywać swą budowę w kryształach atom za atomem tak, by strukturę dało się oglądać gołym okiem. Odkryli, jak skrzyżować rybę z mięczakiem, by otrzymać roślinę. A kiedy się urodziłem, zmienili mnie tak, bym mógł płodzić jedynie synów.
Patience zastanawiała się przez chwilę nad tym, co usłyszała.
— Zrobili to, by proroctwo nie mogło się spełnić. Aby nie narodziła się siódma siódma siódma córka?
— Taki był ich zamiar.
— Dlaczego postanowiłeś im się sprzeciwić? Dlaczego kazałeś Angelowi dokonać kolejnej zmiany? Przecież nie stałeś się Patrzącym.
— Nie. Nie zostałem Patrzącym. Mądrzy zmienili mnie, kiedy jeszcze byłem dzieckiem. W chwili gdy przestałem być zdolny do spłodzenia dziewczynki, Spękana Skała zaczęła ich wzywać. Jeden po drugim, począwszy od najtęższych umysłów, odeszli wszyscy. Mówili, że idą nauczać gdzie indziej. Że wracają do rodzinnych stron, by odpocząć. Opuszczali Korfu jako ambasadorowie lub nauczyciele. Ale nigdy nie zjawiali się w miejscu przeznaczenia. A potem wszystkich widziano idących wzdłuż rzek i na drogach wiodących do Spękanej Skały.
— Czy twój ojciec był wtedy heptarchą?
— Jeszcze nie. Mój ojciec widział, co się dzieje w imperium. Wszyscy Mądrzy znikali. Chodził do nich i błagał, aby nie odchodzili. Przysięgali na wszystko, że zostaną. Ale ten, kto poczuł zew, łamał każdą obietnicę. A mój dziad nie zrobił nic, by ich powstrzymać. To był przerażający czas. Na prowincji zaczęły się rozruchy, w armii panował zamęt. Wreszcie ojciec kazał dziadka zaaresztować i przejął rządy.
— Więc uzurpator nie był pierwszym, który obalił heptarchę?
— Dla dobra królewskiego dworu można popełnić nawet zdradę. Tak. Ale było już za późno. Choć kilku z nich poddał torturom, a nawet niektórych zabił dla przykładu, odchodzili. Nawet gdy ścinał ich głowy i umieszczał je tu, na dworze niewolników, zew Spękanej Skały tak mocno rozbrzmiewał w ich umysłach, że czerwie główne nie miały nad nimi władzy. Wezwanie dręczyło ich bardziej niż inne pragnienia.
— Dlaczego Spękana Skała wzywała ich?
— Myślisz, że ojciec nie próbował się tego dowiedzieć? Ale oni sami nie wiedzieli. I nikt nigdy nie dowiedział się, co się stało z tymi, którzy tam dotarli. Nie powrócił żaden ze szpiegów ojca. A po kilku latach nie było już imperium. Dwanaście z Czternastu Rodów podniosło rewoltę. Dowodził nią ojciec Oruca. Wtedy nie nazywano go uzurpatorem, a wyzwolicielem. Głosił, że przywróci dziadka na słusznie należny mu tron heptarchy.
— Och! Twój ojciec powinien był zabić swego ojca.
— Tak jak Oruc powinien był zamordować nas?
— Dziadek nie był siódmą siódmą siódmą córką. — Głowa lorda Peace przymknęła oczy. Patience pomyślała, że gdyby wciąż jeszcze posiadał ciało, złożyłby teraz razem palce i przytknął je do ust. Prawie to widziała. Po raz pierwszy ogarnął ją przejmujący smutek z powodu śmierci ojca, bo przypomniała sobie, jak wyglądał za życia, i kontrast z widokiem na wpół żywej głowy był zbyt bolesny.
Otrząsnęła się.
— Jak to się stało, że ja się urodziłam, ojcze?
— Zanim osiągnąłem dojrzałość, mój ojciec stracił miasto Heptam. Ja dowodziłem jedną armią, on drugą. Przegrał bitwę, został pojmany do niewoli i zabity. Włóczyłem się po dzikich terenach z grupą partyzantów. Jeden po drugim moi synowie stawali się dorosłymi mężczyznami. I jeden po drugim ginęli. Wydawało się, że nieprzyjaciel tak łatwo znajduje moich chłopców, jakby prowadzony był przez jakiegoś zdrajcę. Jakby jakaś niewidzialna siła niszczyła wszystkich moich bliskich. Moja pierwsza żona, mój ojciec, moje dzieci — wszyscy odchodzili z tego świata, tylko ja jeden zostałem przy życiu.
— Abyś mógł zgodnie z proroctwem spłodzić córkę.
— Zacząłem studiować kroniki. Zrozumiałem, że upadek mojej rodziny zaczął się w momencie, gdy Mądrzy uczynili mnie niezdolnym do poczęcia córki. To była zbrodnia, za którą odebrano nam ich i tron. Widzisz, Patience, ci wszyscy ludzie nauki uznali przepowiednię za przesąd. Ale jakaś wielka moc sprawiła, że proroctwo się spełniło. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy uda nam się odrobić popełnione zło. Może gdybym miał córkę, Mądrży wróciliby do domu i wszystko byłoby znowu tak jak dawniej. Na świecie znowu zapanowałby pokój. Ale jak mogliśmy zmienić to, co zrobili Mądrzy, skoro oni odeszli?
— I wtedy zjawił się Angel — powiedziała Patience. — Znam tę część historii.
— Nosiłem już wtedy na grzbiecie czwarty krzyżyk. Przyszedł do mnie, był bardzo młody i powiedział, że studiował dzienniki wielkiego człowieka. Dowiedział się z nich, jak obudzić tę część spermy, która pozwoli mi spłodzić córkę. Niewiele rozumiałem z tego, co tłumaczył — wiem tyle na temat genetyki, co każdy wykształcony człowiek. Ale on znał chemię i matematykę związaną z procesami komórkowymi, wiedział wszystko o katalizatorach, inhibitorach, induktorach i blokerach. Powiedziałem do niego: „Wiesz zbyt wiele. Stałeś się jednym z Mądrych. Spękana Skała wezwie cię.” A on się tylko uśmiechnął i odparł: „Lordzie Peace, mój heptarcho, jeśli ten, który wzywa, chce, byś miał córkę, to zostawi mnie tutaj.”
— Więc moje przyjście na świat… służyło temu, który wzywał ze Spękanej Skały.
— Dyskutowaliśmy z Angelem wiele razy na ten temat. Ja twierdziłem, że lepiej zostać kastratem, niż dać to, czego pragnie nieprzyjaciel. Ale doszliśmy tylko do jednego wniosku: nie wiemy, co dla mojej córki może oznaczać zew Spękanej Skały, ale dopóki ciebie nie ma na świecie, panuje chaos i zamieszanie. Mieszkaliśmy wtedy w Męścicach, pod opieką lady Hekat. Ona powiedziała nam: „Przepowiednia może być rozumiana dwojako. Siódma córka siódmej córki siódmej córki zniszczy świat lub go uratuje. Pozwólmy jej się urodzić, a potem nauczmy ją, jak być zbawczynią”. Więc wziąłem lady Hekat za żonę, a Angel spowodował takie zmiany we mnie, że ty przyszłaś na świat.
— Lady Hekat… — Patience ujrzała oczami wyobraźni twarz swej matki, kiedy ją widziała po raz ostatni. Płaczącą, gdy żołnierze zabierali od niej Patience. Krzyczącą przez łzy: „moja córko, moja córko, moje dziecko, niech Bóg będzie z tobą, zawsze z tobą”. Jakiś czas potem rozległo się stukanie do drzwi pokoju ojca i zaraz potem usłyszała nagły krzyk, który wyrwał się z jego ust, gdy zajrzał do jednej z przyniesionych sakw. Widziała jego twarz. Wyrażała taką samą mękę, jak wcześniej twarz matki. — I nauczyłeś mnie, jak zabijać.
— Uczyłem cię, jak służyć królewskiemu dworowi. Choć teraz myślisz, że mnie nienawidzisz, znam cię. Zawsze będziesz działać dla dobra królewskiego dworu. Jesteś nadzieją ludzkości. Nie w takim sensie, jaki nadają twojemu istnieniu Patrzący i Czuwający, którzy widzą w tobie matkę jakiegoś wymyślonego boga. Ty sama jesteś nadzieją. Ja to wiem.
— Jestem dzieckiem, mam piętnaście lat. Nie możesz pokładać we mnie takiego zaufania. Żadnego wielkiego celu nie postawiono przede mną.